ppajda napisał(a):
Lea napisał(a):
(...) grzeszny człowiek jest dla Boga BARDZO wiele warty, gdyby tak nie było, Bóg nie wydałby za Niego swojego Syna... (...)
Tez tak rozumiem Pismo Swiete. W koncu przeciez
"tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny." (Ew. Jana 3:16, Biblia Warszawska). Najpierw wiec Bóg widzial zgubionego czlowieka, a Jego reakcja powodowana miloscia byla ofiarowaniem swojego jedynego Syna za nasze grzechy, aby nas ratowac. (...)
Smok Wawelski napisał(a):
(...)
Lea napisał(a):
Nie zmienia to jednak faktu, że dalej uważam [i jest to uzasadanione biblijnie ] że grzesznik dla Boga ma ogromną wartość i Bogu na nim zależy.
Na razie jedyne ślady biblijnej argumentacji w Twoich wypowiedziach mówią o
miłości Boga do człowieka i że Bogu zależy na człowieku. Ale to NIE OZNACZA, że człowiek jest sam w sobie wartościowy. Bóg nie kocha człowieka za jego wartość. Po prostu mylisz bezwarunkową miłość Boga do grzeszników, którzy są źli, z uczuciem Boga warunkowanym rzekomą wartością tychże grzeszników. (...)
Mysle, ze to, co Smok tu napisal, dobrze okresla cala sprawe. Gdy pisalem moja powyzej zacytowana wypowiedz, nie zdawalem sobie sprawy, ze zle sie wyrazilem. Bogu zalezy na nas i to bardzo. Jednak nie ma On na celu "podbudowania" naszego ego wpajajac w nas "poczucie wlasnej wartosci". Wrecz odwrotnie: pragnie On, by kazdy czlowiek zobaczyl, jak bardzo jest zgubiony i zepsuty przez grzech, jak bardzo jest winny. Wtedy Bóg wyciaga do czlowieka dlon, która mówi: tak, nie jestes tego w zadnej mierze godzien, bym Cie uratowal. Ale dla mojej milosci, poniewaz Ciebie ukochalem, ja sam zaplacilem za Ciebie krwia mojego Syna. Jesli wtedy czlowiek zawróci ze swoich dróg, upamieta sie, pokutuje - wtedy Bóg zbawia czlowieka, ofiarowuje mu zbawienie z laski, niezasluzone. To jest trescia ewangelii i mysle ze trzeba rzeczywiscie uwazac, zeby tutaj nie zdeformowac dobrej nowiny, która jest ewangelia.
"(...) Pewien człowiek miał dwóch synów. I rzekł młodszy z nich ojcu: Ojcze, daj mi część majętności, która na mnie przypada. Wtedy ten rozdzielił im majętność. A po niewielu dniach młodszy syn zabrał wszystko i odjechał do dalekiego kraju, i tam roztrwonił swój majątek, prowadząc rozwiązłe życie. A gdy wydał wszystko, nastał wielki głód w owym kraju i on zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł więc i przystał do jednego z obywateli owego kraju, a ten wysłał go do swej posiadłości wiejskiej, aby pasł świnie. I pragnął napełnić brzuch swój omłotem, którym karmiły się świnie, lecz nikt mu nie dawał. A wejrzawszy w siebie, rzekł: Iluż to najemników ojca mojego ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę. Wstanę i pójdę do ojca mego i powiem mu:
Ojcze, zgrzeszyłem przeciwko niebu i przeciwko tobie, już nie jestem godzien nazywać się synem twoim, uczyń ze mnie jednego z najemników swoich. Wstał i poszedł do ojca swego. A gdy jeszcze był daleko, ujrzał go jego
ojciec, użalił się i pobiegłszy rzucił mu się na szyję, i pocałował go. Syn zaś rzekł do niego: Ojcze, zgrzeszyłem przeciwko niebu i przeciwko tobie, już nie jestem godzien nazywać się synem twoim. Ojciec zaś rzekł do sług swoich: Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie też pierścień na jego rękę i sandały na nogi, i przyprowadźcie tuczne cielę, zabijcie je, a jedzmy i weselmy się, dlatego, że ten syn mój był umarły, a ożył, zginął, a odnalazł się. I zaczęli się weselić." (Ew. Łukasza 15:11-24, Biblia Warszawska)