Sarayu napisał(a):
@ppajda
Dziękuję za odpowiedź, choć nie ukrywam, jest na tyle ostra, że pierwszym odruchem była chęć uciekania gdzie pieprz rośnie.
Wydaje mi się, że tu i ówdzie źle Cię zrozumiałem (na przykład odnośnie tej "wiedzy i mądrości tutejszych wierzących" - mniemałem, że chodzi Ci o "tutejszych", czyli tych na forum). Przepraszam Cię za moje złe zrozumienie i dziękuję, że się nie zraziłeś.
Rozmawiamy tu o poważnych rzeczach. Nie zrozumiesz tego, co teraz napiszę, ale z osobistych powodów w dużej mierze rozumiem twój ból. A po części też ból twoich rodziców. Modlę się o Ciebie ze zbolałym sercem. Co do wezwania do pokuty i nawrócenia jest to podstawowe. Nie napisałem tego, bo chciałem zabrzmieć surowo i nieprzejednanie. Bóg Cię kocha zbyt bardzo, żeby zostawić Cię w twoim zgubionym stanie. On chce Cię zbawić.
Sarayu napisał(a):
"- szukałeś odpowiedzi dla swojej sytuacji w Biblii otwierając ją "na chybił trafił", lecz nie znalazłeś." - tak ujęte obrazuje to moją naiwność, może po prostu za dużo razy słyszałem, że wiele osób w ten sposób dostawało odpowiedzi na swoje pytania. Mimo wszystko dziękuję za uwagę, zrezygnuję z tego.
Chodzi po prostu o to, że Pismo Święte należy czytać, myśleć nad nim i prosić Pana o właściwe zrozumienie. Losować się nie powinno, bo to nie Toto Lotek. Pozwolę sobie zacytować w temacie pewnego brata:
pewien brat napisał(a):
Krąży taka andegdota, że jedna osoba otworzyła tak Biblię i trafiła na werset: "poszedł i się powiesił" (to o Judaszu), a więc wylosował drugi raz, niedowierzając, że to Bóg chciałby do niego powiedzieć. I wylosował: "co masz zrobić, czyń szybko" (Jezus tak powiedział Judaszowi)
Sarayu napisał(a):
Nie jestem aż takim dzieckiem. To, że dzisiaj wciąż trzymają mnie rzeczy, pragnienia itp nie znaczy, że się łudzę, że mogłyby zostać na tej drodze. Wiem, że ego musi umrzeć. Nie oczekuję też od Boga, żeby zesłał bogactwa, dom z willą itp., jeżeli już coś to uwolnienie od tego ciężaru co ugniata w środku, ale ze znajomości świadectw to chyba działo się zawsze, gdy ktoś się nawracał i przyjmował Jezusa jako swojego Pana. Wiem też, że na tej drodze jest wiele niewygód

Rzeczywiście jest tak, że moc pochodzi od Pana. To znaczy, że jeśli całkowicie zaufasz Jemu oddając Mu wszystko, to On wyposaży Cię w moc do życia w pobożności: Duch Święty zamieszka w Tobie i będzie Cię prowadził i umacniał.
Sarayu napisał(a):
"Mam wrażenie, że na czele stoi twoja relacja z tą kobietą, a nie twoje szukanie relacji z Bogiem."
Boję się śmierci czy piekła, ale nie było to na tyle silne czy klarowne, żebym miał w ogóle myśleć o pojednaniu się z Bogiem.
Chodzi o to, że każdy człowiek w swojej naturalnej, grzesznej kondycji grzeszy i dlatego zasługuje na wieczną kaźń: "
Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć, lecz darem łaski Bożej jest żywot wieczny w Chrystusie Jezusie, Panu naszym" (Rzym. 6:23). Bóg nie chce i nie może wiecznie przyglądać się na grzech człowieka, dlatego istnieje to oddzielone miejsce powszechnie nazywane piekłem. Dlatego twoim dosłownie śmiertelnym problemem jest twój grzech, który oddziela Cię od Boga. Rozumiem, że to nie jest silne/klarowne dla Ciebie. Dlatego nie zwlekaj: poproś Pana, żeby pokazał Ci twój duchowy stan - jak On Cię widzi. Czytaj Pismo Święte i proś, żeby On do Ciebie przemawiał. On daje się znaleźć szczeremu sercu, które desperacko go szuka. Proszę Cię, nie zniechęcaj się.
"
Z jednego pnia wywiódł też wszystkie narody ludzkie, aby mieszkały na całym obszarze ziemi, ustanowiwszy dla nich wyznaczone okresy czasu i granice ich zamieszkania, żeby szukały Boga, czy go może nie wyczują i nie znajdą, bo przecież nie jest On daleko od każdego z nas." (Dz. 17:26-27)
Sarayu napisał(a):
Zawołałem z głębi duszy, bo to wyglądało tak jakby najbliższa mi osoba umierała (choć nie fizycznie), a ja nie mógł nic na to poradzić, nic zrobić. Wtedy przypomniało mi się "wszystko" co mi o Bogu mówiono, co sam przeżyłem, że tylko On czyni prawdziwie wolnymi. Nie wiem co by musiało mnie dotknąć, żebym pękł, ukorzył się i zawołał do Boga. Przed poznaniem Tej dziewczyny nie byłem w stanie myśleć o nikim innym jak tylko o sobie.
To prawda: On czyni prawdziwie wolnymi:
"
i poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi." (Jana 8:32)
"
Jeśli więc Syn was wyswobodzi, prawdziwie wolnymi będziecie." (Jana 8:36)
Sarayu napisał(a):
Gdybym ja się nawrócił, a Ona by mnie potem rzuciła - bolałoby, ale wierzę, że Bóg by uzdatnił mnie bym ciągle się o nią modlił. Gdybym dostał polecenie od Boga (po nawróceniu), że mam ją zostawić. Eh. Tego sam z siebie nie byłbym w stanie zrobić, musiałby również mnie do tego uzdatnić. Ale wtedy zapewne błagałbym przynajmniej o obietnicę, że Ona się nawróci. Gdybym takiej nie dostał, eh, na dzień dzisiejszy zapewne wybrałbym ją. Nie potrafię kochać Jezusa tak jak Wy, nie odczuwam w pełni co oznacza to, że umarł za mnie na krzyżu.
Dlatego zacytowałem ten fragment o niechodzeniu w obcym jarzmie z niewiernymi. Bo już teraz powinieneś oddać się Bogu wiedząc, że to może być nawet za cenę twojego związku z nią. Bo kiedy Ty się nawrócisz, wasz związek się kończy natychmiastowo. Dopiero kiedy ona również się nawróci, jest tutaj znów możliwość związku. Nie potrafisz kochać Jezusa, bo jeszcze się nie nawróciłeś. Tutaj chodzi o to, żeby dotarło do Ciebie, że potrzebujesz zbawienia ze swoich grzechów i że to jest twoja najpilniejsza potrzeba. Za tym powinna pójść decyzja, żeby oddać się całkowicie Bogu, zaufać, nawrócić się. Potem już Bóg sam Cię wyposaży i zapewniam Cię: nie będziesz żałował ani przez chwilę, choćbyś stracił cały świat, a zyskał Jego.
Sarayu napisał(a):
"Jeśli kto przychodzi do mnie, a nie ma w nienawiści ojca swego i matki, i żony, i dzieci, i braci, i sióstr, a nawet i życia swego, nie może być uczniem moim."
Ale ten fragment, który Pan zacytował, cóż, na dzień dzisiejszy tak nie potrafię. Nie wiem czy człowiek sam potrafi do takiego stanu dojść. Ale -bez wymówek- nie potrafię, więc chyba nadziei dla mnie nie ma, może przynajmniej Ona kiedyś będzie potrafiła.
To nie znaczy, że musisz kogokolwiek literalnie znienawidzić. To jest hebrajski idiom, który oznacza, że dla Boga powinieneś porzucić / postawić na drugim miejscu wszystko, co stoi na przeszkodzie do niego.
Sarayu napisał(a):
"- uznajesz scenariusz, według którego ona może się nawrócić w tym samym czasie lub niedługo po Tobie"
To jest pobożne życzenie, nie mające w sumie większego znaczenia, grunt, żebym ja i Ona potrafili się nawrócić.
Tak, o to chodzi!
Sarayu napisał(a):
"A to Pismo Święte mówi o wchodzeniu osoby wierzącej w związek z osobą niewierzącą"
Ten przypadek tutaj chyba nie pasuje. Na dzień dzisiejszy ani ja, ani Ona nie jesteśmy wierzący, a w związku (choć nie małżeńskim) już jesteśmy od jakiegoś czasu. Nie wiem czy taki rodzaj związku też się liczy (mowa jest o małżeństwie), ale był bodajże fragment w listach Pawła (1 Kor. początek 7 rozdziału).
Ten przypadek by pasował, jeśli byś się nawrócił - patrz wyżej. Znalazł by on wtedy natychmiastowe zastosowanie.
Sarayu napisał(a):
Co do linku - ja go już "dawno" przeczytałem, więc rada o trzymaniu się z daleka jest spóźniona. Teraz pytam na ile to wszystko co jest tam napisane jest prawdziwe i pytam ludzi, którzy Boga poznali, znają jego słowo i mają z nim relację.
W porządku. Postaram się wkrótce przeczytać i skomentować ten tekst.
Sarayu napisał(a):
Więc o co prosiłem by Państwo się modlili? Żeby Bóg uczynił wszystko co konieczne byśmy oboje się nawrócili, pozostałe rzeczy choć ważne będą drugorzędne i możliwe do rozwiązania po tym.
Będę się modlił.