Smok Wawelski napisał(a):
Gdzie jest napisane, że karą JEST oddalenie od oblicza Bożego?
Nie wiem czy ty tak poważnie, czy sobie żarty ze mnie robisz. Jest napisane o oddaleniu od oblicza i nie łap mnie za słowa, bo to retoryka nieuczciwa.
Smok Wawelski napisał(a):
Czy w takim razie jeśli każdy zostanie osądzony według swoich uczynków, to kara będzie polegała na tym, że jeden będzie dalej od oblicza Bożego niż inny? To byłby absurd wynikający wprost z tego, co napisałeś.
Absurdem jest to pierwsze zdanie, które jest błędnym odczytaniem sensu mojego zdania. Ja napisałem, że karą jest oddalenie od oblicza Boga i nic więcej nie napisałem, tak pisze w Piśmie, a że ty doszukujesz się w tym zdaniu drugiego dna, to już ja w takie filozofie nie wchodzę.
Dalsze zdania oparte na tym błędnym wniosku pominę...
Smok Wawelski napisał(a):
Ty również jesteś interpretatorem i interpretujesz po swojemu. Tym razem chcesz uniknąć określenia "męka". Jeśli tak, to powiedz, dlaczego "będzie pożyteczniej dla ciebie, że zginie jeden z członków twoich, niż żeby miało całe ciało twoje znaleźć się w piekle" [Mat. 5:30]?
Każdy jest interpretatorem, bo do każdego Pismo przemawia. Ale różnica polega na tym, że
jedni uważają swoje interpretacje za jedynie prawdziwe i każdy kto się temu sprzeciwia zostaje okraszony inteligentnymi inwektywami. A w najgorszym razie, co historia pokazała, prowadzi takich ludzi do skazywania innych na śmierć. Do tego stopnia ta postawa jest wrośnięta w takie osoby, że potrafią dzisiaj usprawiedliwiać morderstwa w imię Boga. Ale są i drudzy, którzy owszem interpretują, bo tak należy robić, ale ich interpretacja jest ich osobistą drogą, w której Bóg daje to co chce i kiedy chce.
Smok Wawelski napisał(a):
Z teorią, że kara będzie polegała wyłącznie na oddaleniu od oblicza Bożego, spotykam się po raz pierwszy i jest ona absurdalna,
Dla mnie to nie jest "wyłącznie" ale "aż".
Smok Wawelski napisał(a):
.... Kto łamie "złotą regułę interpretacji"? Ty czy ja? Interpretowanie według własnego "widzimisię" powoduje, że stajesz na bagnie, a nie na skale - to nie jest inwektywa, tylko stwierdzenie faktu. Twoje złości i ataki ad personam tego nie zmienią. Jeśli chcesz mi coś zarzucić, to postaraj się to robić merytorycznie.
Nie zasłaniaj się wyimaginowaną barykadą, w której ty stoisz po stronie Boga, a ja po przeciwnej. Jeżeli nie zauważasz swoich złości i ataków, które czynisz bardzo często, wyzywając innych od "katolików", "russellitów", od tych co przekręcają Pisma itd to masz większy problem niż myślisz.
Ja nie zamierzam się z tobą licytować na wyższość mojej interpretacji nad twoją lub odwrotnie, bo ja nie pretenduje do osoby z "jedynie słuszną interpretacją". A zarzucanie innym "własnego widzimisię" to spotykam nie tylko od ciebie, ale i od SJ, od kalwinistów i innej maści ludzi, którzy przeceniają swoje poznanie lub swoją pozycję tu czy tam. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi.
Ja ci nic nie zarzucam, ja się bronię przed twoimi atakami i traktowaniem innych w sposób, ze inny to albo heretycy, albo poplecznicy heretyków, albo co najmniej zarażeni jakąś herezją, którą oczywiście ty definiujesz i polemika z z twoją definicją jest z góry bezsensowna, bo i tak zawsze ty musisz mieć rację.
Wybacz, ale dla mnie to jest postawa, na którą napatrzyłem się w różnych miejscach i ubraną w różne ciuszki doktrynalne. Jedynie mam nadziej, że wreszcie zauważysz ten swój styl pisania, za którym mam nadzieje nie idzie wewnętrzna mentalność. A te problemy wynikają tylko z tej ograniczonej komunikacji jaką jest forum internetowe. Łatwo tutaj o błędne odczytanie innych, ale ważne aby nie brnąć w swoimi mniemaniu.
Wracając do kwestii "wiecznej kary" ja lubię rozmawiać otwarcie, ale tą otwartość rozumiem w ten sposób, że wypowiadam każdą myśl która mi przyjdzie do głowy i skojarzenie. Lubię gdy atmosfera nie powoduje "ataku" na tego co wypowiada to i owo. Sam nigdy nie atakowałem doktryny o "wiecznych mękach" jedynie wypowiadam swoje zdanie, spostrzeżenia, myśli. Nie boje się podważać oklepanych i bezrefleksyjnie powtarzanych "tradycyjnych doktryn", uważam, że takie badanie rozwija, a jeśłi Duch prowadzi to napewno zaprowadzi tam gdzie trzeba.
Bóg Pisma, to nie Bóg, który siedzi z katechizmem i wypunktowanymi doktrynami, w które muszę uwierzyć. Jeżeli mam w coś uwierzyć to Duch ma mnie przekonać i przekona, Bóg wprowadzi, a nie jakaś subkultura religijna, która będzie uprawiać na mnie "mobbing teokratyczny", szantażując inwektywami o heretykach, innowiercach, tych co nie rozumieją Pisma, zmuszając presją psychiczną, nagonką grupy popleczników jedynie słusznego interpretatora, do tego aby nie wychylał się, tylko łykał jak popadnie, każdą doktrynę jeśli byłaby nawet absurdalna. Tak to działa w wielu zorganizowanych grupach. Liderzy lubią liderować, lubią jak lud ich słucha i uwielbia. Takiego chrześcijaństwa jakie przedstawiłem powyżej ( bo takie bardzo często jest ) nie lubię i nie popieram.
Jak już mówiłem, wierzę w to co jest w Piśmie, jeżeli Bóg, a nie człowiek, przekona mnie, że jest takie miejsce, gdzie niezbawieni są cała wieczność przypalani, paleni, męczeni, torturowani, rozrywani, gdzie im wnętrzności w tych ich ciałach ciągle wyłażą na wierzch, sprawiają wieczny ogromny ból "fizycznopodobny" (lub może nawet fizyczny), gdzie tacy ciągle przechodzą przez wręcz dosłowną maszynkę do mięsa, są obdzierani ze skóry, albo ta skóra im obłazi, bo ogień ich trawi przez całą wieczność, są po prostu ciągle w tej lawie paleni, cierpią i nie spalają się - to przyjmę takie nauczanie.
Jeżeli tego mi Bóg nie dał do tej pory, to jego wola czy to uczyni czy nie. Jednakże ja nigdy w tym wątku nie wypowiedziałem się zdecydowanie po żadnej stronie, jedynie rozważam to co rodzi się w moim umyśle po przemyśleniach i lekturze Pisma.
Czyli jedynym podstawowym absurdem jest zarzucanie mi jakiegoś poglądu, gdyż ja go nie wyrażam, bo go nie mam, nie mam ostatecznego poglądu w tym temacie. Jeżeli ktoś tego nie rozumie i tego nie zauważył, to ma problem z czytaniem ze zrozumieniem, wybaczcie.
Pismo mówi... nie ufajcie człowiekowi, ani książętom itd ... ja nie ufam i nie zamierzam, nie ufam nawet sam sobie, bo też jestem tylko człowiekiem, który jest grzeszny.