Cytuj:
http://bezscian.pl/2017/04/o-lowcach-herezji/
To chyba o nas.
Niestety, te same wyświechtane argumenty. Manipulacja. Straszenie "grzechem przeciwko Duchowi Świętemu", uzależnienie nie tylko od Pana, ale również "Jego ludzi" (czytaj: od nas). Owoce nawróceń? Chodzi o ilość "nawróconych"? O ryczenie? Spazmatyczne śmiechy? Drgawki? O to, co powyżej cytowała Enta?
Najgorsza jest manipulacja Słowem Bożym i przewrotność. Jeśli ktoś mówi coś kłamliwie, to proszę to udowodnić. Jeśli ktoś jest fałszywym prorokiem, proszę przytoczyć nasze fałszywe proroctwa. Jeśli to my prześladujemy "żyjących pobożnie w Jezusie Chrystusie", to proszę zacytować cały fragment, a nie wyrwany z kontekstu werset:
"Tak jest, wszyscy, którzy chcą żyć pobożnie w Chrystusie Jezusie, prześladowanie znosić będą. Ludzie zaś źli i oszuści coraz bardziej brnąć będą w zło, błądząc sami i drugich w błąd wprowadzając. Ale ty trwaj w tym, czegoś się nauczył i czego pewny jesteś, wiedząc, od kogoś się tego nauczył. I ponieważ od dzieciństwa znasz Pisma święte, które cię mogą obdarzyć mądrością ku zbawieniu przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany" [II Tym. 3:12-17]Zauważyliście, że w tym tekście pastora nie ma odwołania do Słowa Bożego jako punktu odniesienia do nauczań, tylko do osobistego pytania Pana, "Jego ludzi" i kościoła? Kiedyś, kiedy byłem w krk, mówiono mi tak samo. Słuchaj Pana, biskupów ("Jego ludzi") i kościoła (czyli instytucji).
Słowo Boże cytowane wybiórczo i tendencyjnie jest użyte tylko do udowodnienia założonej tezy artykułu.
Moim zdaniem ten artykuł jest tylko udowodnieniem tezy, że trzeba bić na alarm i wskazywać na fałszywe nauki, jeśli się pojawiają. Tak robił Kościół od początków swego istnienia w erze apostołów, ich bezpośrednich uczniów oraz apologetów, kiedy to jeszcze herezje zwalczano na podstawie Pisma Świętego. Wtedy nazywano rzeczy po imieniu.
Jeśli ktoś niemerytorycznie, nieuczciwie i niesłusznie atakuje ludzi zamiast poddawać merytorycznej krytyce nauki sprzeczne ze Słowem Bożym (ewentualnie ich życie w nieprawości, o ile informacje są sprawdzone), to odpowie za to przed Bogiem. Ale prawdziwa cnota krytyk się nie boi. Prawdziwe nauczanie też. Więc straszenie i manipulacja zamiast zachęty do "badania Pism, czy tak się rzeczy mają" [Dz. Ap. 17:10-12], mówi samo za siebie.
Proponowałbym najpierw sprawdzić nauczanie zalecanych nauczycieli, jeśli jest poddawane merytorycznej krytyce przez "łowców herezji" (samo ich określenie oznacza, że ktoś ich nie lubi). Potem sprawdzić rzeczywisty owoc życia danych nauczycieli u wiarygodnych osób żyjących w uświęceniu (a nie u klakierów) i to na miejscu. Potem rzeczywisty owoc ich służby (mierzony JAKOŚCIĄ, a nie ILOŚCIĄ nawróceń, jeśli te mają miejsce w takiej skali, jak niesie wieść gminna).
A potem dopiero zastanowić się, czy warto atakować posłańca za to, że przynosi złe wieści i czy stawianie fałszywych nauczycieli w roli męczenników oraz wrzucanie wszystkich "łowców herezji" do jednego worka nie jest aby nadużyciem. Pomijam nazewnictwo, w którym widać ukrytą sugestię czyli manipulację.
Z drugiej strony, oczywiście istnieją ludzie, którzy krytykują wszędzie i wszystko tylko po to, żeby krytykować. Ale przecież ich argumenty również należy sprawdzić ze Słowem Bożym i wtedy wszystko wyjdzie na jaw. Internet zniesie wszystko, więc różni ludzie albo się sami promują, albo są promowani przez innych.
Mamy Ducha Świętego i Słowo Boże. Odwoływanie się do ludzkich autorytetów i manipulacja Słowem Bożym zawsze powinna wzbudzać uzasadnioną czujność.