Smoku, nie napisałem, że podane przeze mnie fragmenty
muszą odnosić sie do światowego przebudzenia przed pochwyceniem, ale że
mogą się do niego odnosić.
Smok Wawelski napisał(a):
Efez. 5:25-27 mówi o uświęcaniu Kościoła przez Słowo, aby go oczyścić przed zaślubinami Baranka - nie ma tutaj ANI SŁOWA na temat Kościoła pełnego chwały
Efez. 5:25-2725. Mężowie, miłujcie żony swoje, jak i Chrystus umiłował Kościół i wydał zań samego siebie,
26. Aby go uświęcić, oczyściwszy go kąpielą wodną przez Słowo,
27. Aby sam sobie przysposobić
Kościół pełen chwały (endoksos) [/b], bez zmazy lub skazy lub czegoś w tym rodzaju, ale żeby był święty i niepokalany.
Wyraz użyty w tym miejscu jako "chwała" pojawia się jeszcze w Łuk.13;17 i 7;25 w odniesieniu do dzieł i cudów, które czynił Jezus i do "miękkich szat" Jana Chrzciciela.
Moim zdaniem fragment ten
można i nie jest to jedyne i ostateczne zdanie, odnieść zarówno do Kościoła w czasie po jak i przed pochwyceniem - z kontekstu nie da się jednoznacznie powiedzieć o którym z okresów pisze Paweł. Z tego względu przyjmuję 2 interpretacje jako tak samo prawdopodobne, a może nawet obie właściwe. Osobiście nie staram się odrzucać "niepasujących" dla mnie, a jednocześnie możliwych do przyjęcia wersji "interpretacji" danego fragmentu. [nie czynię tu żaluzji do nikogo :}].
Podobnie można odnieść się do innego fragmentu:
Mat. 24:14I będzie
głoszona ta ewangelia o Królestwie po całej ziemi na świadectwo wszystkim narodom, i wtedy nadejdzie koniec.
Jeśli chcemy w 100% biblijnie odnieść się do tego fragmentu, to musimy przyjąć, że Jezus mówi tutaj dosłownie o "zwiastowaniu", "publicznym mówieniu" Ewangelii przed ludźmi, tak jak to robił na przykład Paweł na Areopagu. Oznaczałoby to, że wszelkiego rodzaju pisemne, elektroniczne, medialne publikacje Ewangelii i Jej prawd, nie są tutaj uwzględniane... a przecież w ten sposób obecnie dociera się z Prawdą (mam na myśli zdrową Ewangelię) to najszerszej grupy ludzi. Czy to znaczy że koniec przyjdzie wtedy, gdy rzeczywiście cały świat usłyszy Dobrą Nowinę w ten jeden jedyny sposób? Bo jeśli tak, to nie ma ku temu innej drogi niż przez jakieś niesamowite poruszenie Ducha Świętego, który ożywiłby zaspanych chrześcijan na prawie całej ziemi, i popchnął ich do publicznego, ustnego zwiastowania Słowa ludziom.
Smok Wawelski napisał(a):
1 Piotr. 2:12 mówi o poganach, którzy powinni wysławiać Boga w dzień nawiedzenia, nawróciwszy się pod wpływem świadectwa wierzących. Jeśli się nawrócą, to w dzień nawiedzenia będą dziećmi Bożymi wysławiającymi Boga.
Tutaj znowu mogę się "przyczepić' - dlaczego Piotr mówi o dniu, a nie o dniach nawiedzenia? Jeśli mówiłby o nawracaniu się pogan przez świadectwo Ewangelii, to prawdopodobnie miałby na myśli coś więcej niż tylko pewien okres czasu, który zamyka się w "dniu". Oczywiście Piotr mógł też to mówić w sposób, w jaki Ty to zinterpretowałeś (traktując słowo "dzień" w liczbie mnogiej) i ja się z tym zgadzam. Może to wyglądać jak czepianie się o słówka, ale jeśli mamy być biblijni to na całego ;) Ja wychodzę z założenia, że dopóki nie mogę jednoznacznie wykluczyć danej interpretacji, to nie chcę jej odrzucać (w tym przypadku czy chodzi Piotrowi o "dzień" nawiedzenia czy "dni" nawiedzenia). Faktem jest, że takie podejście do Słowa sprawia, że odnośnie chrześcijaństwa pojawia się coraz więcej "nie wiem na 100%", ale jeśli szukamy prawdy to Bóg nam ją objawia.
Smok Wawelski napisał(a):
Dz.Ap. 1:11 mówi o tym, że Jezus przyjdzie w sposób widzialny na ziemię. Nie wiem, skąd Clendenen wyciągnął wniosek, że skoro 2000 lat temu Jezus został zabrany do Nieba, i po kilku dniach zesłał Ducha Świętego na swój Kościół, aby był pełnym chwały... w czasach ostatecznych może nastąpić coś odwrotnego - to jest czysta spekulacja, nie poparta nauczaniem Pisma.
Co do Clendenena, nigdy nie miałem okazji jakoś głębiej zapoznać się z jego nauczaniem w tym temacie. To co napisałem, można usłyszeć w jego kazaniach i przeczytać w książkach. Podałem to jako przykład, ponieważ na ogół "ogólnoświatowe przebudzenie" utożsamiane jest raczej ze zborami hyper ultra, co jest błędem. Nawet dla mnie mieszanie się "hyperów" w ten temat, i całe to piekiełko związane z 3 falą itp. jest podejrzane, ale narazie nie chcę z powodu czegoś fałszywego odrzucać coś, co
moźe ale nie musi być od Boga. Czas pokaże.
Moim zdaniem na podstawie Biblii można znaleźć pewne przesłanki, które
mogą (nie muszą) mówić o czymś takim, jak światowe przebudzenie w czasach przed pochwyceniem Kościoła. Jako przebudzenie rozumiem ożywienie Kościoła, stanie się gorącym lub zimnym (jedno dobre i drugie dobre), manifestację Ducha Świętego przez Kościół w sposób, o którym możemy czytać w Biblii.
Patrząc na historię przebudzenia z 18 wieku, można znaleźć analogię z naszymi czasami - Kościół Protestancki jest podzielony, słaby, odarty z tego co najcenniejsze, bardziej zaangażowany w doktrynalne dochodzenie "prawdy" niż ratowanie ludzi idących na śmierć; świat tonie w bezbożności, upadają wszystkie standardy moralne, rośnie przestępczość, alkoholizm itd. W pewnym momencie powstaje wspólnota w Herrnhut, która jako chyba jedyna w kręgach protestanckich w tym czasie, zaczyna wysyłać misjonarzy na cały świat... Przybywa tam John Wesley, który niedługo potem wraca do Anglii, i rozpala ogień przebudzenia. W tym samym czasie Bóg działa przez Whitefielda w Ameryce, gdzie wszystkie stany zostają ogarnięte przez działanie Ducha Świętego.
Dlatego ja nie odrzucam czegoś, czemu nie można jednoznacznie, biblijnie zaprzeczyć. Patrząc na historię modlę się, i mam nadzieję, że Kościół w czasach ostatecznych będzie Oblubienicą, która jest odziana w pokorę, ale też i "chwałę", o której pisze Paweł.