Witam!
To mój pierwszy post na tym forum. Czytając wcześniejsze wypowiedzi, doszłam do wniosku, że warto coś napisać, choćby dlatego, że bardzo lubię taką otwartość i szczerość jaką tutaj zauważyłam (obym się nie pomyliła, bo nie poznałam jeszcze tego forum, ale pewne ryzyko też zostało przeze mnie wkalkulowane).
Wybrałam kilka fragmentów z wypowiedzi Marcina:
Marcin napisał(a):
Czy nie jest tak dlatego, że taka była wola Boga, albo Bóg odwrócił od tego człowieka swoje oblicze? Przekonajcie mnie do tego, że Bóg nie ma prawa tak zrobić, że nie opuści swojej owcy (tak, tak - tej, która wpadła do dołu, a on obiecał ją jednak wyciągnąć), bo jest już najzwyczajniej za późno i owca odpadła od łaski (chociaż sama nie wie jak i kiedy mogło to się stać). Przecież Ten, którego drogi, itd. może nas wykreślić z księgi życia bez wcześniejszych sygnałów ostrzegawczych...
Czy może ojciec, czy matka zapomnieć o swoim dziecku i skreślić je, wymazać z pamięci ? W przypadku Boga to niemożliwe:
(Izaj. 49:15-16) „Czy kobieta może zapomnieć o swoim niemowlęciu i nie zlitować się nad dziecięciem swojego łona? A choćby nawet one zapomniały, jednak Ja ciebie nie zapomnę. Oto na moich dłoniach wyrysowałem cię, twoje mury stoją mi zawsze przed oczyma.”(BW)Cytuj:
bo nie wiemy jaki los spotka nas samych, bo nie mamy już wpływu na nic, pomimo wielkich, dobrych chęci..?
Owszem, często czujemy się bezradni, powaleni, zdeptani, ale czy opuszczeni, pozbawieni pomocy ? :
(2 Kor. 4:8-10) „Zewsząd uciskani, nie jesteśmy jednak pognębieni, zakłopotani, ale nie zrozpaczeni, Prześladowani, ale nie opuszczeni, powaleni, ale nie pokonani, Zawsze śmierć Jezusa na ciele swoim noszący, aby i życie Jezusa na ciele naszym się ujawniło.”(BW)Wtedy, gdy ja już nic nie mogę zrobić, otwiera się przestrzeń na Boże działanie.
Cytuj:
Nie wierzę już prawie w ani jedno Słowo jakie napisano. Obraz Boga, jaki mam w wyniku moich poszukiwań i przeżyć jest tak niespójny i sprzeczny w sobie, że prowadzi mnie do oczywistej konkluzji: taki Bóg nie może istnieć. Albo: tak niezrozumiały, nieprzyjazny, wymagający (tak, bo jesteśmy tylko ludźmi) - jeśli jest, nie potrafię tego unieść, zaakceptować, za trudne to wszystko, za ciężkie, i to tak bardzo, że czasami żałuję, iż spotkało mnie to wszystko.
Wiara w Słowa, jeśli nie pokrywa się z rzeczywistością jest trudna. Też mam podobny problem w moim życiu, unikam tekstów, które dają mi nadzieję (to straszne), ale bardzo boję się znów rozczarować i sama nie wiem jak z tego wybrnąć, bo to oznacza, że moje zaufanie do Boga jest ograniczone. Ufam Jemu tylko jeśli chodzi o podstawowe sprawy, ale mam wątpliwości, co do trudniejszych spraw, a wiem, że tak być nie powinno. Jeśli chodzi natomiast o obraz Boga, to staram się ze wszystkich sił, bym nie wątpiła, że mnie Kocha, pomaga mi w tym przypominanie sobie tych wspaniałych rzeczy, które dla mnie zrobił, a jak dobrze pomyśleć, to dość sporo takich można znaleźć. Tyle, że i tak wielu rzeczy po prostu nie rozumiem, może dlatego, że nie są one zgodne z moimi oczekiwaniami: ja tworzę własny plan na przyszłość, a Bóg ma inny! A wchodzenie w poczucie winy wpędza mnie w jeszcze większego doła, więc też nie wracam do przeszłości, żyję tylko dniem dzisiejszym.
Pozdrawiam.