Smok Wawelski napisał(a):
Człowiek może doprowadzić swoje serce do takiego stanu zatwardziałości, że już się nie upamięta i Bóg o tym wie. W takiej sytuacji "wydaje człowieka na łup pożądliwości jego serca" [Rzym. 1:24]. Tak jak to było z faraonem na przykład. A że człowiek zbawiony może doprowadzić się do takiego stanu, świadczy szereg wersetów NT
Zakładasz, moim zdaniem całkowicie bezpodstawnie, że zatwardziałość pogan, faraona, itp. skutkuje tym samym, co zatwardziałość ludzi nowonarodzonych, czyli niemożnością upamiętania się, a w konsekwencji potępieniem przez Boga. Umieszczenie w jednej kategorii zbawionych i niezbawionych, którzy zatwardzili swe serca, podważa istotę Bożego wyboru i zbawienia. Prowadzi to w konsekwencji do wniosku, że zbawienie, które przyjąłeś jako osoba nowonarodzona, jest tymczasowe i uwarunkowane.
Smok Wawelski napisał(a):
nikt nie pozbawia Boga prawa do okazania miłosierdzia. Robi to sam grzesznik, bo ma wolną wolę, a ponieważ Bóg zna jego serce, zakazuje się o takiego modlić.
Stawiasz zatem wolę człowieka ponad Boże miłosierdzie. „Sam grzesznik” – zgodnie z Twoją teorią – swą wolą pozbawia Boga możliwości okazania miłosierdzia. W konsekwencji Bóg nie tylko mu go nie okaże, ale również – głosem apostoła Jana – zakazuje wierzącym modlić się o jego upamiętanie. Umierając bez upamiętania serca, człowiek taki jest potępiony!!! To nie jest właściwe pojęcie daru miłosierdzia oraz skuteczności Bożego zbawienia.