Hanneli napisał(a):
To porównanie nie bardzo do mnie przemawia.
A swoją drogą, mógłby ktoś polecić dobry wykład listu Pawła do Rzymian? Czytam właśnie Grubera, który zaczął ten temat i już się ucieszyłam, gdy po chwili natrafiłam na zdanie (którego zresztą mogłam się spodziewać), że nie ma w tej książce miejsca na dokładną analizę.

Jakoś nie mogę sobie teraz przypomnieć żadnego komentarza, który by szczegółowo opisywał Rzym.1:4.
Może uda mi się to inaczej wyjaśnić... Załóżmy, że chciałbym napisać jakąś definicję. Zazwyczaj zaczyna się ona od ogólnych informacji, a kończy się szczegółami, które pozwalają rozpoznać to, co jest definiowane. Np.
"Grypa – ostra choroba zakaźna układu oddechowego, objawia się wysoką gorączką, dreszczami, bólami mięśniowymi, bólem głowy, suchym kaszlem, uczuciem zmęczenia, brakiem apetytu. Wywołana zakażeniem jednym z 3 rodzajów wirusa grypy".
Gdybym spotkał chorego człowieka i chciałbym dowiedzieć się, czy ma grypę, to najpierw zapytałbym się od kiedy choruje i jakie są główne objawy ("ostra choroba zakaźna układu oddechowego"), potem wypytałbym o dodatkowe objawy ("objawia się wysoką gorączką, dreszczami, bólami mięśniowymi, bólem głowy, suchym kaszlem, uczuciem zmęczenia, brakiem apetytu"), a na koniec, żeby się upewnić, mógłbym zrobić specjalne badania na obecność wirusa grypy. To ostatnie wydarzenie jest czymś, co potwierdza ostatecznie i jednoznacznie rozpoznanie grypy. Tak na prawdę do rozpoznania choroby wystarczyłaby tylko ta ostatnia, najważniejsza informacja (obecność wirusa grypy).
Paweł zrobił tutaj podobną rzecz. Wiedział, że każdy człowiek ma jakieś swoje wyobrażenie o Bogu i co mogłoby przekonać człowieka, że ktoś jest Bogiem. Paweł opowiadając ewangelię nawiązuje tak jakby do "definicji boskości". Definicja Mesjasza, Boga w ludzkim ciele, mogłaby wyglądać np. tak: "Człowiek, którego narodziny przepowiadali prorocy, wielki nauczyciel i cudotwórca, twórca nowej religii, ten, który jest nieśmiertelny."
Jezus przez swoje życie wpisuje się w całą taką definicję i na koniec potwierdza wszystko dodając ostatnie, najbardziej szczegółowe potwierdzenie: umierając i zmartwychwstając udowodnił, że ma władzą nad życie i śmiercią i że jest nieśmiertelny. W ten sposób jednoznacznie zdefiniował siebie jako Syna Bożego. Dlatego Paweł wspomina o tym najważniejszym wydarzeniu w Rzym.1:4. Tak jak lekarzowi do rozpoznania grypy wystarczyłaby informacja, że ma chorego pacjenta, u którego potwierdzono obecność wirusa grypy, tak samo czytelnikom listu do Rzymian do rozpoznania Syna Bożego w Jezusie Chrystusie wystarczyłaby informacja, że on w ogóle istniał (informacja w Rzym.1:3) oraz że umarł i zmartwychwstał, tak jak zapowiedział.
Dla lekarza pacjent, że tak powiem, oficjalnie zaczyna chorować, dopiero po rozpoznaniu choroby, co nie oznacza, że wcześniej był zdrowy. Tak samo dla Rzymian słuchających ewangelii, Jezus oficjalnie i jednoznacznie stawał się Synem Bożym, kiedy okazywało się, że potwierdził swoje słowa umierając i zmartwychwstając, co nie oznacza, że wcześniej nim nie był.
Takie mniej więcej znaczenia ma fragment Rzym.1:4. Samo kluczowe słowo "ὁρίζω", które można by tutaj przetłumaczyć jako "określić" lub "zdefiniować", pochodzi od "ὅριον", co oznacza "granice", co daje nam jeszcze ciekawą możliwość porównania. Sam fakt oficjalnego wyznaczenia jakiejś granicy wcale jeszcze nie oznacza, że przed tym wydarzeniem nie istniała odrębność pomiędzy jakimiś sąsiednimi terenami. Wyznaczenie granic jest po prostu ostatnim potwierdzeniem.