Jeśli ktoś nie chce poważnie rozmawiać, tylko będzie Cię zasypywał wymówkami dla swojej niewiary, to po prostu nic mu nie wyjaśnisz. Szkoda czasu. Dobrze jest coś powiedzieć, żeby nie dawać cichego przyzwolenia - ale dzisiaj jest taka presja ze strony otoczenia, że nawet, jeśli któraś z tych osób mogła się zastanowić w wyniku tego, co mówiłaś, to zrobiła to po cichu, żeby się nie narażać.
Publiczna dyskusja apologetyczna wymaga nie tylko odwagi, ale również jakiegoś przygotowania. A teraz konkrety.
Pani od horoskopów i numerologii stwierdziła, że ponieważ spec od horoskopów powiedział fakty z jej życia, to warto położyć zaufanie w astrologii. Czyli ona też jest religijna - jej religią jest astrologia, a kapłanem "spec od horoskopów". Dlaczego do niego poszła? Ponieważ jest słaba - a religia jest dla ludzi słabych. Podobnie jest z chodzeniem do wróżek. Każdy człowiek jest słaby, tylko nie każdy jest w stanie to przyznać. Dlaczego spec od horoskopów powiedział jej prawdę? Dlatego, że po prostu ma wieszczego ducha, a demony mówią prawdę czasami. Pani nawet nie przyszło do głowy zastanowić się, dlaczego bliźnięta jednojajowe nie mają identycznego życia, choć rodzą się w tym samym momencie i jeśli ich losem miałby rządzić układ planet, to ich los byłby identyczny. A nie jest. Poza tym, jeśli nasze życie jest zdeterminowane przez fizykę, to nie mamy de facto wolnej woli i nic nie ma sensu. Poczytaj tutaj:
http://www.psychomanipulacja.pl/tem/astrologia.htmLudzie chodzący do wróżek na ogół działają na zasadzie samo-spełniającego się proroctwa. Czyli zaczynają funkcjonować tak, żeby "przepowiednie" wróżek się spełniły. Nad źródłem tych przepowiedni nawet się nie zastanawiają, bo to wymaga chwili zastanowienia, a oni nie mają na to ani czasu, ani ochoty. Grunt, że wróżka nie stawia żadnych wymagań (oprócz finansowych).
Cytuj:
religia jest dla ludzi słabych, albo takich, którzy się boją iść do piekła (tu próbowałam wyjaśnić kwestię nowego narodzenia, ale chyba nie zrozumieli)
Sugerowanie, że ktoś jest mocny, to są bzdury - wystarczy na niego popatrzeć wtedy, gdy zwalą się kłopoty i leci do psychologa, do wróżki, do "speca od horoskopów", albo zaczyna zażywać leki uspokajające, alkohol lub narkotyki, żeby jakoś przetrwać. Potrzebuje POMOCY, ale na własnych warunkach.
Piekło? Jakie piekło? Przecież jeśli ci ludzie nie wierzą w Boga, to piekła nie ma. "Jeśli nie ma Boga, wszystko wolno" [Dostojewski]. "Hulaj dusza, piekła nie ma" [prosty lud]. Żeby porozmawiać o piekle, trzeba najpierw porozmawiać o tym, skąd w ogóle wiemy, że piekło istnieje i dlaczego miałoby istnieć. Czyli o Biblii i odrobinie logiki.
Cytuj:
jak wierzyć, że jest jakiś Bóg, skoro jest tyle zła na świecie, dzieci umierają w szpitalach itp..
Jakie zło?

Przecież jeśli nie ma Boga, to nie istnieje coś takiego jak dobro i zło.

Jeśli nie ma Boga, to nie istnieje moralność. Tymczasem mamy sumienie, które jednak nie wzięło się z ewolucji, ponieważ nie miało co ewoluować - jak wiadomo, poza człowiekiem żadne istoty sumienia nie mają.
http://apologetyka.com/swiatopoglad/ate ... nt-moralnySamo przyznanie, że istnieje zło, jest pośrednim przyznaniem, że istnieje Bóg. Dlaczego jest na świecie tyle zła? Po pierwsze, gdyby Bóg chciał zlikwidować całe zło w jednym momencie, nic na ziemi by nie zostało. Po drugie, ani wróżki, ani horoskopy ani tym bardziej ateizm nie są w stanie podać spójnej teorii powstania i istnienia zła. Powstanie i istnienie zła wymaga istnienia punktu odniesienia, według którego definiujemy dobro i zło. A to, co na ten temat mówi Biblia, jest spójne i logiczne - nawet, jeśli się to komuś nie podoba.
Ewolucja to jest dobry temat, ale trzeba chcieć rozmawiać. Jeśli ktoś ma mózg przemielony przez propagandę telewizyjną i gazetową, to pozostaje mu tylko wyśmianie rozmówcy bez podania argumentów - zwłaszcza, jeśli jest w większości. Odrobina wiedzy na ten temat nie zaszkodzi, bo na ogół ludzie nie mają pojęcia o temacie, ale są przekonani, że ewolucja w skali makro jest faktem. Bo mają po prostu wyprane mózgi.
Moja rada: W wolnych chwilach poczytaj coś w tych tematach (istnienie Boga, ewolucja) i zacznij się modlić o ludzi na tym kursie. Może się okazać, że jednak ktoś ma wątpliwości i będzie można z ludźmi rozmawiać osobiście. Ale tłum Cię zawsze zakrzyczy - nikt nie chce być inny od reszty i okazać "słabości". Jeśli odrobinę poczytasz, to możesz im zadawać pytania - niech myślą, bo to nie boli. Kiedy zaczną myśleć, może coś do nich dotrze...
Powodzenia!