www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest Pn kwi 29, 2024 11:29 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 43 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: Wt sie 19, 2008 4:11 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Chrześcijanie dzisiaj zwalczają się wzajemnie we własnych zborach kłócąc się o różne dogmaty, formy uwielbienia, czy o wizję Kościoła. Jedni drugich nazywają odszczepieńcami bądź heretykami.

Kto właściwie zasługuje na miano "heretyka" i "odszczepieńca"?

Wiadomo, że chodzi o ludzi głoszących "inną ewangelię"

Czy katolicy głosząc Jezusa eucharystycznego są heretykami niemającymi nauki apostolskiej? Jeśli tak- to czemu tak wielu ewangelicznych nazywa ich swoimi braćmi?
Czy ktoś, kto odrzuca dary Ducha jest heretykiem? Czy ktoś, kto twierdzi, że chrzest Duchem to nowe narodzenie, a ktos inny , że to dwie różne rzeczy- czy mogą być razem we wspólnocie, czy jest to niemożliwe?

Jakiego rodzaju odstepstwa są na tyle powazne, aby zyskać miano "odszczepieńca"?

Z drugiej strony w wielu zborach nie wiadomo już, co jest prawdą , a co nie. Zacierają się wszelkie różnice. Nieważne, kto jak naucza, kto co głosi, w jaki sposób, byle była "miłość między braćmi".
Bywałam na takich egzotycznych nabożeństwach, gdzie zbierali ludzie z różnych denominacji , każdy modlił się jakoś inaczej, o jedności nie mogło być mowy. Normalnie- groch z kapustą!

Jeden twierdzi, ze starszych nie powinno być, bo "wszyscy jesteśmy braćmi". Inny uważa, że absolutnie nie wolno modlić się językami, jeszcze inny że należy. Ci mówiąc "pieśn nowa" mają na myśli nową piosenkę ze śpiewnika, tamci , że to improwizowana pieśn podczas modlitwy. Jeden uważa, że nakładać ręce mogą tylko starsi( i jeśli ktoś tak czyni, to się wywyższa), inny, że wszyscy mogą tak usługiwać.
Jedni modlą się z instrumentami. Inni tylko śpiewają. jedni głośno.
Dla jednych nauczyciel to prorok. dla innych prorok i nauczyciel to dwie różne służby.

i tak dalej...

Czy dałoby się wrócić do ustalenia- to jest w porządku, a to nie. To jest czarne, a to białe. Tak powinniśmy postępować, a tak nie. Starszy ma takie i takie prawa w zborze, a takich nie ma...Kazdy znałby swoje miejsce. I byłby jakiś porządek, wiadomo, czego by się tu trzymać. Bo na razie w zborach jest takie zamieszanie, taki bałagan, że trudno w nich wytrzymać i nie ulec jakimś dziwacznym poglądom...

Zbory Boże są podzielone i jest to złe, bo marne to świadectwo dla tego świata. I tak się zastanawiam- przecież jesteśmy narodzeni z Ducha Chrystusowego, mamy Ducha- to czemu tak trudno nam dojść do jedności myśli, wiary...? Czemu każdy znany mi zbór( a znam ich kilka) podzielił się co najmniej na dwa , jeśli nie na trzy mniejsze?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt sie 19, 2008 7:40 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 10, 2006 11:47 am
Posty: 1007
Lokalizacja: Kielce
Owieczka napisał(a):
to czemu tak trudno nam dojść do jedności myśli, wiary...? Czemu każdy znany mi zbór( a znam ich kilka) podzielił się co najmniej na dwa , jeśli nie na trzy mniejsze?


Osobiście myslę, że jest to nieodłączne od protestanckiego nastawienia do pojmowania relacji z Bogiem. Nastawienie na INDYWIDUALNE prowadzenie i INDYWIDUALNE odczytywanie pisma. Przy takim załozeniu i pewnosci własnej słuszności i prowadzenia przez Ducha podziały są nieuniknione, bo to przecież JA mam rację bo MNIE Bóg prowadzi. Zresztą fakty to wyraźnie potwierdzają. Zasada sola scruptura ma tu IMHO swój udział, bo jest traktowana jako ostateczne odniesienie ale przecież Pismo samo w sobie wymaga interpretacji jak zresztą kazdy tekst pisany. A choć Pismo jest jedno to interpretacji już moze być wiele. A jeśli interpretacji może być wiele to i zborów też... i kółko się zamyka :)

Zdrówko

_________________
Bóg stworzył ludzi, Samuel Colt uczynił ich równymi.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt sie 19, 2008 9:22 pm 
Po co się koncentrować na heretyźmie, takim czy innym? Mi osobiście wystarczy koncentrowanie się na Chrystusie i tu się sam nie raz przyłapuję na herezji, bo tyle we mnie chrześcijanina prawdziwego ile Chrystusa żywego. Nawet jeśli Go głoszę(Chrystusa), jeśli jestem zaledwie, ale niby aż admiratorem, a nie uczniem, naśladowcą, to jestem heretykiem, nawet jeśli w niczym nie uchybiam Słowu. Moim bratem jest każdy kto pragnie być Jego naśladowcą, kto nim jest , bez wdawania się nadto w jego obecne przekonania. Oczywiście jeśli wygłasza jawne sprzeczności ze Słowem, to nie przytaknę, ale czy już go nazwać heretykiem? Nie wiem, nie jestem i nie chcę być sędzią, nie to jest moją powinnością.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt sie 19, 2008 10:11 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 04, 2007 1:25 pm
Posty: 1505
Lokalizacja: Silesia
Nowy, ale czy nie uważasz, że bratem można być sobie nawzajem, dopiero jeżeli ma się tego samego Ojca - czyli w naszej sytuacji, jeżeli najpierw zostało się przez tegoż Ojca zrodzonym?
Bo myślę, że jakieś warunki wstępne do "braterstwa" jednak istnieją w Biblii.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr sie 20, 2008 8:05 am 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
[
Cytuj:
quote="nowy"]Po co się koncentrować na heretyźmie, takim czy innym?

Jeśli przyjdzą do ciebie w zborze i powiedzą ci: jesteś heretyk, nie mozemy z tobą być, to wtedy się spróbuj nie koncentrować..

Cytuj:
Mi osobiście wystarczy koncentrowanie się na Chrystusie i tu się sam nie raz przyłapuję na herezji, bo tyle we mnie chrześcijanina prawdziwego ile Chrystusa żywego. Nawet jeśli Go głoszę(Chrystusa), jeśli jestem zaledwie, ale niby aż admiratorem, a nie uczniem, naśladowcą, to jestem heretykiem, nawet jeśli w niczym nie uchybiam Słowu
.
Zbyt skomplikowane jak dla mnie.
Sugerujesz, że jeśli "głosisz Chrystusa" i to w zgodnści ze Słowem, ale Go nie naśladujesz, jesteś heretykiem? Czy taka jest Twoja degfinicja ?
heretyka?

Cytuj:
Moim bratem jest każdy kto pragnie być Jego naśladowcą, kto nim jest , bez wdawania się nadto w jego obecne przekonania
.
Każdy kto pragnie, czy każdy kto nim jest? Dla siebie stawiasz wyższe wymagania...
Cytuj:
Oczywiście jeśli wygłasza jawne sprzeczności ze Słowem, to nie przytaknę, ale czy już go nazwać heretykiem?Nie wiem, nie jestem i nie chcę być sędzią, nie to jest moją powinnością.


Czyli- można naśladować (albo mieć takie pragnienie tylko) Chrystusa, wygłaszając nawet bzdury , ale to nie heretyk( sądzić nikogo nie wolno) i nadal nasz brat?

Nowy- to po co z KRK występować? Tam jest mnóstwo osób spelniających twoje kryterium bycia "bratem"...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr sie 20, 2008 10:37 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Jeśli chrześcijanie zwalczają siebie nawzajem, to nie jest dobrze. Zwłaszcza, jeśli czynią to w sprawach, które nie stanowią o zbawieniu i tak naprawdę nie stanowią zagrożenia wiary tudzież zbawienia. Bo w całej nauce apostolskiej są sprawy fundamentalne i są sprawy drugorzędne. Jak słusznie mówił Augustyn, w tych pierwszych powinniśmy zachować jedność, w tych drugich - tolerancję, a we wszystkim miłość. To jest naprawdę mądra myśl, i można ją wywnioskować z biblijnego nauczania.

Problem polega na tym, jak odróżnić sprawy pierwszorzędne od drugorzeądnych. Apostoł Paweł podał moim zdaniem dosyć proste kryterium w następujących słowach:

"Staraj się usilnie o to, abyś mógł stanąć przed Bogiem jako wypróbowany i nienaganny pracownik, który wykłada należycie słowo prawdy. A pospolitej, pustej mowy unikaj, bo ci, którzy się nią posługują, będą się pogrążali w coraz większą bezbożność, a nauka ich szerzyć się będzie jak zgorzel; do nich należy Hymeneusz i Filetos, którzy z drogi prawdy zboczyli, powiadając, że zmartwychwstanie już się dokonało, przez co podważają wiarę niektórych. Wszakże fundament Boży stoi niewzruszony, a ma taką pieczęć na sobie: Zna Pan tych, którzy są jego, i: Niech odstąpi od niesprawiedliwości każdy, kto wzywa imienia Pańskiego" [II Tym. 2:15-19]

Wydawałoby się, że nauczanie o tym, iż zmartwychwstanie już się dokonało, nie jest jakąś fundamentalną nauką, ale miało jedną niebezpieczną cechę - podważało wiarę niektórych. Dlatego zostało publicznie napiętnowane przez Pawła razem z tymi, którzy go nauczali. Herezja to jest coś poważniejszego niż błędne nauczanie i raczej dotyczy spraw pierwszorzędnych stanowiących fundament wiary. Jeśli fundament jest naruszany, trzeba reagować, a tych, którzy naruszają fundament, nie wolno przyjmować [II Jana 9-10].

Istnieje natomiast wiele nauk, które nie mają wpływu na podważanie wiary i co do których można pozostawić wolność braciom nie ryzykując przy tym "zapędzenia się za daleko". Głoszenie innego Jezusa narusza fundament wiary, dlatego głoszenie "Jezusa eucharystycznego" na przykład jest herezją. Pozostałe z wymienionych przez Owieczkę (o ile dokładnie czytam) raczej nie zaliczają się do kategorii herezji i można razem żyć we wspólnocie mając odmienne przekonania w tych sprawach. W takich sytuacjach można by powiedzieć "a jeśli o czymś inaczej myślicie, i to wam Bóg objawi" [Flp. 3:15] i miłować się nawzajem zachowując jedność Ducha daną nam przez Boga poprzez nowe narodzenie [Ef. 4:1-5].

Syn napisał(a):
Osobiście myslę, że jest to nieodłączne od protestanckiego nastawienia do pojmowania relacji z Bogiem. Nastawienie na INDYWIDUALNE prowadzenie i INDYWIDUALNE odczytywanie pisma. Przy takim załozeniu i pewnosci własnej słuszności i prowadzenia przez Ducha podziały są nieuniknione, bo to przecież JA mam rację bo MNIE Bóg prowadzi. Zresztą fakty to wyraźnie potwierdzają. Zasada sola scruptura ma tu IMHO swój udział, bo jest traktowana jako ostateczne odniesienie ale przecież Pismo samo w sobie wymaga interpretacji jak zresztą kazdy tekst pisany. A choć Pismo jest jedno to interpretacji już moze być wiele. A jeśli interpretacji może być wiele to i zborów też... i kółko się zamyka

"Protestanckie" pojmowanie relacji z Bogiem wynika z nauczania Pisma, ponieważ każde dziecko Boże posiada indywidualną relację z Ojcem [Jan 1:13-14]. Zasada Sola Scriptura chroni przed katolickim pośrednictwem człowieka do Boga i nadużyciami wynikającymi z tego pośrednictwa, które widać, słychać i czuć od ponad 1500 lat. Każdy rodzi się na nowo indywidualnie [Jan 3:1-21] i jest indywidualnie zbawiony albo będzie indywidualnie sądzony i indywidualnie potępiony jeśli nie wierzy, nie słucha słów Jezusa i nie narodził się z Ducha [Jan 3:3-5, 18,36].

Jedność instytucjonalna krk nie może zastąpić jedności w Duchu, a taką jedność ma Ojciec z Synem [Jan 17:21-22]. Tak jak spokój wśród martwych na cmentarzu nie może zastąpić pokoju wśród żywych. Pismo po to zostało napisane, żeby stanowiło jedyny, ostateczny i niezmienny punkt odniesienia dla nauczania i praktyki chrześcijańskiej. Zapędzanie się poza naukę Chrystusową zapisana w Piśmie przez Ewangelistów i skomentowaną w Piśmie przez apostołów, a także wyrastającą i tworzącą jedność z Pismami hebrajskimi ST kończy się tak, że zapędzający sie mogą nie mieć Boga [II Jana 9-10].

Problemem nie jest mnogość zborów, bo różnorodność w sprawach drugorzędnych nie musi i nie powinna prowadzić do braku miłości - tak jak różnorodność w sprawach zewnętrznych [Rzym:14]. Problemem jest to, że z cielesnych pobudek sprawy drugorzędne stawiamy w pierwszym rzędzie po to, żeby "nasze było na wierzchu" i zapominamy o miłości. Jeśli umiemy "różnić się pięknie", to może dojść do przekonywania w różnych sprawach ale bez strat.

Swoją drogą "skandal denominacjonizmu" jest pośrednim efektem "skandalu katolicyzmu", który to skandal jest właśnie efektem odejścia od zasady Sola Scriptura. O tym już mówiliśmy. Synu, szkoda czasu na takie propagandowe nawijki katolickie. Polecam stronkę:

http://www.nowonarodzeni-z-ducha.pl/


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr sie 20, 2008 1:27 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Czyli heretyk to ktoś , kto narusza fundamenty wiary...i sprawia, że ktoś od wiary może odstąpić.
I fakt, że ktoś ze spraw drugorzędnych czyni problem nie do przejścia świadczy o jego pysze, chęci wywższania się, braku miłości? Czyli- nie jest on pełen Ducha, bo gdyby był, to takich rzeczy by nie czynił...

Ale to prowadzi mnie do smutnych wniosków. Bardzo mało chrześcijan ewangelicznych jest pełnych Ducha! I dość łatwo jest im szafować mianem heretyka pod adresem kogoś, z kim się w jakichś(tych drugorzędnych) sprawach nie zgadzają.
Niepojęte już zupełnie dla mnie jest, że dla niektórych ewangelicznych chrześcijan sprawy noszenia chustek, wkładania rąk przy modlitwie czy modlitwa językami jest tak istotna, że z ich powodów odłączają ludzi ze zborów, ale nie mają żadnych oporów, aby nazywać katolików braćmi i organizować z nimi wspólne akcje ewangelizacyjne...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr sie 20, 2008 10:13 pm 
Jak bardzo często, tak i teraz muszę na to co napisał Smok powiedzieć amen. Niemniej jednak zadano mi kilka pytań i na nie postaram się jakoś odpowiedzieć. Odpowiem najpierw Ani Iszy: O tak, o tak, chyba wiesz dobrze(znasz mnie już może trochę z tego forum) że uważam iż naturalnie bratem jest dla nowonarodzonego TYLKO nowonarodzony, co oczywiście nie znaczy że inny jest wrogiem i należy go zrazu zaliczać w poczet heretyków, którym nie należy podawać ręki, czy coś w tym rodzaju. Kwestia nazwania kogoś , lub nienazywania bratem, to też kwestia dość dyskusyjna, bo przecież nie będziemy prowadzić szerokiego wywiadu na temat danej osoby zanim powiemy do niej bracie, siostro, ale to i tak wcześniej czy później się okaże czy jesteśmy rzeczywiście braćmi i czy w jednym Duchu i czy patrzymy w tę sama stronę, te same pragnienia nas zbliżają, czy też wszystko prawie nas różni.

Owieczko, jeśli mi powiedzą, że jestem heretykiem(zdarzyło się, zdarzyło), to co zmienię koncentrując się na zjawisku herezji? Oczywiście nie jest to miłe, ale czasem tak bywa. Pewnie, że gdyby mi to nagle mówiono w moim zborze, to koniecznie trzeba by było się nad swoim życiem zastanowić. Ale jak inaczej, jeśli nie przychodząc w modlitwie do Pana i pytając?
Pytasz też:"Sugerujesz, że jeśli "głosisz Chrystusa" i to w zgodnści ze Słowem, ale Go nie naśladujesz, jesteś heretykiem?". Odpowiem że w pewnym sensie tak, ponieważ głoszę wtedy coś, co jest mi obce na dobrą sprawę, więc jak mogę głosić Prawdę, nie żyjąc nią, nie znając jej zatem? Teorii można się nauczyć, ale życia z Chrystusem i samego Chrystusa nie można się uczyć inaczej, jak tylko poprzez życie z Nim. Rzadko jednak używam słowa heretyk, choć słowo"herezja" nie jest w moich ustach rzadkie. Nie wiem więc czy ktoś, kto głosi ewangelię i głosi ją w miarę poprawnie a życiem swym zapiera się tego co mówi, nie może być nazwany właśnie heretykiem...?

Bratem moim jest każdy kto każdy kto z Nim(Panem) jest i ten co pragnie , bo przecież ktoś mógł pobłądzić, mógł dać się "nabrać" na coś zwodniczego i nawet w tym tkwi, ale nadal, niezmiennie pragnie żyć z Panem, a całe jego fałszywe na ten czas pojmowanie może wcale go nie przekreślać, on może z tego wyjść, więc jakże ja miałbym go osądzać już tylko po tym że w danej chwili błądzi? Mogę i powinienem go napomnieć, pomóc mu zrozumieć, ale na pewno nie speiszyć się z określaniem go mianem"heretyk".

Można Owieczko pragnąć Chrystusa i jednocześnie nawet wygłaszać bzdury. Nikt z nas nie jest doskonały i każdemu się to zdarza. Oczywiście jeśli ktoś w tych bzdurach chce tkwić, jeśli ktoś uporczywie je wygłasza i jest głuchy na wszelkie próby wykazania mu że mówi coś daleko sprzecznego z przekazem zawartym w Słowie, to wtedy też dość szybko da się zauważyć że tak napradę chodzić mu może o wszystko, ale nie o to by innych do Chrystusa przyprowadzać i sam o społeczność z Nim nie zabiega, o ile w ogóle kiedykolwiek zabiegał. Nie każda bowiem nauka oparta w jakiś sposób na Biblii jest nauką Chrystusową. Cóż wtedy? Wtedy należy najpierw powiedzieć że kłamie, że nie trzyma się prawdy a potem przestać go nazywać bratem, bacząc samemu na to by nie popełniać podobnego błędu i nie stracić przede wszystkim ze swych oczu Pana. Domyślam się o co pytasz i prawdopodobnie masz rację irytując się na niektórych "głosicieli" przeróżnych dziwnych nauk, i uważam że to dobrze, niemniej tym bardziej winniśmy wtedy koncentrować się na naszym Panu, na Jego Słowie, na modlitwie, na szukaniu Jego woli, bo walka z herezją, choć czasem słuszna, jeśli nie jest połączona z chodzeniem w Panu, może źle się i dla nas skonczyć. A Pan, po pierwsze nie dam nam popaść we frustracje, zgorzknienie, a po drugie, najważniejsze, nigdy nas nie zostawi samych na pastwę zwodzicieli i heretyków. On jest najpewniejszym ratunkiem przed herezjami i gwarancją że postąpimy słusznie. On, nie nasza wiedza, nie nasze pojmowanie co już jest, a co jeszcze herezją nie jest. Mimo że pojmować możemy całkiem słusznie, nie należy ufać tylko sobie i swojemu rozumieniu.

A po co występować z KRK? Ano po to że tam nam właśnie nie pomagają w tym aby być w Panu, że z nimi(najczęściej) nie ma jedności.
Kiedy się narodziłem na nowo pomyślałem że właśnie od teraz będę już bardzo dobrym, świadomym katolikiem, ale co się szybko okazało? Okazało się że to jest dla mnie już "inny świat" i nic tu po mnie i nie mam tam czego szukać. Tak może być nie tylko wtedy gdy sprawa dotyczy krk. Dlaczego tak się okazało? Dlatego że wtedy moja wielka młodzieńcza gorliwość była skoncentrowana na Panu i to On był mi światłem, i to On ukazał mi wszystko w należytym świetle nie czyniąc ze mnie wcale krytykanta, jakiegoś sfrustrowanego antyheretyka, ale po prostu radosnego i spokojnego człowieka, który spokojnie umiał powiedzieć po prostu zwyczajnie"nie", nikogo przy tym nie uważając za wroga.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz sie 21, 2008 8:50 am 
Offline

Dołączył(a): Śr mar 19, 2008 1:54 pm
Posty: 829
Mam kilka uwag do wypowiedzi nowego. Nie to, żebym się nie zgadzała, czy chciała zaprzeczyć, ale w pewnych momentach, to co mówi jest jakby niedoprecyzowane, mimo iż rzecz dotyczy spraw prostych i jednoznacznych. Nie wiem, czy się nowy z tym zgodzi, bowiem trudno cokolwiek wnioskować z jego, miejscami zatuszowanych jakby wypowiedzi.
nowy napisał(a):
Bratem moim jest każdy kto każdy kto z Nim(Panem) jest i ten co pragnie , bo przecież ktoś mógł pobłądzić, mógł dać się "nabrać" na coś zwodniczego i nawet w tym tkwi, ale nadal, niezmiennie pragnie żyć z Panem, a całe jego fałszywe na ten czas pojmowanie może wcale go nie przekreślać, on może z tego wyjść, więc jakże ja miałbym go osądzać już tylko po tym że w danej chwili błądzi? Mogę i powinienem go napomnieć, pomóc mu zrozumieć, ale na pewno nie speiszyć się z określaniem go mianem"heretyk".

Myślę, że jednak mianowanie bratem takiego, który dopiero "pragnie" jest zbyt pochopne. Zresztą nowy sam napisał wyżej, że bratem może być "tylko nowonarodzony", więc nie wystarczy pragnąć, lecz trzeba też wierzyć. Przeto należy jednak z rozwagą posługiwać się zwrotem "brat/siostra", a nie do każdego kto dopiero pragnie.
Po drugie, mam wątpliwości co do tego, czy można być narodzonym na nowo i żyć z Panem, a jednocześnie "dać się nabrać na coś zwodniczego" i jeszcze w tym tkwić. Wszak każdy, kto jest z Panem ma do pomocy Nauczyciela i Przewodnika i nie jest to jakąś abstrakcyjna bajka, tylko rzeczywiście. To nie wiem, jak komu, a mi sprzeczność wychodzi - chce słuchać Pana, a tkwię w zwiedzeniu - coś tu nie gra.
Ja rozumiem, że od błędów nikt nie jest wolny, ale nikt, kto chcę żyć z Panem i go miłuje - nie siebie miłuje, lecz Pana - nie będzie w błędzie tkwił (moim zdaniem, oczywiście), tylko z niego się wydostanie. Napisane jest, że sprawiedliwy choćby ileż tam razy upadł, to się podniesie.
Cytuj:
Można Owieczko pragnąć Chrystusa i jednocześnie nawet wygłaszać bzdury. Nikt z nas nie jest doskonały i każdemu się to zdarza. Oczywiście jeśli ktoś w tych bzdurach chce tkwić, jeśli ktoś uporczywie je wygłasza i jest głuchy na wszelkie próby wykazania mu że mówi coś daleko sprzecznego z przekazem zawartym w Słowie, to wtedy też dość szybko da się zauważyć że tak napradę chodzić mu może o wszystko, ale nie o to by innych do Chrystusa przyprowadzać i sam o społeczność z Nim nie zabiega, o ile w ogóle kiedykolwiek zabiegał.

Oczywiście, można "pragnąć Chrystusa i jednocześnie nawet wygłaszać bzdury", tyle że Słowo Boże mówi wyraźnie, że :
J 8:47 Bw "Kto z Boga jest, słów Bożych słucha; wy dlatego nie słuchacie, bo z Boga nie jesteście."
1J 4:6 Bw "My jesteśmy z Boga; kto zna Boga, słucha nas, kto nie jest z Boga, nie słucha nas. Po tym poznajemy ducha prawdy i ducha fałszu."

Jeżeli ktoś twierdzi, że chce żyć z Panem, a jednocześnie się upiera, że Chrystus, na przykład, jest w opłatku i inne takie, to nie trzeba dalej się zastanawiać, czy ten jest bratem, czy nie jest - wiadomo natychmiast. Bo nie rozmawiamy tylko i wyłącznie o tych, których "trzeba przestać nazywać bratem", lecz i o tym, kogo tak można mianować w ogóle. Zanim "przestaniemy kogoś nazywać bratem", musimy być rozważnymi, gdy zaczynamy kogoś tak nazywać - to jest ważne.
Cytuj:
On jest najpewniejszym ratunkiem przed herezjami i gwarancją że postąpimy słusznie.

No i właśnie - zgadza się. I dlatego nie można być z Panem, a wygłaszać i tkwić w bzdurach - proste.
Cytuj:
A po co występować z KRK? Ano po to że tam nam właśnie nie pomagają w tym aby być w Panu, że z nimi(najczęściej) nie ma jedności.

Może i tak, ale głównym powodem wystąpienia stąd powinno być to, że cała nauka, wraz ze tymi mszami jest bluźniercza i ustawicznie nakierowana na ubliżenie Bogu, co dla dziecka Bożego, miłującego Chrystusa, jest nie do przyjęcia... to, moim zdaniem, powinno w pierwszą kolej pchnąć nowonarodzonego człowieka do wyjścia stamtąd jak najszybciej, a już dopiero na drugim miejscu jest szukanie dla siebie "jedności" itp.
Cytuj:
On ukazał mi wszystko w należytym świetle nie czyniąc ze mnie wcale krytykanta, jakiegoś sfrustrowanego antyheretyka, ale po prostu radosnego i spokojnego człowieka, który spokojnie umiał powiedzieć po prostu zwyczajnie"nie", nikogo przy tym nie uważając za wroga.

Oczywiście, ładnie to brzmi i tolerancyjnie - ostatnio bardzo modne, ale jednak Pan powiedział coś takiego, że "kto nie jest z nami, ten jest przeciwko nam". I nie to, żebym chciała wszystkich wsadzać do jednego wora z napisem "wrogowie", jednak i za przyjaciół wszystkich uważać bym się nie spieszyła. Mamy w Biblii nakaz, żeby pewnych ludzi traktować jako pogan i celników i nie wydaje mi się, że chodziło o traktowanie, zbliżone do przyjacielskiego...
Owieczka napisał(a):
Niepojęte już zupełnie dla mnie jest, że dla niektórych ewangelicznych chrześcijan sprawy noszenia chustek, wkładania rąk przy modlitwie czy modlitwa językami jest tak istotna, że z ich powodów odłączają ludzi ze zborów, ale nie mają żadnych oporów, aby nazywać katolików braćmi i organizować z nimi wspólne akcje ewangelizacyjne...

Bardzo dobrze napisałaś, Owieczko. Prawda coraz bardziej jest zmieszana z fałszem, a granica co raz mniej widoczna. Wszystko sie rozmywa i już nie ma czarnego i białego, tylko takie szare staje się wszystko... półprawda, czy półkłamstwo - wszystko dobre, byleby całej prawdy nie mówiono.... bo gdy tylko sprobujesz - zawsze będzie sprzeciw, takie poruszenie, niepokój, zdziwione oczy, no i... ta reszta - "ty nie znasz serca, Bóg widzi serca, nie osądzaj, Bóg jest miłością..." - itd.itp. :twisted:


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz sie 21, 2008 9:55 am 
Twoje doprecyzowanie mojej wypowiedzi Axanno, jest rzeczywiści doprecyzowaniem. Może ja nie do końca się jasno wyraziłem szczególnie odnośnie pragnących, ale miałem na myśli takich, którzy się narodzili na nowo, ruszyli i zostali czymś zwiedzeni, czasem sami siebie zwodzimy przeciez też. Znałem ludzi, którzy wygłaszali całkiem dziwne rzeczy, ale trwało to nie za długo, bo i tak na dnie ich serca było szczere pragnienie Pana i w końcu, niejednokrotnie po przykrych doświadczeniach, wracali, pokutowali i przyznawali że błądzili. Zresztą ja myślę, że nawet każdy z nas jak tu jesteśmy miewał okresy większego czy mniejszego błądzenia, ale powstawał z tego, nawracał się nabierając doświadczenia i większego jeszcze zaufania do Pana.
Co do katolików, to generlanie nie nazywam ich swoimi braćmi i nie szukam z nimi jedności, co oczywiście nie musi oznaczać że katolik jest zawsze dla mnie przekreślony jako chrześcijanin. Kościół katolicki w swej formie i istocie jest dla mnie tylko religią, jakich wiele na tej ziemi, która skupia określone rzesze ludzi, która ma swój rytuał, kult, formy, hierarchow itd i która używa imienia Chrystusa i powołuje się czasami na Biblię, ale to w żaden sposób nie jest to biblijne chrześcijaństwo.
Z katolikami mogę się spierać, mogę im coś próbować wyjaśniać, ale cóż z tego będzie jeśli oni nawet dadza się przekonać że ich kosciół nie jest tym zbudowanym na fundamencie apostolskim, jeśli nie ujrzą Chrystusa i za Nim nie pójda, wcale nie jako kościół(bo w to nie wierzę), ale jako pojedyńczy ludzie? Tysiące katolików poszło za Chrystusem i przestało być katolikami ale najpierw dlatego że poznali Chrystusa. Byli i tacy, którzy odeszli od krk dlatego że ktoś im umiał wykazać błędy ich kościoła, ale jeśli nie poznali Chrystusa to mentalnie nadal są tam skąd wyszli. Czemu tak silne dziś są tendencje wśród ewangelicznych chrześcijan nawet aby wracać do tzw "systemu matki". Czy te tendencje budzą się w duchowo dobrze wzrastających ludziach? Nie, skądś jednak one się biorą.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz sie 21, 2008 11:10 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 04, 2007 1:25 pm
Posty: 1505
Lokalizacja: Silesia
Nowy dobrze, że znalazłeś czas żeby to napisać. Sama sie uczę, że nawet jak się już długo kogoś "zna" [a raczej wie, co ktoś uwaza na jakis temat], to dobrze jest zawsze odpowiadać precyzyjnie [to są tzw. wyrażenia "ostre" - czyli posiadające jasno określone granice znaczenia]. Jak tłumaczył mi pewien prawnik: twierdzenia "nieostre" dają powód do nadużyć prawa, bo dają możliwość dowolnej interpretacji.

I mi chodzi właśni o to, że na forum są tacy, którym się wydaje, że ich interpretacja osiągnięcia odkupienia jest słuszna [nawet jeżeli jest sprzeczna z nauką Biblii], albo głoszą innego Jezusa, który nie jest TYM JHWH , KTÓRY ZBAWIA, itp.,itd. Stąd moja uwago-sugestia.

"Błogosławiony niech będzie Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, który według wielkiego miłosierdzia swego odrodził nas ku nadziei żywej przez zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa(...)" [1P 1:3 Bw]


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz sie 21, 2008 11:44 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Chciałbym odnieść się jeszcze do kilku spraw i niechaj nowy nie ma mi za złe, że akurat będę cytował jego teksty, bo nie chodzi mi o dyskusję z nim, tylko o pewne ogólne aspekty poruszanego tematu. Takie pytania jak nowy są powszechne i zadaje je wielu ludzi - sobie i innym.

Herezja jest nauczaniem odstępującym od ortodoksji i godzącym w fundament wiary, co powoduje odszczepieństwo i brak duchowej jedności. Róznice poglądów np. między Owieczką a osobami nazywającymi ją "heretykiem" nie dotykają fundamentu wiary i nazywanie Owieczki w ten sposób jest moim zdaniem zdecydowaną przesadą. Oczywiście istnieje również potoczne znaczenie słowa "herezja", używane również przez nieodrodzonych w takich zdaniach jak "Czemu opowiadasz takie herezje?". Oznacza ono wtedy tzw. "ciężkie bzdury".

nowy napisał(a):
Bratem moim jest każdy kto każdy kto z Nim (Panem) jest i ten co pragnie, bo przecież ktoś mógł pobłądzić, mógł dać się "nabrać" na coś zwodniczego i nawet w tym tkwi, ale nadal, niezmiennie pragnie żyć z Panem, a całe jego fałszywe na ten czas pojmowanie może wcale go nie przekreślać, on może z tego wyjść, więc jakże ja miałbym go osądzać już tylko po tym że w danej chwili błądzi? Mogę i powinienem go napomnieć, pomóc mu zrozumieć, ale na pewno nie spieszyć się z określaniem go mianem "heretyk".

Życie w grzechu lub popadnięcie w zwiedzenie to nie jest to samo, co głoszenie herezji w sensie nauczania odstępstwa od wiary. Są oszuści i oszukani. Są fałszywi nauczyciele i ich ofiary. Uważam, że należy odróżnić jednych od drugich. Jeśli ktoś rzeczywiście głosi lub naucza herezji, jest heretykiem. Jeśli ktoś przyjął herezję, ale jej nie naucza i nie głosi innym, to jest ofiarą herezji. Takiemu należy pomóc.

W ogóle zwalczać należy fałszywe nauki i walczyć o wiarę raz na zawsze przekazaną świętym [Judy 3], ale bliźniego należy miłować i nie zwalczać ludzi, bo to się kończy trwaniem w gniewie długo po zachodzie słońca i robieniem krzywdy ludziom.

nowy napisał(a):
Nie każda bowiem nauka oparta w jakiś sposób na Biblii jest nauką Chrystusową. Cóż wtedy? Wtedy należy najpierw powiedzieć że kłamie, że nie trzyma się prawdy a potem przestać go nazywać bratem, bacząc samemu na to by nie popełniać podobnego błędu i nie stracić przede wszystkim ze swych oczu Pana. Domyślam się o co pytasz i prawdopodobnie masz rację irytując się na niektórych "głosicieli" przeróżnych dziwnych nauk, i uważam że to dobrze, niemniej tym bardziej winniśmy wtedy koncentrować się na naszym Panu, na Jego Słowie, na modlitwie, na szukaniu Jego woli, bo walka z herezją, choć czasem słuszna, jeśli nie jest połączona z chodzeniem w Panu, może źle się i dla nas skonczyć. A Pan, po pierwsze nie dam nam popaść we frustracje, zgorzknienie, a po drugie, najważniejsze, nigdy nas nie zostawi samych na pastwę zwodzicieli i heretyków. On jest najpewniejszym ratunkiem przed herezjami i gwarancją że postąpimy słusznie. On, nie nasza wiedza, nie nasze pojmowanie co już jest, a co jeszcze herezją nie jest. Mimo że pojmować możemy całkiem słusznie, nie należy ufać tylko sobie i swojemu rozumieniu.

Pismo jasno i wyraźnie określa, jak powinniśmy postępować w stosunku do ludzi głoszących herezje [II Jana 9-10; Tyt. 3:10-11]. Jest całkowicie jasne, że herezjami nie można zajmować się ZAMIAST relacją z Panem, natomiast "zmiękczanie" tematu w stylu "nie zajmuj się herezjami tylko trwaj w Panu" jest piękne, ale równie niezgodne ze Słowem Bożym, jak opcja pierwsza. Trwanie w Panu jest również trwaniem w Jego Słowie [Jan 15:7], a każda nowa nauka powinna być badana na podstawie Pism [Dz. Ap. 17:10-12]. Znam wielu ludzi, którzy szczerze kochają Pana, ale nie trwają w Jego Słowie i popadają w przeróżne cierpienia zanim pozwolą się Panu wydobyć z pułapek, w które by nie wpadli, gdyby tylko sprawdzili na podstawie Słowa to, w co niepotrzebnie uwierzyli.

nowy napisał(a):
Dlatego że wtedy moja wielka młodzieńcza gorliwość była skoncentrowana na Panu i to On był mi światłem, i to On ukazał mi wszystko w należytym świetle nie czyniąc ze mnie wcale krytykanta, jakiegoś sfrustrowanego antyheretyka, ale po prostu radosnego i spokojnego człowieka, który spokojnie umiał powiedzieć po prostu zwyczajnie"nie", nikogo przy tym nie uważając za wroga.

Apostołowie nie byli ani krytykantami, ani sfrustrowanymi antyheretykami. A jednak sporo miejsca w swoich listach poświęcają ostrzeżeniom przez fałszywą nauką, herezją i zachęcają do wytrwania w prawdzie Słowa Bożego. Byli radosnymi, spokojnymi ludźmi, co nie przeszkadzało im pisać takich tekstów jak Pawłowi o Hymeneuszu, Filetosie i Aleksandrze, Piotrowi o fałszywych prorokach, czy Janowi i Judzie o fałszywych nauczycielach. Problem polega na tym, żeby BUDOWAĆ I UMACNIAĆ braci oprócz takich ostrzeżeń. Nie każdy, kto sprzeciwia się kłamstwu, jest od razu sfrustrowany i nie jest radosny i spokojny. Tutaj potrzebna jest równowaga, widoczna w pismach apostołów i słowach samego Jezusa. Nie każdy jest powołany do publicznego zwalczania herezji (tak jak nie każdy jest powołany do nauczania), natomiast każdy jest powołany do pilnowania siebie samego, a ludzie powołani do nauczania szczególnie powinni być gorliwi w chronieniu trzody poprzez prawidłowe nauczanie i sprzeciwianie się fałszywej nauce:

"Biskup bowiem jako włodarz Boży, powinien być (...) trzymający się prawowiernej nauki, aby mógł zarówno udzielać napomnień w słowach zdrowej nauki, jak też dawać odpór tym, którzy jej się przeciwstawiają" [Tyt. 1:7-9]

"To głoś i tego nauczaj. Niechaj cię nikt nie lekceważy z powodu młodego wieku; ale bądź dla wierzących wzorem w postępowaniu, w miłości, w wierze, w czystości. Dopóki nie przyjdę, pilnuj czytania, napominania, nauki. Nie zaniedbuj daru łaski, który masz, a który został ci udzielony na podstawie prorockiego orzeczenia przez włożenie rąk starszych. O to się troszcz, w tym trwaj, żeby postępy twoje były widoczne dla wszystkich. Pilnuj siebie samego i nauki, trwaj w tym, bo to czyniąc, i samego siebie zbawisz, i tych, którzy cię słuchają" [I Tym. 4:11-16]

"A człowieka, który wywołuje odszczepieństwo, po pierwszym i drugim upomnieniu unikaj, wiedząc, że jest on przewrotny i grzeszy, i sam na siebie wyrok wydaje" [Tyt. 3:10-11]

"Kto się za daleko zapędza i nie trzyma się nauki Chrystusowej, nie ma Boga. Kto trwa w niej, ten ma i Ojca, i Syna. Jeżeli ktoś przychodzi do was i nie przynosi tej nauki, nie przyjmujcie go do domu i nie pozdrawiajcie" [II Jana 9-10]


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz sie 21, 2008 1:09 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr mar 19, 2008 1:54 pm
Posty: 829
Na to co napisał Smok, należy powiedzieć "Amen" :P

P.S. uprzedziłam nowego 8)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz sie 21, 2008 1:10 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 15, 2005 7:24 pm
Posty: 1321
Cytuj:
Axanna: jednak Pan powiedział coś takiego, że "kto nie jest z nami, ten jest przeciwko nam"

Dokładnie było inaczej powiedziane:
"kto nie jest przeciwko nam, ten jest za nami".

Ale to szczegół, choć różnica znacząca.

Smok - myślisz, że Tytus, był starszym?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz sie 21, 2008 1:46 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr mar 19, 2008 1:54 pm
Posty: 829
Mk 9:40 Bw "Bo kto nie jest przeciwko nam, ten jest za nami."

Ale mówiłam o tym:

Mt 12:30 Bw "Kto nie jest ze mną, jest przeciwko mnie, a kto ze mną nie zbiera, rozprasza."

Tak że Twój "szczegół", zarówno jak i "różnica" są jakby obok tematu troszeczkę :wink:


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 43 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 63 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL