www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest So kwi 27, 2024 7:21 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 8 ] 
Autor Wiadomość
 Tytuł: Jak zyć...?
PostNapisane: Cz lip 03, 2014 3:15 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Macie czasem takie chwile, ze doświadczacie odrealnienia rzeczywistości? Ja się tak czuję. Jakby wszystko straciło swój sens. Siedzę pierwszy dzień na urlopie, z "młyna" wpadłam w otchłań ciszy, pustki, nie biegam, długo śpię...Dzień się wlecze jak nieszczęście. Wszystko jest takie dziwne, nierealne. Bez sensu. Nie mam dokąd pójść, po posprzątaniu domu i zrobieniu obiadu zostaje patrzenie się w komputer albo w sufit. Nie ma jak tego zmienić...Nie mam nawet już parcia do ewangelizacji, bo po tylu próbach dotarcia do kogokolwiek z ewangelią (po wyśmianiu mnie, pukaniu się w głowę, obojętności) przestałam wierzyć, że dziś w ogóle ktoś się jeszcze nawróci. Ludzie nie chcą znać Boga. Kościoła nie ma. Trudno nazwać kościołem to, co zostało w zborach okolicznych. Takie puste gadanie, zupełnie jak na radach szkoleniowych w pracy...naprawdę. To już nie są kazania, to mowy motywujące do "samorealizacji", z nastawieniem na 'relacje'- choć im więcej gadają o tych relacjach, tym mniej tych relacji mają. Mniej miłości.
W tle ...strach. Bo może wybuchnąć wojna. Zacząć się bieda. Prześladowania. Wszystko, co najgorsze. Jak zyć, skoro na ziemi już nie ma żadnych perspektyw? A moje dzieci? Jak je uchronić? Da się w ogóle? Czy po prostu czekać na smierć (bo wizja pochwycenia oddala się cały czas...)? Po co coś planować, skoro ma być źle i jeszcze gorzej? Czy śmierć jest już jedyną nadzieją na wybawienie?

Przepraszam za smęt. Nie wiem, jak mam zyć, jak się w tym odnaleźć. Macie jakiś pomysł..?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz lip 03, 2014 4:38 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt cze 17, 2014 1:33 pm
Posty: 50
Po pierwsze nie polegaj na tych uczuciach i tym stanie, takie rzeczy często się pojawiają u mnie w życiu i wtedy zmuszam się do uciekania w Słowo Boże. W moim przypadku to normalne "zmęczenie materiału" pracą i stresami życia codziennego. Są na to też różne leki ;) ale nie polecam, jest jeden który działa : 1Piotra 5:7 "Wszelką troskę swoją złóżcie na niego, gdyż On ma o was staranie." - w takich stanach staram się nie "słuchać" tego co mi podpowiada zmęczony umysł, ale wyznaję (nie mylić z wizualizacją ;) ) że decyduję się wierzyć Jego Słowu wbrew moim odczuciom, bo wierzę że ; Wszystko w Jego ręku :).

PS i tak wyznaję bardzo często, a gdy kończy się ten okres widzę że naprawdę wyszło mi to na dobre.

Miłego urlopu.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz lip 03, 2014 7:19 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt mar 07, 2014 11:19 pm
Posty: 102
Lokalizacja: Wałbrzych
Owieczko, też mnie czasem dopadają takie myśli. Ale to pułapka. Pan nasz nie zwleka, nawet jeśli się wydaje, że zwleka. Jak mamy żyć? Chyba jak najbardziej normalnie. Bez planowania się nie da raczej...
Siedzenie w domu nie jest Twoim sprzymierzeńcem - wyjdź gdzieś. Na spacer- do lasu, na łąkę, gdziekolwiek. Mimo całego brudu tego świata - wciąż codziennie wstaje słońce i można się zachwycać dziełami naszego Pana. Mi parę krótkich spojrzeń w niebo ostatnio bardzo pomogło.
Też bywam przygnębiona stanem chrześcijaństwa. Radosne udawanie, od którego jest jeszcze bardziej smutno.
Polecam spotkania w realu z Siostrami z Ulicy Prostej :) (przepraszam Braci, ale jeszcze nie miałam przyjemności żadnego poznać:))
Za parę dni może Twój urlopowy szok minie. Odpocznij, wyjedź gdzieś choćby nawet na jeden dzień.
Trzymaj się!


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pt lip 04, 2014 9:38 am 
Offline

Dołączył(a): So kwi 01, 2006 3:38 pm
Posty: 909
Owieczka napisał(a):
Kościoła nie ma. Trudno nazwać kościołem to, co zostało w zborach okolicznych. Takie puste gadanie, zupełnie jak na radach szkoleniowych w pracy...naprawdę. To już nie są kazania, to mowy motywujące do "samorealizacji", z nastawieniem na 'relacje'- choć im więcej gadają o tych relacjach, tym mniej tych relacji mają.

Nie tylko ty borykasz się z takimi problemami, wierz mi. Nawet jeśli jest głoszone "coś" co jest odwoływaniem się do Pism, to nie jest to Ewangelia, która jest z DUCHA Bożego, jest to "coś" co jest martwą literą, tym razem z pism NT. I co ciekawe - jestem o tym przekonany, że ci którzy tak głoszą mają tego świadomość. Ale nie są w stanie z tym nic zrobić, oni to też widzą, ale nie wiedzą, co się dzieje !


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz sie 07, 2014 4:39 pm 
Offline

Dołączył(a): N sty 18, 2009 10:07 pm
Posty: 445
A ja zaczęłam urlop w sobotę. Początek raczej mało optymistyczny. Ja - angina, mój syn - biegunka i wymioty. Zwolnienia nie brałam bo i tak nie miałabym później kiedy tego urlopu wykorzystać, taka praca... Żadnych konkretnych planów nie mam, córka pojechała na kolonie i po oszczędnościach. Pozostaje mi siedzenie w domu i... jestem "przeszczęśliwa". Nareszcie mogę wyjść z synem na plac zabaw, poleżeć do góry brzuchem, ugotować w końcu coś dobrego, nigdzie się nie spieszę... Mam chwilę na przemyślenia - nad sobą, swoją wiarą, relacją z mężem, z dziećmi. Chwilo trwaj! :wink:

_________________
2Tm 3:16 "Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości,"


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz sie 07, 2014 7:17 pm 
Offline

Dołączył(a): Pt maja 06, 2005 12:18 am
Posty: 1266
Też polecam wyjazd.Z daleka inaczej nasze sprawy czasami wyglądają.
A ostatnio miałam okazję przekonać się, że najlepiej ewangelizuje się ...własnym życiem.Nieraz ciężkim, trudnym i pozornie bez sensu.
To tylko doświadczenia własne.

_________________
Arkę Noego budowali amatorzy a Titanica profesjonaliści.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr sie 13, 2014 12:21 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt mar 24, 2009 12:08 am
Posty: 56
Witaj Owieczko,

Też tak sie czułem kiedyś-czekanie na pochwycenie jedyną nadzieją.
Dzięki Bogu już tak nie jest. Ostatnie wakacje były jednymi z lepszych od kilku lat. Miałem przeczucie, ż e Bóg wzmocni nas duchowo i tak się stało ale nie tak jak sobie wyobrażałem. Tam gdzie myśleliśmy, ,ze będziemy wzmocnieni duchowo była pustka i rozpacz, natomiast dobre rzeczy przyszły z innej strony.
„Myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami. Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje nad waszymi drogami” (Iz 55,8-9). -mam ten fragment głęboko w sercu od jakiegoś czasu. On daje mi dystans do siebie swoich problemow itd.
My z żoną w swojej wędrówce w poszukiwaniu Prawdy( tzn.społeczności zdrowej) przebrnęlismy przez wiele społeczności. Począwszy od bardzo charyzmatycznych grup poprzez zbory "zdrowej nauki"-czyt Wspolnot Zielonoświątkowych do Wolnych Chrześcijan. Dziś jesteśmy nigdzie ale za to z Chrystusem. Spotykamy się ze znajomymi i cieszymy sie wspolną społecznością. Mam dużą chęć głosić i udaje się to z pomocą Ducha Świętego-tam gdzie przez kilka lat nie mówiliśmy znajomym o Jezusie własnie mogliśmy powiedzieć w co wierzymy itd. i to ewidentne prowadzenie Ducha Świętego. Wszędzie gdzie idziemy ostatnio to się udaje. To jest super.
Dzieje się to naturalnie nie nastawiamy sie na to co bedziemy komuś mówić o Bogu. Widzę ,że Bóg daje sposobności i ja decyduję czy je wykorzystam czy nie.
Jak je wykorzystuje to On daje więcej.
To co zdecydowanie widzimy, że daliśmy się ograbic z bycia prowadzonym D.Świętym. Kiedy jakby na nowo to się dzieje widać duży postęp. Wszystkie ostatnie rozmowy o Bogu wynikły z chęci spędzenia z kimś czasu i to jest jakby to co do nas przemawia ewangelizacja przez zdrowe relacje z innymi.

Cytuj:
Nie mam nawet już parcia do ewangelizacji, bo po tylu próbach dotarcia do kogokolwiek z ewangelią (po wyśmianiu mnie, pukaniu się w głowę, obojętności) przestałam wierzyć, że dziś w ogóle ktoś się jeszcze nawróci.


Mnie jak wysmiewali to Jezus przychodził i wzmacniał mnie i czułem się jeszcze lepiej.Może masz trudniej w pracy -środowisko nauczycielskie może być uciążliwe ale ne poddawaj się.
Poza tym nie mamy wierzyć czy nie , że się ktoś nawróci tylko robić swoje czyli być otwartym na mówienie o Bogu ale nie tylko jak ktoś tutaj słusznie wspomniał-mowić ewngelię ale nasza postawa, życie rodzinne myślę że i wygląd ma dla innych znaczenie. My się modlimy aby jak ktoś do nas do domu przyjdzie czuł dobrą atmosferę. Kiedyś uprzytomniłem sobie, że jak ktoś spojrzy na moją twarz to nie uwierzy , ze wierzę w Chrystusa. Czasem lepiej nie mówić tylko coś zrobić. Często widzę taką postawę: ten to pijak nie ma co takiemu mowić o Bogu, a może włanie on czeka na nas, bezdomny czy inny człowiek z problemami. Powinniśmy prośić D.Św. o łaskę i dary aby takim ludziom pomagać. Czy to będzie śmieszne jak się o kogoś na ulicy pomodlimy dla niektórych pewnie tak ale dla nas nie może. Jeżeli mamy w sobie Pokój a ktoś go nie chce to Pokój wróci do nas.

Cytuj:
Kościoła nie ma. Trudno nazwać kościołem to, co zostało w zborach okolicznych. Takie puste gadanie, zupełnie jak na radach szkoleniowych w pracy...naprawdę.


Z tego wlaśnie Bóg nas uleczył niedawno. Nie mam prawa oceniać innych zborów przez moj rozum. Być może bladzą ale Bog może ich dotknąć więc mam ich błogosławić i czekać. Zostaliśmy bardzo zbudowani we wspólnocie gdzie wcześniej myślałem, że to nie możliwe. Pismo mówi wyraźnie "Badajcie Duchy czy z Boga są"-wniosek z tego prosty , że trzeba to robić i prawdopodobnie w większości zborów nawet w zdrowych społecznościach. Wniosek z tgo taki, ż e nie ma się co zniechęcać czy oceniać innych. Skupmy się na własnej drodze i iściu z D.Świętym-"Ci których Duch Boży prowadzi są dziećmi bożymi"[ Rzym. 8,14]. Nie pasuje mi ta czy inn społeczność nie idę tam ale mam nadzieję, że Bóg odpowie.
Chciałbym wyjaśnić, że nie mam na myśli nie nazywania grzechów po imieniu , nie-krytykowania itp. Bóg wszystkich osądzi po co ja mam osądzać i tracić na to czas i energię.

Jestem pewien, że nie ma sensu na siłę szukać społeczności lub przejmować sie tym , ż e jej nie ma itd. Może samemu założyć społeczność z inną rodziną?
Bóg mi pokazał, że mam być wierny w małym. Cieszę się z tego co mam.

Cytuj:
W tle ...strach. Bo może wybuchnąć wojna. Zacząć się bieda. Prześladowania. Wszystko, co najgorsze. Jak zyć, skoro na ziemi już nie ma żadnych perspektyw? A moje dzieci? Jak je uchronić? Da się w ogóle?


A gdy to się zacznie dziać, wyprostujcie się i podnieście swoje głowy, gdyż zbliża się wasze odkupienie(Luk 21:28). Tak to też odbieram to nie powinno nas przerażać wręcz odwrotnie. Proroctwo D.Wilkersona na pocieszenie:
http://www.chlebznieba.pl/index.php?id=379

Konkluzja jest taka, że w ostanim półroczu Bóg wiele zmienił w naszym życiu całkiem inaczej to sobie wyobrażałem niż jest ale jest dobrze bo On ma swoje drogi. Oczyśćmy swoje serca a usłyszymy jego głos i nas wzmocni.

Trochę się rozpisałem ale w ostatnim czasie z wielu postów Twoich Owieczko bije smutek i beznadzieja wiec postanowilem napisać. Mam nadzieję, że choć trochę nabierzesz otuchy bo wiem jak się czujesz. Chciałem też podzielić się tym co Bóg nam pokazał w ostatnim czasie.

PS: Jak inni pisali wcześniej spróbuj zmienić otoczenie choćby na krótko.
Podrawiam serdecznie!

_________________
Psalm 1


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz sie 14, 2014 4:09 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Dziękuję.
Urlop mi się kończy, odpoczęłam jednak, wyspałam się, zapomniałam o nieprzyjemnej pracy(fakt, środowisko nauczycielskie jest bardzo specyficzne i ciężkie). Ale dziękuję.
W końcu dotarło do mnie: jest jak jest. Już wiem, ze nie będę członkiem żadnej społeczności, bo zdrowych społeczności zwyczajnie już nie ma. Z pojedynczymi ludźmi( w wierze) się spotykam, porozmawiam, rzadko, bo rzadko, ale zawsze. Rodzinę mam wierzącą, jesteśmy takim "rodzinnym kościołem"- i za to dziękuję Bogu. Niczego już nie szukam.
Mówić o Bogu (i śpiewać) będę- nawet jeśli to będzie oznaczało mówienie i śpiewanie do drzew w lesie. Trudno, jak nie ma uszu do słuchania, to ja ich"nie wykreuję".
O tych, którzy błądzą i tkwią w niezdrowych zborach będę się modlić.
Z pijakami na ulicy zdarzało mi się rozmawiać, w ogóle głosić na ulicy nieznajomym. Tak samo, jak sprzedawczyni w sklepie, turystom na wczasach, sąsiadowi z z bloku itp..Jestem otwarta na innych ludzi. Kiedyś (kilkanaście lat temu) ludzie jakoś chętniej słuchali, dzisiaj są obojętni lub wrodzy. Takie moje obserwacje.
Modlę się tylko o wierzących mężów dla córek, bo dorastają, a żyjemy na pustyni duchowej. Modlę się więc o cud dla nich. Ale cuda w moim życiu się już zdarzały, więc nie tracę nadziei.
I ciągle czekam na Pana Jezusa, bo chcę do domu. Życie tu jest coraz gorsze. Wczoraj w moim miasteczku była impreza(festyn taki) niedaleko mnie. Pod moimi oknami(a mieszkam na parterze) przeszło całe mnóstwo młodzieży takiej na oko 15+. Wulgarni, podpici, dziewczyny ubrane jak...no wiadomo jak. Młodzi ludzie jeżdżący autami i motocyklami prawie 100 (na oko) na ulicy, gdzie jest ograniczenie do 40 km/h i gdzie co parę metrów są pasy dla pieszych. Ryk głośnej muzyki. Po imprezie- puste butelki po alkoholu, pety i inne rzeczy, o których nie napiszę. I pomyślałam sobie wtedy: Boże, ja zyję w Sodomie....


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 8 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 37 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL