Dla pogan w Kościele WOLNOŚĆ OD, a nie do.
Taka ogólna uwaga do powoływania się TU na Rz.14.
Kościół w którym mowa jest o sytuacji zastanej [w Rzym 14] to kościół z ludzi odrodzonych i przyłączonych przez chrzest wodny. Nazywanie "kościołem" instytucji która ustanowiła BN jest co najmniej nieporozumieniem i nie ma nic wspólnego z Kościołem Chrystusa
to na prawdę rzuca się w oczy.
Wolność od tego co w Pismach znane [do znaczenia "zachowywania dni"], to nie samowola w powoływaniu nowych i to na zasadzie BN zastępowania pogańskich innymi nazwami [kojarzonymi biblijowaciej].
Wolność od.
Nie do ustanawiania nowych świąt na zasadzie wpisywania w to [co bałwochwalcze] Boga.
To co cytuje się z Pisma [Rz.14] właśnie jest wolnością wierzących z Pogan od świętowania tego co Żydzi. Nic więcej. podobnie jak Dz. Ap.15, nic więcej ponad to, co konieczne.
Nie miałam też za bardzo możliwości wcześniej, a skoro zmierzacie do podsumowania, to odniosę się do tego co wpadło mi w oko jako TENDENCJA ogólna.
Niepokoi mnie argumentacja, mimo wszystko, z wykorzystaniem kilku przykładów z Pism Nowego Przymierza,dla towarzyszenia nieodrodzonym [najbliższym, rodzinie] w "Kolacji Wigilijnej" będącej częścią Bożego Narodzenia.
Zastanawia mnie branie za przykład Mesjasza, Pawła i "ideii chrześcijańskiego wyrażania bliźnim" [rodzinie] miłości poprzez asystowanie im w ich obrządkach.
Nie widzę tego w NT.
Zastanawiam się ogólnie nad wykorzystaniem tych argumentów - próbuję rozważyć ich zasadność, czy taka postawa ma uzasadnienie, czy jest celowa i
rzeczywiście potrzebna: komu i do czego [to ostatnie przede wszystkim mnie zastanawia co raz bardziej]. Bo nie obce są mi takie okoliczności, nie wystrzeliłam się w kosmos
)
W pracy można i trzeba być, ale można z tego wybrnąć.
Bywałam w takich sytuacjach - nie unikałam głoszenia Ewangelii przy codziennych okazjach, płacąc tego cenę - a nie przy świętach, bo to była moja decyzja jak w tym czasie i gdzie swoje obowiązki wykonam. W pracy byłam.
Zastanawiam się nad rodziną. Po co taka waga argumentów?
Nie widzę ani w postawie Mesjasza, ani Pawła podobieństw do spędzania czasu [biernie bądź aktywnie] w pogańskich świątkach zaetykietowanych w podobny sposób. Nie widzę Mesjasza, żeby przychodził do grzesznika do domu i oszczędzał mu prawdy Słowa [Bożego], nie widzę też, żeby zapraszający Jeszuę nie wiedział czego naucza Gość, nie widzę, żeby Mesjasz asystował biernie [milcząco] ani aktywnie [nauczają przy okazji] w świętowaniu [celebrowaniu] pogańskosci dla okazania miłości i akceptacji zapraszającym Go.
Tego też nie widzę u Pawła, który głosząc poganom i odwołując się do ich kultury, żeby pochwalał ją, żeby zachęcał do np. uczestnictwa w stole demonów, żeby mieć "wspólny grunt" do rozmów, żeby była miła atmosfera - bo przecież i tak wiemy
że nie ma innych bogów poza JHWH. Nawet w nauce o mięsie ofiarowanym bałwanom mowa jest nie tylko o sumieniu braci, ale i o sumieniu bliźnich [1Kor 10:29]. Ono też jest dla JHWH ważne. Komunikat bywa włąśnie dla nieodrodzonych prosty: wszyscy jesteśmy tacy sami, tak samo wszystko rozumiemy, twój Bóg-to mój Bóg tak jak go tu i teraz celebrujesz ze wszystkimi bądź kpisz z niego, jest Okej, nic się nie martw. Nawet jak mówię pełną Ewangelię [bo niektórzy nie towarzyszą milcząco] to siedzę przy tym samym plastrze miodu- a jeśli ktoś posiłku wigilijnego nie uważa za plaster miodu, to jest to uczestniczenie przy wciskaniu kitu [chociaż nie przebrałam się za "pszczółkę"].
"Wyrażanie miłości" poprzez asystowanie przy czym konkretnie i wyrażanie CZEGO konkretnie?
Okazywanie miłości poprzez szacunek, odwiedzanie najbliższych, praktyczną bezinteresowną pomoc, i głoszenie możliwości ratunku jest na miejscu przy każdej okazji do spotkania z bliźnim oraz do szukania okazji do tego co dnia [a z rodzina jak najczęściej]. Wykorzystując czas. Do CZEGO wykorzystując czas i czy chodzi o szczególny czas świąt? Do tego, żeby było komuś miło? Czas wykorzystywać mamy do głoszenia Ewangelii - Dobrej - każdego "dzisiaj", może za rok już nie będzie komu głosić, może do następnych "swiątków" nie dożyją ci ludzie wokoło nas. Ewangelia natomiast nigdy nie sprawia, że człowiek czuje się komfortowo, cóż miłego jest w poczuciu grzeszności i świadomości sądu?
Miła atmosfera i okazywanie miłości przez asystowanie. Chyba, że nie umie się być z kimś naturalniej, okazać szacunek na co dzień, lub wyrażać miłości [biblijnie-nie sentymentalnie] swoim bliźnim [najbliższym, bo to święta rodzinne] i potrzebuje się "specjalnych okazji":
- posiedze pod jednym dachem i wykonam symboliczny gest [gest czego konkretnie-niczego?]. Przecież i tak widać realność wymowy tych gestów okolicznościowych.
Staram się nie zaniedbywać okazywania szacunku [bliźnim/rodzinie nieodrodzonej] i innych spraw do których zachęca mnie Pismo oraz glosić im Ewangelię jeśli nie zamykają mi ust. Ale nie mam parcia żeby współtowarzyszyć w celebrowaniu "świątków". Według mnie to tak naprawdę niczemu biblijnemu nie służy oprócz miłego samopoczucia włąsnego i/lub bliźnich, a od tego mi nie dobrze na samą myśl.
Litość Mesjasz wyrażał praktycznie:
"A wyszedłszy, ujrzał mnóstwo ludu i ulitował się nad nimi, że byli jak owce nie mające pasterza, i począł ich uczyć wielu rzeczy." [Mk 6:34]
Polecam też przestudiowanie JAK wyglądały wizyty w domach, gdzie wchodził spożyć posiłek. Mam nadzieję, że nikt nie pokusi sie o hipokryzję, że to, co tradycyjnie nosi nazwę: "wigilia", jest zwykłym posiłkiem. Bo bez pewnych elementów i określonej daty, pory dnia posiłek nie nazywa się TO "wigilią" ["kolacją wigilijną"], tylko samym obiadem bądź samą kolacją.
Gdyby miał być to przykład Mesjasza w tej sytuacji, to Mesjasz wchodził do ula, ale: za pszczółkę się nie przebierał i nie jadł tego samego plastra miodu. Jeśli ktoś przekłada spożywanie wspólnego posiłku przez Mesjasza z grzesznikami na takie coś jak "wigilia", to podsunę dalsze porównanie: JHWH nie pozwałał sobie na wciskanie kitu.
Inaczej musiałby chyba siedzieć obok nadużywającego autorytetu poborcy i towarzyszyć w jego procederze grabienia kogoś z mienia, albo u wezgłowia łóżka prostytuującej się akurat nierządnicy, bo innego przełożenia na tę omawianą okazję nie widzę.
Gdy Izrael musiał wybrać, czy podporządkuje się nakazom JHWH i zaufa Prawdziwemu Bogu, to przez kilka dni przetrzymywali najpierw baranki - symbol "egipskiego boga życia i wody"
Chnum, Khnum - w swoich zagrodach, a potem na oczach egipcjan pozbawili te baranki życia. Mogli się spodziewac linczu za "świętokradztwo" i "podeptanie symboli religijnych". A jednak wielu z egipcjan przyłączyło się do nich i wyszli razem z nimi [Wyj. 12:3-6].
Inne czasy? Dla mnie "symbol BN" jako podobny etiologicznie, cokolwiek by się gimnastykować, że to niby wolność do czegoś o chrześcijanowatej wymowie i/lub nic nie znaczy dla odrodzonych [ma przecież w nazwie kilka liter na początku podobnie jak "chrześc..." lub nawet używa podobnych wyrazów z Pisma]
Obawiam się, że takie myślenie "o przewadze korzyści stworzenia miłej atmosfery i dobrego samopoczucia bliźnich" jest kolejna pułapką, w tej wersji akurat humanizmu chrześcijańskiego:
"A teraz, czy chcę ludzi sobie zjednać, czy Boga? Albo czy staram się przypodobać ludziom? Bo gdybym nadal ludziom chciał się przypodobać, nie byłbym sługą Chrystusowym." [Gal 1:10]
A ten [humanizm] jest w przeciwieństwie do czasów końca zarazą na miarę ewangelii czasów apostołów, niestety... tak fajnie gdy jest miło i nas lubią...
"A to wiedz, iż w ostateczne dni nastaną czasy trudne.(2) Albowiem będą ludzie sami siebie miłujący, łakomi, chlubni, pyszni, bluźniercy, rodzicom nieposłuszni, niewdzięczni, niepobożni,(3) Bez przyrodzonej miłości, przymierza nie trzymający, potwarcy, niepowściągliwi, nieskromni, dobrych nie miłujący,(4) Zdrajcy, skwapliwi, nadęci, rozkoszy raczej miłujący niż miłujący Boga;(5) Którzy mają kształt pobożności, ale się skutku jej zaparli; i tych się chroń." [2Tm 3:1-5 Bg]
Po co wciągać do tego za przykład zachowania Mesjasza, Pawła i ubiblijowaciać asystę w "wigilii"/BN ubierając w ideę "wyrażania miłości bliźnim"? Te trzy pieczątki są potrzebne do ... nadania autorytetu miłej atmosferze
to nadużycie w przykładach niestety kole mnie w oczy i nie mogę się na to nadużycie zgodzić.