Offczyku, masz absolutną rację! Świadectwo powinniśmy mieć zawsze świeże i żywe - bo jeśli nie, to czy aby mamy na pewno żywą relację z Panem? Też sobie kiedyś o tym samym myślałam. I przecież powinniśmy rozgłaszać wielkość naszego Boga. Z drugiej strony podzielam ostrożność (jak zapewne wiele osób z UP, np. Kristina) względem ujawniania zbyt osobistych szczegółów. I wiadomo dlaczego ...
kristina napisał(a):
Myśle, że świadectwo nie jest po to aby o nim rozmawiać, dzielić włos na czworo, podważać, wątpić itp.
Nie bardzo rozumiem - dlaczego nie należy rozmawiać o świadectwach? Przecież po to są, żeby je opowiadać i żeby się nimi budować.

. Nie mamy trzymać światła pod korcem - w świadczenie o działaniu Boga w naszym życiu jest częścią swiecenia. Podważać można chyba tylko definitywnie niebiblijne elementy w świadectwie i to prowadzi do następnej kwestii:
kristina napisał(a):
Proroctwo podlega osądowi ale świadectwo wg mnie - nie.
Myślę, że podlega - w tym sensie, że w świadectwie powinniśmy widzieć charakter Boga Biblii - a nie jakiegoś innego boga. Słyszałam "świadectwa", które na pewno nie pochodziły z góry: jedna pani mówiła, jak wspaniale Bóg odnowił jej życie po nawróceniu, dając jej nowego męża, kiedy rozwiodła się z poprzednim (zrozumiawszy, że Bóg powołuje ją do wolności), albo jakiś człowiek dzięki "prowadzeniu bożemu" dotarł do prawdy, że nie ma piekła, zaś innemu udało się kogoś oszukać i w ten sposób "Bóg rozmnożył jego pieniądze". Itd, itp - wiecie o co chodzi.
Ja też obiecuję coś napisać w dziale świadectw
