Owieczka napisał(a):
Jeden z wykładowców ostatnio stwierdził, że Biblia jest pełna nonsensu. Jako przykład dał opis stworzenia w siedem dni. Pytał się, jak to możliwe, że Bóg stworzył coś w sześć dni, skoro wtedy nie było czasu, ani...dni.
To, że wykładowca czegoś nie rozumie albo się z czymś nie zgadza, nie oznacza, że jest to nonsens. Najwyraźniej nawet się nie wysilił, żeby uważnie zbadać coś, co z góry nazywa nonsensem. W momencie stworzenia tego, co widzialne, zaistniało coś, co się nazywa "czasoprzestrzenią" - takie pojęcie powinno być znane komuś, kto jest wykładowcą. Czyli czas zaistniał jeszcze zanim Bóg stworzył słońce i księżyc służące do oddzielania dnia od nocy oraz oznaczania pór, dni i lat.
Renegat napisał(a):
"(7) ukształtował Pan Bóg człowieka z prochu ziemi i tchnął w nozdrza jego dech życia. Wtedy stał się człowiek istotą żywą."
Cofnijmy się teraz w wyobraźni 3500 lat wstecz, zapomnijmy wszystko, co wiemy dzięki nauce o składzie chemicznym organizmu człowieka, weźmy do ręki garść ziemi i odpowiedzmy sobie uczciwie na pytanie: czy bylibyśmy w stanie, przyrównując własną skórę do ziemi, napisać, że są tym samym? A Mojżesz wątpliwości nie miał.
To jest problem podobny do teorii o płaskiej Ziemi. Czasem zapominamy o tym, że Mojżesz pisał bezpośrednio do adresatów żyjących właśnie 3500 lat temu, którzy mieli inny aparat pojęciowy niż my, żyli w zupełnie innej kulturze i trudno się spodziewać, że ponadczasowy tekst o stworzeniu, który powinien być zrozumiały dla ówczesnych czytelników i dla nas równocześnie, mógłby być napisany językiem XXI wiecznej nauki. Przecież bezpośredni czytelnicy Mojżesza nie mieli pojęcia, co to są pierwiastki chemiczne ani "skład chemiczny".
To wcale nie oznacza, że sterujemy w stronę ewolucjonizmu. Po prostu język opisu stworzenia nie jest stricte naukowy, ale zawiera treści, które są zgodne ze stanem faktycznym - problem polega na interpretacji stanu faktycznego przez pryzmat naturalistycznych założeń współczesnej nauki. A my nie musimy wcale zachowywać się jak zwolennicy teorii Płaskiej Ziemi i zaprzeczać faktom myśląc, że w ten sposób bronimy nieomylności Biblii.
Tak się składa, że nasze ciała zawierają te same pierwiastki, które znajdują się wokół nas - dlatego z punktu widzenia biologii jesteśmy podobnie jak Adam jesteśmy prochem [I Mojż. 3:19]. Dlatego "pod słońcem" w sensie przemijania i śmierci biologicznej niczym się nie różnimy od zwierząt [Kazn. 3:19]. I w proch się obracamy.
Mojżesz wątpliwości nie miał, tylko my czasem próbujemy "zmusić tekst biblijny" do naszego zrozumienia. Nasza skóra nie "jest tym samym", ale jest z tego samego "zrobiona".
"2:7 dust of the ground. Man’s body was formed out of the “elements of the earth,” the same materials (carbon, hydrogen, oxygen, etc.) from which both plants and the bodies of the animals had been formed (Genesis 1:12,24). This unity of physical composition is a fact of modern science thus long anticipated by Scripture."
http://www.icr.org/bible/Genesis/2:7I rzeczywiście, choć nasza skóra nie przypomina prochu leżącego na ziemi, to po "rozłożeniu na czynniki pierwsze" jej skład chemiczny jest bardzo zbliżony:
https://answersingenesis.org/human-body ... t-to-dust/Tekst biblijny zawiera w sobie prawdę o stworzeniu w sensie "z czego" człowiek został stworzony, ale również głębokie prawdy w sensie "jak" został stworzony. Dopiero całość tej relacji daje pełny obraz.
Ten film może być ciekawy:
http://isgenesishistory.com/http://www.patheos.com/blogs/troublerof ... eationism/