Mała Mi napisał(a):
Szanowny Panie! A czy pomyślał Pan, że te epitety są nadętne, patetyczne, manipulujące i po prostu śmieszne w tym kontekście?
Twoja reakcja wynika z tego że Washer przejaskrawia i wypowiada się w nieco żartobliwym tonie co do spraw, które dla Ciebie są bardzo ważne. Ja nie mam tego problemu i dlatego mogę z dystansem i na spokojnie podejść do jego wypowiedzi.
Cytuj:
Chwała Bogu za co? Jesteś żonaty? A jeśli tak, chodziłeś ze swoją żoną? Czy poszedłeś prosto do jej ojca i zapytałeś, czy wolno Ci ją poznać?
A po co te pytania ?
Nie rozmawiamy o mojej przeszłości ani o moich doświadczeniach.
Niezależnie od tego jakie były, ważne jest jedynie jak ja oceniam je dzisiaj.
Jeżeli były wg Ciebie ok a ja oceniam je negatywnie to co to zmienia ?
A jeżeli były wg mnie b. dobre a Ty widzisz je jako złe/niewłaściwe to co to zmienia ?
Mała Mi napisał(a):
mrkmrk napisał(a):
3. Jest to świetne jeżeli młodzi, zainteresowani sobą ludzie unikają nawiązywania fizycznego kontaktu: trzymanie się za ręce, obejmowanie itd. Jest to fantastyczne jeżeli umieją zachować właściwy dystans, naturalny dla osób, które do siebie nie należą (nie są małżonkami).
Jest to super, jeżeli nie chodzą ze sobą po kryjomu ale spotykają się w swoich rodzinach, wśród innych ludzi.
A co jest w tym takiego super? Wiesz co się dzieje, kiedy ludzie nie spędzają czasu ze sobą sami w ogóle? Nie potrafią go potem spędzać sami kiedy się już pobiorą, bo małżeństwo, mój Drogi, polega głównie na spędzaniu ze sobą czasu SAM NA SAM.
Z tego co wiem statystyki mówią, że w środowiskach, gdzie rodzice/rodziny wybierają żonę/męża dla ich syna/córki ilość rozwodów jest mniejsza (procentowo). To może to być spowodowane również innymi przyczynami, niemniej skoro nie spędzają czasu sam na sam w taki sposób jak robią to dzisiaj ludzie żyjący wokół nas (chodzenie za rękę, klejenie się do siebie w sensie fizycznym, czasem wspólne mieszkanie przed ślubem itd.), to wydaje się, że ich związki wg Twojego myślenia powinny kuleć, a tymczasem wychodzi na to, że są trwalsze.
Cytuj:
albowiem wykręcasz moje wypowiedzi...
Raczej piszę o tym co z Twojego sposobu myślenia wynika/może wynikać.
Mała Mi napisał(a):
mrkmrk napisał(a):
5. A po co mężczyzna ma muskać w policzek kobietę, która do niego nie należy ?
A kto tu mówi o Twojej żonie i obcym mężczyźnie? Mowa jest o chłopaku i dziewczynie.
Osoba która dzisiaj jest Twoim chłopakiem jutro może być czyimś mężem. Nie masz prawa zachowywać się swobodnie w sferze seksualnej w stosunku do kogoś, kto nie jest Twoim mężem nie tylko ze względu na Boga, ale też ze względu na jego możliwą przyszłą relację - jego żonę. Więc się do niego nie klej nawet jeżeli w Twoim rozumieniu biblia pozwala na robienie tego co wszyscy wokół pod warunkiem, że to nie czyjś mąż.
Wydaje się też z tej wypowiedzi że jest to dla Ciebie bez znaczenia co robił Twój mąż zanim się poznaliście. Dla mnie nie jest bez znaczenia co robiła moja żona zanim ją poznałem. Tak jak nie chcę, żeby ktoś w taki sposób się w stosunku do niej zachowywał, tak nie widzę powodu dla którego ja miałbym mieć prawo zachowywać się tak w stosunku do kogoś, kto później będzie czyjąś żoną.
Cytuj:
... Jak już napisałam na końcu posta który cytujesz, przemieniony człowiek ma przemienioną żądze.. bo Jezus zmienia człowieka CAŁEGO. Ale do tego się już nie odniosłeś, ciekawe czemu...
Ano dlatego, że jeżeli człowiek z chwilą nawrócenia tak cudownie i doskonale byłby przemieniany przez Jezusa, to w Kościołach mielibyśmy raj na Ziemi. Jakoś tak nie jest. Więc chyba jednak nasza paskudna natura nie wyfruwa z nas automatycznie. Jeżeli jej nie masz to nie grzeszysz, bo nie ma żadnej podstawy by grzeszyć. Żebyś mogła zrobić coś złego, musi być w Tobie coś co chce to zrobić.
Jak pisał Jakub popełniamy wiele grzechów.
Przecież nie biorą się one z powietrza
Zresztą on napisał z czego się biorą i to w 100% zaprzecza temu co napisałaś.
Mi napisał(a):
Cytuj:
1. Albo moje osobiste: Bóg wyraźnie dał mi do zrozumienia,
że nie powinienem trzymać za rękę mojej wybranki przed małżeństwem.
Jeśli masz z pożądaniem aż taki problem, że nie możesz dziewczyny trzymać za rękę, to może powinieneś się modlić o siebie... bo jesteś chyba czymś zniewolony... Powiedziałabym Ci też co się dzieje zaraz PO ślubie z osobami, które się za nic nie trzymały przez ślubem, ale to forum mogą czytać dzieci. Poza tym, wybacz, ale Twoje objawienie nie wchodzi w kanon Pism.
Zarzucasz mi oszczerstwa a teraz przypisujesz mi rzeczy które nie wynikają z moich wypowiedzi.
Jeżeli nie rozumiesz o co mi chodzi to się zapytaj.
Mała Mi napisał(a):
Cytuj:
Podsumowując.
Jest inny model/sposób poznania przyszłego współmałżonka:
a) spędzenie czasu w jego rodzinie
b) spędzenie czasu w jego kościele
c) spędzenie czasu w jego służbie (np. działania grupy młodzieżowej w kościele)
Słyszałam o wielu małżeństwach, które były później bardzo nieszczęliwe, właśnie dlatego, że ich związek polegał na kościelnym działaczostwie i na tym że nigdy nie byli sami. A potem lądujesz z kobietą wśród niemych czterech ścian i co? Nie ma tych "innych".
Ech, gnoza wiecznie żywa, jak widzę...
Spędzanie czasu razem z rodziną nie jest "kościelnym działaczostwem". chodzi o poznanie rodziny, poznanie drugiej strony w środowisku rodziny, ... .
Spędzanie czasu razem w Kościele nie musi być "kościelnym działaczostwem", to raczej miejsce/ludzie wśród których/z którymi można robić coś razem i widzieć tę drugą stronę w tych relacjach.
Brak wspólnych działań powoduje, że w ogóle nie wiesz w czym ta druga strona chce/będzie chciała się rozwijać w przyszłości. Jak ktoś ma ewidentne zacięcie żeby być misjonarzem czy ewangelistą, to wyjdzie to w jego działaniach. Jeżeli nie spróbujesz robić tego razem z nim to może się okazać, że wyszłaś za kogoś, kto robi rzeczy których nie jesteś w stanie dzielić z nim. Nie chodzi o to że to zdyskwalifikuje związek ale chyba lepiej wiedzieć o tym wcześniej niż przekonać się po ślubie, że wyszłaś za człowieka z którym nie pojedziesz do Afryki, bo Cię na to nie stać (nie chodzi o pieniądze
) a jego serce jest właśnie tam.
To może za jaskrawe.
Ale prostszy przykład: np. moja "wybranka" okazuje współczucie/przytula bezdomnych, zapijaczonych i zawszonych ludzi, chodzi do takich i ich ewangelizuje a ja w tym czasie ledwie zdobywam się na przyznanie się że Jezus jest moim Panem.
To może jednak nie spieszyć się do ślubu bo się może okazać, że moje blokady zabiją jej służbę - nie będę w stanie zaakceptować/współpracować z nią w tym, co ona robi (nawet jeżeli "pałam do niej gorącym uczuciem").
Ale oczywiście, jeżeli spędzam z nią czas "w czterech ścianach" albo w kinie, to świetnie się rozumiemy. Nie ma żadnych różnic i problemów.
mrk