www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest Śr maja 15, 2024 1:29 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 109 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostNapisane: Wt wrz 01, 2009 5:11 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Marck5 napisał(a):
"Są ludzie, których grzechy są jawne i bywają osądzone wcześniej niż oni sami; ale są też tacy, których grzechy dopiero później się ujawniają. (25) Podobnie jest i z dobrymi uczynkami: są jawne, ale i te, z którymi rzecz ma się inaczej, ukryte pozostać nie mogą." [1 Tym. 5:24-25]

Kontekst tego wersetu mówi o starszych, ich napominaniu, skargach na nich i ich grzechach, które bywają ujawniane wcześniej lub później. Nawet gdyby przyjąc ten fragment za ogólną zasadę, to on nie mówi o nowym narodzeniu człowieka, tylko o pewnych grzechach, które przez dłuższy czas pozostają ukryte i o pewnych dobrych uczynkach, które nawet, jeśli są ukryte, to ukryte pozostać nie mogą. To jest ZUPEŁNIE INNA SPRAWA niż nowo narodzony człowiek, który zmienia się i staje się światłością jak miasto położone na górze. Powyższy tekst nie mówi o owocach nowego narodzenia, tylko o pewnych uczynkach (dobrych i złych).

Marck5 napisał(a):
Można w kółko i namolnie i propagandowo powtarzać, że owoce widać, widać, widać i to nie zaprzecza, że są takie z "którymi rzecz ma się inaczej". W dodatku usprawiedliwiając praktykę, obsiadania i badania wierzących, która, nic nato nie poradzę, że kojarzy mi sie z sektą.

Jeśli ktoś rzeczywiście "obsiada wierzących", to należy z nim o tym osobiście porozmawiać i zapytać, jakie ma intencje. Przecież można Twój wywód odwrócić - osoba nieodrodzona lub osoby jej przychylne mogą namolnie zapewniać, że jest odrodzona, mimo, że od dłuższego czasu nie widać oznak nowego narodzenia w jej życiu. Czy Kościół w takiej sytuacji nie powinien pomóc takiej osobie i postawić kilka podstawowych pytań? Czy miłość polega na tym, że ukrywa się swoje wątpliwości, żeby nikt przypadkiem "nie poczuł się niemiło"? Taka miłość bez mówienia prawdy jest nic nie warta. Mamy się miłować czynem i prawdą [I Jana 3:18]. Mamy sobie mówić prawdę w miłości [Ef. 4:16]. Mamy baczyć jedni na drugich w celu pobudzenia się do miłości i dobrych uczynków" [Hebr. 10:24]. Ponieważ jesteśmy członkami jedni drugich, nasze życie nie jest wyłącznie naszą sprawą, bo odrobina kwasu zakwasza cały zaczyn [I Kor. 5:6]. Jezus ostrzegał nas przed kwasem faryzeuszy czyli religijną obłudą - a polega ona między innymi na tym, że nie dopuszczamy braci do postawienia pytań na temat naszego owocu.

Natomiast widoczne owoce nowego narodzenia są po prostu widoczne i nikt nie musi niczego "badać". Byłoby czymś przedziwnym, gdyby nowe narodzenie człowieka trzeba było określać na podstawie wnikliwych i szczegółowych badań. Przecież świat nie ma takich narzędzi, a widzi i odczuwa zmiany w nowo narodzonym człowieku.

Marck5 napisał(a):
Nie twierdzę, jak niektórzy mówią, że ja widzę a wy nie, bo wszystkim nam brak pełni Ducha i każdy może się mylić. Kościoły tego raczej nie praktykują a te które to robią , stwarzają często koszmar wierzącym. Mam z tym bardzo złe skojarzenia. Ciekaw jestem czy znacie przypadek, że komuś takie działanie uratowało życie. Obawiam się też, że wchodzi się w kompetencje D. Św, który wie, dlaczego w kimś nie zamieszkuje i sam to ujawnia, gdy trzeba.

Duch Święty wyraźnie napisał w Biblii, że mamy baczyć jedni na drugich w celu pobudzenia się do miłości i dobrych uczynków [Hebr. 10:24]. Oczywiście, mamy to robić w miłości, a to nie oznacza, że mamy tego nie robić. Ja osobiście znam przypadek osoby, która przez lata była przekonana o swoim nowym narodzeniu i ktoś z braci jej wreszcie powiedział, że nie jest. Narodziła się na nowo i chwała Bogu. Na szczęście zamiast potraktować tego brata jako "sekciarza obsiadającego wierzących" po prostu pogodziła się z prawdą, którą Duch Święty objawił właśnie poprzez kogoś innego. Przecież ma prawo, bo "wieje kędy chce", prawda?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt wrz 01, 2009 6:49 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lip 12, 2008 3:41 pm
Posty: 194
No cóż, przytoczę interlinię:

DZ. 26. 19-20

Stąd też, królu Agryppo, nie stałem się nieuległy niebiańskiemu widzeniu, ale (tym) w Damaszku najpierw i w Jerozolimie, po całej krainie Judei i poganom oznajmiałem (by) zmieniali myślenie i zawracali do Boga, godne tej zmiany myślenia czyny sprawiając.

podkreślenie moje.

Myślę, że jeśli nie ma zmiany zachowania, to nie było świadomości grzechu i upamiętania.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt wrz 01, 2009 6:49 pm 
Marck5 napisał(a):
(...) Ciekaw jestem czy znacie przypadek, że komuś takie działanie uratowało życie. (...)

Spotkalem np. osobe, która myslala, ze jest wierzaca, bo wierzy w istnienie Boga, mówi ze Jezus umarl za jej grzechy, czyta biblie, chodzi do zboru i ze jest w porzadku przed Bogiem, i chyba nie jest zla. Pytalem czy ma pewnosc, ze zostala zbawiona i okazalo sie ze nie. Bylo widac tez po jej zachowaniu i zrozumieniu wielu spraw, ze nie narodzila sie na nowo. Bylo to juz jakis czas temu. Wydaje mi sie, ze jeszcze nie narodzila sie na nowo (mamy kontakt ze soba), ale wyobraz sobie, ze by dalej chodzila do zboru z tym przekonaniem, ze w jej zyciu wszystko jest ok... A tak, jesli uslyszala prawde, ze musi sie upamietac, narodzic na nowo, otrzymac od Boga pewnosc zbawienia, to chociaz juz wie, ze nie moze sie oszukiwac. W zborze nikt jej przez to nie odrzuca, ona dalej uczeszcza na nabozenstwa - nie ma "policji porzadkowej" - ale teraz wie, ze chodzenie do kosciola, wiara w to, ze Bóg istnieje i pewne fakty historyczne, czytanie biblii i modlitwa nie wystarcza, by stac sie chrzescijaninem.

W USA, np. u poludniowych baptystów, bardzo popularny jest tzw. "Altar Call". Tam czesto jest tak, ze ludzie wychodza do przodu, powtarzaja modlitwe i mówi sie im: "siadaj w lawce, jestes zbawiony". A kiedy ktos odpowiada: "a skad wiem, ze jestem zbawiony?" czesto slyszy: "poniewaz powtórzyles modlitwe i zaprosiles Pana Jezusa do swojego serca, a On przeciez powiedzial, ze nie odrzuci nikogo, kto do niego przychodzi". Wynikiem takiej teologii sa przykladowo slawne baptystki jak Britney Spears albo Whitney Houston.

Krótko po tym, jak sie nawrócilem, przyjechalem do Polski, by m.in. opowiedziec mojej rodzinie o Jezusie. Moja babcia juz od zawsze strasznie przeklinala. Opowiedzialem jej troche o Jezusie i namówilem ja, by powtórzyla za mna modlitwe i oddala swoje zycie Jezusowi. Ona stwierdzila, ze czemu by nie. Powtórzyla wszystko za mna, powiedzialem jej ze Bóg ja przyjal. Za 5 minut ona znów klela jak szewc. Te paplanie moze przerodzic sie bardzo latwo w magiczna formulke, w okultyzm.

Marck5 napisał(a):
(...) Obawiam się też, że wchodzi się w kompetencje D. Św, który wie, dlaczego w kimś nie zamieszkuje i sam to ujawnia, gdy trzeba. (...)

A nie uwazasz, ze jesli chodzisz w Duchu Swietym i On mówi do Ciebie, to nie moze Ci ujawniac pewnych rzeczy? Jasne, ze nie znamy serc ludzkich, ale On zna i czasem sprawia, ze rzeczy staja sie jawne - ze dostrzegamy cos, i widzimy, ze cos nie gra. Czasem tez potrzeba czasu, zeby pewne rzeczy dostrzec. Mysle, ze wazne jest, z jakich motywacji i w jaki sposób pewne sprawy sie odbywaja. Znam np. osobe, która podaje sie za wierzaca, a u której od poczatku znajomosci mialem wrazenie, ze cos jest nie tak - tak jakby nigdy nie narodzila sie na nowo. Nic nie mówilem, lata mijaly i teraz jak na ta osobe patrze, to widze to bardzo wyraznie. Zamiast owoców Ducha Swietego widac ewidentne owoce ciala i niezrozumienie podstaw duchowych - nie mówie tu o upadkach, o cielesnosci, z która walczymy jako dzieci Boze, ale o pewnym stanie, który sie ujawnia.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt wrz 01, 2009 10:58 pm 
Choć ostatnio nie czytam i nie wypowiadam się na tym forum, to zdaje mi się że dziś czytając powyższą dyskusję miałbym może coś do dodania. Mówicie o owocach człowieka duchowo zrodzonego. Zgadzam się oczywiście, że takie owoce pojawić się powinny, ale czy to mają zaraz być jakieś spektakularne gesty widoczne dla wszystkich wokół?
W naszym zborze, jakiś czas temu, pojawiać się zaczęła pewna kobieta( sąsiadka naszej siostry i jej rówieśniczka). Po śmierci swego męża alkoholika nagle zaczęła przychodzić do naszego zboru. Ja oczywiście się cieszyłem, bo wiedziałem co przeszła wcześniej przy swoim mężu, ale jakoś nie byłem przekonany czy na pewno ona rozumie to wszystko co słyszy gdy do nas przychodzi. Słowem, trochę po cichu powątpiewałem w jej nowonorodzenie. Ot kobieta po tylu niełatwych przejściach potrzebuje nagle być gdzieś z kimś, potrzebuje słyszeć o Bogu. Przychodziła bowiem regularnie, ale ani nie wyglądała na jakąś szczególnie rozradowaną, nie była wylewna i praktycznie nic nie wskazywało na to by w jej życiu dokonała się jakaś radykalna odmiana, by w ogóle coś się dokonało. Zwyczajnie przychodziła, milcząco spędzała z nami czas , a po zgromadzeniu jako pierwsza wychodziła. Nie sposób było ją zatrzymać, bo zawsze "już musiała pójść". Trwało to bardzo długo. Żyła bez większych zmian, tak samo jak wcześniej, nadal była jakby smutna, zamyślona, poważna i milcząca, oraz bardzo nieśmiała i tak dziwnie zażenowana. Przecież jako osoba odrodzona powinna nam wszystkim zademonstrować to, że się cieszy, że chce być z nami, że jej życie nabrało sensu i radości, że dokonały się wielkie zmiany. Żadnych takich "objawów" nie dostrzegaliśmy. No cóż, chodzi, niech chodzi, przecież nikt jej nie może, ani nie chce tego zabronić. Nikt też nie miał ochoty narzucać się, skoro ona wyraźnie unikała bliższych kontaktów z kimkolwiek. Dziwna kobieta? No, tak myślałem.
Przyszedł jednak czas, gdy ta kobieta potrzebowała pewnej pomocy, o którą oczywiście nie poprosiła sama, ale zrobiła to jej sąsiadka, siostra nasza. Potrzebowała by z nią pojechać samochodem kilkadziesiąt kilometrów i ...nie ważne co "i". Pojechałem ja. Jadąc zaczęliśmy rozmawiać. Ona zaczęła mi powoli, nieśmiało opowiadać o tym co się stało w jej życiu, jak bardzo ono nabrało sensu, jak mocno ufa swojemu Panu, jak chce z Nim żyć i jak On jest z nią. Nasza podróż w sumie w obie strony trwała może trzy godziny, a ja po tym czasie byłem tak zbudowany jak po jakimś najlepszym kazaniu. Tyle mądrości, tyle szczerości, i takie jej ogromne poznanie zrobiło na mnie przeogromne wrażenie. Dla mnie to był po prostu pewien taki nawet duchowy szok. Ta cicha, milcząca, zalękniona, nieufna kobieta naprawdę żyła z Bogiem i było to coś pięknego, ale i intymnego zarazem w niej. Te zmiany w jej życiu, których się spodziewałem wcześniej były, jednak były, tyle tylko że skryte za jej cichością, wstydliwością i nieufnością wobec ludzi. Ona jakby chciała to co ma zachować dla siebie, nie chciała się tym z nikim dzielić, żeby ją ktoś nie obśmiał może, albo nie zabrał jej tego przez jakieś przekonywania czy coś podobnego. Była nieufna wobec ludzi, bała się ich nawet, ale wewnętrznie szczęśliwa ze swym Panem. Dziś jest już nieco bardziej otwartą osobą, ale wciąż jednak nadal milczącą i nieco tajemniczą.
Choć nic wielkiego nie stało się w jej życiu, patrząc z boku, to jednak stało się wiele, narodziła się z Ducha NA PEWNO, nie mam co do tego żadnych wątpliwości..


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr wrz 02, 2009 9:33 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Witaj, nowy po przerwie. Nikt nie mówił o "spektakularnych gestach". Miałeś do czynienia z kimś, kto przyszedł do kościoła zaraz po wielkiej tragedii, która wydarzyła się w jego życiu, które wcześniej było pasmem udręk, jak dobrze rozumiem. Nie piszesz, ile lat trwał stan, w którym nie było widać żadnych "publicznych" przejawów nowego narodzenia, ale w końcu pojechałeś i zobaczyłeś je w rozmowie osobistej. Czyli W OGÓLE COŚ ZOBACZYŁEŚ. Usłyszałeś świadectwo, opowiadanie o życiu z Bogiem, szczerość i zostałeś tym wszystkim zbudowany.

My rozmawiay o innych sytuacjach, które nie dotyczą początku znajomości z nowymi osobami, które doświadczyły w życiu jakiejś tragedii. Rozmawiamy o wielu przypadkach, gdy osoba będąca członkiem zboru, często ochrzczona, nie przejawia oznak duchowego życia w ogóle, i to nie przez tygodnie czy miesiące od momentu, gdy zdecydowała się oddać życie Jezusowi. Bardziej chodzi o ludzi, którzy sami są głęboko przekonani o własnym nowym narodzeniu, którego po prostu nie widać w ich życiu.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr wrz 02, 2009 11:09 am 
Opowadając o tej siostrze chciałem właśnie dać wyraz swojemu( chyba słusznemu) przekonaniu, że nowonarodzenie czasem nie przynosi żadnych namacalnych efektów, gdy patrzymy na taką osobę z boku. Ale jakieś efekt po prostu przynieść MUSI i nie może być inaczej. Nie wiem tylko czy my( a jeżeli to kiedy) mamy prawo rozsądzać o tym czy nowonarodzenie się w danej osobie dokonało czy nie. Czy zawsze mamy do tego wystarczające, duchowe kwalifikacje. Bywało bowiem nie raz, że dalibyśmy sobie rękę uciąć, iż dana osoba się autentycznie duchowo urodziła, a ona po pewnym czasie swoim życiem temu całkowicie zaprzyczyła. Bywało, jak w przypadku tej kobiety, że były spore wątpliwości, a ta osoba jednak była odrodzona. Bywało też i tak, że ktoś się narodził z Ducha, potem wrócił niczym pies do wymiocin swoich, by za pewien czas ze łzami w oczach wrócić na dobre do Pana swego. Nie chcę tu ze swoich osobistych doświadczeń czynić jakiejś normy. Chcę tylko powiedzieć, że jak Marck pisze , czasem na szkodę, wchodzimy w nie swoje kompetencje.
Uważam bowiem, że jeżeli nowonarodzenie się jednak nie dokonało, to wcześniej czy później to ewidentnie wyjdzie na jaw. Przecież nie sposób przez dłuższy czas symulować prawdziwej duchowości. Choć słyszałem i o nieodrodzonych pastorach.
Marck negatywnie wyraża się o 'milicji zborowej", czyli takim trochę inkwizytorskim, podejrzliwym traktowaniu nowonarodzonych i ja go rozumiem i się z nim zgadzam. Bowiem skoro "miłość wszystkiemu wierzy" to może lepiej czasem nie przesadzać z nieufnością, nie szpiegować, nie przesłuchiwać, a wierzyć, że prawda zawsze na jaw wyjdzie wcześniej czy później. To ja tyle. I nie piszę tego dlatego, że się nie zgadzam z Tobą lub z kimś innym w tej dyskusji. Ot chciałem po prostu dodać coś od siebie i tyle. Pozdrawiam
Miło czasem tu do Was zajrzeć.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr wrz 02, 2009 12:06 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sie 22, 2009 7:10 pm
Posty: 90
Lokalizacja: z Nieba ;)
Jesli chodzi o werset:
Wy jesteście światłością świata; nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapalają też świecy i nie stawiają jej pod korcem, lecz na świeczniku, i świeci wszystkim, którzy są w domu. Tak niechaj świeci wasza światłość przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie" [Mat. 5:14-16]

W oryginale napisane jest: Tak niech zaświeci światło wasze, aby świeciło pośród ludzi.
Jezus nie mowi i nie stwierdza że "tak będzie w życiu kazdego z was, i nie ma dyskusji."
Ale tu wlasnie mówi o tym ze powinno tak byc, zachęca: niechaj tak będzie i w waszym życiu.
A mowi o tym, gdyz wie ze nie u kazdego dobre uczynki i owoce "swiecą", a mówi nam że jest to mozliwe, i ze Ojciec, Bóg chce tego.

Nowy: Nie napisales tego, wiec wnioskuje z twojej histori ze, nie wiesz czy na poczatku nowegonarodzenia ta kobieta byla szczesliwa, usmiechnieta, śmiała itd.
Jej stan znurzenia ktory widziales mogl trwac pewnien okres.
Jednak jest wielu ludzi u których widać naprawde świetne owoce, a pozniej te owoce wygasają, juz nie widac ich.

A zakladm ze dyskusja toczy się o takich których znamy od poczatku, i przez dluzszy okres ich zycia widzimy ze nie widac dotąd owoców w nich, wtedy zastanawiamy się czy ta osoba narodziła sie na nowo.

Ale jednak Smoku drogi, rozumiem nowego jesli chodzi o postawe "milicjanta" pomimo że chcemy pomoc takiej osobie, i uswiadomić ją w tym, jednak najczesciej jest tak ze wielu pokazuje przy tym swoją "pyche"
"Ja zauwazylem ze z ta osoba jest cos nie tak i powiem jej to, jakiż mądry wtedy będe"
Czesto wtedy mowimy tej osobie nie w taki sposob jak powinnismy.

Jest roznica miedzy powiedzeniem: Ty jestes nienarodzony na nowo, bo to, to i to widze, albo tego, tego lub tego nie widze.
I dodając to ze uwazamy po pewnym czasie ze mamy pewnosc ze "on napewno nie jest nowo narodzony"
znam ludzi ktorzy po sowich przepuszczeniach, zaczynaja byc pewni ich, nawet jesli nie są ich naprawde pewni.
Komentując powiem sam szczerze że gdyby ktoś podeszedł do mnie i powiedział: Słuchaj, uważam ze jestes nienarodzony na nowo -
To jednak pomimo tego że jestem pewny tego że jestem, to uraziło by mnie to.
A znowu jest roznica gdy powiesz:
Wiesz, w Bibli napisane jest że osoba która nie wydaje owoców nie jest nowo narodzona. I jednak z moich obserwacji wynikło ze nie widze podczas nabożenstwa ich u ciebie, nie zakładam ze w zyciu codziennym twoim ich nie ma (jesli sa to nie ma o czym mowic), ale jednak zbadaj swoje zachowanie, i powiedz czy widzisz owoce w swoim zyciu, jesli tak jest to wybacz ze złe przepuszczenie miałem.

Miedzy jednym a drugim tekstem jest roznica, gdyż pierwsze: nie osądzamy - co jest zakazane w Pismie.
Drugie: z miłościa mówimy do tej osoby o naszych przepuszczeniach, i uwazamy zeby nie urazic jej "A jak chcecie aby wam ludzie czynili, tak i wy czyncie im"

Dlatego uwazam ze powinnismy napominac jak najbardziej, i ostrzegać, ale jednak zrobić to nie w sposób cielesny, a duchowy, z miłościa i zrozumieniem.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr wrz 02, 2009 6:05 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Symeon napisał(a):
Jesli chodzi o werset:
Wy jesteście światłością świata; nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapalają też świecy i nie stawiają jej pod korcem, lecz na świeczniku, i świeci wszystkim, którzy są w domu. Tak niechaj świeci wasza światłość przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie" [Mat. 5:14-16]

W oryginale napisane jest: Tak niech zaświeci światło wasze, aby świeciło pośród ludzi.
Jezus nie mowi i nie stwierdza że "tak będzie w życiu kazdego z was, i nie ma dyskusji." Ale tu wlasnie mówi o tym ze powinno tak byc, zachęca: niechaj tak będzie i w waszym życiu. A mowi o tym, gdyz wie ze nie u kazdego dobre uczynki i owoce "swiecą", a mówi nam że jest to mozliwe, i ze Ojciec, Bóg chce tego.

Symeonie, odnoszę wrażenie, że NIE PRZECZYTAŁEŚ DOKŁADNIE TEKSTU, do którego się odnosisz. Uczniowie SĄ ŚWIATŁOŚCIĄ ŚWIATA, a taka światłość NIE MOŻE SIĘ UKRYĆ. Światłość ma to do siebie, że świeci w ciemności i jest to dla niej naturalny stan. W tekście jest mowea o tym, żeby tej naturalnej światłości nie ukrywać pod żadnym "korcem", lecz żeby byłą widoczna jak miasto położone na górze. Ten tekst NIE MÓWI o tym, że uczniowie mają być światłością, tylko że są światłością. Nie mówi, że możliwe jest bycie światłością - to jest stan naturalny dla każdego dziecka światłości [Ef. 5:8-9]. Z tego stanu wynikają konsekwencje, ale my mówimy o stanie nowego narodzenia, który zawsze widać.

Symeon napisał(a):
najczesciej jest tak ze wielu pokazuje przy tym swoją "pyche"
"Ja zauwazylem ze z ta osoba jest cos nie tak i powiem jej to, jakiż mądry wtedy będe"
Czesto wtedy mowimy tej osobie nie w taki sposob jak powinnismy.

To prawda, że sposób mówienia takich rzeczy bywa bardziej lub mniej właściwy. Ale nie należy zakładać, że każdy, kto uświadomi osobę nieodrodzoną o jej stanie, jest pyszny. Nie wolno róznież moim zdaniem stosować manipulacji polegającej na zarzucaniu pychy każdemu, kto ośmieli się kogokolwiek napomnieć. To jest mniej więcej to samo, co hasło: "Nie wolno krytykować pastora, bo jest pomazańcem Bożym, a każdy, kto go skrytykuje, najczęściej jest pyszny i ma złe intencje".

Twoje przykłady "napominania" polegają na tym, żeby przypadkiem nikogo nie urazić, bo może się niewygodnie poczuć. Owoce nowego narodzenia nie mają być sprawdzane przez samego zainteresowanego (napominanego), bo one są lub nie są widoczne nawet dla niewierzących.

Dokładnie dlatego w kościołach nie ma napominania - bo każdy się boi, że jeśli powie o swoich przypuszczeniach, to będzie "cielesny a nie duchowy" i "urazi drugą osobę". I każdy się boi, żeby przypadkiem "nie osądzić" - choć osądzanie i rosądzanie to dwie zupełnie różne sprawy. W ten sposób "miłość i zrozumienie" zamyka usta i nieodrodzonych ludzi jest w kościołach coraz więcej. Stan Kościoła jest coraz gorszy właśnie z powodu teorii, które głosi Marc5 i teraz Ty tylko w wersji "lajtowej".

To nie JA mam widzieć zmany i owoce nowego narodzenia w moim życiu - mają je widzieć inni, bo światłość ma świecić im, a nie mnie. Jeśli rzeczywiście jestem dzieckiem światłości, to nie mogę tego ukryć, choćbym nawet chciał. Jeśli nie wydaję owocu charakterystycznego dla nowego narodzenia, to największym brakiem miłości, jaki ktoś mógłby okazać w stosunku do mnie jest albo mi tego nie powiedzieć, albo powiedzieć tak, żeby moje "ego" przypadkiem nie zostało draśnięte. Od osób, które same wydaja świadectwo, przyjmę każde napomnienie:

"Gdy sprawiedliwy mnie karze, to jest to łaska, A gdy mnie karci, to jest to jak wyborny olej na głowę, Przed którym głowa moja wzdrygać się nie będzie" [Ps. 141:5]


Ostatnio edytowano Śr wrz 02, 2009 6:34 pm przez Smok Wawelski, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr wrz 02, 2009 6:15 pm 
Drogi Symeonie, czy Tobie chodzi po prostu o sposób, w jaki się mówi takie rzeczy, czy o samo mówienie takich rzeczy? Między I a II sposobem, który zaprezentowałeś nie ma za dużej różnicy, tylko do I trzeba dodać coś o sprawdzaniu tego z Biblią


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr wrz 02, 2009 7:31 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So kwi 02, 2005 11:32 am
Posty: 434
Lokalizacja: Olkusz
1. Uważam, że są ludzie, którzy zostają uczniami Pana i w pewnym procesie tej nauki, zbliżając się do Boga, rodzą się na nowo i trochę to czasami trwa.
Pastorzy mogli by pokazać mnóstwo takich sytuacji.

2. Uważam, że są sytuacje gdzie można nie zauważać u ludzi owocu przez pewien czas.

3. Uważam, że nie można społecznie obsiadać wierzących i wykazywać im braku nowego narodzenia poza sytuacją opisaną 1 Kor 14:24-25 przy działających charyzmatach z działania D. Św. bo jest to sekciarstwo.

Symeonie, gratuluję odwagi posądzenia o wichrzycielstwo w kościele, choć napisałeś przecież:
Cytuj:
Dlatego uwazam ze powinnismy napominac jak najbardziej, i ostrzegać, ale jednak zrobić to nie w sposób cielesny, a duchowy, z miłościa i zrozumieniem.

Ja też się z tym zgadzam, choć tego nie potrafię. Modlę się o zmianę serca bo tego, co piszesz nauczał też m.in Smok Wawelski, tylko teraz woli wciskać mi teorie.

Smok Wawelski napisał:
Cytuj:
Dokładnie dlatego w kościołach nie ma napominania - bo każdy się boi, że jeśli powie o swoich przypuszczeniach, to będzie "cielesny a nie duchowy" i "urazi drugą osobę". I każdy się boi, żeby przypadkiem "nie osądzić" - choć osądzanie i rosądzanie to dwie zupełnie różne sprawy. W ten sposób "miłość i zrozumienie" zamyka usta i nieodrodzonych ludzi jest w kościołach coraz więcej. Stan Kościoła jest coraz gorszy właśnie z powodu teorii, które głosi Marc5 i teraz Ty tylko w wersji "lajtowej".

Zgadzamy się obaj z procedurą opisaną w N. T. odnośnie napominania a jednak zostaliśmy wichrzycielami :) W tej sprawie jest to nie tyle napominanie co pomoc duchowa ale niech będzie.
Każdemu, kto potwierdzi jakimś świadectwem czy wersetem to co uważam, grozi udowodnienie wichrzycielstwa i herezji. Więc życzę odwagi. :) Chętnie poczytam wypowiedzi ludzi postronnych i odważnych, milicja jednak czuwa. :)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr wrz 02, 2009 7:41 pm 
Offline

Dołączył(a): Pt maja 06, 2005 12:18 am
Posty: 1266
Marck ,ja się z Tobą zgadzam.
Doświadczyłam milicji duszewnej.Przez to dłużej w grzechu trwałam.
Napominano mnie cieleśnie.
Samo napomnienie guzik znaczy jeśli napominanemu nie możesz pomóc.
Wtedy tylko się mądrzysz.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr wrz 02, 2009 8:25 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
No cóż, Marck5, widzę, że "idziesz w zaparte", jak to się mówi. Masz prawo uważać, co Ci się podoba. Problem polega na tym, że to, co uważasz, jest nie tylko błędne, ale i niebezpieczne - co już pisałem.

Nie podlega dyskusji, że sposób napominania jest opisany w Biblii i nikt go nie podważa. Problem polega na tym, że my nie rozmawiamy o sposobie napominania, tylko o tym, czy nowe narodzenie jest widoczne, czy nie w życiu człowieka.

Robienie z siebie męczennika w sumie nie jest żadnym argumentem. Napomnienie trzeba umieć wykonać, i trzeba je umieć przyjąć. Zatwardziały członek dowolnego kościoła, który nie ma ochoty przyjąć żadnego napomnienia, zawsze będzie krzyczał, że ktoś, kto próbuje zwrócić mu na coś uwagę, robi to "cieleśnie" i "nie ma miłości". Podobnie robią nienapominalni fałszywi prorocy i nauczyciele - ich również nie wolno krytykować, bo podnoszą raban, że ktoś ich zranił, uraził i ogólnie "osądził".

Oczywiście, że kościół nie powinien polegać na wzajemnym szpiegowaniu i napominaniu bez potrzeby czy ze złych pobudek - ale MY NIE O TYM MÓWIMY. Ja również uważam, że napominać nie można cieleśnie, i nie zauważyłem, żeby ktokolwiek tutaj propagował coś takiego.

Jedną z metod dyskusji przy braku argumentów jest wkładanie w usta adwersarza czegoś, czego nigdy nie powiedział, a następnie obalanie wymyślonej przez siebie samego tezy. Dokładnie to robisz w tej chwili, próbując zrobić z siebie "biedną ofiarę milicjanta Smoka, który nakłania do robienia krzywdy braciom, obsiadania i szpiegowania". Cóż, z tym się po prostu nie da dyskutować, bo to są insynuacje.

Nie dyskutowałbym o tym tak twardo gdyby nie fakt, że widzę w Twojej teorii potężne zagrożenie i widzę, jak ono już działa w wielu kościołach wyznających "lajtowe" chrześcijaństwo, gdzie każdy żyje jak chce, gdzie ludzie nawrodzeni na nowo spożywają Wieczerzę Pańską z nienarodzonymi na nowo i gdzie nie wolno poddać w wątpliwość czyjegoś nowego narodzenia inaczej jak przez proroctwo, choć Biblia mówi na ten temat coś zupełnie innego.

Niektórzy Żydzi, którzy uwierzyli w Jezusa, po jednej rozmowie z Nim chcieli Go ukamienować, bo im powiedział, że żyją w grzechu i że Jego Słowo nie ma do nich przystępu. Większość uczniów odeszła, gdy zaczęła się twarda mowa. Można zostać uczniem, ale dopiero NOWE NARODZENIE daje nową naturę i tę nową naturę WIDAĆ. Jeśli jej nie widać, to trzeba się nad czymś zastanowić.

Poszukiwanie na forum popleczników, którzy wykazaliby się "odwagą" popierania Twoich teorii pod rzekomą groźbą "udowodnienia wichrzycielstwa i herezji" jest chwytem tak niesmacznym, że pora kończyć tę dyskusję.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr wrz 02, 2009 8:46 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sie 22, 2009 7:10 pm
Posty: 90
Lokalizacja: z Nieba ;)
Po pierwsze drogi Smoku, chciał bym Cię na początek poprosić żeby nasza rozmowa odbędzie się kompromisowo, i chciał bym abyś był nastawiony sceptycznie. Bo odbieram ze chcesz za wszelka cenę obronić swojego zdania. Jesli jednak jesteś sceptyczny to zachęcam do utrzymania tego statusu ;]

Zauważ pierwszą rzecz:
Nasi tłumacze potrafią niestety bardzo powykręcać wersety biblijne, ja zakładam ze wiele rzeczy których nauczyłeś się lub których ci pokazano czytałeś jeszcze z właśnie tych świetnych tłumaczeń, warszawskich, lub tysiąclecia - (tego to już mogole nie polecam.)
I teraz gdy wyszło nasze piękne tłumaczenie interlinearne firmy Vocatio, to jesteśmy wstanie zauwazyc ze jednak w Biblii są niektóre rzeczy zle przetlumaczone przez co mozna źle zrouzmieć dany tekst.

Zobacz różnice w wersecie który napisałem abyś mógł zobaczyc ją właśnie.
Napisze jeszcze raz to jednak:
Tak niechaj świeci wasza światłość przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie - Przekład Warszawski
Tak niech zaświeci światło wasze, aby świeciło pośród ludzi. - Oryginał

Róznica jest spora.
Pragnę zauważyc ze werset ten nie jest obietnica a przykazaniem. Nie mowi ze na 100% nasze uczynki będą swiecic, ale ze zaświecą się.

Prostując: jest założenie ze mozemy nie „swiecic”, i powinnismy „zaświcic się”
Oczywiscie obrazowo mówiąc.
Czyli jest to przykazaniem że gdy nie świecimy (nie widac naszych owoców, i uswięcenia)
to Jezus nakazuje nam zaświcic światło nasze, aby świeciło pośród ludzi.

Cytuj:
...Ale nie należy zakładać, że każdy, kto uświadomi osobę nieodrodzoną o jej stanie, jest pyszny. Nie wolno róznież moim zdaniem stosować manipulacji polegającej na zarzucaniu pychy każdemu, kto ośmieli się kogokolwiek napomnieć...

Tego nie powiedziałem. Źle mnie zrozumialeś Smoku.
Dodam:
Cytuj:
W ten sposób "miłość i zrozumienie" zamyka usta i nieodrodzonych ludzi jest w kościołach coraz więcej. Stan Kościoła jest coraz gorszy właśnie z powodu teorii, które głosi Marc5 i teraz Ty tylko w wersji "lajtowej".

Czy to więc znaczy ze mamy nie zachowywac milosci?
Nie chodzi mi o to zeby nie napominac wogole, bo mamy wkoncu milosc w sobie, ale zeby napominac tak aby osoba dana zastanowila sie nad naszymi podejrzeniami, i tak abysmy nie stali sie sędziami.

Ja nie glosze ze nie powinnismy tego wogole robic tak jak nasz kochany Marck5, a wręcz przeciwnie.
Więc prosze cię, rozważaj z trzeźwoscią moje posty, a jesli zmęczony jestes praca, lub masz duzo na glowie, co moze sprawic nietrzezwosc to postaraj sie odpocząc i wtedy dopiero postaraj sie trzeźwo rozmyslać. To tylko moja rada i prosba, jesli się myle to wybacz :)

A co do moich wersji to napisalem je dwie i napislem czym sie roznia, moze nie widac tego na forum, bo trudno jest napisać tu emocje i ton w jakim to napisalem.
Cytuj:
Drogi Symeonie, czy Tobie chodzi po prostu o sposób, w jaki się mówi takie rzeczy, czy o samo mówienie takich rzeczy?

Napisalem jasno że popieram napominanie, ale jednak z miloscią! :)

ps> I cieszę sie że już trzy osoby napisały świadectwo takiego osądzania, i zle jego owoce, dlatego pisze o sposobie w jakim powinismy to robic (pamiętajmy Faceci drodzy ;) że kobiety są wrazliwsze).
Bo rozumie ze kościół twierdząc ze skoro ma okazać miłość to nie będzie napominać, ale to już sprawa tego kościoła, bo da się to połączyć z miłością, dlatego Jezus mówi nam przykazania, które nie wykluczają siebie nawzajem, pomimo pozoru który widza niektórzy.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr wrz 02, 2009 8:53 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sie 22, 2009 7:10 pm
Posty: 90
Lokalizacja: z Nieba ;)
Dodąjc chcę podkreslic ze nie chce powiedziec ze Nowego narodzenia, czy owoców nie powinno byc widac.
Jestem ZA, jak najbardziej ze powinno byc widac, a jesli nie to mamy przykazanie ktore o tym wlasnie mowi, zeby je zaczac pokazywac :)
Moze sa inne wersety ktore mowia ze owoce musi byc widac zaraz po nowym narodzeniu, ale znajdz inne Smoku jesli są takie :)

I jesli jednak są osoby ktore byly w takich sytuacjach, a okazalo sie ze tak nie bylo, to mysle ze faktycznie trzeba miec dar napominania żeby to zrobic, uwazając zeby czasem nie zgrzeszyć przeciwko Duchowi Świętemu.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr wrz 02, 2009 9:18 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sie 08, 2008 6:54 pm
Posty: 12
Lokalizacja: Śląsk
Z własnych przemyśleń i doświadczeń chciałabym tylko dodać, że osoba napominana czy doświadczana, jeżeli tylko szczerze szuka Boga, takie napomnienia przyjmie, bądź przynajmniej rozważy.

Osobą, która mnie czasem napominała była moja mama. Pomimo tego, że nie było to najprzyjemniejsze (i nie można było się niczym zasłonić- bo przecież obserwowała mnie na codzień), zawsze skłaniało mnie to do przyjrzenia się i zastanowienia czy aby na pewno dalej jestem na wąskiej Bożej drodze. Takie napomnienia są szczególnie cenne od osób, po których widać, że chodzą z Bogiem i widać w ich życiu owoce Ducha. I wdzięczna jestem Bogu, że takie osoby są!


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 109 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 25 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL