Przeczytałem w miarę szybko (więc możliwe są przeoczenia z mojej strony), ostatnie 5-6 stron tego tematu, i osobiście myślę, że najwięcej nieporozumienia jest między wami na płaszczyźnie nazewnictwa :) Wydaje mi się, że KAŻDY człowiek narodzony na nowo i szczerze idący za Bogiem, nawet jak trafi na studia psychologiczne, będzie w stanie widzieć podstawowe i błędne założenia tej dziedziny nauki, ale będzie też w stanie wziąć z niej to, co przydatne okaże się przykładowo w duszpasterstwie.
Psychologia w wielu płaszczyznach ma wstępnie błędne założenia, ale nie oznacza to, że cała wiedza zakresu psychologii jest sprzeczna z Biblią i Bożą drogą. Podobnie jest z przedmiotami ścisłymi - wszystkie bazują na teorii ewolucji, która jest całkowicie błędna, co nie znaczy, że wszystkie odkrycia nowoczesnej nauki są błędne i przeczące Bogu.
Ja odniosę się tylko do kilku rzeczy poruszonych na ostatnich stronach. Lea napisała, że dzieci są dobre i wydaje mi się, że jako osoba wierząca nie miała na myśli, że rodzą się bez grzechu, bo każdy potomek Adama i Ewy dziedziczy grzeszną naturę od urodzenia, nie pojawia się ona gdzieś po drodze. Myślę, że chodziło jej o FAKT, iż wychowanie lub dorastanie w lepszym lub gorszym środowisku wpływa na to, jak bardzo postęp degeneracji człowieka z powodu grzechu będzie następował. I nikt nie powie chyba, że środowisko, doświadczenie życiowe, traumatyczne przeżycia itp. nie mają wpływu na dalsze życie, nawet kiedy później rodzimy się na nowo i idziemy za Bogiem. Więcej, bardzo często problemy przeszłości ciągle idą za człowiekiem i go niszczą, co najczęściej związane jest właśnie ze zranieniami noszonymi w duszy. I aby pomóc takiej osobie, poza mocą Ducha Świętego trzeba ją przede wszystkim umieć zrozumieć, a w tym przydatna (nie konieczna) jest psychologia - nie jako klucz do rozwiązania problemu, ale jako pomocne narzędzie przy niesieniu pomocy innym.
Mówienie, że cała psychologia jest zła bo uważa człowieka za dobrego od urodzenia, jest tym samym, co mówienie że cała nauka ścisła jest zła, bo zakłada, że wszechświat powstał z wielkiego wybuchu.
Druga rzecz, to wartość człowieka dla Boga. Ja osobiście też nie jestem w stanie zaakceptować, że człowiek dla Boga nie ma absolutnie ŻADNEJ wartości. To że upadliśmy, przejęliśmy skażoną naturę i jesteśmy oddzieleni od Boga, uczyniło nas BEZUŻYTECZNYMI, a nie bezwartościowymi:
Rzym. 3:10-18
10. Jak napisano: Nie ma ani jednego sprawiedliwego,
11. Nie masz, kto by rozumiał, nie masz, kto by szukał Boga;
12. Wszyscy zboczyli, razem stali się nieużytecznymi,nie masz, kto by czynił dobrze, nie masz ani jednego.
13. Grobem otwartym jest ich gardło, językami swoimi knują zdradę, jad żmij pod ich wargami;
14. Usta ich są pełne przekleństwa i gorzkości;
15. Nogi ich są skore do rozlewu krwi,
16. Spustoszenie i nędza na ich drogach,
17. A drogi pokoju nie poznali.
18. Nie ma bojaźni Bożej przed ich oczami.
Moim zdaniem miłość Boga do człowieka i to jaką wartością dla Niego jesteśmy widać na innej płaszczyźnie. Gdyby moje dziecko było takie jak w powyższym opisie, nadal bym je kochał, bez względu na to czy jego zachowanie jest dobre czy złe. To jest miłość Boga, że pomimo całkowitego zepsucia, jesteśmy dla Niego cenni emocjonalnie - nadal traktuje nas jako ukochane stworzenie, za które posłał na śmierć jedynego Syna, wiedząc że i tak niewielu będzie chciało skorzystać z Jego łaski... Stanowimy dla Boga wartość emocjonalną, jako grzesznicy jesteśmy obiektem Jego niepojętej miłości i zabiegań aby nas zbawić, pomimo całkowitego zdeprawowania i zepsucia.
Zgadzam się też z Leą, że mówienie ludziom tylko o ich grzeszności i nazywanie tego Ewangelią, jest jakimś nieporozumieniem... Czemu? Podam przykład. Młody chłopak, od dzieciństwa wykorzystywany i maltretowany przez ojca, wyśmiewany przez znajomych w szkole wpada w narkotyki i prostytuowanie się. Chce znaleźć jakąkolwiek nadzieję dla swego życia, trafia "pod namiot" ewangelizacyjny, a tam dowiaduje się, że jest skończonym grzesznikiem, nic nie wartym dla Boga i lepiej niech zrezygnuje ze swojej pychy i sprawiedliwości, przyjdzie pod krzyż i pokutuje bo inaczej trafi do piekła. Dla wielu wierzących byłaby to wspaniale głoszona Ewangelia, ale zastanówcie się czym by to było dla tego człowieka... Czy Jezus postąpił z cudzołożnicą tak z faryzeuszami?
Młodzi ludzie w dzisiejszych czasach mają przede wszystkim jeden wielki problem - brak poczucia jakiejkolwiek wartości. Dlatego nie mają skrępowania, żeby przewalać się z łóżka do łóżka z innymi partnerami, sprzedawać swego ciała za parę nowych butów czy doładowanie do telefonu. Nie twierdzę, że nie trzeba głosić o grzechu - trzeba, ale często o wiele większą wartość niż nasze gadanie da zwykłe, proste okazanie miłości, przez którą człowiek zrozumie, że chociaż jedna osoba widzi sens w jego istnienie na tym świecie.
Lea, zachęcam abyś się nie poddawała i pisała dalej :) Każdego z nas ponoszą nerwy, ale fajnie gdybyśmy pamiętali, że mamy się wzajemnie budować a nie (za pomocą argumentów) zwalczać.
_________________ Mat 6;33
|