www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest N kwi 28, 2024 12:26 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 185 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11 ... 13  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: Pn sty 03, 2011 2:13 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 15, 2005 7:24 pm
Posty: 1321
Cytuj:
Chanuka ma swoje historyczne źródło w konkretnej dacie tutaj:
1 Mach. 4:52-59

Brawo Elendil, jesteśmy w domu, perełka - wreszcie można polegać na żródłach pozabiblijnych:)
Ważne, że historycznych, nawet popieram, dobrze zrobili Żydzi - poświęcili, oczyścili świątynię, jak mniemam dla Pana, i ustanowili sobie święto coroczne na pamiątkę tych radosnych wydarzeń. Mimo że święto nie jest Pana, jednak dla Pana. Rozumiecie subtelną różnicę? Jeśli ktoś nie rozumie, niechże się obrazi na Chrystysa który wykorzystał święto Chanuka, by uczyć w świątyni, jak to zwykle czynił podczas innych świąt Pańskich: Paschy, Namiotów, etc.

Parę razy wklejano tu linki do ang wiki, to i ja sobie pozwolę, tym razem pol wiki:
"Dzień narodzin Mitry, czyli 25 grudnia został w IV wieku przyjęty jako dzień narodzin Jezusa Chrystusa - obecnie pokrywa się z chrześcijańskim świętem Bożego Narodzenia. Warto nadmienić, iż w tradycji chrześcijańskiej pierwszym, który pisał o narodzinach Jezusa 25 grudnia był już w II wieku Hipolit Rzymski, natomiast święto narodzin Mitry nie było świętem państwowym.
Święto Słońca - dzień Mitry, przypadał na niedzielę. Według chrześcijan święcących ów dzień fakt ten jednak nie może być łączony z obchodzeniem przez chrześcijan niedzieli za dzień Pański, gdyż świadectwa odnośnie świętowania niedzieli pochodzą już z I i II wieku n.e"
http://pl.wikipedia.org/wiki/Mitra_%28mitologia%29

Ja nie wiem kim dokładnie był Hipolit Rzymski i na ile przytoczone wyżej zdania są prawdziwe odnośnie daty 25 XII - do niczego mi to nie jest potrzebne, by - gdy zechcę - cieszyć się świętami wspominającym narodziny Pańskie choćby 25 XII.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn sty 03, 2011 2:22 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz mar 31, 2005 5:14 pm
Posty: 910
Lokalizacja: Świnoujście
lis napisał(a):
...by - gdy zechcę - cieszyć się świętami wspominającym narodziny Pańskie choćby 25 XII.


Lisie, a od czego uzaleznione jest Twoje chcenie? Od nastroju? W lata parzyste "chcesz", a nieparzyste "nie chcesz" albo odwrotnie? A moze stosujesz cykle 2-, 5-letnie... Cos innego? :wink: :D

_________________
Poznanie nadyma.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn sty 03, 2011 2:43 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 15, 2005 7:24 pm
Posty: 1321
Cześć Iturko, to jest to właśnie, brak szablonu, algorytmu, kalendarza, odwieczny problem 'wolnych' chrześcijan:)
Mnie nie przeszkadza, a nawet wydaje mi się, że rozumiem niechęć niektórych do świętowania BN. Oczekuję jedynie, by nie znęcać się nad tymi, którzy jednak świętują BN dla Niego samego, i obojętne, czy celebrują corocznnie, czy według własnego widzimisię.

Odnośnie smoczego protokołu, całkiem, całkiem.
szczególnie ten 6pkt jest fajny, dość miłosierny.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn sty 03, 2011 3:39 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Jako założycielce wątku mi również podobają się wnioski Smoka i stanowią chyba świetne podsumowanie tematu :D


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn sty 03, 2011 4:35 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
lis napisał(a):
Parę razy wklejano tu linki do ang wiki, to i ja sobie pozwolę, tym razem pol wiki:
"Dzień narodzin Mitry, czyli 25 grudnia został w IV wieku przyjęty jako dzień narodzin Jezusa Chrystusa - obecnie pokrywa się z chrześcijańskim świętem Bożego Narodzenia. Warto nadmienić, iż w tradycji chrześcijańskiej pierwszym, który pisał o narodzinach Jezusa 25 grudnia był już w II wieku Hipolit Rzymski, natomiast święto narodzin Mitry nie było świętem państwowym.

Różne obliczenia różnych ludzi nie oznaczają, że ktokolwiek obchodził jakieś święto w tym terminie. Dlatego fakt, że Hipolit Rzymski coś napisał w tej kwestii, zupełnie nic nie znaczy.

Cytuj:
Święto Słońca - dzień Mitry, przypadał na niedzielę. Według chrześcijan święcących ów dzień fakt ten jednak nie może być łączony z obchodzeniem przez chrześcijan niedzieli za dzień Pański, gdyż świadectwa odnośnie świętowania niedzieli pochodzą już z I i II wieku n.e"
http://pl.wikipedia.org/wiki/Mitra_%28mitologia%29

:roll: Lisie, widzę, że z uporem godnym lepszej sprawy wciąć wracasz do niedzieli. To naprawdę jest osobna sprawa, a nieporozumienia wynikają już od początku - czyli z nieznajomości kalendarza rzymskiego i hebrajskiej rachuby czasu. Ale to jest wciąż temat na osobny wątek.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn sty 03, 2011 5:04 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 04, 2007 1:25 pm
Posty: 1505
Lokalizacja: Silesia
Dla pogan w Kościele WOLNOŚĆ OD, a nie do.
Taka ogólna uwaga do powoływania się TU na Rz.14.
Kościół w którym mowa jest o sytuacji zastanej [w Rzym 14] to kościół z ludzi odrodzonych i przyłączonych przez chrzest wodny. Nazywanie "kościołem" instytucji która ustanowiła BN jest co najmniej nieporozumieniem i nie ma nic wspólnego z Kościołem Chrystusa :mrgreen: to na prawdę rzuca się w oczy.
Wolność od tego co w Pismach znane [do znaczenia "zachowywania dni"], to nie samowola w powoływaniu nowych i to na zasadzie BN zastępowania pogańskich innymi nazwami [kojarzonymi biblijowaciej].

Wolność od.
Nie do ustanawiania nowych świąt na zasadzie wpisywania w to [co bałwochwalcze] Boga.
To co cytuje się z Pisma [Rz.14] właśnie jest wolnością wierzących z Pogan od świętowania tego co Żydzi. Nic więcej. podobnie jak Dz. Ap.15, nic więcej ponad to, co konieczne.

Nie miałam też za bardzo możliwości wcześniej, a skoro zmierzacie do podsumowania, to odniosę się do tego co wpadło mi w oko jako TENDENCJA ogólna.
Niepokoi mnie argumentacja, mimo wszystko, z wykorzystaniem kilku przykładów z Pism Nowego Przymierza,dla towarzyszenia nieodrodzonym [najbliższym, rodzinie] w "Kolacji Wigilijnej" będącej częścią Bożego Narodzenia.

Zastanawia mnie branie za przykład Mesjasza, Pawła i "ideii chrześcijańskiego wyrażania bliźnim" [rodzinie] miłości poprzez asystowanie im w ich obrządkach.
Nie widzę tego w NT.

Zastanawiam się ogólnie nad wykorzystaniem tych argumentów - próbuję rozważyć ich zasadność, czy taka postawa ma uzasadnienie, czy jest celowa i rzeczywiście potrzebna: komu i do czego [to ostatnie przede wszystkim mnie zastanawia co raz bardziej]. Bo nie obce są mi takie okoliczności, nie wystrzeliłam się w kosmos :))
W pracy można i trzeba być, ale można z tego wybrnąć.
Bywałam w takich sytuacjach - nie unikałam głoszenia Ewangelii przy codziennych okazjach, płacąc tego cenę - a nie przy świętach, bo to była moja decyzja jak w tym czasie i gdzie swoje obowiązki wykonam. W pracy byłam.

Zastanawiam się nad rodziną. Po co taka waga argumentów?

Nie widzę ani w postawie Mesjasza, ani Pawła podobieństw do spędzania czasu [biernie bądź aktywnie] w pogańskich świątkach zaetykietowanych w podobny sposób. Nie widzę Mesjasza, żeby przychodził do grzesznika do domu i oszczędzał mu prawdy Słowa [Bożego], nie widzę też, żeby zapraszający Jeszuę nie wiedział czego naucza Gość, nie widzę, żeby Mesjasz asystował biernie [milcząco] ani aktywnie [nauczają przy okazji] w świętowaniu [celebrowaniu] pogańskosci dla okazania miłości i akceptacji zapraszającym Go.
Tego też nie widzę u Pawła, który głosząc poganom i odwołując się do ich kultury, żeby pochwalał ją, żeby zachęcał do np. uczestnictwa w stole demonów, żeby mieć "wspólny grunt" do rozmów, żeby była miła atmosfera - bo przecież i tak wiemy ;) że nie ma innych bogów poza JHWH. Nawet w nauce o mięsie ofiarowanym bałwanom mowa jest nie tylko o sumieniu braci, ale i o sumieniu bliźnich [1Kor 10:29]. Ono też jest dla JHWH ważne. Komunikat bywa włąśnie dla nieodrodzonych prosty: wszyscy jesteśmy tacy sami, tak samo wszystko rozumiemy, twój Bóg-to mój Bóg tak jak go tu i teraz celebrujesz ze wszystkimi bądź kpisz z niego, jest Okej, nic się nie martw. Nawet jak mówię pełną Ewangelię [bo niektórzy nie towarzyszą milcząco] to siedzę przy tym samym plastrze miodu- a jeśli ktoś posiłku wigilijnego nie uważa za plaster miodu, to jest to uczestniczenie przy wciskaniu kitu [chociaż nie przebrałam się za "pszczółkę"].

"Wyrażanie miłości" poprzez asystowanie przy czym konkretnie i wyrażanie CZEGO konkretnie?

Okazywanie miłości poprzez szacunek, odwiedzanie najbliższych, praktyczną bezinteresowną pomoc, i głoszenie możliwości ratunku jest na miejscu przy każdej okazji do spotkania z bliźnim oraz do szukania okazji do tego co dnia [a z rodzina jak najczęściej]. Wykorzystując czas. Do CZEGO wykorzystując czas i czy chodzi o szczególny czas świąt? Do tego, żeby było komuś miło? Czas wykorzystywać mamy do głoszenia Ewangelii - Dobrej - każdego "dzisiaj", może za rok już nie będzie komu głosić, może do następnych "swiątków" nie dożyją ci ludzie wokoło nas. Ewangelia natomiast nigdy nie sprawia, że człowiek czuje się komfortowo, cóż miłego jest w poczuciu grzeszności i świadomości sądu?
Miła atmosfera i okazywanie miłości przez asystowanie. Chyba, że nie umie się być z kimś naturalniej, okazać szacunek na co dzień, lub wyrażać miłości [biblijnie-nie sentymentalnie] swoim bliźnim [najbliższym, bo to święta rodzinne] i potrzebuje się "specjalnych okazji":
- posiedze pod jednym dachem i wykonam symboliczny gest [gest czego konkretnie-niczego?]. Przecież i tak widać realność wymowy tych gestów okolicznościowych.
Staram się nie zaniedbywać okazywania szacunku [bliźnim/rodzinie nieodrodzonej] i innych spraw do których zachęca mnie Pismo oraz glosić im Ewangelię jeśli nie zamykają mi ust. Ale nie mam parcia żeby współtowarzyszyć w celebrowaniu "świątków". Według mnie to tak naprawdę niczemu biblijnemu nie służy oprócz miłego samopoczucia włąsnego i/lub bliźnich, a od tego mi nie dobrze na samą myśl.
Litość Mesjasz wyrażał praktycznie:
"A wyszedłszy, ujrzał mnóstwo ludu i ulitował się nad nimi, że byli jak owce nie mające pasterza, i począł ich uczyć wielu rzeczy." [Mk 6:34]
Polecam też przestudiowanie JAK wyglądały wizyty w domach, gdzie wchodził spożyć posiłek. Mam nadzieję, że nikt nie pokusi sie o hipokryzję, że to, co tradycyjnie nosi nazwę: "wigilia", jest zwykłym posiłkiem. Bo bez pewnych elementów i określonej daty, pory dnia posiłek nie nazywa się TO "wigilią" ["kolacją wigilijną"], tylko samym obiadem bądź samą kolacją.

Gdyby miał być to przykład Mesjasza w tej sytuacji, to Mesjasz wchodził do ula, ale: za pszczółkę się nie przebierał i nie jadł tego samego plastra miodu. Jeśli ktoś przekłada spożywanie wspólnego posiłku przez Mesjasza z grzesznikami na takie coś jak "wigilia", to podsunę dalsze porównanie: JHWH nie pozwałał sobie na wciskanie kitu.
Inaczej musiałby chyba siedzieć obok nadużywającego autorytetu poborcy i towarzyszyć w jego procederze grabienia kogoś z mienia, albo u wezgłowia łóżka prostytuującej się akurat nierządnicy, bo innego przełożenia na tę omawianą okazję nie widzę.

Gdy Izrael musiał wybrać, czy podporządkuje się nakazom JHWH i zaufa Prawdziwemu Bogu, to przez kilka dni przetrzymywali najpierw baranki - symbol "egipskiego boga życia i wody" Chnum, Khnum - w swoich zagrodach, a potem na oczach egipcjan pozbawili te baranki życia. Mogli się spodziewac linczu za "świętokradztwo" i "podeptanie symboli religijnych". A jednak wielu z egipcjan przyłączyło się do nich i wyszli razem z nimi [Wyj. 12:3-6].

Inne czasy? Dla mnie "symbol BN" jako podobny etiologicznie, cokolwiek by się gimnastykować, że to niby wolność do czegoś o chrześcijanowatej wymowie i/lub nic nie znaczy dla odrodzonych [ma przecież w nazwie kilka liter na początku podobnie jak "chrześc..." lub nawet używa podobnych wyrazów z Pisma]

Obawiam się, że takie myślenie "o przewadze korzyści stworzenia miłej atmosfery i dobrego samopoczucia bliźnich" jest kolejna pułapką, w tej wersji akurat humanizmu chrześcijańskiego:
"A teraz, czy chcę ludzi sobie zjednać, czy Boga? Albo czy staram się przypodobać ludziom? Bo gdybym nadal ludziom chciał się przypodobać, nie byłbym sługą Chrystusowym." [Gal 1:10]
A ten [humanizm] jest w przeciwieństwie do czasów końca zarazą na miarę ewangelii czasów apostołów, niestety... tak fajnie gdy jest miło i nas lubią...

"A to wiedz, iż w ostateczne dni nastaną czasy trudne.(2) Albowiem będą ludzie sami siebie miłujący, łakomi, chlubni, pyszni, bluźniercy, rodzicom nieposłuszni, niewdzięczni, niepobożni,(3) Bez przyrodzonej miłości, przymierza nie trzymający, potwarcy, niepowściągliwi, nieskromni, dobrych nie miłujący,(4) Zdrajcy, skwapliwi, nadęci, rozkoszy raczej miłujący niż miłujący Boga;(5) Którzy mają kształt pobożności, ale się skutku jej zaparli; i tych się chroń." [2Tm 3:1-5 Bg]

Po co wciągać do tego za przykład zachowania Mesjasza, Pawła i ubiblijowaciać asystę w "wigilii"/BN ubierając w ideę "wyrażania miłości bliźnim"? Te trzy pieczątki są potrzebne do ... nadania autorytetu miłej atmosferze :idea: to nadużycie w przykładach niestety kole mnie w oczy i nie mogę się na to nadużycie zgodzić.

_________________
5775
"Ilu więc nas jest doskonałych, tak myślmy. A jeśli o czymś inaczej myślicie, i to wam Bóg objawi. Jednak w tym, do czego doszliśmy postępujmy według jednej miary i to samo myślmy"(Flp 3:15-16 Uwspółcześniona BG, wyd. Wrota Nadziei)
Welcome to Elijahnet!
"NA WIEKI JHWH SŁOWO TWOJE TRWALE ZASIADŁO W NIEBIOSACH" [interlinia Ps.119:89]


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn sty 03, 2011 5:43 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lip 12, 2008 3:41 pm
Posty: 194
AMEN


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn sty 03, 2011 6:47 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Przypominam delikatnie, źe kawiarenka nie jest kazalnicą i mieliśmy tutaj unikać dyskusji teologicznych, bo do tego mamy całą masę miejsca w innych działach.

Przyznam szczerze, że większości postawionych zarzutów po prostu nie rozumiem. Jeśli nasz stosunek do świąt jest znany osobom, z którymi zasiadamy do stołu, a sama uroczystość jest jak w większości domów po prostu rodzinnym spotkaniem pod hasłem, które tak naprawdę nie znaczy dla tych ludzi nic duchowego, to o co chodzi?

Mam rodziców, którzy w wigilijny wieczór albo mogą zostać sami, albo mogą się spotkać z nami. Jeśli mam dwie opcje - albo nadąć się własnym poznaniem i ze względu na nich "nieczystość" zostawić ich samych (w całym kraju jest to wyjątkowy wieczór i od tego po prostu nie uciekniemy), albo być z nimi dlatego, że ich kocham, a przy okazji nie dawać im sygnałów, że wierzę w coś, w co nie wierzę, to wybieram to drugie. I widzę owoce w postaci stopniowego otwierania się na Ewangelię.

Sam jestem przeciwny "ubiblijnianiu" święta, które z Panem nie ma obiektywnie nic wspólnego. Ale nie zarzucałbym złych intencji lub hipokryzji osobom, które uczestniczą w spotkaniu zwanym wigilią tylko dlatego, że tak się ten wieczór nazywa w całej Polsce, dopóki bym nie zobaczył, że istotnie mają złe intencje lub zachowują się obłudnie. Paweł nie zachowywał się obłudnie, kiedy poszedł na Areopag między greckich filozofów (dał się tam przez nich dobrowolnie zaprowadzić, o zgrozo!). Jakoś mu to krzywdy nie zrobiło. Dzisiaj w naszej kulturze wspólne zasiadanie do stołu nie jest już kojarzone z duchową jednością, a nie zauważyłem, żeby podczas wigilii w mojej rodzinie ktoś oddawał cześć demonom. Gdybym zauważył, to nie brałbym w czymś takim udziału.

Jestem za posłuszeństwem Słowu Bożemu, które mówi, że miłość buduje, a poznanie nadyma - jeśli nie jest wykorzystywane własnie w kontekście miłości [I Kor. 8:1-3]. Wiemy, czym są, a czym nie są Święta Bożego Narodzenia. Nie są świętem Pana, a nieodrodzeni ludzie najczęściej w ogóle o Panu nie rozmawiają podczas wigilii - sami to wszystko "oczyścili" z większości elementów, które mogłyby się z Panem kojarzyć (wyjątkiem są ortodoksyjni katolicy mający innego Jezusa, ale w takie miejsca nie ma sensu chodzić i tylko w takiej sytuacji zgodziłbym się, że mamy do czynienia z uczestniczeniem w stole demonów). Dlatego zanim się nadmiemy za bardzo i zanim przekroczymy granicę rzeczywistej biblijności w kierunku tego, za co Mesjasz ganił faryzeuszy, dobrze byłoby moim zdaniem zachować spokój i przed wydaniem wyroku na kogokolwiek przynajmniej zastosowac zasadę domniemania niewinności. Wszak Słowo Boże mówi, żeby sądzić sprawiedliwie, a nie z pozoru [Jan 7:24].


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn sty 03, 2011 7:01 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz mar 31, 2005 5:14 pm
Posty: 910
Lokalizacja: Świnoujście
Po trzykroc AMEN

_________________
Poznanie nadyma.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn sty 03, 2011 7:39 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt wrz 09, 2005 7:51 am
Posty: 527
Chyba jeszcze temu wątkowi daleko do wygaśnięcia...

Dorzucę jeszcze i ja garść swoich (podsumowujących) myśli:

-Ciężko mi się pogodzić z tym, że Biblia miałaby być tak napisana, żeby osoba zwykła (i niespecjalnie biegła, w porównaniu z wami, w kulturze żydowskiej i bez dostępu do historycznych annałów) mogła ją bezpiecznie zrozumieć i wprowadzić w życie.

- Nie sądzę aby tekst, który czytam jako logiczne"a" zamieniał się w następstwie studiów kulturowych i historycznych w logiczne "nie a", a ja byłabym narażona na nieświadome obrażanie mojego Pana, jeśli na to nie wpadnę lub nie skorzystam z pomocy uczonych komentarzy.One powinny coś uwypuklić, pomóc zrozumieć, a nie diametralnie zmienić znaczenie.

- Czytam "wolność" i rozumiem "wolność" a nie "pod warunkiem", w zależności od tego co autor miał na myśli', "z zastrzeżeniem małym druczkiem", "do" czy "od".Ufam Słowu, jak człowiek prosty.

- Czytam także, że wobec rzeczywistości Chrystusa z człowiekiem, nie ma już świętego czasu, świętych miejsc i świętej klasy kapłanów. Brak świętego czasu rzutuje na moje rozumienie świąt w ogóle, jako takich- i w związku z tym ani żaden dzień tygodnia (w tym niedziela, ani sobotą, ani czwartek) nie wydaje mi się specjalnie święty, ani święta Bożego Narodzenia same w sobie nie są ani specjalnie święte, ani specjalnie chrześcijanom zagrażające. Być może wszyscy tu rozmawiający inaczej rozumieją znaczenie słowa "świętować".

- W każdym razie nawet i te kontrowersyjne święta wspominają narodzenie Jezusa z Biblii, naszego Pana, a nie kogoś "kosmicznego" kto tylko nosi to imię.Ja cieszę się ze zwiastowania nawet w popkulturze właśnie Jego narodzin i zrozumiałam w sytuacji z mojej szkoły, ze nie jest mi bliżej do Świadków, którzy chcieliby Go w ogóle wymazać.

- Wierzę, że Chrystus jest ponad wszelkie pogaństwo i wierzę w to realnie- do tego stopnia, że wolę stać twarzą do Niego i podejmować wszelkie decyzje bez lęku, niż obawiać się ciągle, że mogłabym- mówiąc obrazowo- jakąś linię przekroczyć i ciągle na to uważać (tak właśnie jak przypuszczam czuli się Izraelici pod zakonem)

-Czyli: jeśli zrobię pranie, to będzie "chrześcijańskie" pranie nawet jeśli użyję np "muzułmańskiego" proszku. A jeśli zrobię kolację, to wszystko, co spożyję z dziękczynieniem posłuży mnie i moim, nawet gdybym jakimś przypadkiem zjadła królika złożonego w ofierze szatanowi itp

- Osobiście ogromną pociechą jest mi fakt, że chociaż żyję z niewierzącym (=katolickim) mężem, to nie ja staję się przez to nieczysta i poplamiona przez pogaństwo, lecz - niebywałe- to on się uświęca! Tak mówi Słowo.
Chcę, aby widział, że dzięki Chrystusowi w moim życiu on ciągle wyłącznie zyskuje, a nie traci- będzie więc miał żonę posłuszną na ile umiem to zastosować, wierną i wychodzącą mu naprzeciw w czym tylko może.
Są rzeczy , w których powiem "nie", powiedziałam kiedyś, zapłaciłam za to cenę, mam świadomość tego, że jestem święta i oddzielona dla Pana- ale zamiast pokazywać wersety wolę nawet upiec świąteczny sernik czy piernik i modlić się. Tak rozumiem pozyskiwanie męża"bez nauki".

-Według waszego kryterium kwalifikuję się jako słaba w wierze- niech będzie. Jest to na dzień dzisiejszy moje maksimum. Chętnie czytam opinie inne, niż moja, ale aby zmienić zdanie(= oznajmić: koniec "świętowania") muszę być w pełni przekonana, a nie jestem.

Z podsumowaniem Smoka mogę się zgodzić.

[Aha, święty ogień spadł według mnie na synów Arona za pychę i nieposłuszeństwo, nie za korzystanie z wolności, bo byli na innym etapie wychowawczym, niż ludzie NT, jak sądzę. Czy ktoś widzi to inaczej?]

_________________
Wy do wolności powołani jesteście.
(Gal 5,13)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn sty 03, 2011 8:02 pm 
szelka napisał(a):
- Nie sądzę aby tekst, który czytam jako logiczne"a" zamieniał się w następstwie studiów kulturowych i historycznych w logiczne "nie a", a ja byłabym narażona na nieświadome obrażanie mojego Pana, jeśli na to nie wpadnę lub nie skorzystam z pomocy uczonych komentarzy.One powinny coś uwypuklić, pomóc zrozumieć, a nie diametralnie zmienić znaczenie.

Wiesz, kiedy logiczne "a" zmienia się w logiczne "nie a" to znaczy, że mamy do czynienia z liczbami urojonymi zwykle :D Wątpię taż, żeby Biblia była labiryntem najeżonym pułapkami, gdzie jeden fałszywy krok oznacza śmierć przez uderzenie pioruna.
Cytuj:
- Osobiście ogromną pociechą jest mi fakt, że chociaż żyję z niewierzącym (=katolickim) mężem, to nie ja staję się przez to nieczysta i poplamiona przez pogaństwo, lecz - niebywałe- to on się uświęca! Tak mówi Słowo.
Chcę, aby widział, że dzięki Chrystusowi w moim życiu on ciągle wyłącznie zyskuje, a nie traci- będzie więc miał żonę posłuszną na ile umiem to zastosować, wierną i wychodzącą mu naprzeciw w czym tylko może.
Są rzeczy , w których powiem "nie", powiedziałam kiedyś, zapłaciłam za to cenę, mam świadomość tego, że jestem święta i oddzielona dla Pana- ale zamiast pokazywać wersety wolę nawet upiec świąteczny sernik czy piernik i modlić się. Tak rozumiem pozyskiwanie męża"bez nauki".

-Według waszego kryterium kwalifikuję się jako słaba w wierze- niech będzie. Jest to na dzień dzisiejszy moje maksimum. Chętnie czytam opinie inne, niż moja, ale aby zmienić zdanie(= oznajmić: koniec "świętowania") muszę być w pełni przekonana, a nie jestem.

Szelko, ale Ty się nie martw - jeżeli to do Ciebie nie przemawia to nie rób nic bez przekonania. Na tym właśnie polega drugorzędność spraw drugorzędnych. Dopóki nie robisz z premedytacją czegoś, o czym w wyniku przemyśleń stwierdziłaś, że jest złe - albo o ile nie jest tak, że wzruszasz ramionami czy Bogu się coś podoba czy nie - jesteś w porządku. Jeśli uważam, że ktoś z tego konkretnego powodu jest słaby w wierze, to w tej sprawie jest słaby, a nie jako taki, całościowo. Módl się o to i zastanawiaj. Czystego i nieobłudnego serca wszak Bóg przecież nie odrzuci :)


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn sty 03, 2011 8:37 pm 
Offline

Dołączył(a): So kwi 01, 2006 3:38 pm
Posty: 909
wawelski napisał(a):
wyjątkiem są ortodoksyjni katolicy mający innego Jezusa, ale w takie miejsca nie ma sensu chodzić i tylko w takiej sytuacji zgodziłbym się, że mamy do czynienia z uczestniczeniem w stole demonów

Czy można prosić o więcej szczegółów, tzn. jakie warunki muszą zaistnieć, aby był to stół demonów ?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn sty 03, 2011 9:11 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Szelko, dziękuję Ci za ten głos rozsądku, który przypomina nam o prostej prawdzie:

"Albowiem nikt z nas dla siebie nie żyje i dla siebie nie umiera. Bo jeśli żyjemy, dla Pana żyjemy; jeśli umieramy, dla Pana umieramy, przeto czy żyjemy, czy umieramy, Pańscy jesteśmy. Na to bowiem Chrystus umarł, aby i nad umarłymi i nad żywymi panować" [Rzym. 14:7-9]

Owszem, Pan powołał w Kościele między innymi nauczycieli "aby przygotować świętych do dzieła posługiwania, do budowania Ciała Chrystusowego" [Ef. 4:11-12]. Owszem, należy Słowo Boże poznawać, bo to również jest dla nas błogosławieństwem i ochroną w trudnych czasach pełnych zwiedzeń, zapowiedzianych przez samego Pana i Jego apostołów. Ale to nie doskonałe poznanie Słowa lecz sam Pan osobiście nas zbawił i osobiście jest Pasterzem każdego z nas. Owce znają Jego głos, a On mieszka w nas przez Ducha Świętego. Gdyby nie to, nie moglibyśmy poznawać Słowa, przykładając duchową miarę do duchowych rzeczy.

Jeśli w modlitwie pozwalasz się Bogu przekonywać w sprawach, co do których miałaś jakieś zdanie, a teraz słyszysz (czytasz) inne poglądy, dobrze czynisz. W sprawach fundamentalnych ważących bezpośrednio na zbawieniu, prosta Ewangelia jest zrozumiała dla każdego człowieka. W sprawach coraz lepszego poznawania Pana i Jego Słowa warto posłuchać tych, którzy mogą nas zbudować. I nikogo nie wolno słuchać bezkrytycznie, lecz "badać Pisma, czy tak się rzeczy mają" [Dz. Ap. 17:10-12].

Pisząc do Filipian, których znał, o których wiedział, że są szczerzy, kochają Pana i których nazywał "radością i koroną swoją" [4:1], Paweł był spokojny, że nawet jeśli myślą inaczej niż on naucza (w sprawach drugorzędnych), to dadzą się Bogu przekonać do tego, co prawdziwe:

"(...) a jeśli o czymś inaczej myślicie, i to wam Bóg objawi" [Flp. 3:15]


Ostatnio edytowano Wt sty 04, 2011 11:29 am przez Smok Wawelski, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn sty 03, 2011 9:21 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
wujcio napisał(a):
wawelski napisał(a):
wyjątkiem są ortodoksyjni katolicy mający innego Jezusa, ale w takie miejsca nie ma sensu chodzić i tylko w takiej sytuacji zgodziłbym się, że mamy do czynienia z uczestniczeniem w stole demonów

Czy można prosić o więcej szczegółów, tzn. jakie warunki muszą zaistnieć, aby był to stół demonów?

Na przykład specjalnie święcone opłatki, modlitwa dziękczynna za to, że "znów się narodził Jezus" albo nawet do niego (bo to musi być jakiś inny Jezus niż ten Prawdziwy), jakakolwiek wspólna modlitwa, kolędy (tworzą fałszywy obraz Mesjasza), zdrowaśki przy okazji modlitwy, różańce, koronki, święte obrazki okolicznościowe, pasterka i cała duchowa rzeczywistość katolicka wielbiąca Jezusa Eucharystycznego. To chyba ogólnie wystarczy.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn sty 03, 2011 10:59 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 15, 2005 7:24 pm
Posty: 1321
Proponuję małą zmianę tytułu wątku, np:
choinka i inne kontrowersje wokół świąt Bożego Narodzenia


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 185 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11 ... 13  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 29 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL