Na prośbę Ernesta: Moja interpretacja podobieństwa o pannach - część 3
Interpretacja podobieństwa
Przede wszystkim mamy do czynienia z podobieństwem, co jest napisane w samym tekście: „Wtedy podobne będzie Królestwo Niebios do dziesięciu panien...”. Podobieństwa mówią o pewnych ogólnych zasadach rządzących Królestwem Bożym na podstawie ilustracji wziętych z życia. Nie zawierają imion, nazw własnych ani innych danych, które są charakterystyczne dla prawdziwych historii. Postaci zazwyczaj reprezentują kogoś lub coś, lecz nie zawsze wszystkie postaci dokładnie coś lub kogoś odwzorowują. Podam przykłady: w podobieństwie z Mat: 13:33 nie wiemy, kim jest niewiasta i nie wiemy, co ilustruje każda z trzech miar mąki – po prostu są to szczegóły budujące fabułę podobieństwa. Ani znaczenie niewiasty, ani znaczenie każdej z miar mąki nie jest nam potrzebne, żeby zrozumieć ideę podobieństwa. Podobnie jest z bankierami w podobieństwie o talentach [Mat. 25:14-30]. Chodzi mi o to, że nie zawsze każdy szczegół daje się „odwzorować” i nie zawsze jest to potrzebne do zrozumienia zasad ilustrowanych przez dane podobieństwo. Podobnie jest w podobieństwie o 10 pannach.
Z kontekstu „tekstualnego” czyli z ciągłości wypowiedzi Pana Jezusa wnioskuję, że WTEDY, gdy wszystko będzie toczyć się normalnym trybem jak za dni Noego, aż nagle jeden będzie wzięty, a drugi zostawiony (nastąpi rozdzielenie) - WTEDY, gdy czuwający zostaną wzięci, czuwający doczekają się powrotu Pana i czuwający zostaną nagrodzeni, a ci, którzy nie czuwają, pozostaną jako padlina tam, gdzie zbiorą się sępy [Łuk. 17:36-37] i tam, gdzie będzie płacz i zgrzytanie zębów [Mat. 25:50-51] - WTEDY Królestwo Boże będzie podobne do 10 panien.
Z kontekstu kulturowego wnioskuję, że oczekiwanie na powrót Oblubieńca jest związane z Jego spotkaniem z Oblubienicą. Powrót Pana po Oblubienicę wiąże się z Pochwyceniem Kościoła, a bezpośrednie porównanie relacji Chrystusa do Kościoła do relacji Oblubieńca i Oblubienicy mamy choćby w Ef. 5:25-27, tekstach w Objawieniu Janowym i innych. Przytaczać ich chyba nie trzeba.
Ponieważ 10 panien miało tworzyć orszak dla Oblubienicy i ponieważ chodzi o rozdzielenie, widać dlaczego w całym podobieństwie nie ma Oblubienicy – po prostu jako jedna osoba byłaby „niepodzielna”, a istota ilustracji polega na oddzieleniu jednych (którzy czuwają) od drugich (którzy nie czuwają).
Wszystkie panny jako orszak Oblubienicy miały pierwotnie wstęp na zaślubiny. Obowiązkiem każdej z nich było posiadanie światła podczas przenoszenia Oblubienicy (na powietrzu) w lektyce do miejsca zaślubin. Wiedziały, że Oblubieniec ma przyjść, i wiedziały, że mają być gotowe na Jego przyjście. Rozumiem, że panny po prostu są ilustracją Kościoła oczekującego na Pochwycenie i wzięcie do mieszkań w domu Ojca, jak obiecał Pan [Jan 14:1-3]. Tak jak słudzy są wcześniej ilustracją uczniów czekających na powrót Pana. I tak jak ludzie będący na roli i przy żarnach również [Mat. 24:40-42].
Gotowość na przyjście jest wielokrotnie podkreślana, więc tutaj nie ma problemów z interpretacją. Po prostu mamy czuwać. Jak to ma wyglądać w praktyce?
„Baczcie na siebie, aby serca wasze nie były ociężałe wskutek obżarstwa i opilstwa oraz troski o byt i aby ów dzień was nie zaskoczył niby sidło; przyjdzie bowiem znienacka na wszystkich, którzy mieszkają na całej ziemi. Czuwajcie więc, modląc się cały czas, abyście mogli ujść przed tym wszystkim, co nastanie, i stanąć przed Synem Człowieczym” [Łuk. 21:34-36]
Światło, które miały nieść panny, pochodziło z lamp, które były „napędzane” olejem. Najprostsze skojarzenie wydaje się prowadzić do Kazania na Górze:
„Wy jesteście światłością świata, nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapalają też świecy i nie stawiają jej pod korcem, lecz na świeczniku, i świeci wszystkim, którzy są w domu. Tak niechaj świeci wasza światłość przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie” [Mat. 5:14-16]
Światłość będąca źródłem naszej światłości to Ten, który przyszedł na świat:
„Prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka, przyszła na świat. Na świecie był i świat przezeń powstał, lecz świat go nie poznał. Do swej własności przyszedł, ale swoi go nie przyjęli. Tym zaś, którzy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię jego, którzy narodzili się nie z krwi ani z cielesnej woli, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga” [Jan 1:9-13]
Mesjasz jest Pomazańcem czyli Namaszczonym. Dlatego tam, gdzie ktokolwiek był namaszczany jako król lub arcykapłan, będąc typem Króla i Arcykapłana w jednej Osobie, używano do namaszczania oleju. Światło, które świeciło dniem i nocą w Miejscu najświętszym, pochodziło z menory – a czym była „napędzana” menora? Tak, zgadliście. Oliwą.
„Rozkażesz też synom izraelskim, aby przynosili ci do świecznika oliwę z oliwek, czystą, wytłoczoną, aby stale można było wystawiać lampy. W Namiocie Zgromadzenia poza zasłoną, która jest przed Skrzynią Świadectwa, będzie ją przyrządzał Aaron i jego synowie, aby od wieczora do rana świeciła przed Panem. Jest to przepis wieczysty dla wszystkich pokoleń synów izraelskich” [II Mojż. 27:20-21]
Wśród jakich świeczników przechadzał się nasz Pan w wizji Janowej?
„Obejrzałem się, żeby zobaczyć, kto do mnie mówi, a gdy się odwróciłem, ujrzałem siedem złotych menor, a między menorami był ktoś podobny do Syna Człowieczego, odziany w szatę aż do stóp, przepasany złotą szarfą na piersiach. Jego głowa i włosy były białe jak śnieżnobiała wełna, Jego oczy jak ognisty płomień, Jego stopy niczym polerowany mosiądz oczyszczany w piecu hutniczym, a Jego głos jak dźwięk rwących wód. W prawej ręce trzymał siedem gwiazd, z Jego ust wychodził ostry miecz obosieczny, a Jego oblicze było jak słońce świecące pełnią swej mocy” [Obj. 1:12-16 PBZNT]
Siedem menor czyli świeczników, to siedem kościołów [Obj. 1:20]
Kościół jak menora ma świecić przed Panem od rana do wieczora. Aby świecić światłością Namaszczonego, potrzebuje oliwy do namaszczenia. Namaszczenie olejem przekłada się w Biblii na namaszczenie Duchem:
„Wtedy wziął Samuel róg z olejem i namaścił go w gronie jego braci; i od tego dnia Duch Pański spoczął na Dawidzie i pozostał na nim nadal” [I Sam. 16:13]
„Duch Wszechmocnego, Pana nade - mną, gdyż Pan namaścił mnie (...)” [Iz. 61:1]
„Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił (...)” [Łuk. 4:18]
„Znacie sprawę Jezusa z Nazaretu, którego Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą. Dlatego że Bóg był z Nim, przeszedł On dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła” [Dz. Ap. 10:38]
No dobrze, ale to wszystko o Jezusie. A czy o nas jest napisane, że zostaliśmy namaszczeni Duchem?
„Tym zaś, który umacnia nas wespół z wami w Chrystusie i który nas namaścił, jest Bóg. On też wycisnął na nas pieczęć i zostawił zadatek Ducha w sercach naszych” [I Kor. 1:21-22]
„A wy macie namaszczenie od Świętego i wiecie wszystko. (…) To namaszczenie, które od niego otrzymaliście, pozostaje w was i nie potrzebujecie, aby was ktoś uczył; lecz jak namaszczenie jego poucza was o wszystkim i jest prawdziwe, a nie jest kłamstwem, i jak was nauczyło, tak w nim trwajcie” [I Jana 2:20,27]
Jak widać, zarówno bezpośredni słuchacze Jezusa znający Stary Testament, jak i my, którzy mamy do dyspozycji całą Biblię, mogli śmiało kojarzyć olej i światło z namaszczeniem Duchem i światłością życia skutkującą takim namaszczeniem.
No dobrze, ale mamy w podobieństwie 2 rodzaje ludzi, którzy oczekują Oblubieńca. Jedni i drudzy mają oliwę, jedni i drudzy mają światłość pochodzącą od tej oliwy – czyli ich życie jest światłością z powodu działania Ducha w ich sercach. Jedni i drudzy czuwają i czekają na Oblubieńca, którego powrót niestety się przeciąga w czasie. Zapada ciemność, robi się noc. Jedni i drudzy są zmęczeni i zasypiają.
Nagle słychać okrzyk: „Oto Oblubieniec, wyjdźcie na spotkanie!” Panny oporządziły swoje lampy, czyli przygotowały do wymarszu. Sądząc z kontekstu kulturowego, były w tym czasie w domu oblubienicy. Panny głupie nagle stwierdziły, że ich lampy gasną – nie, że już zgasły, tylko że gasną. Prawdopodobnie nie zabrały własnego zapasu oliwy mając nadzieję, że w razie czego „coś się znajdzie” w domu, w którym miały czekać na Oblubieńca. Czyli „jakoś to będzie”. Ale co do życia w Duchu czytamy, że mamy w Duchu chodzić [Rzym. 8:13-15] i dawać się Duchem napełniać [Ef. 5:18 interlinia]. Myślenie, że zawsze zdążymy „oporządzić lampy” i że „jakoś to będzie” może mieć tragiczne skutki.
Mądre panny nie użyczyły głupim swojej oliwy, ponieważ im mogłoby jej nie starczyć. Moim zdaniem nie oznacza to, że możemy jedni drugim użyczać Ducha, bo nie ma takiej możliwości. Każdy ma swoją lampę i każdy ma dostęp do łaski bez pośrednictwa innych ludzi. Kto wie, być może Kościół będzie już w takim stanie, że „głupie panny” będą wierzyć w to, że mogą dostać „namaszczenie” od innych wierzących – takie zwiedzenie się w Kościele panoszy od dawna. Ale ilustracja mówi, że jeśli ktoś nie przygotuje się na przyjście Pana wcześniej, to nie nadrobi straconego czasu w jednym momencie. Mądre panny wysłały głupie do sprzedawców – o północy nikt wtedy w Izraelu niczego nie sprzedawał, a sklepów nocnych jeszcze nie wynaleziono. Zdobycie oliwy o tej porze było po prostu niemożliwe.
Nie wiemy, kiedy głupie panny przyszły. Nie wiemy, czy miały już ze sobą oliwę. Musiały przyjść pod drzwi domu, w którym odbywały się zaślubiny. Wtedy jak to się mówi było już „pozamiatane” - oliwa i tak im się na nic nie przydała, bo orszak dawno już przeszedł drogę. Głupie panny liczyły na to, że skoro były wybrane do orszaku, to dostaną się przynajmniej na same zaślubiny.
„On zaś, odpowiadając, rzekł: Zaprawdę powiadam wam, nie znam was” [Mat. 25:12]
To chyba najtrudniejszy moment w tym podobieństwie. Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że skoro Oblubieniec przedstawia Jezusa, a panny – Kościół, to stwierdzenie „nie znam was” musi oznaczać utratę zbawienia przez głupie panny czyli przez tych członków Kościoła, którzy nie zostaną pochwyceni. Ale po pierwsze, w momencie wyjścia na spotkanie Oblubieńca głupie panny miały światło w lampach – tyle, że ono przygasało. Dlatego linia podziału podczas Pochwycenia nie będzie biegła drogą zbawieni – niezbawieni lecz gotowi – niegotowi. Podobnie jak słudzy, o których jest mowa wcześniej w tej samej wypowiedzi. Jedni i drudzy byli w służbie i mieli tego samego Pana. Po prostu jedni słudzy czuwali robiąc, co do nich należało, a inni zlekceważyli ostrzeżenia.
To prawda, że osobista znajomość Pana to jest być albo nie być w kwestii zbawienia. Tyle, że w podobieństwie to nie Oblubieniec wybierał druhny dla Oblubienicy i w ogóle nie musiał ich osobiście znać. Oblubieniec wybierał sobie drużbów do własnego orszaku, z którym przychodził po Oblubienicę. Oblubieniec wiedział, kto należy do orszaku, bo widział orszak wychodzący mu naprzeciw. Osobiście nie musiał i najprawdopodobniej nie znał żadnej z panien czyli druhen. Zapewne były mu przedstawiane dopiero podczas uroczystości zaślubin. Dlatego osobista znajomość Pana Jezusa jako warunek naszego zbawienia nie musi się tutaj przekładać na osobistą znajomość Oblubieńca z każdą z panien.
W ilustracji Oblubieniec po prostu zabiera Oblubienicę na zaślubiny wraz z jej pięcio-osobowym orszakiem, nie wiedząc nawet, że połowa orszaku się „gdzieś zapodziała” bo szuka oliwy. A następnie nie poznaje pięciu panien, które nie wiadomo po co stoją pod jego drzwiami i chcą, żeby je wpuścić.
Krótko mówiąc, moim zdaniem ilustracja mówi o tym, że należy czuwać, że będzie rozdzielenie, że w najważniejszym momencie można się minąć z Panem i że potem na zaślubiny (w niebie) już wejścia nie będzie. Nie jestem natomiast przekonany, żeby przełożenie szło aż tak daleko, że ci, którzy mieli jeszcze światło w momencie rozdzielenia stracili zbawienie po Pochwyceniu – wydaje mi się to nielogiczne, a to z kilku powodów.
Po pierwsze, jeśli ktoś w momencie Pochwycenia będzie miał Ducha, ale nie będzie światłością świata i jego „lampa” będzie gasła, to po Pochwyceniu będzie jednym z pierwszych, którzy zorientują się, co zaszło.
Po drugie, nawet człowiek wykluczony z Kościoła nie traci automatycznie zbawienia, choć poza wspólnotą się znajduje. Apostoł Paweł w listach do Koryntian każe przyjąć z powrotem brata, który został wykluczony:
„Jeśli tedy ktoś zasmucił, to nie mnie zasmucił, lecz poniekąd by nie powiedzieć za wiele was wszystkich. Takiemu wystarczy ta kara, jaka została nałożona przez większość, tak, że przeciwnie, wy raczej powinniście przebaczyć mu i dodać otuchy, aby go przypadkiem nadmiar smutku nie pochłonął. Dlatego proszę was, abyście postanowili okazać mu miłość. Po to zresztą i pisałem, aby was wypróbować, czy we wszystkim jesteście posłuszni. Komu zaś wy coś przebaczacie temu i ja; gdyż i ja, jeżeli w ogóle miałem coś do przebaczenia, przebaczyłem ze względu na was w obliczu Chrystusa” [II Kor. 2:5-10]
Apostołowie zdawali sobie sprawę, że Pochwycenie może nastąpić w każdej chwili, i że oni sami mogą dożyć tej chwili:
„Oto tajemnicę wam objawiam: Nie wszyscy zaśniemy, ale wszyscy będziemy przemienieni w jednej chwili, w oka mgnieniu, na odgłos trąby ostatecznej; bo trąba zabrzmi i umarli wzbudzeni zostaną jako nie skażeni, a my zostaniemy przemienieni” [I Kor. 15:51-52]
„A to wam mówimy na podstawie Słowa Pana, że my, którzy pozostaniemy przy życiu aż do przyjścia Pana, nie wyprzedzimy tych, którzy zasnęli. Gdyż sam Pan na dany rozkaz, na głos archanioła i trąby Bożej zstąpi z nieba; wtedy najpierw powstaną ci, którzy umarli w Chrystusie, potem my, którzy pozostaniemy przy życiu, razem z nimi porwani będziemy w obłokach w powietrze, na spotkanie Pana; i tak zawsze będziemy z Panem. Przeto pocieszajcie się nawzajem tymi słowy” [I Tes. 4:15-18]
Paweł tłumaczył Tesaloniczanom, że Dzień Pański nadejdzie jak złodziej [I Tes. 5:1-4], a sam Pan mówił, że ten dzień nadejdzie niby sidło na wszystkich, którzy będą mieszkać na całej ziemi, a Kościół ma czuwać, żeby tego dnia uniknąć i stanąć przed Nim [Łuk. 21:34-36]. Istnieje ciekawy i dość trudny fragment, który mówi o człowieku wykluczonym z Kościoła i jego stanie w Dniu Pańskim:
„Słyszy się powszechnie o wszeteczeństwie między wami i to takim wszeteczeństwie, jakiego nie ma nawet między poganami, mianowicie, że ktoś żyje z żoną ojca swego. A wyście wzbili się w pychę, zamiast się raczej zasmucić i wykluczyć spośród siebie tego, kto takiego uczynku się dopuścił. Lecz ja, choć nieobecny ciałem, ale obecny duchem, już osądziłem tego, który to uczynił, tak jak bym był obecny: Gdy się zgromadzicie w imieniu Pana naszego, Jezusa Chrystusa, wy i duch mój z mocą Pana naszego, Jezusa, oddajcie takiego szatanowi na zatracenie ciała, aby duch był zbawiony w dzień Pański” [I Kor. 5:1-5]
Jeśli grzesznik zostanie wyłączony z Kościoła i tak zastanie go Dzień Pański, to on sam będzie oddany na zatracenie ciała i może zginąć jako męczennik w Wielkim Ucisku, lecz jego duch może [nadal] być zbawiony w Dzień Pański. Dlatego jest napisane, „aby duch był zbawiony w Dzień Pański” - a nie „aby duch został [ponownie] zbawiony w Dzień Pański”.
Jeśli w momencie Pochwycenia część wierzących („głupie panny”, które nie czuwają, a ich światłość gaśnie), pozostanie na Dzień Pański czyli m.in. Wielki Ucisk, to ich duch może wtedy nadal być zbawiony. O ile nie zatwardzą serca do końca, oczywiście [Hebr. 3:6-12]. Mogą jako pierwsi zorientować się, co zaszło, a nawet zacząć uświadamiać pozostałych. I oczywiście mogą pokutować. Gdyby jako „głupie panny” utracili zbawienie, to zbawienie ich ducha w Dzień Pański byłoby niemożliwe, ponieważ nie można nawrócić się drugi raz po odpadnięciu od Boga [Hebr. 6:4-6; 10:26-31].
Podobieństwo jest jednak wypowiedziane po to, żebyśmy czuwali i do tych, którzy mają jeszcze czas na robienie codziennych „zapasów oliwy” - czyli na modlitwę, pokutę, czytanie Słowa, miłość braterską.
To wszystko z mojej strony, Erneście. Zapraszam do dyskusji.
|