Cóż, warto docenić uczciwość intelektualną, chociaż upieranie się przy prawdziwości katolicyzmu jakby temu przeczy... ale może to przejaw jakichś wewnętrznych zmagań?
Agnostyk napisał(a):
Nikt mnie nie zmusi do wiery w ogólnoświatowy potop i Jonasza w brzuchu ryby...
Nikt Cię do niczego zmuszać nie zamierza. Natomiast pozostaje pytanie następujące:
Co zrobisz z Jezusem?"Albowiem
jak Jonasz był w brzuchu [wielkiej ryby] trzy dni i trzy noce[/b], tak i Syn Człowieczy będzie w łonie ziemi trzy dni i trzy noce" [Mat. 12:40]
Jak widać, sam Jezus traktował historię Jonasza dosłownie. Jeśli był niedoinformowany, to nie był Bogiem. Jeśli wprowadzał kogokolwiek w błąd, to nie był bezgrzeszny. Wiele innych rzeczy (np. stworzenie świata) Jezus traktował dosłownie tak, jak zostały opisane w ST. Kwestionowanie ich dosłowności jest równoznaczne z kwestionowaniem autorytetu Jezusa, Jego Boskości, prawdziwości Jego nauk. Jedno z drugim stoi, jedno z drugim upada.
Cytuj:
Ostatnio zaś dopuszczam nawet do rozważania dziewictwa Maryi. Bo jest alternatywna odpowiedź jednak nieweryfikowalna z braku kodu genetycznego do zbadania. Ich już nie ma.
Poza tym zastanawiam się czy rzeczywiście "dziwictwo" i "poczecie z ducha" nie jest sprytnym wybiegiem młodej dziewczyny bojacej się o własne zycie z powodu ukamieniowania ("seks przedmałżeński")
Nic nie wskazuje w tekście na taką opcję. Sen dany Józefowi był niezależny od jej ewentualnych zabiegów i wybiegów. Wcześniejsze wydarzenia sprzed narodzenia Jana Chrzciciela również. Ponadto poczęcie z dziewicy [almah, LXX: parthenos] zostało zapowiedziane przez Izajasza wiele wieków przed tym faktem jako znak dla Izraela:
"Dlatego sam Pan da wam znak: Oto panna pocznie i porodzi syna, i nazwie go imieniem Immanuel" [Iz. 7:14]
Paulos ma rację, Agnohubertoku: Nie w emocjach problem. Chodzi o wiarygodność Pism, wiarygodność Boga i Jego obietnic. O Jego wierność w stosunku do Izraela i wszystkich, którzy się upamiętają.
Prawdopodobnie jesteś skłonny uznać wiarygodność wielu dokumentów starożytnych, które w porównaniu do Pism ST i NT wypadają bledziutko jeśli chodzi o powszechnie stosowane testy wiarygodności.
No i świadkowie. Jezus zmienił moje życie i to w taki sposób, którego nie byłbym w stanie dokonać ani ja, ani nikt inny, a tym bardziej jakaś mglista ideologia oparta na niepewnych opisach.
Tak czy inaczej, kiedyś wszyscy zetkniemy się już nie z przypuszczeniami, tylko z najbardziej oczywistą i twardą rzeczywistością. Ale wtedy będzie juz za późno, żeby coś zmienić. Bóg tak to wszystko zaprojektował, żeby ci, którzy mają wysokie mniemanie o sobie, musieli się ukorzyć przed Nim:
"Albowiem mowa o krzyżu jest głupstwem dla tych, którzy giną, natomiast dla nas, którzy dostępujemy zbawienia, jest mocą Bożą. Napisano bowiem: Wniwecz obrócę mądrość mądrych, a roztropność roztropnych odrzucę. Gdzie jest mądry? Gdzie uczony? Gdzie badacz wieku tego? Czyż Bóg nie obrócił w głupstwo mądrości świata? Skoro bowiem świat przez mądrość swoją nie poznał Boga w jego Bożej mądrości, przeto upodobało się Bogu zbawić wierzących przez głupie zwiastowanie. Podczas gdy Żydzi znaków się domagają, a Grecy mądrości poszukują, my zwiastujemy Chrystusa ukrzyżowanego, dla Żydów wprawdzie zgorszenie, a dla pogan głupstwo, natomiast dla powołanych - i Żydów, i Greków, zwiastujemy Chrystusa, który jest mocą Bożą i mądrością Bożą" [I Kor. 1:18-24]