www.ulicaprosta.net

Mamo Muminka, proszę zwróć uwagę na dalszy tok dyskusji (szczególnie wymiana zdań ze Smokiem) i nie odbieraj tego, co napisałem na zasadzie "skoro tak uważasz, to masz problem". Jak słusznie zauważył Smok, moje wypowiedzi mają charakter teoretyczny i odnoszą się do tego, że nie akceputuję postawy rozdzielenia rzeczy codziennych (fizykalnych) od "niedzielnych" (duchowych). I nie zgadzam się, że robienie czegoś w ostatnim dniu może diametralnie zmienić moją syutację przed Panem.

Przyznałem także, że mogłem niewłaściwie zrozumieć Twoją wypowiedź, do której się odniosłem. To tyle w komentarza.

Dzik nas tu podsumował genialnie, a` la Juliusz Cezar

Dobrze Mamo Muminka, poprzestańmy już na tym.

Do jednej rzeczy się jeszcze odniosę: gdyby dokonać syntezy waszej wspólnej ze Smokiem argumentacji, to mniej więcej podkreślacie oboje rozbieżność teorii i praktyki jako argument na rzecz praktyki i przy okazji miernik hipokryzji teoretyka i zamiennie wysokiego poziomu duchowego praktyka.
A jednak sądzę, że nauczać trzeba dobrej teorii- nawet jeśli praktyka pokazuje, jak daleko od niej jeszcze jesteśmy.

P.S. Moim okiem z daleka: Ernest zachował się bardzo z klasą w ostatnich wypowiedziach.

P.P.S. Dziku, ja trochę jeżdżę. Ostatnio bardziej na stacjonarnym, ze względu na zdrowie, za to codziennie. Myślę, że jestem już gdzieś na granicy z Ukrainą

_________________
Wy do wolności powołani jesteście.
(Gal 5,13)

Dobra. Poczekam cierpliwie.

No, poczułem się częściowo "wywołany do tablicy", więc odpowiem za siebie.

Należy nauczać dobrej teorii, kierując nauczanie do ludzi świadomych, jaka jest ich praktyka. Rozbieżność teorii i praktyki sprawia, że przyjmujemy diagnozę o swoim stanie (praktyka) i pokutujemy, żeby nasze życie stawało się coraz bardziej miłe Bogu (teoria). Nie chodzi o "argument na rzecz praktyki", tylko o trzeźwy osąd własnego stanu duchowego przed Bogiem. Nauczanie dobrej teorii odbywać się powinno ciągle w każdym kościele, a tutaj mieliśmy opis hipotetycznej sytuacji jednorazowej i dyskusję w odniesieniu do tego. Ale wydaje się, że wiele rzeczy zostało wyjaśnione w kulturalnej atmosferze i z klasą, co mnie cieszy, bo świadczy o odpowiedniej praktyce w tym zakresie, która jest zbliżona do biblijnej teorii.

Zgadzam się, ale moim kosztem

Tak. Bo coś nam ta rowerowa wymiana zdań idzie jak: "dziad o niebie a baba o chlebie" (bez wnikania kto "dziady" a kto "baby" )
Jeżdżę czasem jak mi się uda wyjechać na wakacje i jest gdzieś jakaś w miarę tania wypożyczalnia rowerów. A wtedy szus po lesie i polnych drogach! Wszystko można - byle z umiarem.

_________________
"(...) Siebie samego czystym zachowaj" [1 Tm 5,22]

Zachęcam do codziennej jazdy. http://gazetacodzienna.pl/node/85714

Polski sąsiad codzienny, zapewne wyśmieje pomysł przesiadki z auta na rower jednak jego uśmiech będzie powoli bladł wprost proporcjonalnie do objętości jego brzucha.

Można mu też w razie zaczepki odparować, że rower jest najdoskonalszym pod względem przekazu energii pojazdem świata. Zwykły rower zamienia w ruch 98% energii, rower ostrokołowy 99%, natomiast 60% energii silnika samochodu idzie w zasmradzanie powietrza tylko 40% jest wykorzystane efektywnie.

Oświadczam ,ze nie znoszę rowerów.Preferuję auto , jazdę konna lub własne nogi. Na fejsbuku nie siedzę.Moi znajomi sa ruchliwi jak trzeba a jak trzeba to i o zgrozo przesiedzą trochę przed tv lub komputerem.

.Wszystko to nazywa się ...spedzanie czasu i specjalnego wpływu na duchowośc nie ma.Chyba ,że sie przegina.Ze wszystkim.Czy to z rowerem czy komputerem.

_________________
Arkę Noego budowali amatorzy a Titanica profesjonaliści.

Skoro jeździłaś na wigrach, chińczykach albo włoskich grzmotach to nie dziwię się, że nie znosisz rowerów...