Smok Wawelski napisał(a):
Ekstrapolacje i przypuszczenia powinny mieć jakąś podstawę w tekście, o którym mówimy.
Bo inaczej przestajemy interpretować tekst, a zaczynamy się bawić w spekulacje...
Przypowieści z definicji mają pewne ograniczenia i rozumienie tej zasady nie jest żadnym kolnierzykiem ani gorsetem.
Podobnie jak to, że każda analogia ma swoje granice.
Dlatego nikt nie czyni ujmy przypisując coś oczywistego tej formie przekazu...
Posyłanie kogokolwiek do diabła nie jest ani honorem, ani przywilejem,
ponieważ zostaliśmy powołani, aby błogosławić, a nie przeklinać [I Piotra 3:9].
W ST miłość bliźniego była przykazaniem znanym powszechnie...
Twoje iluzje są straszne, ponieważ nie mają podstaw w Piśmie.
A na Piśmie sie tutaj opieramy. Nie na snach.
Dzięki, Smoku, za ten skrócony katechizm.
Nie myślałem, że mogę wyglądać na potrzebującego pomocy,
ale cóż to człowiek może wiedzieć...
Nie wydaje mi się jednak, żebym potrzebował jakichś zabaw
czy rozrywek kosztem sedna ewangelicznego przekazu.
Być może nieprecyzyjnie się wyraziłem,
ale szło mi jedynie o podkreślenie rangi oświadczenia mądrych panien,
które wygląda mi na akt ich żywej i czujnej wiary,
znającej wyznaczone jej granice Bożego przyzwolenia.
Nie musisz widzieć tego i rozumieć tak, jak ja to rozumiem i otwarcie przedstawiam,
ale jeśli zwykłeś szczerze zabiegać o cudze dobro, zechciej zauważyć,
że zasłużyłem swoją postawą na Twoją cenzurkę spekulanta tylko dlatego,
że inaczej niż Ty pojmuję swoje kompetencje.
Po pierwsze, litera przekazu biblijnego nie zwalnia od myślenia
o sprawach nie objętych jej wykładem,
i gdyby apostoł Paweł mógł dosłyszeć się Twojej skromnej opinii,
a był zmuszony się z nią liczyć,
Macedonia nie usłyszała by prędko głosu zwiastuna dobrych wieści,
bo w ówczesnym "wydaniu Pisma" nic o tym nie było.
Twoja opinia jest argumentem pozornym i jej ostrze nie jest przedniej marki.
Gdybym widział, że częściej się nią posiłkujesz, musiałbym popaść w niemałą konfuzję.
Może po prostu skreślić tamtą scenę odmowy użyczenia oliwy,
skoro, Twoim zdaniem, nie można jej przypisać żadnej konkretnej treści...?
A może w ogóle stwierdzić, że Mesjasz gadał sobie a muzom,
i w prorockich przypowieściach są tylko sprawy wszystkim od dawna znane,
których stawianie bliźnim przed oczami podpada niemal pod jeden z "grzechów głównych".
Kiedy ktoś stara się wyjaśnić to, czego Ty nie wyjaśniasz,
arbitralnie orzekając jedynie o braku "dowiązania symboliczego" w wypowiedzi Jezusa,
odnośnie roli sprzedawców jako dysponentów, nazwijmy to -
środka pierwszej potrzeby,
nie oznacza to zaraz, że stawia siebie ponad prawem Bożym,
czy zamierza się na czystość ewangelicznej formuły.
Może naprawdę istnieć ważny powód,
dla którego Jezus umieścił w tej przypowieści obraz sprzedawców,
kupczących oliwą dla mocno spóźnionych w swoim zbawiennym refleksie, głupich panien.
Czemu to niby ktoś miałby przyjąć Twój punkt widzenia,
w który dokonujesz wyboru hierarchii ważności przedstawionych przez Mistrza spraw
jedynie w oparciu o to, co Ci w duszy gra?
Jeśli potrafisz coś wyłożyć bliźnim, to wyłóż, a jeśli nie, to nie mów im,
że na pewno nie ma to znaczenia dla zrozumienia pouczenia Galilejczyka.
Bo to jest postawa nieuczciwa i niegodna szacunku wierzących,
o który bynajmniej nie dla siebie winieneś zabiegać.
Nie wydaje mi się także, żebym przekraczał Regulamin Forum,
nie odpowiadając na Wasze pytanie odnośnie tego, kto jest moim Panem.
Mogę mieć ważny powód, żeby milczeć właśnie w tej sprawie.
Jeśli byłbym człowiekiem, który chętnie stosuje uniki,
na pewno nie napisałbym tu ani słowa.
Nie masz prawa wymuszać osobistych zeznań na użytkownikach Forum
pod rygorem sankcji za nieprzestrzeganie Regulaminu.
Jeśli tak ma być, że to skasuj moje konto i będzie po kłopocie.
Skończyłem swoje wypowiedzi w tym temacie.
Nie wiem, jak z Wami gadać.
Wybaczcie za stracony czas -
- w końcu to tylko margines nie przeze mnie założonego tematu.
Niepotrzebnie zabierałem głos.
Coś mnie tknęło, a nie umiem powiedzieć co.
Może dotyczy to kogoś, kto jeszcze nie zabrał swojego głosu...
Naprawdę, nie wiem.