To ja może zacznę...
U nas w zielonoświątkowym kościele to wystarczy ten temat poruszyć i już jest taka wojna, że można by dla uczestników sporu wynająć arenę i sprzedawać bilety..., a potem usiąść wygodnie, wśród kibiców, z popcornem i podziwiać to żenujące widowisko. Nie żeby mnie to śmieszyło, bo to w gruncie rzeczy jest bardzo smutne..., ale do rzeczy:
U samych podstaw tego wielkiego sporu leży niezrozumienie i pomieszanie pojęć. To co my nazywamy "złem" jest często po prostu "nieprzyjemnością". Z Biblijnej perspektywy "zło" jest czymś w rodzaju stanu buntu względem dobrego Boga i takie "zło" nie pochodzi bezpośrednio od Boga, chociaż może być przez niego w jakimś celu, tymczasowo tolerowane (np. istnienie Szatana, zbuntowanych aniołów, demonów, ludzi). Jak to mówią niektórzy filozofowie, zło samo w sobie nie istnieje, bo "zło jest brakiem dobra", tak jak zimno i ciemność nie istnieją same w sobie, bo są niedoborami ciepła i światła. Czytamy w Biblii, że Bóg dąży do dobra, więc nawet jeśli pozwala na coś, co nam się nie podoba lub co jest ewidentnie złe, to z Jego wiecznej perspektywy, ma to służyć ku dobremu.
Widzimy to od samego początku Biblii. Gdy Bóg przemawiał do Adama, to powiedział mu, że umrze w dniu, w którym zje z drzewa poznania dobra i zła (Ks.Rodzaju 2:16-17 w tłumaczeniu BG - tak samo w tekście oryginalnym). Kiedy człowiek zgrzeszył, to Bóg zamiast od razu go zniszczyć okazał mu łaskę na dwa sposoby:
1. wygnał go z Edenu oraz skazał jego i cały zbuntowany świat na życie w cierpieniu, aby przypominał człowiekowi, że nie jest bogiem, tylko stworzeniem (Ks.Rodzaju 3:14-19)
2. odroczył wykonanie kary, żeby człowiek miał czas się upamiętać.
Dlatego to, co my nazywamy "złem" ma służyć ku dobremu:
1. gdyby człowiek dalej żył wiecznie w Edenie, to nie miałby powodu, by przestać grzeszyć i podporządkować się Bogu.
2. gdyby Bóg natychmiast niszczył wszystko, co się buntuje (grzeszy), to nie było by komu okazywać łaski.
I tak Boże miłosierdzie zakłada, że przejściowo będą na świecie istnieć rzeczy, które nam się nie podobają. Boża sprawiedliwość z kolei pozwala na istnienie istot zbuntowanych przeciwko Bogu, aż do wyznaczonego końca czasu łaski. O ile jest to dość oczywiste, gdy myślimy o zbuntowanych ludziach, to możemy mieć wątpliwości co do zbuntowanych istot duchowych, ale prawdopodobnie służą one przypominaniu człowiekowi poprzez "nieprzyjemności", że każdy człowiek potrzebuje Boga i musi mu się poddać.
Drugim wielkim nieporozumieniem jest spór o to, kto zsyła "zło" (w znaczeniu "nieprzyjemności") na człowieka. Tutaj warto zacząć od tego, że Bóg wszystkim rządzi, cały świat duchowy jest mniejszy od Niego i nic nie może zrobić, bez Jego zgody. Niezależnie od tego, jak to "technicznie" wygląda, czy Bóg bezpośrednio zsyła chorobę, czy używa do tego aniołów, czy może po prostu przyzwala na coś Szatanowi, jedno jest pewne: Bóg jako szef wszystkich szefów, odpowiada za to.
"I rzekł Pan do niego: Kto dał człowiekowi usta? Albo kto czyni go niemym albo głuchym, widzącym albo ślepym? Czyż nie Ja, Pan?" (Ks.Wyjścia 4:11)
"I zdarzyło się pewnego dnia, że przybyli synowie Boży, aby się stawić przed Panem; wśród nich przybył też i szatan, aby się stawić przed Panem. I rzekł Pan do szatana: Skąd przybywasz? A szatan odpowiedział Panu, mówiąc: Wędrowałem po ziemi i przeszedłem ją wzdłuż i wszerz. Rzekł Pan do szatana: Czy zwróciłeś uwagę na mojego sługę Joba? Bo nie ma mu równego na ziemi. Mąż to nienaganny i prawy, bogobojny i stroniący od złego, trwa jeszcze w swej pobożności, chociaż ty mnie podburzyłeś, abym go bez przyczyny zgubił. Na to szatan odpowiedział Panu, mówiąc: Skóra za skórę! Wszystko, co posiada człowiek, odda za swoje życie. Lecz wyciągnij tylko rękę i dotknij jego kości i jego ciała, a na pewno będzie ci złorzeczył w oczy. Na to rzekł Pan do szatana: Oto jest w twojej mocy, tylko jego życie zachowaj. I odszedł szatan sprzed oblicza Pana, i dotknął Joba złośliwymi wrzodami od stóp aż do głowy." (Ks.Joba 2:1-7)
"Ja tworzę światłość i stwarzam ciemność, Ja przygotowuję zarówno zbawienie, jak i nieszczęście, Ja, Pan, czynię to wszystko. Spuśćcie niebiosa rosę z góry, a obłoki niech sączą sprawiedliwość! Niech się otworzy ziemia i niech wyrośnie zbawienie, a niech też wzejdzie sprawiedliwość! Ja, Pan, to stworzyłem. Biada temu, kto się spiera ze swoim stwórcą, skorupka wśród glinianych skorupek! Czy glina może powiedzieć do tego, kto ją formuje: Co robisz? albo dzieło do swojego mistrza: On nie ma rąk? Biada temu, kto mówi do ojca: Dlaczego płodzisz? A do kobiety: Dlaczego rodzisz? Tak mówi Pan, Święty Izraelski, i jego Stwórca: Jak śmiecie żądać ode mnie wyjaśnienia co do moich dzieci albo dawać mi rozkazy co do dzieła moich rąk? Ja uczyniłem ziemię i stworzyłem na niej ludzi, moje ręce rozciągnęły niebiosa i Ja daję rozkazy wszystkiemu ich wojsku." (Ks.Izajasza 45:7-12)
Co ciekawe, jest to stan przejściowy. 54. rozdział Księgi Izajasza sugeruje, że w Królestwie Bożym Bóg nie będzie dopuszczał nieszczęścia dla swoich ludzi:
"(8) W przystępie gniewu zakryłem swoją twarz na chwilę przed tobą, lecz w wiecznej miłości zlitowałem się nad tobą, mówi Pan, twój Odkupiciel. (9) Bo tak jest u mnie, jak w czasach Noego: Jak przysiągłem, że wody z czasów Noego nie zaleją ziemi, tak przysięgam, że już nie będę się gniewał na ciebie i nie będę ci robił zarzutów. (10) A choćby się góry poruszyły i pagórki się zachwiały, jednak moja łaska nie opuści cię, a przymierze mojego pokoju się nie zachwieje, mówi Pan, który się nad tobą lituje. (11) O, ty nieszczęśliwe, burzą miotane, nie pocieszone! Oto Ja położę twoje fundamenty na turkusach, a twoje mury założę na szafirach. (12) I uczynię twoje blanki z rubinów, a twoje bramy z karbunkułów, a wszystkie twoje wały z drogich kamieni. (13) I wszyscy twoi budowniczowie będą uczniami Pana, a twoje dzieci będą miały wielki dobrobyt. (14) Będziesz mocno ugruntowane na sprawiedliwości, dalekie od ucisku, bo nie masz powodu się bać, i od przestrachu, bo nie zbliży się do ciebie. (15) Oto, gdy kto na ciebie będzie nastawać, to nie ode mnie to wyjdzie, gdy kto na ciebie będzie nastawać, padnie z twojej ręki. (16) Ja bowiem stworzyłem kowala, który rozdmuchuje żar w węglu i wyrabia przydatne dla siebie narzędzia, lecz Ja też stworzyłem niszczyciela, aby wytracał. (17) Żadna broń ukuta przeciwko tobie nic nie wskóra, a każdemu językowi, który w sądzie przeciwko tobie wystąpi, zadasz kłam. Takie jest dziedzictwo sług Pana i ich sprawiedliwość ode mnie pochodzi - mówi Pan."
Jest to chyba jeden z najczęściej wyrywanych z kontekstu fragmentów...
Oczywiście są tacy... ekhm... duchowi ludzie, którzy nie posłuchają żadnego argumentu opartego na pismach Starego Przymierza... dla nich specjalnie można posłużyć się Dziejami apostolskimi:
Dzieje Apostolskie 5:1-11 - o tym jak Bóg zabił Ananiasza i Safirę
Dzieje Apostolskie 9:1-8 - Bóg pozbawia wzroku Szawła z Tarsu
Dzieje Apostolskie 12:21-23 - Bóg posyła anioła, by zabił Heroda
Dzieje Apostolskie 13:4-12 - Bóg pozbawia wzroku czarnoksiężnika Elymasa
Potem jest jeszcze spór o to co rozumie się pod pojęciem choroby. Nie wiem, czy Biblia ma jakąś jedną definicję tego stanu, ale "dzieło Szatana", to zdecydowanie za duże uproszczenie. Ja zwykle mówię, że według współczesnej medycyny choroba to reakcja organizmu na szkodliwy czynnik przekraczający zdolności adaptacyjne, więc czy odciski po ubraniu niewygodnych butów też są dziełem Szatana? Co ciekawe według współczesnej medycyny nie ma śmierci bez choroby, więc np. śmierć ze starości nie istnieje, bo starość jest po prostu zaprogramowanym w naszych genach (przez Boga oczywiście - zgodnie z Ks.Rodzaju 3:19, 6:3, itd.) stanem wzrostu podatności na choroby. Dlatego dla przedstawicieli medycznych profesji tym bardziej dziwnie wyglądają nauczyciele, którzy mówią "ja jestem dzieckiem Bożym i nigdy nie będę chorował, tylko zgodnie z wolą Bożą, umrę ze starości gdy będę syty dni"... Jakoś się nie dziwie, że się potem z nas śmieją.
W dzisiejszym kościele często Bóg myli się ludziom z dżinem z lampy Aladyna, który ma spełniać ich życzenia i dawać to, co nam wydaje się, że jest dobre. Tymczasem Biblia przedstawia Boga bardziej jako trenera, który z jednej strony zapewnia wszystko, co jest niezbędne do życia i potrzebne do treningu oraz wielokrotnie daje szansę poprawy wyników, a równocześnie przekonuje swoich podopiecznych o potrzebie zmian, zachęca do wysiłku, celowo stawia przed zawodnikami problemy - zadania trudne, ale wykonalne oraz poddaje ich próbom, żeby sami wiedzieli na jakim są poziomie i żeby inni przyglądający się treningowi byli zachęceni ich przykładem.
Oczywiście Bóg może zesłać/dopuścić coś złego i chcieć, żebyśmy się temu jakoś przeciwstawili lub z tym walczyli. Jedno nie wyklucza drugiego: Bóg może zsyłać choroby i uzdrawiać (posługując się np.ludźmi z darem uzdrawiania), dawać pozwolenie demonom i wypędzać demony, itd.
Ogólnie lepiej być ostrożnym w opisywaniu Boga i mówieniu, co i dlaczego On może lub co nie może zrobić. Jeśli człowiek, stworzony na Boże podobieństwo jest tak skomplikowany, że żadne nauki humanistyczne i przyrodnicze nie mogą go w pełni opisać, to jak w ogóle możemy zakładać, że już zrozumieliśmy i poznaliśmy Boga?
Lepiej zostawmy Mu prawo do czynienia co zechce, bo to nam tylko wyjdzie na dobre.
