Noemi123 napisał(a):
Droga Parabolo , przynajmniej częściowo rozumiem twój strach . Nie miałam jeszcze okazji naprawdę bać się o zbawienie moich bliskich , ale często bałam się,że Bóg mnie zostawi na tej ziemi kiedy przyjdzie po swój kościół. Teraz staram się żyć tak aby ten dzień mnie ,,jak złodziej nie zaskoczył '' . Jeżeli jesteś zbawiona i trwasz w Panu nie masz powodu aby bać się w kwestii pochwycenia .
Ja też się staram tak żyć, ale ciągle mam wrażenie, że co chwila zawodzę - nie tylko grzesząc "świadomie", ale także poprzez zbyt płytką znajomość Biblii. Przeglądam forum i dociera do mnie, że powinnam bardziej odsunąć się od świata. Na pewne rzeczy, niby oczywiste, Bóg mi na szczęście otwiera oczy, a mi się aż płakać chce, że mogłam postępować wbrew Jego woli w takiej czy innej kwestii. Nie chcę być letnia, chcę być gorąca - wyrzekam się niewłaściwych filmów, muzyki, książek, a nawet odczuwam fizyczny ból, gdy widzę jak starsza córka ogląda złe bajki z moim mężem
Noemi123 napisał(a):
Bardzo ci współczuje w sprawie twojej rodziny ... Ja mam szczęście , bo wszyscy moi bliscy są osobami wierzącymi . Jednak pamiętam jak moja mama martwiła się o mnie przed moim nawróceniem...
Dziękuję. W mojej najbliższej rodzinie była tylko jedna wierząca osoba - moja babcia, ale niestety do samego końca w szponach KRK. W nieco dalszej rodzinie jest kilku praktykujących katolików, chociaż z mojej obserwacji wynika, że nie reprezentują sobą żywej wiary, a bardziej taką na zasadzie "w niedzielę msza, w piątek ryba na obiad, a na szkolne andrzejki/helloween/walentyki trzeba dzieci ładnie wystroić". Nie chcę ich oceniać, bo nie moja to rola, ale muszę przyznać, że są oni dla mnie dobrym anty-przykładem i między innymi obcowanie z nimi sprawiło, że zapragnęłam prawdziwego, opartego na Słowie Bożym, zbliżenia się do Boga.
Noemi123 napisał(a):
a jeśli mogę spytać , w jakim wieku są twoje dzieci ? Z tego co piszesz wnioskuje ,że są jeszcze małe . Wiem ,że istnieje teoria zakładająca ,że podczas Pochwycenia te najmniejsze dzieci(które nie mają świadomości dobra i zła ) zostaną zabrane .Osobiście wierzę ,że to prawda i myślę , że nie musisz się o nie martwić .
Dzieci mam małe - niemowlę i niespełna pięciolatkę. Starszej powinnam to i owo już opowiedzieć, ale musiałabym to zrobić wbrew woli męża...
Noemi123 napisał(a):
Jak sama pewnie zdążyłaś przeczytać nie tylko ty masz poczucie , że ,,to jest tylko na chwilę ''. Ja wciąż mam nadzieje ,że pochwycenie wydarzy się za mojego życia .Patrząc na wydarzenia ostatnich dni można wyczuć jak wszystko przyśpiesza ...Nie chcę używać wytartych frazesów typu ,,nie martw się'' , ale zapewniam cię ,że jeśli naprawdę kochasz Boga i chcesz mu służyć swoim życiem nie zostawi cię kiedy przyjdzie .
Kocham Boga, co nie znaczy, że nie miewam wątpliwości (im bardziej czuję się osamotniona w wierze - nie mam z kim o niej na "żywo" rozmawiać - tym większe dopada mnie czasem zwątpienie). Wierzę, że Jezus poprzez swoją ofiarę odkupił moje winy, ale wierzę też, że samo przyjęcie do wiadomości tego faktu, nie daje mi automatycznie zbawienia - w moim rozumieniu prawdziwa wiara to postawienie Boga w centrum i nieustanne dążenie do służenia mu, a tu już konieczne jest studiowanie Pisma i poddanie się pod boże prowadzenie - czy ja wystarczająco służę i daję się prowadzić, żeby Bóg chciał mnie do siebie zabrać? Czy posiadanie w sercu pewności zbawienia nie jest przejawem pychy? A z kolei czy wątpienie w pewność własnego zbawienia nie jest podważaniem wiary w obietnice boże? I bądź tu człowieku mądry
