Ja tymczasem chce rozwazyc pewna kwestie...
Zastanawiam sie nad ta widoczna niechecia na tym forum do kazdego, kto wnosi cos nowego, cos co wychodzi poza betonowe mury utartych stereotypow... Zaczynaja sie sypac pytania typu "kim jest dla ciebie Jezus" itp. czesto w bardzo obrazliwej formie, sugierujacej, ze bez wzgledu na odpowiedz i tak wiadomo ze sie ma do czynienia ze zwodzicielem...
Dziwi mnie to... Czy to raczej nie w katolicyzmie sie tak zachowuja kurczowo sie trzymajac naklepanych katechizmow i atakujac kazda probe myslenia inaczej? Czy chrzescijanie nie powinni wpierw wszystko zbadac, a dopiero potem osadzac?
Ostatnio w podobny sposob potraktowano yarra, wyrzucajac do ogrodka z zakazem wypowiadania sie gdzie indziej... a niby za co? ze sie dopytywal dokad byly wyslane glupie panny z przypowiesci? Zwlaszcza Smok zawsze zaczyna
"po co to, dlaczego, bez sensu, jalowe dyskusje, spory o slowa" itp.itp. Nie rozumiem tej niecheci i moim zdaniem nie jest wlasciwa.
Przepraszam ze sie osmielam krytykowac wlasciciela strony, ale robie to zyczliwie, naprawde... Czy powinnismy tylko w kolko gadac o tym jakie doktryny sa dobre, rozchwalajac je na rozne sposoby, czy raczej lepiej byloby pogadac o wszystkim, o czym sie chce? Czemu to zaraz ma byc jalowe, przeciez moga byc ciekawe mysli i wnioski, cos nowego? Czy mamy uwazac ze poznalismy juz wszystko, a to co nowe, to won stad.... zwodziciele?
Ja sie zapytalam yarra na pw, o co mu chodzilo z tymi pannami i on mi powiedzial - ze madre panny, wyslaly glupich do sprzedawcow oznacza, ze wyslaly ich do tych, kogo glupie chetnie sluchaly - do tych co kupcza Slowem Bozym, ktorych dzis mamy co niemiara (i Pismo wspomina o takich co kupcza Slowem)- moim zdaniem bardzo celne spostrzezenie, ktore nadaje glebszego sensu przypowiesci, tlumaczonej bez tej wzmianki w sposob kaleki, ale za to powszechnie uznany... ech...
jezeli urazilam kogo to przepraszam, bo niezamierzenie
