quster napisał(a):
Dla mnie wypowiedz o owcach... jest jednoznaczna, zanim ktoś wejdzie do Królestwa staje przed Panem, a Pan decyduje, czyli odbywa się to rozdzielenie.
Zgoda, tylko spójrz na kontekst. Rozdzielenie owiec od kozłów odbędzie się w ramach sądu nad narodami nie-żydowskimi po powrocie Pana (z Kościołem) na ziemię i tuż przed wejściem do Królestwa Bożego w Erze Mesjańskiej. Ten tekst nie mówi o każdym, tylko o konkretnej grupie ludzi w konkretnym momencie historii.
quster napisał(a):
Dla mnie odczytanie "braci" jako osoby etnicznie pochodzące od Izraela, jest o tyle kłopotliwe, że nie znam wersetu, nie przypominam sobie, który by nazywał Żydów braćmi Pana Jezusa (owszem był z narodu żydowskiego, i są to jego bracia etniczni, ale chodzi mi o takie sformułowanie w kontekście tych omawianych wersetów), nie znam też wersetów w których Pan Jezus nazywa braćmi tych co są z nim etnicznie spokrewnieni. Czytam raczej coś odwrotnego: "kto jest moim bratem i siostrą ? ..." znacie dalej...
Nie chcę powielać argumentcji Elendila, bo to jest niepotrzebne. Zwróć jednak uwagę na fakt, że dla "owiec" Żydzi nie są braćmi w tym tekście - dlatego Jezus mówi o JEGO braciach najmniejszych, którzy będą głównymi ofiarami prześladowań w czasie tzw. Wielkiego Ucisku, zwanego inaczej "czasem utrapienia Jakuba" [Jer. 30:7].
Hebr. 2:16 mówi o braciach Mesjasza jako "potomstwie Abrahama" i chodzi o potomstwo biologiczne [gr. sperma].
quote napisał(a):
Druga sprawa, która tutaj mi się rzuca, to w takiej interpretacji jaką proponujecie odczuwam jakieś podziały na grupy.
Odczuwasz? A co CZYTASZ?
quster napisał(a):
Bo mamy mowę o grupie nowonarodzonych, którzy zostaną pochwyceni, będą z Panem, przyjdą aby tutaj panować przez 1000 lat. I mamy drugą grupę, które możemy zidentyfikować jako "sprawiedliwi", którzy też okazuje się muszą być nowonarodzone, ale już te osoby w pierwszej kolejności nie "pójdą do Pana, czy też jak niektórzy mówią potocznie, do nieba (chociaż ten termin: niebo, to odrębny temat), tylko wejdą do Królestwa tutaj na ziemi, a w końcowym rezultacie też dostąpią przemiany (?) i wszyscy w przyszłości będziemy w ciałach uwielbionych. Są ci przemienieni i nieprzemienieni...
Niebo jest miejscem czasowego pobytu zbawionych, którzy wieczność spędzą z Bogiem na nowej ziemi, a nie w niebie. Istnienie dwóch grup jest oczywiste i wynika z tekstu. Ci, którzy będą rządzić, muszą kimś rządzić. Stąd przemienieni (rządzący wraz z Mesjaszem przez 1000 lat) i nieprzemienieni (nad którymi tamci będą panować). 1000 lat to wystarczająco długo, żeby ci, którzy wejdą do Królestwa jako "owce", zdążyli poumierać. A przy zmartwychwstaniu na Sąd Ostateczny dostaną nowe ciała, podobnie jak wszyscy inni, którzy wtedy zmartwychwstaną.
quster napisał(a):
Dla mnie rodzi się pewna dodatkowa refleksja, co oznacza więc nowonarodzenie, bo jeśli Pismo mówi, że jest to związane z narodzeniem się z wody i Ducha, to czy tak to będzie wyglądać u tych osób ? Jeśli nie to dlaczego i jaki werset mówi o jakimś innym postępowaniu kwalifikowanym jako nowonarodzenie?
A w którym miejscu Mat. 25:31-46 jest mowa o jakimś "innym postępowaniu kwalifikowanym jako nowonarodzenie"? Bo ja czytam w tym miejscu o postępowaniu będącym naturalnym owocem nowego narodzenia, czyli o umiłowaniu narodu wybranego, który jest żrenicą Bożego oka.
quote napisał(a):
(niektórzy twierdzą, jak np Turkanik KWCh w swoim opisie eschatologii, że po pochwyceniu Duch będzie zabrany i tutaj dodatkowy problem...)
Gdyby Duch Święty miał zostać zabrany, to nie miałby kto przekoanywać świata o grzechu, sprawiedliwości i sądzie podczas Wielkiego Ucisku, a przecież mnóstwo ludzi się wtedy nawróci. Nie chodzi zatem o zabranie Ducha, tylko o Jego "zejście z pola" w znaczeniu metafory militarnej - jego wpływ na świat wraz z Pochwyceniem Kościoła ulegnie osłabieniu i wtedy tajemna moc nieprawości osiągnie swoje apogeum [II Tes. 2:3-12].
quster napisał(a):
W moim przekonaniu jedno co chcę z całą pewnością tutaj powiedzieć, to to, że NOWONARODZENIE jest JEDNO, nie ma dwóch rodzajów, ja tego nie czytam, tak jak nie czytam o innej nadziei dla nowonarodzonych jak bycie z Panem, pójściem tam gdzie jest On, ale chętnie usłyszę wasze opinie.
Co do nowego narodzenia masz oczywiście rację i nikt tego nie podważa. A co do nadziei, do ostateczna nadzieja jest dla wszystkich taka sama. Problem polega na tym, że tradycja chrześcijańska pozbyła się wielu wątków eschatologicznych, bo były niewygodnie powiązane z narodem Żydowskim, czego Kościół w pewnym momencie już tolerować nie chciał i nie zamierzał. A nasze poglądy eschatologiczne są niestety w sporej mierze owocem tej niechęci.