"(...) Bo Pomazańca aromatem jesteśmy (dla) Boga wśród dających się zbawiać i wśród dają się gubić: (dla) tych [jednych] wonią od śmierci ku śmierci, (dla) tych [drugich] zaś wonią od życia ku życiu" [II Kor. 2:15 interlinia]
Przypis tłumacza: "[określenie "dających się zbawiać" lub "dających się gubić" to] przykład tzw. "passivum aktywnego" (w tym przypadku jest nim imiesłów). Oznacza ono dobrowolne przyjmowanie czynności przez podmiot. A zatem nie "zbawianych", lecz: dobrowolnie przyjmujących zbawienie, dokonywane przez Chrystusa".
Bezsprzecznie mamy do czynienia z imiesłowem w formie biernej w czasie teraźniejszym niedokonanym, czyli chodzi o ludzi, którzy dają się zbawiać albo dają się gubić - wśród takich pracuje apostoł Paweł, roznosząc wśród jednych i drugich woń poznania Pomazańca [werset 14]. Dla jednych (którzy dają się zbawiać) jest to woń życia ku życiu, dla drugich (którzy dają się gubić) jest to woń śmierci ku śmierci [werset 16]. Samo użycie czasu
teraźniejszego niedokonanego oznacza, że osoby, do których dotarła woń poznania Pomazańca, stają przed decyzją - albo uwierzyszy Dobrej Nowinie wybierają życie (wtedy jest to woń życia ku życiu), albo odrzucając Dobrą Nowinę wybierają śmierć (wtedy jest to woń śmierci ku śmierci). Jak w czasie Starego Przymierza:
"Biorę dziś przeciwko wam na świadków niebo i ziemię.
Położyłem dziś przed tobą życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo.
Wybierz przeto życie, abyś żył (...)" [V Mojż. 30:19]
Przymierze (Stare czy Nowe) jest zawierane w sposób dobrowolny. Mówiąc o jednym i drugim przymierzu, autor Listu do Hebrajczyków ostrzega:
"
Baczcie, abyście nie odtrącili tego, który mówi; jeśli bowiem tamci, odtrąciwszy tego, który na ziemi przemawiał, nie uszli kary, to tym bardziej my, jeżeli się odwrócimy od tego, który przemawia z nieba" [Hebr. 12:25]
Gdyby de facto nie było możliwości wyboru (czyli ten byłby z góry ustalony niezależnie od naszej woli), jedno [V Mojż. 30:19] i drugie [Hebr. 12:25] ostrzeżenie byłoby fikcją i kłamstwem nadającym pozory istnienia czegoś, co nie istnieje: wolnego wyboru.
Określenia "dających się zbawiać" i "dających się gubić" w sensie podejmowania decyzji są całkowicie zgodne z kontekstem II Kor. 2:12-17, a także innych fragmentów mówiących o osobistej odpowiedzialności za przyjęcie lub odrzucenie Bożej propozycji przymierza i w konsekwencji za przyjęcie lub odrzucenie zbawienia. Nawet poganie, którzy nie słyszą Ewangelii, a którym Bóg objawia ich stan oraz siebie poprzez sumienie i stworzenie, odrzuciwszy je tłumiąc w sercach prawdę "nic nie mają na swoją obronę" [Rzym. 1:18-20]. Czyli będą odpowiadać za dokonanie własnego wyboru.
Podobna konstrukcja jest użyta w Ef. 5:18
"I nie upijajcie się winem, w którym jest rozwiązłość, ale
dawajcie się napełniać w Duchu (właściwie: Duchowi) [plerousthe]"
Duch pragnie nas napełniać, ale my możemy na to pozwolić lub nie.
Oraz w Dz. Ap. 2:38 i 8:12
"(...) Zmieńcie myślenie i
niech da się zanurzyć [baptistheto] każdy z was w imieniu Jezusa Pomazańca (...)"
"Gdy zaś uwierzyli Filipowi głoszącemu dobrą dowinę o królestwie Boga i imieniu Jezusa Pomazańca,
dawali się zanurzać [ebaptidzonto] mężowie i kobiety"
Nikt ich na siłę do wody nie pakował. Mogli się dać zanurzyć, albo nie. Dawali się zanurzyć, bo tak chcieli. Bóg chce nas zbawić (uratować) - jak wszystkich ludzi. I tutaj uwaga! W interlini czytamy:
"[Bóg chce], aby wszyscy ludzie
dali się zbawić i by doszli do poznania prawdy" [I Tym. 2:4]
Jeśli tak, to oznaczałoby, że możemy dać się Bogu zbawić, albo nie. Możemy dać się Duchowi napełnić, albo nie. Możemy dać się ochrzcić, albo nie. Wybór należy do nas. Gdyby działanie łaski było nieodparte, to w przypadku napełnienia Duchem takie zalecenie nie miałoby sensu - wszyscy bylibyśmy pełni Ducha "chcąc nie chcąc".
"Upamiętajcie się i wierzcie Ewangelii! [Mar. 1:15]. Jest to wezwanie do podjęcia pewnych dobrowolnych decyzji. Bóg zrobił dla człowieka wszystko, a Ojciec nawet pociąga ku Synowi [Jan 6:44], ale ofiara Jezusa dokonana z miłości do całego świata (czyli do wszystkich grzeszników) staje się
skuteczna przez wiarę i wtedy dopiero skutkuje usprawiedliwieniem grzesznika, który wierzy [Rzym. 3:21-26]. Czyli łaska Boża oznacza darmowe stworzenie wszelkich warunków zewnętrznych (głoszenie Ewangelii, stworzenie) i wewnętrznych (przekonywanie o grzechu, sprawiedliwości i sądzie - Jan 16:8 ), aby człowiek dał się zbawić w sensie dobrowolnego przyjęcia tej łaski i jej efektów.
Czas teraźniejszy niedokonany dotyczy nie tylko faktu, że ludzie, wśród których Paweł "roznosi woń poznania Pomazańca" dają się przekonać lub nie dają się przekonać. Tam jest również napisane, że oni (jako całość, czyli wszyscy, do których Paweł niesie Ewangelię) dają się
zbawiać (sozomenois) lub dają się
gubić (apollymenois).
Czy można "dawać się gubić"?
"Apollymenois" ma ten sam źródłosłów co "Apollyon" (Niszczyciel) [Obj. 9:11]. Potępić w sensie wiecznym to dokładnie "zasądzić" [katakrino]. A więc "dawać się gubić" to raczej "dawać się niszczyć". Dla ludzi, którzy dają się gubić (niszczyć), woń poznania Pomazańca [Jezusa] jest wonią śmierci ku śmierci. Dlaczego? Bo dobrowolnie trwają w grzechu, który ich wyniszcza (dobrowolnie dają się niszczyć) i Słowo Boże, które słyszą, ale nie chcą słuchać, jest podstawą ich sądu ku potępieniu (o ile się nie nawrócą) - a jeśli człowiek pozwala zatwardzać swoje serce przez oszustwo grzechu [Hebr. 3:8-15], to Słowo Jezusa sądzić go będzie w Dniu Ostatecznym [Jan 12:48].
Oczywiście imiesłowy bierne mogą być stosowane w formie "passivum biernego", czyli opisywać sytuację, w której podmiot "nie ma nic do gadania" (jak w przypadku zwania kogoś przez innych tak czy inaczej lub martwego przedmiotu rzucanego falami).
Jeśli chodzi o II Piotra 3:9, to w interlinii mamy tak:
Nie zwleka Pan [z dotrzymaniem] obietnicy, ponieważ niektórzy za zwlekanie uznają, ale jest wielkoduszny względem was, nie chcąc, by jacyś zginęli, ale (by wszyscy do zmiany myślenia doszli)"
Tekst odnosi się do adresatów listu ("was"), czyli ludzi odrodzonych oczywiście. I nie ma tutaj mowy o czynnym działaniu Boga w sensie gubienia wierzących. Jest wielkoduszny i czeka, bo jeśli niektórzy wierzący nie zmienią myślenia, to mogą zginąć. Tak to odczytuję - wprost. Nie mam powodu odczytywać inaczej. Ale nawet, gdyby założyć, że chodzi o inną (szerszą?) grupę ludzi, to pozostaje ta sama prawda:
Bóg nie chce, by jacyś zginęli.