To powiedz komuś kto nakłada na Ciebie cięzary prawdziwe dzień dobry. Z radością samego tego i bez oczekiwań zwrotu (tak samo jak w kredytach).
A gdy usłyszysz że cię "pogięło", bo przeciez nie masz powodu do radości, to może coś znów drgnie w sercu, jak kiedyś.
Zatańcz, gdy będziesz szła do nudnych obowiązków pracy, lecz zrób to w ukryciu, bo do psychologa będą chcieli Cie posłać.
I nie módl się z przyzwyczajenia, bo tak trzeba, bo choć modlenie do sciany milczenia, też jest modlitwą słyszalną, lecz nie dla ciebie. Przestań więc na jakis czas, wbrew przyzwyczajeniom, aż nie wytrzymasz i coś w tobie pęknie, cos co sie nazbierało przez lata.
No i w końcu uwierz, że nie jesteś sama. Jest Ktoś, jest Kristina, jesteś i Ty, i inni. Bo jak na razie siedzisz własnie w zamknięciu i czekasz aż Cud będzie. A przeciez nie obraziłas sie na Boga, tylko że przestałas wierzyc że On ciebie widzi i słyszy, a kiedys wierzyłaś, czułaś, pragnęłaś, ufałaś.
No i wiedz, że ja jestem szczęsliwy, że i ty jesteś pośród tych osób dla których Bóg, nie jest pustym na dziś słowem, czy czymś odległym i dalekim. A twoja obecność zawsze pomaga mi w wierze.