Gabi napisał(a):
Cytuj:
Gdy zastanowiłem się nad tym, czy te języki, które mam, odpowiadają wzorcowi biblijnemu, musiałem stwierdzić, że nie wiem
W takm razie mam nastepne pytanie do ciebie.
Co takiego przeczytales w Slowie Bozym ze zwatpiles w autentycznosc swego daru?
Generalnie chodzi o dwie sprawy
Po pierwsze, świadectwa chrztu w Duchu Świętym przedstawione w NT wskazują na to, że to sam Duch Święty, który dopiero co napełnił wierzącego inicjował mówienie w językach. W przypadku 120 w Jerozolimie widać wyraźnie, że nie zaczęli mówić tak jakby "nacisnęli guzik". Widać, że było to nagle, że zostali napełnieni Duchem. I nagle zaczęli mówić.
To samo widać w domu Korneliusza. Było to ku zaskoczeniu wszystkich.
W przypadku Samarii (o ile się nie mylę, że i tam mówiono w językach), ludzie nie byli w stanie sami zacząć mówić językami - musieli poczekać na nałożenie rąk przez apostołów. Dziś po prostu pewnie by się im mówiło, że powinni zacząć mówić cokolwiek i uznać, że "to jest to".
Przyznaję, że o ile w swoim chrześcijańskim życiu miewałem przeżycia napełnienia Duchem, to jeśli chodzi o mówienie językami, byłem jedną z ofiar tej nauki, że trzeba samemu zacząć mówić. Wręcz osoby, które się o mnie modliły o chrzest w Duchu, nalegały abym zaczął powtarzać po nich ich wypowiedzi "w językach". Jak bardzo się ucieszyłem, że dostałem "dar języków". Moja radość nie trwała długo, bo po prostu parę dni później zacząłem zastanawiać się nad zasadnością i biblijnością takiej praktyki inicjowania i mówienia językami. To właściwie przyniosło tylko sferę wieloletnich zmagań i wmawiania sobie, że to jest Boży dar.
Chcę jednak powiedzieć, że nie twierdzę, iż człowiek jest całkowicie bierny w momencie gdy Duch go napełnia i poddaje słowa innych języków.
Człowiek, tak wierzę, w każdym momencie może nie zgodzić się na mówienie. Nie jest zmuszany przez Ducha do mówienia.
O takiej współpracy gdy Duch poddaje, a człowiek wypowiada słowa jest mowa w Księdze Joba 32,16-20, gdy Elihu był "pełen słów" i "musiał sobie ulżyć". Jego wnętrze groziło pęknięciem jak przepełnione nowe bukłaki.
Ale przecież Elihu panował na sobą i w ogóle mógł nie wypowiedzieć ani słowa. Czuł jednakże wielki potencjał do mówienia. Tak myślę, jest z napełnieniem Duchem Świętym i poddawaniem słów przez Ducha.
Jednak z drugiej strony, nie jest tak, że człowiek ma mówić, gdy Duch nie poddaje ( jak to mówi grecki oryginał : "jak Duch dawał im wypowiadać") i wypowiadać coś z własnej inicjatywy, nazywając to darem języków.
Druga sprawa to kwestia tego jakiego rodzaju są to języki. Widzimy, że apostołowie mówili językami, ja to nazywam, cudzoziemskimi. Języki te były naturalnie zrozumiałe dla ludzi kraju z którego pochodziły, tak że ci cudzoziemcy naturalnie rozumieli co apostołowie mówią.
Potem w domu Korneliusza poganie otrzymali ten sam dar co apostołowie na początku. To mi mówi o pewnym wzorcu. Wzorcem jest że języki są cudzoziemskie.
Owszem Paweł mówi o mówieniu językiem aniołów, ale widać w tekście, że choć to możliwe, to jednak jest to nadzwyczajna sytuacja. Tak samo nadzwyczajną sytuacją jest to gdy ktoś posiada dar proroctwa w taki sposób, że zna wszystkie tajemnice i posiada wiarę taką, że może góry przenosić. Tak również nadzwyczajną sytuacją jest, gdy się mówi językiem ludzi i aniołów w swoim życiu. Wzorcem zaś jest, że gdy apostołowie mówili językami, były to języki cudzoziemskie.
Na pewno nie mogę tego powiedzieć o językach, którymi ja mówiłem, że są to języki cudzoziemskie. Zgłoski są typowo 'europejskie', słowa zaś zupełnie nie przypominające jakiś znany mi język.
Gdy zbierałem informacje na temat badań lingwistycznych nad językami w kościołach charyzmatycznych, dowiedziałem się, że praktycznie wszystkie badania wskazują na to, że większość badanych mówi właśnie językami, które są nie znane nikomu. Co więcej językom tym brak słownictwa, składni i innych elementów wskazujących na rozumny język obcy.
Doszedłem do wniosku, że za ten błąd odpowiada właśnie nauka o inicjowaniu mówienia samemu z własnej inicjatywy, podczas gdy Duch nie poddaje.