Mam wielką prośbę do uczestników tej dyskusji. Lisie, ta metoda dyskusji prowadzi do efektów odwrotnych niz zamierzone. Nawet najlepsze argumenty winny być przedstawiane z szacunkiem i łagodnościa wobec rozmówcy, co zresztą nakazuje nam Pismo [I Piotra 3:16]. Panowanie nad językiem i powściąganie emocji jest bardzo trudne, dlatego czasem dobrze jest odpisać na drugi dzień i pomodlić się przed każdym postem. Sam często niedomagam w tej kwestii, ale staram się uczyć i wyciągać wnioski. Z tego, co wiem, nasze forum cieszy się dobrą opinią ze względu na panująca tu atmosferę i brak "strzelaniny". Szkoda byłoby to zatracić, bo odrobić będzie trudno. Nawet najlepsza argumentacja podana w formie agresji kompletnie mija się z celem. Sam się tego już nauczyłem na tym forum, za co jestem Bogu wdzięczny.
Oczywiście, jest jeszcze problem stopnia wrażliwości. Na ten przykład Smoki mają skórę grubszą od Kogutów czy innych stworzeń
. Dlatego gdyby moją wypowiedź ktoś nazwał bełkotem, nie byłoby sprawy. Ale widocznie dla innych emocje i forma podania argumentacji potrafią przesłonić jej treść - i z tym musimy się liczyć. Proszę zatem (jeśli mogę), nie traktuj argumentów (trafnych zresztą) jak amunicji do przebijania pancerza adwersarza. " Więcej wart jest cierpliwy niż bohater, a ten, kto opanowuje siebie samego, więcej znaczy niż zdobywca miasta" [Przyp. Sal. 16:32].
Do adwersarzy Lisa: Lis posiada merytoryczne argumenty i z tego, co zauważyłem, potrafi wziąć sobie do serca łagodne napomnienie. Osobiście nie widzę u niego chęci wdeptywania kogokolwiek buciorami w ziemię. Nie widzę również przekraczania barier kultury. "Bełkot" jest tak samo nieprzyjemnym sformułowaniem jak "jad", "buciory" albo "ślepota". I tak mimo najszczerszych chęci to, co miało być łagodnym napomnieniem, może przekształcić się w wymianę ciosów. A przecież nie o to nam wszystkim chodzi, prawda?
Zachęcam wszystkich do merytorycznej dyskusji w duchu łagodności i pokoju. Amen.
Marcin napisał(a):
Królestwo Boże należy DO DZIECI, czy DO TAKICH JAK DZIECI? To zasadnicza różnica...
Marcinie, chyba niepotrzebnie dzielisz włos na czworo. Jezus rozmawiając z dorosłymi pokazał im wzorzec, czyli dziecko. Wiadomo, że dorosły nie może stać się dzieckiem dosłownie, tak jak Nikodem nie mógł ponownie wejść do łona swojej matki, żeby się narodzić na nowo.
Marcin napisał(a):
Jak rozróżniasz trwanie w dobrowolnym grzechu od ulegania słabościom? Jeśli robisz to, czego nie chcesz i poddajesz się grzechowi, bo nie potrafisz mu się przeciwstawić, to jest to dobrowolne, czy nie?
Jeśli robię coś, czego nie chcę, to jakże to może być dobrowolne? Jeśli robię coś, co tak naprawdę kocham i moja miłość do grzechu jest większa od miłości do Boga i od bojaźni Bożej, to jak mogę udawać, że to jest tylko moja słabość?