Bywałam w zborach, gdzie mówiono, że dary są. Ale po bliższym przyjrzeniu się stwierdzałam, że to nieprawda. Proroctw typu "Bóg cię kocha", a;bo "Bóg dziękuje ci za twoją wytrwałość" lub "gdziekolwiek pójdziesz, Bog będzie z tobą" są niepoważne moim zdaniem. Nie trzeba być "prorokiem", aby takie rzeczy mówić.
W zasadzie żadnego uzdrowienia nie widziałam, bo stwierdzenia typu "głowa mnie już nie boli" czy "nie mam już alergii" nie są dla mnie żadnym dowodem na dokonanie się cudu uzdrowienia. A ludzie, którzy wjeżdżali na wózkach na nabożeństwo, na tych samych wózkach wyjeżdżali z nabożeństwa. Niewidomi nadal nie widzieli, a jak komuś przytrafiła się poważniejsza choroba, to i tak lądował w szpitalu( i czasem z niej wychodził, ale po interwencji lekarzy).
Bardzo chciałabym być świadkiem cudu. Prawdziwego. Chciałabym usłyszć prawdziwe proroctwo. Chciałabym, aby Bog do mnie mówił- żebym to słyszała( bo nie słyszę, a moje modlitwy przypominają monolog). Chciałabym mieć więcej wiary , niż mam. Lata mijają. Życie sobie płynie, wypełnione troskami o byt, pracą, zbory letnieją, wiary w ludziach jakby mniej...
Cytuj:
Moim zdaniem polega ono na gorliwym oddawaniu się w służbę Duchowi, który daje każdemu dary według swojej woli [I Kor. 12:11]. Czyli znowu bardzoj chodzi o gorliwe pragnienie służby Dawcy, który wyposaża do służby poprzez dary.
Smoku- mam to pragnienie. Ale co to znaczy: oddać się w służbę Duchowi? Co mam robić?