Jezeli o mnie chodzi, to mnie przepraszac juz na pewno nie ma za co.... ja sie zastanawiam, czy aby nie jest tak, ze moje wpisy faktycznie byly nie na miejscu, byly raczej samolubne i ze nie potrafie wspolczuc... sama juz nie wiem...
Przeciez w pelni to rozumiem, ze ktos moze sie poczuc zniechecony, sama bylam ile razy zniechecona i tez mowilam o tym, i tez sie skarzylam - malo razy? mnostwo... Na zycie, ze ciezkie, na rodzine, ze twardoglowi, na zbor, ze obludni i letnie... nie wiem, czy jezeli tak podliczyc, to sie nie okaze, ze to ja jestem egocentryczna, pyszna i sie powinna pokutowac...
Czemu jednak uczepilam sie Owieczki akurat, to sie zastanawiam... przeciez ja ja lubie, lubie jej otwartosc, lubie ja czytac...
a moze ja po prostu sama jestem juz zgorzkniala i mi sie zdaje, ze jak ktos nie doznal tyle, co mi przypadlo - w moich oczach oczywiscie, bo przeciez nie moge wiedziec kto tak naprawde ile doznal - to nie ma prawa do narzekan?
moze mi sie zdaje - wracajac do tych kalek - ze powinno sie temu z jedna noga odrabac druga oraz rece, dopiero wtedy moze sie poskarzyc... - i sie obawiam, ze jezeli to faktycznie jest podlozem mego wpisu to faktycznie musze pokutowac...
Ze Smok zapewnil, ze mam przebaczone - dziekuje.
A moze jednak dobrze ze sie odezwalam, bo tez powinnam pewne rzeczy sie przemyslec, pozdrawiam.
|