www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest Cz maja 02, 2024 7:43 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 57 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4
Autor Wiadomość
PostNapisane: So kwi 27, 2013 9:46 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz mar 31, 2005 5:14 pm
Posty: 910
Lokalizacja: Świnoujście
Mamo Muminka, Owieczko, Szelko - nic dodac, nic ująć...

Ale dodam... :wink: Gdybym po roku bezrobocia po studiach nie trafila do pracy, o ktorej nie mialam zielonego pojecia, na czym polega (tez z marszu i bezproblemowo, az bylam w szoku, ze tak po prostu mnie przyjeli) - nie bylabym moze chrzescijanka. Akurat tam spotkalam wierzacych. Bog wie jak, kiedy i gdzie nas poprowadzic. :D

_________________
Poznanie nadyma.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz maja 02, 2013 12:03 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lip 08, 2010 2:20 pm
Posty: 344
A może byśmy tak porozmawiali o wychowaniu dzieci? Bo na razie tylko jeden aspekt tej "wzorcowej rodziny" się udało omówić.

Wymiana refleksji z Paxem na tablicy ogłoszeń poddała mi tę myśl, bo się tam rozgadałam,a to tylko ogłoszenia mają być.

viewtopic.php?f=11&p=45800#p45800

Więc może by przenieść tutaj. Jak działa u Was rozmawianie z dziećmi i prostowanie tych różnych pokrzywionych światowych pomysłów?

_________________
"(...) Siebie samego czystym zachowaj" [1 Tm 5,22]


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pt maja 03, 2013 11:52 am 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Cytuj:
Jak działa u Was rozmawianie z dziećmi i prostowanie tych różnych pokrzywionych światowych pomysłów?


Hm...jak moje dzieci były jeszcze nienarodzone z Boga, to było strasznie ciężko. Szczególnie ze starszą córką. Weszła w jakiś taki bunt, miała stany depresyjne, zamykała się w sobie, słuchała dziwnej muzyki, robiła dziwne notatki( przyznaję się- czytywałam w ukryciu jej pamiętnik....). Płakałam przed Bogiem, pościłam, błagałam o uwolnienie dla niej. Mlodsza bywała pyskata i nieposłuszna. Nie chciały się modlić( choć mieliśmy taki zwyczaj wspólnej, rodzinnej modlitwy, ale był opór z ich strony).

Kiedyś, półtora roku temu tak mniej więcej pojechaliśmy na konferencję mlodzieżową organizowaną przez CHWZ. Wspaniali bracia, dużo młodych ludzi, bardzo też pomogły mi siostry ze zboru w Olsztynie. I moje córki tam pojechały razem ze mna( mąż został w domu, bo musiał pracować, ale modlił się i pościł o nas w tym czasie). Były przeciwności, żeby jechać, ale w końcu udało się. To był szmat drogi, kilkaset km samochodem. Spędziliśmy tam 3 dni, dwie noce.
Było dużo modlitwy, śpiewu, nauczania. Było wewzanie do pokuty, do wyznania grzechów z prośbą o chrzest Duchem Swiętym. I moje córki...poszły po te modlitwę, wyszły...choć Ania na początku nie chciała, siedziała taka zła, myślałam, że nic z tego nie będzie. Ale poszła. Jeden z braci miał dar rozrózniania duchów, zobaczył,że moja córka potrzebuje uwolnienia. Modlili się o nią tak osobno. Okazało się, ze Ania oglądała w kółko i w kółko jeden horror( o czym nie wiedziałam, choć to ja byłam odpowiedzialna za to, że ten film w ogóle znalazl się w naszym komputerze, potem miałam do siebie żal i pokutowała z tego) i ta postać z horroru jakby jej cały czas towarzyszyła! Wiem, jak to brzmi, ale wiecie co...nie oglądajcie horrorów! To naprawdę niebezpieczne! Jak to jeden brat z Będzina powiedział "to jak wiadomości z głębin piekła".
Moje dzieci tam uwierzyły w Jezusa. Tak naprawdę uwierzyły. Przepraszały za grzechy. To nie były tylko emocje, coś się zadziało w duchu. Potem, już na nabozeństwie obydwie zaczęły się modlić językami.

Od tego czasu ich wychowanie przyjęło inny wymiar. Owszem, zdarzają się różnice zdań, ale...no, mają bojaźń Bożą w sercu, łatwiej się rozmawia, jesteśmy w jedności duchowej. Mamy codzienną modlitwę i nikogo nie trzeba do niej zmuszać, ba...dzieci same o niej przypominają. Bóg je prowadzi i widzę, jak się zmieniają na moich oczach. Wszystko stało się łatwiejsze. Co nie znaczy, że nie zmagamy się czasem z cielesnymi zakusami. Ale mimo wszystko- bez porównania. Czasem nawet role się odwracają i one potrafią napomnieć, coś zobaczyć..

Nie mam problemów z córkami i oby tak zostało, oby ich nikt nie zwiódł...o to się modlę, o to poszczę, bo wiem, że dzisiaj jest dużo zwiedzenia i młodzi ludzie często wpadają w pułapki diabelskie :( No i oczywiście już rozpoczęłam cykl modlitw o ich mężów 8) Lata szybko lecą, teraz są nastolatkami, ale za chwilę będą młodymi kobietami chcącymi założyć rodzinę...Oby mądrze wybrały.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz cze 27, 2013 8:29 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lut 27, 2013 6:59 pm
Posty: 151
Dziękuje Ci owieczko za ten post, który napisałaś. Mieliśmy podobne problemy z córką.
Uświadomiłem sobie, że nie tylko my mieliśmy problemy z naszymi pociechami.
Może kiedyś się zdecyduję napisać parę słów na ten temat- jeżeli kogoś to interesuje oczywiście.

Jeszcze raz dziękuję.

_________________
Albowiem przyjdzie czas, że zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich upodobań nazbierają sobie nauczycieli, żądni tego, co ucho łechce, i odwrócą ucho od prawdy, a zwrócą się ku baśniom. Ale ty bądź czujny we wszystkim, cierp, wykonuj pracę ewangelisty, pełnij rzetelnie służbę swoją.
2Tym. 4, 3-5


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pt cze 28, 2013 3:54 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Cytuj:
Może kiedyś się zdecyduję napisać parę słów na ten temat- jeżeli kogoś to interesuje oczywiście.


Oczywiście, że interesuje :D wymiana doświadczeń pomiędzy wierzącymi rodzicami -bezcenne.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pt cze 28, 2013 7:14 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lut 27, 2013 6:59 pm
Posty: 151
Owieczka napisał(a):

Oczywiście, że interesuje :D wymiana doświadczeń pomiędzy wierzącymi rodzicami -bezcenne.


Ach Owieczko moja droga siostro w Panu. Jeżeli masz ochotę to poczytać, to proszę. Napisałem to wcześniej co prawda do pewnego brata na pw. Ze zrozumiałych względów lekko zmieniłem. Jest to fragment z naszego życia, który w dalszym ciągu ma swój ciąg dalszy - jak na razie chwała Jezusowi - szczęśliwy.
Spytałem się córki czy mogę wrzucić to na ogólny? Powiedziała, że tak, bo tak naprawdę to nie ma już nic do ukrycia. Czy to komuś pomoże? Nie wiemy. Jeżeli ma to być wymiana doświadczeń pomiędzy wierzącymi rodzicami, to proszę:

Moja córka ma 21 lat. Jej życie to pokaz mocy Bożej i Jego wierności.
To na Niej zobaczyłem jak Bóg potrafi przez jedną noc odmienić czyjeś życie o 180 stopni. Mieliśmy z Nią masę problemów w swoim czasie. Jest piękną i mądrą młodą kobietą, a zdążyła już w swoim życiu przejść przez narkotyki, alkohol i wszystko co się z tym wiąże. Widzieliśmy na własne oczy jak nasza córka "znika" powoli i odpływa zapadając się (dosłownie) w świat demoniczny. To ciężkie chwile dla rodzica, gdy widzi jak jego dziecko stacza się po równi pochyłej.
To jest tak jakbyś widział przez długi czas, że Twoje dziecko spada w przepaść i od czasu do czasu woła, żeby je złapać i uratować ale gdy to robisz, to odtrąca Twoją pomoc, bo jest uwiązana poprzez demony.
Tak było. To był trudny czas.
Nie należę do ludzi słabych z natury ale uwierz mi, był czas, że już właściwie byłem załamany wraz z żoną (dosłownie załamany)
Przestaliśmy wierzyć już w to, że kiedyś z naszą córką będzie można rozmawiać o sprawach bożych. Stan Jej pod koniec był bardzo "ciekawy". Może podam Ci przykład: Kiedyś rozmawiałem z Jej chłopakiem, (który miał już wszystkiego dość i w pewnym sensie wołał o pomoc - o ratunek) Zacząłem Mu mówić o tym co się stało na krzyżu, kim jest Jezus Chrystus i, że tak naprawdę, to już tylko On może Im pomóc. On zaczął płakać i prosił o ratunek, a mojej córce zmieniła się twarz, ton głosu i na własne oczy zobaczyłem w swoim pokoju jak moja własna córka wmawia Mu, że to wszystko nieprawda, że On poradzi sobie sam i takie tam. Z żoną zaniemówiliśmy, a ja przez moment zdurniałem i nie wiedziałem co się dzieje, dopiero po chwili zrozumiałem, że to nie mówi moja córka. Wierz lub nie ale tak było. Powiedziałem do Niej: Posłuchaj mnie. Ona spojrzała na mnie z nienawiścią (dosłownie), a ja powiedziałem do Niej, że teraz masz mnie wysłuchać uważnie. Powiedziałem: Nie wiem kim ty jesteś ale wiem, że jesteś zabójcą i kłamcą. Nie gromiłem (jak to zielonoświątkowcy mają w zwyczaju), nie ogłaszałem krwi Jezusa itd. Wiesz o czym mówię. Zacząłem przez jakiś czas sypać wersetami, które mówiły o Jezusie i o tym co On zrobił dla nas. Werset za wersetem pojawiały się w mojej głowie, jakby ktoś podsuwał mi je przed oczy. To było niesamowite. Stanowczo i zdecydowanie mówiłem prawdy Boże, a Ona wracała do siebie, aż nastąpił szloch. To chyba był początek Jej nawrócenia, bo później już w dość krótkim czasie zaczęło się wszystko zmieniać w Jej życiu. (chłopaka również) - (już z Nim nie jest )
To był okres w naszym życiu, że już straciliśmy nadzieję. Były noce, że z żoną zastanawialiśmy się czy nie dostaniemy telefonu z policji o tym, ze nasza córkę znaleziono martwą. Zaczęliśmy się już godzić z tym wszystkim, wiara w Boga była podkopywana itd. Doszło do tego, że zacząłem prosić Boga w rozpaczy aby Ją zabrał albo wreszcie uratował. Byłem załamany widząc tym co się z Nią dzieje.

Bóg nigdy nie nakłada na człowieka takiego ciężaru aby on nie mógł go unieść. Tak to prawda. Przyszedł z pomocą wtedy, kiedy było trzeba. Po raz kolejny w swym życiu zobaczyliśmy z żoną jak Bóg dotyka się czyjegoś życia i robi przemianę. Byliśmy w szoku i to takim, że przez chwilę myśleliśmy, że to jakaś lipa. Na szczęście to nie był żart, a dotyk Jezusa. Zadziałał dokładnie tak samo jak w moim życiu.

Jak sobie przypominam Jej stany, to wierzyć mi się nie chce jak Bóg przemienia dziewczynę. Dziś nosi często Biblie schowaną w torebce (bo może się przyda :) ) Pyta się czy może zakładać nakrycie głowy przy modlitwie ( bo przeczytała w Piśmie i zobaczyła, że lepiej Jej się modlić :) Ja Jej nic takiego nie nakazywałem ) Takie rzeczy teraz się dzieją. . Głosi swoim znajomym. Dwóch kolegów posłała na odwyki. Z odwagą mówi o Chrystusie i głosi Słowo Boże takie jakie jest. "Wychowuje się" na nauczaniach braci których i ja od długiego czasu słucham itd. Czasami zamiast słuchać muzyki, to wkłada słuchawki i słucha wykładów Słowa. Jak czegoś nie rozumie to przychodzi, pyta się i słucha.To miłe :) Nie obce są Jej pseudonimy czy nazwiska, które my (userzy) znamy. Widzę, że stałem się w Jej oczach autorytetem ( jako ojciec i chrześcijanin )To też cieszy ale również zobowiązuje.
Pragnie wziąć chrzest wodny. Już jesteśmy dogadani z pewnym pastorem, że Jej udzieli.... Tak to wygląda w bardzo wielkim skrócie.

I tak to Bóg wyrwał - dosłownie - moją córkę z rąk Szatana. Modliłem się o to bardzo długo i gorliwie. Wiele razy ze łzami w oczach. Warto było płakać przed Panem.

Teraz przed nami życie. Daj Bóg aby zawsze z Nim.

Nie wiem czy to co napisałem kogoś nie zgorszy, bo raz już mi zdarzyło się usłyszeć, że to moja wina tak naprawdę, że Ona "popłynęła", że jak to my chrześcijanie a tu takie kwiatki? Często nad tym rozmyślam i przyznam się szczerze, że czasami dochodzę do wniosku, że może i tak. Sam nie wiem. Wiem jedno, a mianowicie to, że dziś z Nią czytam wspólnie Słowo Boże i to się liczy. Czasu się nie cofnie - niestety - ale można zawsze zacząć żyć na nowo - dzięki Jezusowi Chrystusowi. Amen

_________________
Albowiem przyjdzie czas, że zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich upodobań nazbierają sobie nauczycieli, żądni tego, co ucho łechce, i odwrócą ucho od prawdy, a zwrócą się ku baśniom. Ale ty bądź czujny we wszystkim, cierp, wykonuj pracę ewangelisty, pełnij rzetelnie służbę swoją.
2Tym. 4, 3-5


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt lip 02, 2013 11:20 am 
Offline

Dołączył(a): Cz wrz 15, 2011 11:23 pm
Posty: 452
Cytuj:
Wiem jedno, a mianowicie to, że dziś z Nią czytam wspólnie Słowo Boże i to się liczy. Czasu się nie cofnie - niestety - ale można zawsze zacząć żyć na nowo - dzięki Jezusowi Chrystusowi. Amen

"lecz gdy się do Pana nawrócą, zasłona zostaje zdjęta. A Pan jest Duchem; gdzie zaś Duch Pański, tam wolność. My wszyscy tedy, z odsłoniętym obliczem, oglądając jak w zwierciadle chwałę Pana, zostajemy przemienieni w ten sam obraz, z chwały w chwałę, jak to sprawia Pan, który jest Duchem. "[2Kor 3:16-18]

Robert bardzo budujace świadectwo, dla Pana nie ma nic nie możliwego chwała Jezusowi Chrystusowi, wtedy gdy my słabi On wyciąga swoja dłoń, slyszy nasze modlitwy.
Dziekuje Bracie.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt lip 02, 2013 2:41 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Dzięki. Wspaniałe świadectwo! Cieszę się, naprawdę- nie wiem, jakiego slowa użyć- że Twoja córka po takim piekle przyszła do Boga, i że Wy wytrwaliście. Wierzę w każde słowo. Wyobrażam sobie, przez co musieliście przejść, ile bólu musiało was to kosztować...Chwała Bogu, że tak to się skończyło! :D


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt lip 02, 2013 5:38 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lut 27, 2013 6:59 pm
Posty: 151
Owieczka napisał(a):
Dzięki. Wspaniałe świadectwo! Cieszę się, naprawdę- nie wiem, jakiego slowa użyć- że Twoja córka po takim piekle przyszła do Boga, i że Wy wytrwaliście. Wierzę w każde słowo. Wyobrażam sobie, przez co musieliście przejść, ile bólu musiało was to kosztować...Chwała Bogu, że tak to się skończyło! :D



Przyszła do Boga, a My wytrwaliśmy. Zobaczymy jak to będzie w życiu dalej. Na razie dzięki Bogu jest do przodu :) Dlaczego tak piszę, że zobaczymy? Ano dlatego, że my z żoną jesteśmy po takich przejściach ( Wyobrażam sobie, przez co musieliście przejść, ile bólu musiało was to kosztować...), że coś już w człowieku zostało, że się zagląda córce w oczy głębiej. Nie chce człowiek tego robić ale robi. Pozostało skrzywienie po tym wszystkim. Rany się bliźnią na szczęście ale wiecie, pewnych rzeczy nie można się pozbyć odrazu. Czas goi rany. Może powiem inaczej: Pan goi rany :) Kochamy się i docieramy czasami - jak w rodzinie - ale bez buntu z Jej strony :) Argumentem w dyskusjach dzisiaj jest autorytet Słowa Bożego. Nie moje mądrości, fochy czy fanabery ojcowskie :lol: Jest dobrze. Za nami jakiś tam już spory czas po tym wszystkim, a u Niej bez zmian. Naciera w swoim tempie do przodu za Panem.

Cytuj:
że Twoja córka po takim piekle przyszła do Boga,


Najciekawsze jest w tym wszystkim to, że nikt z kościoła za specjalnie się nami nie interesował. Po czasie dowiedzieliśmy się, że Jej życie nie było dla wielu ludzi tematem tabu.
Jakieś tam durne teksty czasami padały, że z naszą córką jest coś nie tak i takie tam, że trzeba coś z tym zrobić. Ok! Ale co? Na siłę na odwyk nikogo nie zaprowadzisz.
W takich sytuacjach, z takimi ludźmi są dwa wyjścia: 1. Włożyć w takiego człowieka 100 procent serca i cierpieć z nadzieją, że się kiedyś coś odmieni ( wtedy ta osoba wie, że pomimo wszystko zawsze ma wsparcie w rodzinie i choćby nie wiem co się działo - ma zawsze drzwi otwarte w domu) i żyć z pewnością dobrego zakończenia 50/50
2. Wyrzucić z domu i cierpieć (podwójnie) - zalecane przez fachowców z tej dziedziny - by pozwolić dosięgnąć tzw. dna i doprowadzić w ten sposób do przemyśleń i podjęcia decyzji o powrocie do normalności. Szanse na dobre zakończenie wtedy co prawda maleją gdzieś do 30 procent, no ale zawsze jakieś są.

My wybraliśmy wariant 1 + nadzieja w Boga. Powiem Wam szczerze, że nie wyobrażam sobie tego wszystkiego przechodzić wtedy, gdybym w Niego nie wierzył. Zawsze gdzieś tam jakieś światełko nadziei się świeciło, tak jakby jakiś głos podnosił na duchu. Faktem jest to, że zanim zmiany zaczęły następować, to ja musiałem zacząć zmieniać wszystko w sobie to, w co wierzyłem i wyznawałem. To był reset i start od nowa właściwie w wielu kwestiach. Później dołączyła żona. Efektem końcowym moich poszukiwań i dociekań Prawdy było odejście z kościoła w którym byliśmy. To był moment przełomowy w naszym życiu. Dziwna sprawa ale tak naprawdę zmiany zaczęły następować wtedy, gdy usiedliśmy z żoną i wieczorem przybiliśmy sobie piątkę, że odchodzimy. ( wcześniej była niezgoda w tej kwestii - bo padało wiecznie to samo pytanie - co dalej? Gdzie pójdziemy, itd. Mówiłem, żeby mi zaufała, że Bóg pokarze nam ludzi, którzy myślą tak samo, że wskaże jakąś społeczność, że prawdopodobnie nie zostawi nas samych. I tak się stało :) Ona z bólem serca podjęła tą decyzję, a mi tam już nie zależało. Wiedziałem już na sto procent, że siła nie leży w kościele, a w Panu Jezusie i dostrzeganiu prawd w Słowie Bożym. Od tego wieczoru maszyna ruszyła w dobrym kierunku. To był przełom. Dziś jak się na to przyglądam z czasem, to widzę coś takiego, jakbyśmy tamtą decyzją otworzyli jakiś kurek z wodą. Tak było. Odejście z kościoła i to wszystko, to przypadek? Nie wiem. Może zbieg okoliczności, a może jednak nie.

"Poznacie Prawdę, a Prawda Was wyswobodzi". Poczuliśmy się wolni, nie związani żadnymi strukturami, "nalepkami" :) Po jakimś nie za długim czasie przyszedł czas na córkę :)


Cytuj:
Wierzę w każde słowo


Spróbowałabyś nie wierzyć :wink: Nie mam powodów, by łgać, bo po co. hehe

Cytuj:
Chwała Bogu, że tak to się skończyło! :D


Masz rację. Chwała Mu, bo tak się składa, że ja właściwie w tym wszystkim rąk nie maczałem bezpośrednio. Ja tylko w czas zacząłem się wsłuchiwać w głos Ducha Bożego i wreszcie zacząłem Mu być posłuszny. Stąd moje dzisiejsze rozterki, że czasami zastanawiam się nad tym ile było w tym wszystkim mojej winy - żyło się w zakłamanej, wykrzywionej ewangelii, to jak się mogło mieć błogosławieństwo Boże? Jak?
To i tak łaska Boża, że Bóg nas chronił i dbał o nas pomimo wszystko i że wszyscy żyjemy. (żona miała myśli samobójcze już w ekstremie).

Zobaczymy co życie przyniesie. Idziemy za Panem. Czasami wolniej, czasami szybciej ale idziemy :) Droga jest znana. Na szczęście już właściwa - co do tego nie mam już wątpliwości. Wreszcie zacząłem rozumieć ten prosty werset, który rozjaśnia wszystko: "Po owocach poznacie ich". Taka prawda. Po owocach, poznacie ich.

Cytuj:
Robert bardzo budujace świadectwo,


Dzięki bracie za Twe słowa. Jak puściłem posta, to później się zastanawiałem czy było warto obnażać się przed wszystkimi. Miałem mieszane uczucia. Nie chciałem być komuś zgorszeniem, bo w naszym życiu w tamtym czasie nie było się czym chwalić. Postanowiłem to jednak dać na ogólnym, bo może przeczyta to ktoś, kto teraz przechodzi takie problemy i nie wie co dalej robić. My z żoną zrobiliśmy tak, jak opisałem. Jak zrozumiałem, że jako ojciec mam odpowiedzialność w jakimś stopniu za rodzinę, to poprosiłem Boga aby zaczął robić wpierw ze mną porządek abym przejrzał i usłyszał Jego wskazówki co dalej. Na szczęście wziął się za mnie. Bolało na początku ale później zaowocowało.

I znowu się rozpisałem :lol: Sorki :wink:

Pozdrawiam serdecznie

_________________
Albowiem przyjdzie czas, że zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich upodobań nazbierają sobie nauczycieli, żądni tego, co ucho łechce, i odwrócą ucho od prawdy, a zwrócą się ku baśniom. Ale ty bądź czujny we wszystkim, cierp, wykonuj pracę ewangelisty, pełnij rzetelnie służbę swoją.
2Tym. 4, 3-5


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz lip 04, 2013 6:25 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lip 08, 2010 2:20 pm
Posty: 344
Dzięki Owieczko i Robercie za Wasze wspaniałe świadectwa!!! Nasz Bóg jest żywy i dostępny - troszczy się o nas i prowadzi, choć najpierw nieraz trzeba iść ciemną doliną ... Jak dobrze, że On idzie za naszymi dziećmi - szczególnie jak niewierzące albo zwiedzione. W Nim nadzieja
prostak napisał(a):
Jak puściłem posta, to później się zastanawiałem czy było warto obnażać się przed wszystkimi. Miałem mieszane uczucia. Nie chciałem być komuś zgorszeniem, bo w naszym życiu w tamtym czasie nie było się czym chwalić.
Jak ktoś może się gorszyć? Przecież to świadectwo Bożego zwycięstwa pomimo czyjegoś grzechu i upadku ... To święto! Chyba tylko faryzeusze tak mają, że się gorszą. Rozumiem, że ci, którzy gorszą się, zamiast cieszyć z odzyskanej owieczki - mają wszystko od początku idealne w swoim życiu. :roll:
prostak napisał(a):
Postanowiłem to jednak dać na ogólnym, bo może przeczyta to ktoś, kto teraz przechodzi takie problemy i nie wie co dalej robić.
Właśnie, dlatego powinniśmy pisać świadectwa! Żeby dzielić się z innymi. Jest to też bycie światłem na górze a nie trzymanie go pod korcem. Mamy powinność wobec Boga - aby oddawać Jemu chwałę za wszystko!
prostak napisał(a):
My z żoną zrobiliśmy tak, jak opisałem. Jak zrozumiałem, że jako ojciec mam odpowiedzialność w jakimś stopniu za rodzinę, to poprosiłem Boga aby zaczął robić wpierw ze mną porządek abym przejrzał i usłyszał Jego wskazówki co dalej. Na szczęście wziął się za mnie. Bolało na początku ale później zaowocowało.

Otóż to! To jest prawdziwie męska postawa godna męża Bożego. Nie chcę Ci kadzić ale to taka rzadkość! Rozglądam się dookoła i co widzę - kiszka!!! Mężczyźni tylko patrzą, jakby tu uciec od odpowiedzialności, od trudnych rozmów i konfrontacji z trudnościami. Od doglądania dzieci i bycia ich duchowym przewodnikiem a także przyjacielem. Od przyjaźni z własną żoną i poznawania jej. Ucieczka w swoje światy - niestety to jest rzeczywistość w rodzinach chrześcijańskich i to tak często! A najsmutniejsze jest to, że tacy ojcowie i mężowie jak najbardziej chcą być głową - no ale nie za taką cenę, żeby utracić wygodę i święty spokój. Budowanie swojego pomnika wobec rodziny (zamiast prawdziwego autorytetu przez bycie sługą-przywódcą) kończy się i tak żałośnie. Bóg obnaża wszystkie pozy, kompleksy i wszelkie zadęcie.

Ja mojego męża podziwiam i szanuję najbardziej w chwilach słabości przed Bogiem - kiedy wyznaje ją przed Nim i często przede mną. Widzę wtedy prawdziwego człowieka, a nie napompowany balon, unoszący się pięćdziesiąt metrów nad ziemią. I to budzi mój zachwyt a przede wszystkim poczucie bezpieczeństwa, bo wiem, że mój mąż chodzi z Bogiem i wobec tego nie polegniemy.

_________________
"(...) Siebie samego czystym zachowaj" [1 Tm 5,22]


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pt lip 05, 2013 9:52 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lut 27, 2013 6:59 pm
Posty: 151
Cytuj:
...To święto! Chyba tylko faryzeusze tak mają, że się gorszą. Rozumiem, że ci, którzy gorszą się, zamiast cieszyć z odzyskanej owieczki - mają wszystko od początku idealne w swoim życiu. :roll:


Tak. To święto! Bezapelacyjnie. Zawsze się cieszę jak ktoś z bagna wyłazi na prostą. Takie informacje są dla mnie jak balsam na serce. Beczka balsamu została rozlana jak coś takiego zobaczyłem w swoim domu :)

Z tymi poukładanymi to może i racja. Nie przejmuję się tak naprawdę takimi ludźmi, bo po prostu raczej nie przebywam w takim towarzystwie. Osobiście wolę ludzi po przejściach, którzy są już poukładani, którzy wiedzą co i jak i nie gorszą się byle sprawą. Były chwile, że było przykro człowiekowi w życiu z powodu niektórych spraw, no i może wstyd pójść do kościoła ale co zrobisz. Jak znam życie, to też byli i bracia i siostry, którzy gdzieś w tajemnicy, w domu, na klęczkach wołali za naszą córką i za nami przed Panem. W tym tygodniu dowiedziałem się o jednym takim. Spytał się co u nas - opowiedziałem w skrócie. Cieszył się i przyznał, że bardzo często się modlił za naszą rodzinę, bo miał na sercu. To miłe, że Bóg porusza innych ludzi aby się wstawiali. Może modlił się wtedy kiedy ja nie miałem już siły albo ze zwątpienia opadały mi ręce. Kto wie.
Chwała Bogu za takich braci i siostry.

Teraz Wy jesteście mi braćmi i siostrami. Jak będę miał problemy, to poproszę o modlitwę. Jak będę szczęśliwy, to podzielę się swoim szczęściem.

Pewne osoby tu, traktuję jak rodzinę w Panu.

Cytuj:
Nie chcę Ci kadzić ale to taka rzadkość!


To zdanie spowodowało, że zamiast odpisać Ci wczoraj, odpisuje dziś. Musiałem dobę pomyśleć nad sobą. To co później napisałaś dało mi do myślenia. I to poważnie.
Wiesz. Poruszyłaś bardzo poważny problem z mężczyznami. Co gorsza mężczyźni boży, ojcowie rodzin, którzy powinni być w swym domu liderami, autorytetami, mężczyznami przez duże "M", często idą na wygodę i sporą część ojcowskiej posługi przed Panem zwalają na swoje małżonki, a to już lekko nie po bożemu, a Diabeł siedzi i się cieszy, że porządek boży został zaburzony. Przeszedłem i to. Nie ma co ukrywać.

Twój post spowodował we mnie poważną refleksję nad sobą. Zacząłem zadawać sobie pytania. Czy aby na pewno robię wszystko aby wspierać swoją żonę. Czy dziś jestem dobrym mężem ( ojcem już chyba zaczynam być dobrym - tak mówi córka :) ) Czy moja żona czuje się ze mną bezpieczna. Czy ja gdzieś nie kombinuję, nie cwaniaczę, czy ogólnie zdaję egzamin z partnerstwa.

Śmieszna sprawa ale po przeczytaniu Twego posta, wyłączyłem komputer i przyglądałem się na Nią nie mówiąc nic. Myślałem o tym co napisałaś i zastanawiałem się nad tym jakim byłem kiedyś kretynem. Jak przez wiele lat zrzucałem na Nią swoje obowiązki. Jak kombinowałem i chowałem się gdzieś pośród swoich zabawek w swojej piaskownicy.
Dziś jestem inny, chociaż nie mi to oceniać, bo moje spostrzeżenia na swój temat mogą być nieobiektywne.

Cytuj:
Ja mojego męża podziwiam i szanuję najbardziej w chwilach słabości przed Bogiem - kiedy wyznaje ją przed Nim i często przede mną. Widzę wtedy prawdziwego człowieka, a nie napompowany balon, unoszący się pięćdziesiąt metrów nad ziemią. I to budzi mój zachwyt a przede wszystkim poczucie bezpieczeństwa, bo wiem, że mój mąż chodzi z Bogiem i wobec tego nie polegniemy.


Tu się uśmiechnąłem, bo tu moja żona przybiła by Ci piątkę. To już wiem, że przynajmniej w tej materii zdaję przed Nią egzamin na 5+ :) Tu w Jej oczach jestem wielki :lol:

Tak sobie teraz również myślę ( a ja lubię czasami pomyśleć). Co mogę jeszcze zrobić dla Niej? Jaki mogę być? Co jeszcze z pomocą Boga postarać się zmienić? Wiele Jej zawdzięczam. Tak naprawdę żyję dzięki Niej, bo mnie nigdy nie opuściła, chociaż mogła. Powodów było milion ale stała przez lata na Słowie, które kiedyś dał Jej Pan i wierzyła Mu, że to co Jej obiecał, to spełni, gdy Ona będzie Mu posłuszna. I tak się stało. W pewnym sensie dzięki mojej żonie, mogę tu pisać i przebywać pośród Was.

Widzisz Mamo jak to czasami czyiś post może w kimś spowodować refleksje i chwile zadumy nad sobą i swoim życiem? Dzięki wielkie siostro :wink:

Idę przytulić się do żony i ucałować z miłości :D

_________________
Albowiem przyjdzie czas, że zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich upodobań nazbierają sobie nauczycieli, żądni tego, co ucho łechce, i odwrócą ucho od prawdy, a zwrócą się ku baśniom. Ale ty bądź czujny we wszystkim, cierp, wykonuj pracę ewangelisty, pełnij rzetelnie służbę swoją.
2Tym. 4, 3-5


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pt lip 05, 2013 10:37 pm 
Offline

Dołączył(a): Pt maja 06, 2005 12:18 am
Posty: 1266
:D W moim przypadku ja jestem żoną ufająca wbrew i na przekór okolicznościom.Dzieki Bogu moje małżeństwo przetrwało a mąż jest coraz blizej Boga.
Modliłam się spokojnie i namolnie.Ufając.Upadając i podnosząc się.
Trudno mi było szanować niewierzącego męża.A jednak.Bóg naprawdę nagrodził zaufanie..jak obiecał.Zmienił i mnie i męza.I zmienia cała moja rodzinę.Nauczył nas szczerości,prawdomówności, komunikacji.Wzajemnego wspierania się.
Nie poddawajcie się małżonkowie.Dla Boga nie ma rzeczy niemozliwych.Ja dzięki trudnosciom nauczyłam się wytrwałości i cierpliwości.Więcej jest wart cierpliwy niż bohater, a ten, kto opanowuje siebie samego, więcej znaczy niż zdobywca miasta” (Prz 16,32)...
Cieszę się z Tobą Prostaku.I jak to dobrze ,ze zawsze jest gdzieś jakaś siostra czy brat, który się za nas modli.

_________________
Arkę Noego budowali amatorzy a Titanica profesjonaliści.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 57 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 12 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL