Widzę chrześcijaninie, że Ty również nie odróżniasz pewności zbawienia na dziś od możliwości utraty, a właściwie odrzucenia raz otrzymanego daru. Niestety, teoria "raz zbawiony, na zawsze zbawiony" nie jest biblijna, i jeśli twierdzisz, że Ty w ten sposób właśnie wyjaśniasz to fundamentalne zagadnienie, to się po prostu mylisz. Do osób wierzących i zbawionych są kierowane ostrzeżenia o możliwości utraty zbawienia w sytuacji, gdy zbawiony człowiek robi zły użytek z wolnej woli, której mu wcale nie odebrano w momencie odrodzenia. To prawda, że nikt nie może nas wyrwać z ręki Jezusa [Jan 10:28], ale my sami możemy z niej wyjść, jeśli tylko bardzo się postaramy. Według Twojej teorii odpaść może jedynie człowiek, który... jeszcze nie został wszczepiony, a dopiero "doświadczył wpływu".
Czyli od czego miałby odpadać?
Pismo mówi, że mogą odpaść nawet ci, którzy "zakosztowali darowizny niebieskiej i stali się uczestnikami Ducha Świętego" [Hebr. 6:4-5]. Nie ma sensu naginać Pisma po to, żeby rozumieć "uczestnictwo" jako "brak uczestnictwa" albo tylko "sympatyzowanie". Zakosztowanie darowizny to jest zakosztowanie otrzymanego daru, a nie "powąchanie z daleka". Pismo wyraźnie mówi o wytrwaniu w raz otrzymanym zbawieniu i o godnym sprawowaniu tego zbawienia (wydawaniu owocu) jako warunkach pozostania w Winnym Krzewie lub Drzewie Oliwnym:
"
Kto nie trwa we mnie, ten zostaje wyrzucony precz jak zeschnięta latorośl; takie zbierają i wrzucają w ogień, gdzie spłoną" [Jan 15:6]
"Jeśli bowiem Bóg nie oszczędził gałęzi naturalnych, nie oszczędzi też ciebie. Zważ tedy na dobrotliwość i surowość Bożą - surowość dla tych, którzy upadli, a dobrotliwość Bożą względem ciebie,
o ile wytrwasz w dobroci, bo inaczej i ty będziesz odcięty" [Rzym. 11:21-22]
"Baczcie, bracia, żeby nie było czasem w kimś z was złego, niewierzącego serca,
które by odpadło od Boga żywego, ale napominajcie jedni drugich każdego dnia, dopóki trwa to, co się nazywa "dzisiaj", aby nikt z was nie popadł w zatwardziałość przez oszustwo grzechu.
Staliśmy się bowiem współuczestnikami Chrystusa, jeśli tylko aż do końca zachowamy niewzruszenie ufność, jaką mieliśmy na początku" [Hebr. 3:12-14]
Apostoł Paweł chyba wiedział, co mówi, gdy pisał:
"Ja tedy tak biegnę, nie jakby na oślep, tak walczę na pięści, nie jakbym w próżnię uderzał; ale umartwiam ciało moje i ujarzmiam,
bym przypadkiem, będąc zwiastunem dla innych, sam nie był odrzucony" [I Kor. 9:26-27]
"Albowiem ja sam
gotów byłem modlić się o to, by być odłączony od Chrystusa za braci moich, krewnych moich według ciała, Izraelitów (...)" [Rzym. 9:3-4]
"
Odłączyliście się od Chrystusa wy, którzy w zakonie szukacie usprawiedliwienia;
wypadliście z łaski" [Gal. 5:4]
Gdyby Paweł rozumiał Pismo taj jak Ty (w tej sprawie), to powyższe wersety byłyby nic nie znaczącym bełkotem o rzeczach, które się nie mogą wydarzyć (odłączenie od Chrystusa, wypadnięcie z łaski, odrzucenie w wyniku braku wydania owocu). Oczywiście to tylko kilka przykładów. Pismo wyraźnie ostrzega, żeby z bojaźnią sprawować dane zbawienie [Flp. 2:12] i nie dać sobie wydrzeć otrzymanej korony zbawienia [Obj. 3:11] czy możliwości wymazania imienia zbawionego z Księgi Żywota [Obj. 3:5] w określonych warunkach opisanych w Piśmie.
Zapewnienia, które Ci wystarczają, dotyczą czegoś innego (pewność zbawienia), niż to, do czego błędnie je próbujesz stosować (pewność wytrwania w zbawieniu i przyniesienia owocu).
Aby otrzymać zbawienie, trzeba uwierzyć. Aby utrzymać zbawienie, trzeba wytrwać i przynieść owoc.
chrześcijanin napisał(a):
Trzeba po pierwsze dostrzec, że ten list pisany jest do mieszanego grona odbiorców - wierzących i niewierzących. Stąd tyle ostrzeżeń.
Lekko przesadziłeś. Przeczytaj list od samego początku. Autor od początku pisze "my" (1:2; 2:1-2 i w wielu innych miejscach), a do adresatów zwraca się "bracia święci" [3:1] oraz upomina ich:
"Przeto,
bracia święci, współuczestnicy powołania niebieskiego, zważcie na Jezusa, posłańca i arcykapłana naszego wyznania (...)" [Hebr:3:1]
"
Biorąc pod uwagę czas, powinniście być nauczycielami, tymczasem znowu potrzebujecie kogoś, kto by was nauczał pierwszych zasad nauki Bożej; staliście się takimi, iż wam potrzeba mleka, a nie pokarmu stałego" [Hebr. 5:12]
"
Baczcie, bracia, żeby nie było czasem
w kimś z was złego, niewierzącego serca, które by odpadło od Boga żywego (...)" [Hebr. 3:12]
"
Mając więc, bracia, ufność, iż przez krew Jezusa mamy wstęp do świątyni drogą nową i żywą, którą otworzył dla nas poprzez zasłonę, to jest przez ciało swoje, oraz kapłana wielkiego nad domem Bożym, wejdźmy na nią ze szczerym sercem, w pełni wiary, oczyszczeni w sercach od złego sumienia i obmyci na ciele wodą czystą; trzymajmy się niewzruszenie nadziei, którą wyznajemy, bo wierny jest Ten, który dał obietnicę; i
baczmy jedni na drugich w celu pobudzenia się do miłości i dobrych uczynków, nie opuszczając wspólnych zebrań naszych, jak to jest u niektórych w zwyczaju, lecz
dodając sobie otuchy, a to tym bardziej, im lepiej widzicie, że się ten dzień przybliża" [Hebr. 10:19-25]
"Jeśli znosicie karanie, to
Bóg obchodzi się z wami jak z synami; bo gdzie jest syn, którego by ojciec nie karał?" [Hebr. 12:7]
Pod koniec autor wyraźnie zaznacza, do kogo skierował list:
"A proszę was, bracia, przyjmijcie to słowo napomnienia; bom krótko do was napisał" [Hebr. 13:22]
Jeśli twierdzisz, że list jest skierowany również do niewierzących, to musiałbyś taka tezę udowodnić. Osobiście uważam, jest ona wzięta z sufitu tylko po to, żeby obejść niewygodne fragmenty jasno nauczające o możliwości odpadnięcia od Boga. No i powtarzam pytanie, jak można odpaść od Boga żywego [Hebr. 3:12; 6:4-6; 10:26-31]
Cytuj:
Poza tym czytaj, co jest napisane: oświecenie, zakosztowanie daru niebiańskiego, uczestnictwo Ducha Świętego, zakosztowanie Słowa Bożego. Jasno wynika, że ktoś był blisko, ale nie wykonał ostatecznego kroku zawierzenia Bogu. Kosztował, próbował, uczestniczył, ale nie uwierzył, nie narodził się na nowo, nie otrzymał życia wiecznego. To nigdzie nie jest tutaj napisane
Jeśli chodzi o znaczenie słowa "oświecenie" w Hebr. 6:4-5, to jest ono wyjasnione przez autora listu w Hebr. 10:32-36, który to werset nie dość, że traktuje "oświecenie" jako odrodzenie, to jeszcze rujnuje teorię o "mieszanych adresatach" i przy okazji teorię "raz zbawiony, na zawsze zbawiony:
"Przypomnijcie sobie dni poprzednie, kiedy
po swym oświeceniu wytrwaliście w licznych zmaganiach z utrapieniami, czy to, gdy byliście wystawieni publicznie na zniewagi i udręki, czy też, gdy wiernie staliście przy tych, z którymi się tak obchodzono. Cierpieliście bowiem wespół z więźniami i przyjęliście z radością grabież waszego mienia,
wiedząc, że sami posiadacie majętność lepszą i trwałą. Nie porzucajcie więc
ufności waszej, która ma wielką zapłatę.
Albowiem wytrwałości wam potrzeba, abyście, gdy wypełnicie wolę Bożą, dostąpili tego, co obiecał"
Czytaj, co jest napisane, chrześcijaninie...
I jeszcze coś "na deser":
"
Baczcie, abyście nie odtrącili tego, który mówi; jeśli bowiem tamci, odtrąciwszy tego, który na ziemi przemawiał, nie uszli kary, to
tym bardziej my, jeżeli się odwrócimy od tego, który przemawia z nieba" [Hebr. 12:25]