www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest Śr maja 01, 2024 3:25 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 112 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostNapisane: Cz cze 10, 2010 5:32 am 
Gabi ja tulam sie juz 17 lat bez zboru. Tylko z doskoku bywalam tu i owdzie. Od ponad 12 lat mieszkam za granica i jestem tu sama. Wiec rozumiem owieczke.
Od ponad roku chodze do zboru bardziej tradycyjnego, chodzimy tam z mezem, ale on tam spi, a ja nie wszystko rozumiem, meczy mnie to wytezac sluch i koncentracje. Ostatnio nie bylam w tym zborze 5 tygodni i tylko jedna starsza siostra raz zadzwonila i zapytala jak sie czuje. No i moglabym sie skupic, ze nikt mnie nie kocha i robilam tak kiedys i pograzalam sie w goryczy i smutku. Tragedia.
Nikt nie mowi, ze nie mamy prawa sie tak czuc, mamy prawo, a nawet mamy prawo sami pograzac sie w smutku i zgorzknieniu jak chcemy, czasem to lubimy. Chcemy odwrocic Owieczki wzrok od jej "bolaczek", ktore ja doluja i skierowac na blogoslawienstwa, ktore ma, bo ma! Dziekczynienie uwalnia.
Pisalas Owieczko, ze boli tak czytac, ja wiem , ze boli, dlatego prosilam Cie na poczatku o wysluchanie kazan - ale nie chcesz madrych kazan, no to wiersz, tez nie dobrze, Slowo Boze - ominiete chyba, piesni zalobne - nie dobrze, uwielbienie - tak samo zle, a czytanie - boli. Musi czasem bolec, nie bedzie bez bolu. Pana Jezusa opluwano, wyszydzano, biczowano, az w koncu ukrzyzowano, i zmarl wczesniej od lotrow z powodu bolu oddzielenia od Ojca przez nasze grzechy, a my tacy wrazliwi, bo ktos na odcisk nam nadepnal. Mowie tez o sobie, Tak sama sobie tlumacze i dlatego jest mi lepiej. Dzieki Bogu !
Axanna ma racje w tym co Ci napisala i wiem, ze pisze to z milosci.
Gdy odwrocimy wzrok od siebie i swoich bolaczek, jaka ulga, jaka radosc sprawilo mi wczoraj pomoc pewnej mamusi, wsiadajacej do pociagu z dzieckiem na reku, i trzymajacej wozek jedna reka. W depresji nie zauwazam takich rzeczy, bo jestem skupiona na swoim "nieszczesciu". Nie chce tak! Ilez ludzi jest potrzebujacych idacych na zatracenie, starszych w domach starcow, straszny widok, na ulicach bezdomni, w szpitalach psychiatrycznych, na oddzialach onkologicznych umieraja w cierpieniach i nierzadko w samotnosci,
dzieci mdlejace z glodu w szkolach, wykorzystywane przez skrzywionych doroslych, w biednych krajach pracujace na smietnieskach, by zdobyc na chleb dla rodziny, oj lista sie nie konczy, a i pewnie nie sni na sie nawet to co sie dzieje. Niech Bog nam wybaczy nasz egocentryzm. Straszny! i da upamietanie!
Amen!


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz cze 10, 2010 6:34 am 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Cytuj:
No i moglabym sie skupic, ze nikt mnie nie kocha i robilam tak kiedys i pograzalam sie w goryczy i smutku. Tragedia.

Specjalnie odczytałam swoje posty jeszcze raz, żeby w nich to zobaczyć- i nie znalazłam. Owszem, źle mi bez społeczności, ale nie twierdzę, że "nikt mnie nie kocha. Dzielę się moimi spostrzeżeniami z ostatnich 10 lat, bo różnych "chrześcijan" spotkałam, natomiast nie mam pretensji do tych, których obecnie poznałam. Rozumiem bowiem, że ze względu na odległość i niemożność nawiązania relacji trudno wymagać, żeby ktokolwiek "miał mnie na sercu", a i tak jestem wdzięczna Bogu za pewną rodzinę, która okazała nam naprawdę dużo miłości.
Uścislając( bo dyskusja poszła trochę w inną stronę za sprawą Qustera)- jestem zniechęcona wołaniem o zbór, o społeczność i zastanawiam się, co robię nie tak, że nie ma tu Bożego błogosławieństwa.
Cytuj:
Nikt nie mowi, ze nie mamy prawa sie tak czuc, mamy prawo, a nawet mamy prawo sami pograzac sie w smutku i zgorzknieniu jak chcemy, czasem to lubimy. Chcemy odwrocic Owieczki wzrok od jej "bolaczek", ktore ja doluja i skierowac na blogoslawienstwa, ktore ma, bo ma! Dziekczynienie uwalnia.

Dziękuję Bogu kazdego dnia za moją rodzinę, za zdrowie i wierzącego męża- choć oczywiście nie oznacza to, że nie mamy żadnych problemów.
Ale moje zniechęcenie dotyczy przedłużającej się "pustyni" jeśli chodzi o społeczność. Mam nie czuć się zniechęcona, bo w innej dziedzinie jest dobrze? To tak, jakby powiedzieć- ciesz się, że masz jedną nogę, a nie martw się, że nie masz dwóch. Pamiętaj też o tym, że są tacy, którzy dwóch nie mają- niech ci to humor poprawi.
Cytuj:
Pisalas Owieczko, ze boli tak czytac, ja wiem , ze boli, dlatego prosilam Cie na poczatku o wysluchanie kazan - ale nie chcesz madrych kazan,

Nie chcę, bo po co mam ich wysłuchiwać kolejny raz. Agnieszko- ja je wszystkie wysłuchałam. ZNAM JE.
Cytuj:
no to wiersz, tez nie dobrze, Slowo Boze - ominiete chyba, piesni zalobne - nie dobrze, uwielbienie - tak samo zle,

? Dlaczego ominięte? Czytam,czytam. Tylko widzisz- zakładasz, że Twoja pomoc musi być skuteczna od razu. Powiesz coś raz, dwa razy- i komuś natychmiast ma się zrobić lepiej, od razu ma to przyjąć wdzięcznym sercem, następnego dnia ma się obudzić jak nowy! A jeśli nie? A jeśli ktoś potrzebuje pomocy nie przez jeden dzień, a przez miesiąc, rok, dwa lata...? Chrześcijanie są czasem fajni. Wymagają od kogoś wieloletniej wytrwałości, ale sami uważają, że jednorazowa pomoc w zupełności powinna komuś pomoc, pocieszyć go, zmienić- i to zaraz!
No, oczywiście nie da się komuś pomoc w ramach forum, pewnie. Tylko po co to zniecierpliwienie, po co to "smaganie"? Czy nie można po prostu (jeśli się widzi, że nie wystarczy dać komuś mądrą radę) zapewnić o modlitwie i naprawdę się zacząć o tego kogoś modlić?
W realu jest podobnie. Był kiedyś pewien brat, chory na depresję. Cierpiał naprawdę i nie umiał tego zmienić na podstawie prostego pocieszenia( "Pan Jezus też cierpiał", "zobacz, ile masz i za co możesz dziękować"). Przez tydzień, może dwa lduzie się koło niego pokręcili, a potem zniecierpliwieni orzekli, że on niczego nie przyjmuje, to my nie będziemy mu pomagać, niech sobie radzi sam! I chłopak rzeczywiście został sam. Ale była jedna osoba, której Bóg dał cierpliwość. Chodziła do niego i wysłuchiwała jego cierpkich uwag. Zapewniała o swojej życzliwości. Przestała ględzić, a po prostu była. Czasem coś dała- jakaś drobną rzecz. Pączka. Film na video. Została wyrzucona drzwiami, wracała oknem. Uratowała temu chłopakowi życie. I kiedy minęła choroba, dzięki niej wrócił on do zboru.
Nie twierdzę, że ja potrzebuję takiej pomocy. Ale wszystkim, którzy chcą pomagać, poradziłaby, : więcej cierpliwości, zrozumienia, modlitwy. Czasem nie wystarczy coś powiedzieć, żeby było dobrze. Nie oczekujcie,że wasze słowa przyniosą natychmiastowy skutek. I nie zostawiajcie człowieka z diagnozą "jemu Słowo Boże nie może pomóc, to niech radzi sobie sam. Widocznie jest zatwardziały".
Nie można też mierzyć ludzi własną miarą. Ty jesteś w takiej samej sytuacji i sobie radzisz? Świetnie. Ktoś inny w tej samej sytuacji może się kompletnie rozsypać.
Kiedy byłam w szpitalu na onkologii, to widziałam, jak ludzie reagowali na swoją chorobę- jedni walczyli, inni biernie się poddawali, jeszcze inni wpadali w głęboką depresję. Ludzie są różni.

Reszta- później, bo spieszę się do pracy.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz cze 10, 2010 7:11 am 
Dobrze Owieczko, ja zapewniam Cie o modlitwie z mojej strony i prosze Cie o modlitwe za mnie, za Axanne, za Smoka i jego rodzine, za Questera, za i innych z tego forum, za przesladowanych chrzescijan, (za niezbawionych, cierpiacych, glodnych, chorych, samotnych, starych, niedoleznych, kalekich, sieroty, wdowy, bezdomni), bo mi/nam jest tak samo ciezko jak i Tobie, nie jestesmy z innej gliny ulepieni. "Kazdy swoj ciezar poniesie". Mamy potrzebe kochania i bycia kochanym, bycia w spolecznosci ludzi wierzacych i milujacych sie nawzajem, a tego wielu z nas nie ma, mamy swoje slabosci, tez chcemy by traktowano nas z miloscia i cierpliwoscia nie posadzajac o zle intencje. Tez odczuwamy bol i smutek, dlatego prosze o modlitwe za nami bysmy byli tacy jakimi bys chciala zebysmy byli i powinnismy byc, bardziej cierpliwi..., itd.


Ostatnio edytowano Cz cze 10, 2010 7:49 am przez agnieszkas, łącznie edytowano 1 raz

Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz cze 10, 2010 7:47 am 
Offline

Dołączył(a): Śr mar 19, 2008 1:54 pm
Posty: 829
Owieczka napisał(a):
[To tak, jakby powiedzieć- ciesz się, że masz jedną nogę, a nie martw się, że nie masz dwóch. Pamiętaj też o tym, że są tacy, którzy dwóch nie mają- niech ci to humor poprawi.

Ale to nie jest calkiem tak, jak przedstawiasz, Owieczko....
Bo skoro uzywasz takich porownan, to moze podam jak ja to widze - ze ktos ma jedna noge i obie rece i mowi o swoim zniecheceniu przed ludzmi, w wiekszosci podobnymi do niego, kto z jedna noga, a kto z jedna noga i jedna tylko reka... i mowi "dla czego Bog nie blogoslawi mi w tej dziedzinie, jestem taki zniechecony..."

Tedy ktos o jednej nodze mowi, ze no przeciez faktycznie masz jeszcze jedna noge... a ktos kto nie ma ani nogi, ani reki, mowi "masz jednak za co podziekowac Bogu, masz z czego sie cieszyc..." - wtedy ten ktos odpowiada "po co to smaganie? nie mam prawa czuc sie zniechecony, bo inni tez nie maja nogi? ja jestem slabszy od nich, wiec Bog ma mnie poblogoslawic - nie musi wszystkim, oni sa mocniejsze... poradze wam cos - wiecej cierpliwosci bo nie mierzcie swoja miara...radzisz sobie bez nogi i bez reki? swietnie, ale nie oczekuj ode mnie..."

Tak naprawde to wyglada - przynajmniej mi...

Moze wszyscy uwazaja, ze taka postawa jest ok, ale napisalam.... aczkolwiek zaluje - wczoraj po przeczytaniu postu Gabi, napisalam ze zaluje, ze sie wtracilam, ale dzis widze nie ma, moze przez nieuwage zle wyslalam, czy nie wyslalam... w kazdym razie nie zapisalo sie...


Ostatnio edytowano Cz cze 10, 2010 7:52 am przez Axanna, łącznie edytowano 2 razy

Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz cze 10, 2010 7:50 am 
Offline

Dołączył(a): Śr mar 19, 2008 1:54 pm
Posty: 829
Dobry post napisalas, Agnieszko.... widzisz, a ja nie potrafie... ciagle sie ucze i dobrze, ze mam od kogo ...


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz cze 10, 2010 7:53 am 
Axanna napisał(a):
Dobry post napisalas, Agnieszko.... widzisz, a ja nie potrafie... ciagle sie ucze i dobrze, ze mam od kogo ...


A dla mnie Ty dobre posty, piszesz!


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz cze 10, 2010 11:23 am 
A ja chciałbym wrócić do tematu wątku: Jak walczyć ze zniechęceniem?

Wydaje mi się, że niewielu chrześcijan wie, co oznaczają słowa "pociecha" i "zachęta". Myślę tak, ponieważ w praktyce gdy za nie się zabierają to wychodzi im dobijanie i pognębienie. Nie jest prawdą, że lekarstwem na zniechęcenie jest pokazywanie człowiekowi co ma [w kontraście do tego, czego nie ma] i wzywanie do wdzięczności. Jeszcze nigdy nie widziałem, żeby to pomogło - raczej pogorszyło sytuację, bo zniechęcony teraz już nie tylko był zniechęcony, ale jeszcze czuł się winny, że jest zniechęcony. Często taka pociecha i zachęta wynika z chęci zbycia czyjegoś problemu - no bo co? Pocieszyłem? Zachęciłem? To czego jeszcze chcesz? Brak tutaj wysiłku w zrozumieniu zniechęconego naprawdę, bo te same rzeczy "pocieszacze" powiedzieliby każdemu innemu. Z obowiązku, nie z miłości - tak z resztą, jak to Owieczka przed chwilą napisała.

Nie wiem, czemu Owieczka ma się czuć winna. Napisała o swoim problemie, trudnościach, braku sił w związku z brakiem społeczności, a inni zarzucili jej, że nie jest wdzięczna za wierzącego męża? Rany, gdzie ona to napisała? Czemu jedno ma wykluczać drugie? Owieczka pragnie czegoś, co jest napisane w Nowym Testamencie... i okazuje się, że źle pragnie? Wydziwia? Nie uważam tak.
Pociecha w Biblii jest zdefiniowana inaczej, niż zostało to tutaj zademonstrowane wcześniej. Dobrze wyraża to ten werset:
Ps. 119:50
To jest pociechą moją w niedoli mojej, że obietnica twoja mnie ożywia.

Pociechą nie jest to, co mamy w kontraście do tego, czego nam brak. Pociechą jest obietnica, nadzieja, coś dalej i coś więcej. Pociechą jest ufność, wyglądanie z wiarą. Bóg mówi do Izraela: "Pocieszajcie, pocieszajcie mój lud!" [Iz. 40:1] - ale nie mówi "Wprawdzie zostaliście bez ziemi, jesteście wśród pogan, wasz kraj i rodziny zostały zniszczone, ale macie co jeść i teraz już wszystko ma dla was grać". Mówi natomiast:
Izaj. 40:2-5
Mówcie do serca Jeruzalemu i wołajcie na nie, że dopełniła się jego niewola, że odpuszczona jest jego wina, bo otrzymało z ręki Pana podwójną karę za wszystkie swoje grzechy. Głos się odzywa: Przygotujcie na pustyni drogę Pańską, wyprostujcie na stepie ścieżkę dla Boga naszego! Każda dolina niech będzie podniesiona, a każda góra i pagórek obniżone; co nierówne, niech będzie wyrównane, a strome zbocza niech się staną doliną! I objawi się chwała Pańska, i ujrzy to wszelkie ciało pospołu, gdyż usta Pana to powiedziały.

Czyli: to się skończy, Bóg przybywa, wszyscy ujrzycie chwałę Pańską i Pan to obiecuje - niech ta obietnica was ożywia! To jest właśnie pociecha i taka pociecha odnosi skutek.

Pragnienie społeczności to zdrowe pragnienie. Gorzej gdyby Owieczka napisała, że jej tam inni nie są potrzebni, ona sobie posiedzi w domu sama z mężem, bo jej tak dobrze. To, co Owieczka zauważa o wierzących i ich miłości [albo jej braku raczej] jest też słuszne i trzeba o tym mówić i pilnować siebie, żeby samemu nie popaść w ten stan, w jaki popadają tacy wierzący. Zobacz, jak Owieczko zostałaś pobłogosławiona - możesz zobaczyć szerokie pole do uświęcenia, którego nie widzą ludzie w zborze [nie widzą, bo też nic z tym nie robią]. Możesz zobaczyć, czego innym brakuje i sprawdzać samą siebie, czy z Tobą jest podobnie - i to zmienić. Przemiana myślenia zaczyna się od stwierdzenia, że ma się je nieprzemienione. Ale nie tym chcę Cię pocieszyć. Są czasy odstępstwa, chłodu, bylejakości - tak to wygląda dookoła. I nie będzie przebudzenia.
Rzym. 11:2-4
Albo czy nie wiecie, co mówi Pismo o Eliaszu, jak się uskarża przed Bogiem na Izraela: Panie, proroków twoich pozabijali, ołtarze twoje poburzyli; i zostałem tylko ja sam, lecz i na moje życie nastają. Ale co mu mówi wyrocznia Boża? Zostawiłem sobie siedem tysięcy mężów, którzy nie zgięli kolan przed Baalem.

Eliasz też rozglądał się dookoła i wzbudzało to w nim rozpacz, brakowało mu wsparcia, odczuwał okropna samotność zwłaszcza w obliczu groźby śmierci. I Bóg nie mówi mu, żeby się wziął w garść, bo tak jest i już. Znowu jest pociecha: są inni, nie jesteś sam. Jak Bóg to robi, że są inni? Nie wzbudził sobie ich z kamieni. Chociaż patrzymy wokół siebie i wydaje się być tragicznie, Bóg jest u steru tego wszystkiego. Jeśli jesteśmy sami, to jest potrzebne i za wszelką cenę musimy się dowiedzieć: dlaczego? Czemu to ma służyć, tzn. co Bóg chce, żeby się w nas ukształtowało? To ważne, żeby nie marnować czasu, kiedy jest trudno, tylko zaprząc się do przemiany, którą Pan chce w ten sposób pobudzić. Ale to nie jest koniec - jest tych 7 tyś. mężów, ta resztka. Kiedy Bóg zechce, może nas z nimi połączyć - On już ma sposoby. Ktoś się nawróci, ktoś się przeprowadzi, ktoś się znajdzie. A to mocny w wierze, który wesprze, a to słaby, któremu będzie trzeba okazać szczególną miłość i troskę - i to też wzmocni. Pan ma wziąć swoje Zgromadzenie do siebie [ekklesia], a nie kolekcję jednostek. On wie, że się potrzebujemy nawzajem - tak to zaplanował. Wie też, że nic z tego nie będzie, jeśli nie będziemy najpierw potrzebowali Jego samego, bo On uzdalnia nas do miłości bratniej i płynie ona od Niego przez nas do innych. Jeśli szukamy Jezusa, znajdziemy Go, a z Nim innych, którzy Go szukają.

To trwa i jest trudne - pustynia to miejsce śmierci. Że zrobię mały midrasz: to co wychodzi z Egiptu, umiera na pustyni; to, co wchodzi do Ziemi Obiecanej, na pustyni się rodzi. Musimy dobrze umrzeć, żeby dobrze żyć - to prawda, ale to nie wszystko. Jest jeszcze to życie i Bóg daje je w obfitości - nie tylko z Nim, ale z innymi, których też daje.

Ps. 107:4-9
Błądzili po pustyni, po pustkowiu,
nie znajdując drogi do miasta zamieszkałego.
Byli głodni i spragnieni,
dusza w nich omdlewała.

Wołali do Pana w niedoli swej,
a On wybawił ich z utrapienia.
Poprowadził ich drogą prostą,
aby mogli dojść do miasta zamieszkałego.

Niechaj wysławiają Pana za łaskę jego
i za jego cuda dla synów ludzkich,
napoił bowiem duszę pragnącego,
a duszę głodnego napełnił dobrem!


Taki jest Bóg i się nie zmienił! Czasy są trudne, ale On to wie i nie jest związany okolicznościami. Uważnie wyglądajmy Jego woli, śledźmy Jego ruch, a On nas pocieszy w swoim czasie.

PS Modlitwa gwarantowana :)


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz cze 10, 2010 11:36 am 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Elendili- bardzo, bardzo Ci dziękuję. O to mi chodziło. Dokładnie o to.

I jeszcze o tym pomaganiu: dobrze jest pomagać innym, zapomnieć o sobie. Ale nie jesteśmy aż tak super duchowi, żeby funkcjonować w ten sposób bez końca. W końcu"padniemy". Już widziałam, jak chrześcijanie zanurzają" się w różne "działalnictwo", biegają, poświęcają się. Ale wytrwać w tym mogą tylko ci, którzy sami również mają wsparcie od innych osób. Inaczej się wypalą. Tak to działa.

Krytykę trudno jest przyjąć. Jak już pisałam, pojawiają się mechanizmy obronne, o rożnym natężeniu w zależności od stopnia "agresywności" krytyki. Widywałam rożne ludzkie reakcje na krytykę, i nawet ta łagodna nie spotyka się z natychmiastową, pełną akceptacją( jeśli nie jest oczywiście wydumana i krzywdząca i zawiera prawdę). Na wszystko trzeba czasu. Nie ma sensu obrażać się na kogoś dlatego, że w danym momencie nie umiał przyjąć naszego pocieszenia( a przecież mieliśmy takie dobre intencje). Jeśli ktoś zabiera się za pomaganie innym, powinien wliczyć to w koszty owej pomocy- osoba zraniona będzie ranić. Osoba w depresji będzie innych odrzucać. Itd..
Albo...nie pomagać, jeśli się nie czuje na "siłach". Bo same dobre intencje czasem nie wystarczają (to już piszę tak ogólnie,nie bierzcie tego do siebie).

Oczywiście doceniam chęć pomocy i dziękuję, za modlitwy również oooogromnie dziękuję, sama też będę się modlić- w tym za wszystkich, których Agnieszko wymieniłaś.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz cze 10, 2010 12:54 pm 
Dziekuje owieczko za modlitwe.

p.s. dla mnie takie mowienie o tym jak to inni nie maja milosci, inni nie potrafia... itp. jest pycha i belka we wlasnym oku, ktorej sie nie widzi.
(Dlatego musialam zmienic troszke ten moj post, ktory jest ostatni juz)


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz cze 10, 2010 1:54 pm 
Z pychy i egocentryzmu nalezy pokutowac, a nie glaskac i pocieszac.


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz cze 10, 2010 2:05 pm 
Offline

Dołączył(a): Pt maja 06, 2005 12:18 am
Posty: 1266
Owieczko,częściowo znasz moją sytuację.Bardzo,bardzo długo proszę Boga o pewna sprawę.Zniechęcenie dopada mnie często ale......coraz rzadziej.
Zadałaś pytanie jak walczyć ze zniechęceniem?
Po zastanowieniu się i spojrzeniu na własne zycie zobaczyłam,że ja walcze wiara i oslim uporem,który ładniej jest nazwać wytrwałością. :D
Takie same cierpienia są udziałem naszych braci i sióstr na swiecie.
Ale jest Pan Jezus,jest zmartwychwstanie ,jest życie wieczne.Jest niebo.
Gdy rano nie mam ochoty aby nawet wziąc pierwszy oddech myślę właśnie o tym...przyjdż Panie Jezu. :D


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz cze 10, 2010 2:10 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Agnieszko- zrozumiałam. Ale widzisz...jakkolwiek z pewnością są takie dziedziny w moim życiu, w których można dopatrzeć się pychy, niemniej z moich wpisów wcale nie da się wyciągnąć tak daleko idących wniosków, do których Ty doszłaś. Napisałam, że była zgorszona zachowaniem niektórych chrześcijan. A moje zniechęcenie wynika z braku społeczności. Gdzie tu pycha?
Jeśli chodzi o egocentryzm- nie wiem, czy przejawem egocentryzmu jest dzielenie się z innymi tym, co się aktualnie przeżywa. Być może. Mi to przynosi jakąś ulgę, mogę też spojrzeć na problem innymi oczami.

Wymagałaś ode mnie wielkiej dojrzałości- bo trzeba być dojrzałym , żeby przyjąć taką krytykę, ukorzyć się, i jeszcze okazać wdzięczność za upomnienie. Być może mi tej dojrzałości zabrakło...Ale Tobie...chyba też.
Zobacz, jaka jest Twoja reakcja na...krytykę.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz cze 10, 2010 2:16 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Hej, Kristinko :D
Wiem, i podziwiam hart ducha. Ale zapytałaś, co rozumiem przez przezroczystość, a ja jakoś nie zauważyłam tego postu w gąszczu innych...Napiszę, jak ja to rozumiem.

Myślę, że owa przezroczystość oznacza to, że nie mamy nic do ukrycia. Nie boimy się ludzi, więc nie boimy się okazywać swoich słabości. Nie ranią nas bowiem ich uwagi i ich opinia. Mamy czyste sumienie, więc nie musimy kłamać. Jesteśmy sobą- ale sobą przemienianym przez Chrystusa. Nie jest to oczywiście dzielenie się intymnymi szczegółami swego życia z każdą napotkaną osobą, są takie rzeczy, którymi można podzielić się jedynie z najbliższymi, a nawet jedynie z samym Bogiem.
Ludzie nieprzezroczyści muszą udawać, ukrywać się, są więc trochę obłudni. Nie mówią prawdy, albo ją przemilczają( wtedy, kiedy mówić trzeba- bo nie
zawsze trzeba).
To tak w skrócie, bo to skomplikowane.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz cze 10, 2010 2:27 pm 
Owieczko, no jaka jest moja reakcja- wszystko robie zle!, wiec koncze, ja widze wiecej niz Ty uwazasz, ale Ty prawdy przyjac nie chcesz, chcesz podziwu, ale to nie w chrzescijanstwie. W chrzescijanstwie jest Bog na pierwszym miejscu.
Moja reakcja jest taka, ze powiedzialam co mialam powiedziec, reszta gadaniny jest bez sensu. Niestety rozkapryszonemu dziecku najbardziej pomaga klaps. Prosilas o pomoc, ktorej nie chcesz przyjac, bo Ci sie nie podoba. Tupiesz nozkami, ze Ty tak nie chcesz ...
Elandil napomknal w swoim "pocieszeniu" w sumie to samo co i my, wywyzszajac sie przy tym kapke, ze inni nie potrafia, to on to zrobi jak nalezy!
Juz doszlismy, doszlas na pierwszej stronie do sedna swojego problemu, a nastepne 5 stron to bicie piany,wiec koncze. Z modlitwa, oczywiscie.
Miluje Was wszystkich, dlatego nie moge inaczej pisac, dlatego bronie Axanny, kiedy trzeba i modle sie o Was.


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz cze 10, 2010 2:32 pm 
Offline

Dołączył(a): Pt maja 06, 2005 12:18 am
Posty: 1266
Wbrew pozorom to bardzo proste i bardzo misternie i pięknie to wywiodłaś.
Tak,zgadzam się.Pytałam bo często ludzie mówiąc o owej osławionej przezroczystości maja na mysli wręcz ekshibicjonizm emocjonaly.
Tylko prawdziwie wolny człowiek może być przezroczysty,może pokazywać słabości i przyjmować radośnie krytykę.
Bardzo tęsnię za takim stanem aby móc powiedzieć...niech mnie karci sprawiedliwy bo to jest jak olejek .
I żeby być wolnym jak Pawel,który pisał o sobie,że wzrost ma lichy a mowe do niczego.
Naprawdę musimy umrzeć a doswiadczymy wolności.
Pan Jezus przyjdzie!!!!!


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 112 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL