www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest Pn kwi 29, 2024 12:55 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 31 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: Śr maja 07, 2008 10:13 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 25, 2005 8:43 am
Posty: 255
Lokalizacja: Podlasie
Jak wyglada gloszenie Ewangelii niezbawionym w waszym osobistym zyciu? Wdzieczny bym byl gdyby jak najwiecej forumowiczow podzielilo sie swiadectwami.

_________________
Mat 6;33


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz maja 08, 2008 10:58 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Nie bardzo rozumiem pytanie, ale spróbuję. Mówię każdemu, kto chce słuchać. Nie "dławię" na siłę Ewangelią tych, którzy nie chcą słuchać. Nie mam okazji głosić na stadionach ani w innych miejscach publicznych, więc robię to wszędzie, gdzie mogę. Wożę samochodem paczkę Nowych Testamentów w wydaniu Gedeonitów i jeśli mam okazję, to daję NT w ramach ewangelizacji. Nie robię "akcji", tylko staram się słuchać Ducha Świętego i mówić to, co trzeba wtedy, kiedy trzeba. Czy o to Ci chodziło?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz maja 08, 2008 8:20 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So kwi 02, 2005 11:32 am
Posty: 434
Lokalizacja: Olkusz
Uczestniczyłem w ewangelizacjach małych i dużych jak namiotowe w których nikt się nie nawrócił bo nie były wolą Bożą ale ci, co je organizowali nie chcieli tego zobaczyć. Można się było po wszystkim jeszcze nasłuchać głupawych i naiwnych pseudo argumentów dlaczego było warto, choć stracono jedynie mnóstwo czasu, środków i sił a nie było owocu. Uważam, że nie powinniśmy poddawać się presji działaczy i duchownych, którzy mają plan, lecz nie Pański i którzy mają pożądanie wielkości i tłumów. Namawianie do ewangelizacji niczemu nie służy bo to Pan prowadzi i dodaje do zboru gdy chce go powiększać a naszym tylko chceniem niczego dobrego nie uczynimy.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz maja 08, 2008 9:55 pm 
Offline

Dołączył(a): Pt maja 06, 2005 12:18 am
Posty: 1266
Ja świadczę życiem zmienianym przez Jezusa.
Słucham Go i jak mówi idż to idę.
Raczej "działam " wśród kobiet.
Jak trzeba to mówię otwartym tekstem.Ale to Pan wyszukuje odpowiednie sytuacje i ludzi.
Nie uczestniczę w zorganizowanych ewangelizacjach.
Polega to u mnie na "pracy " zpojedynczymi znajomymi aż sami zaczynają pytać.
Usługuję modlitwą wstawienniczą /głównie małżeństwa/ i modlę się o chorych. i młodszym siostrom mówię to co mam mówić
Pewnie niewiele Ci pomogłam bo ewangelista jako taki ze mnie kiepski ale Pan potwierdza to co robię. :D i to jest Super


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz maja 08, 2008 11:54 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 25, 2005 8:43 am
Posty: 255
Lokalizacja: Podlasie
Dzięki za wypowiedzi :) Ja osobiście przez długi czas żyłem w takim "ukryciu", starałem się być świadectwem na uczelni, ale najczęściej polegało to na nie śmianiu się z głupot tego świata, nieprzeklinaniu itd, co zresztą nie wywierało na nikim większego wpływu, chociaż przyznawałem się do Jezusa i tego co wyznaję, jeśli zachodziła taka potrzeba. Zauważyłem jednak, ze ludzie po prostu uważali mnie za "fajnego protestanta", który ma gdzieś tam swoje przekonania, w które nie ma potrzeby wnikać, bo wiara to sprawa osobista...

Pewnego dnia jednak ujrzałem ten mój taki chrześcijański bezsens, dosłownie - brak celu w chrześcijańskim życiu. Co z tego, że chodzę na modlitwy, kolejne studia Słowa, czytam dużo literatury chrześcijańskiej, nieustannie się napełniam, i napełniam, i prostuje duchowo, kiedy między ludźmi na co dzień, zachowuję się zupełnie inaczej? I to zachowanie nie wynikało poniekąd z braku odwagi, co raczej z uczucia sztuczności, bo dziwnym byłoby nagłe zagadywanie do wszystkich ludzi na temat Boga, kiedy przez 2-3 lata na ogół milczałem.

Dlatego pewnego dnia po prostu modliłem się, aby Bóg wlał w moje serce pasję do głoszenia Ewangelii, a ściślej mówiąc, pasję do życia tak, jak robił to Jezus. W przeszłości miałem różne swoje hobby, zainteresowania, którymi się chlubiłem i chciałem, aby wszyscy o nich wiedzieli, jednak jako chrześcijanin dałem się nabrać, że to co wyznaję to moja osobista sprawa, z którą nie powinienem się narzucać innym, bo potraktują mnie jak sekciarza itp itd, mnóstwo wymówek po prostu... Zacząłem się modlić o to, by pasją mego życia stało się po prostu życie tak jak Jezus - wśród potrzebujących na ulicy, w mieście gdzie dane mi jest akurat przebywać. Chcę złożyć świadectwo, że Bóg wysłuchał mojej modlitwy :)

W sumie ten temat założyłem w pewnym sensie czując się zainspirowany tym, co Smok powiedział w którymś z postów (nie pamiętam gdzie), a mianowicie, że my jako chrześcijanie, często jesteśmy tylko "mocni w gębie", ale z uczynkami jest gorzej... Nie chcę tu naprawdę nikogo osądzać, ale czasami mam wrażenie, że za dużo czasu spędzamy na "dzieleniu włosa na czworo", zamiast po prostu spędzić ten czas na pomocy i pracy z tymi, którzy tak naprawdę tego potrzebują. Ja wiem że jest "ciężko z czasem", że jest praca, dzieci, dom, szkoła itp... Ale powiem szczerze, że wiele zależy od ustawienia sobie właściwych priorytetów w życiu. Ja też mam obowiązki, studia, zajęcia pozalekcyjne, czasami praca, niezbawiona rodzina, którą muszę odwiedzać, itp. itd. Muszę jednak zaświadczyć, że jeśli się chce, to MOŻNA w tym wszystkim, znaleźć naprawdę sporo czasu, na dzielenie się Ewangelią i służenie Bogu. I nie mam tu na myśli "kampanii ewangelizacyjnych" czy innych dziwnych rzeczy, jakie pojawiają się teraz w Kościele.

Jak to wygląda w moim życiu? Ja po prostu nie mogę (naprawdę) dalej patrzeć, jak tłumy moich rówieśników idą bezmyślnie na śmierć, kiedy Jezus dokonał dla nich tak wiele... W praktyce, razem z garstką osób postanowiliśmy w całkowitej prostocie i nieprofesjonaliźmie wyjść do parków, "między opłotki" i rozmawiać z ludźmi o tym, co Jezus dokonał w naszym życiu. I powiem szczerze, że gdybyśmy czekali aż "Pan ich przyda do zboru", to byśmy najprawdopodobniej dalej tworzyli zauroczone w sobie kółko wzajemnej adoracji... Ale dzięki Bogu jest inaczej. Pan naprawdę błogosławi to co robimy, przyznaje się do tego co głosimy i jeśli trzeba, potwierdza to mocą Ducha Świętego.

Dlatego zachęcam wielu zniechęconych, zawiedzionych, "skwaszonych" zachowaniem innych, aby się nie poddawali i szli dalej :) Osobiście sam miałem duży problem ze strachem przed głoszeniem i wyznawaniem przed innymi swoim zachowaniem, że Jezus jest Panem. Jednak zostałem z tego uwolniony, kiedy modliłem się przeciwko tym duchowym atakom (bo widziałem, że nie jest to tylko kwestia nieśmiałości czy coś takiego) i obecnie nie mam dosłownie żadnego problemu ze wstydem czy strachem przed przyznaniem się do Jezusa. Bóg zrobił nawet więcej - wlał w moje serce prawdziwe, szczere pragnienie służenia i oglądania zbawienia tych wszystkich ludzi, do których wychodzimy.

Dlatego jeszcze raz, zachęcam do podjęcia tego samego kroku - oddaniu całego swojego życia dla grzeszników... tak jak Jezus oddał swoje dla nas...

Błogosławię i pozdrawiam !!

_________________
Mat 6;33


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pt maja 09, 2008 6:28 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So kwi 02, 2005 11:32 am
Posty: 434
Lokalizacja: Olkusz
Cytuj:
I powiem szczerze, że gdybyśmy czekali aż "Pan ich przyda do zboru", to byśmy najprawdopodobniej dalej tworzyli zauroczone w sobie kółko wzajemnej adoracji... Ale dzięki Bogu jest inaczej. Pan naprawdę błogosławi to co robimy, przyznaje się do tego co głosimy i jeśli trzeba, potwierdza to mocą Ducha Świętego.

Właśnie Pan w ten sposób przydaje, że inspiruje jednego do działania a kogoś innego aby spotkał tę osobę. Smit Wigleswort modlił się spacerując ulicami swojego miasta kilka godzin aby Bóg dał mu rozpoznać tę właściwą osobę, którą Bóg chce zbawić. Często własnie Bóg wyciągał daną osobę z domu różnymi sposobami, używając nawet znajomych tej osoby, aby w końcu skrzyżowała swoje drogi ze Smitem. Podoba mi się jego skuteczność i celność :) Ci, którzy zarzucają sieci na całe miejscowości mają często mniejszą skuteczność od jednej wędki takiego człowieka co chodzi blisko z Bogiem. Spotykałem się często z presją i naciskaniem innych wierzących na ewangelizację. Tymczasem uważam, że dobrze czynią oczekując na Bożą inspirację i pobudzenie siebie lub innych. Bóg może chcieć wykorzystać jakiegoś człowiek ( jak Filipa w Dz. Ap.) albo uważa, że teraz nie jest czas na przydawanie tylko inne działania. Może być też tak, że Bóg wręcz chroni ludzi aby nie trafili do zwiedzionego, martwego albo nie mającego jego poparcia zboru.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pt maja 09, 2008 9:36 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 25, 2005 8:43 am
Posty: 255
Lokalizacja: Podlasie
Aha teraz rozumiem o co chodzi z tym przydawaniem :)

Zgadzam się z tym, że nie należy wywierać presji i zmuszać innych wierzących do ewangelizacji, bo najczęściej nie przynosi to właściwych rezultatów. Jednak czasami też trzeba podejmować konkretne decyzje, tak było przynajmniej u mnie. Wiele osób nosiło się z zamiarem "robienia czegoś" dla ludzi ze świata, jednak często były to tylko chwilowe uniesienia, bez wytrwania w tym. My kiedy podjęliśmy się pracy z ludźmi z ulicy, musieliśmy twardo postanowić, że będziemy w tym trwali, nawet jeśli nie będzie się nam na początku powodziło. I były chwile kryzysu w tym wszystkim, ale Bóg jest wierny.

Nieustanną inspiracją dla mnie jest pewien werset:

2 Sam. 23:8
To są imiona rycerzy Dawidowych: Joszeb-Baszszebet, Tachmonita, najprzedniejszy z trzech; on to wywinął (w org. - uniósł ponad)włócznią nad ośmiuset, których pobił za jednym zamachem.

Kiedy Joszeb był otoczony przez 800 wojowników nieprzyjacielskich, nie poddał się ale uniósł swą włócznię na znak, że będzie walczył do końca, i Bóg dał mu zwycięstwo. Podobnie jest z nami, w mieście w którym pracujemy, są 4 zbory, łącznie może 400 osób wierzących, ale znalazło się tylko 4-5 osób chętnych do pracy o której pisałem. Może się wydawać - jaki jest sens, co możemy zrobić w pojedynkę itp. Biblia pokazuje że wiele można.

Słyszałem niedawno świadectwo o młodym, 16-17 letnim chłopaku, który był całkowicie sam jeden wierzący, w pewnym mieście w Polsce. I on też mógł powiedzieć - co ja mogę? Ale zamiast tego, kiedy zbliżały się święta, nakręcił burmistrza, dyrektora domu kultury, lokalną stację radiową czy telewizyjną, już nie pamiętam, lokalną gazetę, zaprosił mnóstwo ludzi do domu kultury i... Postanowił rozdawać prezenty dla ubogich dzieci, chciał żeby wszyscy o tym wiedzieli. Potem jednak zaświadczył przed wszystkimi, że Bóg dał mu największy, nieprzemijający prezent... i zaczął zwiastować Ewangelię szokując wszystkich...

Jeśli się chce - MOŻNA... pytanie tylko, czy w pewnym momencie my Chrześcijanie nie gubimy tego najważniejszego celu z naszych oczu - wypełnianiu woli Ojca, który powiedział - "czyńcie uczniami wszystkie narody". Ja zgubiłem, ale dziękuję Bogu za to, co teraz czyni w moim życiu i pragnę, aby jak najwięcej osób doświadczało tego samego...

_________________
Mat 6;33


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pt maja 09, 2008 11:20 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Lechu napisał(a):
Jeśli się chce - MOŻNA... pytanie tylko, czy w pewnym momencie my Chrześcijanie nie gubimy tego najważniejszego celu z naszych oczu - wypełnianiu woli Ojca, który powiedział - "czyńcie uczniami wszystkie narody". Ja zgubiłem, ale dziękuję Bogu za to, co teraz czyni w moim życiu i pragnę, aby jak najwięcej osób doświadczało tego samego...

Moim zdaniem, "czynienie uczniami wszystkich narodów" jest reczą normalną dla każdego odrodzonego człowieka, o ile on sam żyje tym, co ma głosić i o ile w nim jest światłość, która świeci przed ludźmi (bardziej lub mniej, ale świeci). Jeśli ta światłość zaczyna przygasać, to trzeba się modlić o własny stan, żeby to, co głosimy, było prawdą w naszym własnym życiu, a nie teorią.

Bóg widzi, gdy pragniemy Mu służyć i nikogo, kto pragnie, nie pozostawi bez odpowiedzi. Ja ostatnio sporo pracuję w interncie i siłą rzeczy mam kontakty z ludźmi zza granicy. Ostatnio trafiła mi się okazja do ewangelizacji... Chińczyków. :D

Wyobraźcie sobie, że w ramach nawiązywania kontaktów biznesowych zacząłem rozmawiać z przedstawicielką chińskiej firmy przez skype'a. Najpierw rozmawialiśmy trochę o ogólnych sprawach i otworzyły się drzwi do zwiastowania. Potem wysłałem jej film o... przebudzeniu w Chinach. Do Chin wysłałem. Ciekawe, nie? Potem udało mi się odnaleźć znajomego Chińczyka z kościołów domowych, który "przejął sztafetę" i teraz z nią rozmawia już "jak Chińczyk z Chińczykiem". A dzisiaj rano do niej zagadałem i okazało się, że... właśnie czyta Biblię. A jej podpis na skypie mówi wiele: "God works in mysterious ways". Proszę, MÓDLCIE SIĘ O NIĄ. W końcu, jak wszystkim narodom, to wszystkim. 8)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pt maja 09, 2008 7:26 pm 
Offline

Dołączył(a): Pt maja 06, 2005 12:18 am
Posty: 1266
:lol: Super!!!!!Jak wszystkim to wszystkim.
Jasne,że się pomodlę!!!!!


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pn paź 20, 2008 8:56 am 
Offline

Dołączył(a): Śr mar 19, 2008 1:54 pm
Posty: 829
Wczoraj zostałam zaproszona przez pewną siostrę w gości do sąsiedniego miasteczka, gdyż ona kupiła nowy dom i przeprowadziła się i chciała mi pokazać. Więc pojechaliśmy, a po drodze, zajechały do jej starego domku (gdzie miała mieszkać teraz jej córka) po jakieś tam klamoty. Samochód został na podwórku, a my weszły do domu ("możesz nie zamykać, bo tu nikt nic nie ruszy" - więc zostawiłam otwarty z torebką, pieniędzmi, kluczami i dokumentami w środku).
Gdy wyszłyśmy z domu, nagle przed naszymi (wytrzeszczonymi) oczyma nie wiem skąd wyłonił się brudny i bardzo źle ubrany chłopak, ok. 25 lat, z małym plecakiem i odpadającymi od butów podeszwami i jąkając przerwał nasze zdębiałe gapienie się pytaniem, czy to tu jest ośrodek dla bezdomnych. Zaczęłyśmy go wypytywać, skąd on jest (z Poznania), czy ma rodzinę (jakiegoś wuja pijaka) i co tu robi (a nic, szuka dorywczej pracy). Wtedy powiedziałyśmy, że w tym małym miasteczku nie ma ośrodka dla bezdomnych i że najbliżej jest w Lublinie, żeby tam jechał, a bilet kosztuje tylko 2zł.
Wtedy on poprosił nas o pieniądze, bo powiedział nie jad dawno nic ciepłego. Więc poszłam do samochodu, wzięłam pieniądze z torebki (sprawdziłam przy okazji, czy nic nie zginęło) i dałam mu, po czym on znikł nam z oczu tak samo w mgnieniu oka i niepostrzeżenie, jak i się zmaterializował.

Opowiadam to ze wstydem. Pokutuje przed Panem i proszę, aby wymazał moją winę. Ale "wiarę" okazałyśmy, nie ma co... Sad Nie powiedziałyśmy temu biedakowi, całemu opętanemu przez demony, ani słowa o Bogu, który może mu pomóc, uzdrowić go i zmienić jego psie życie. O modlitwie już nie wspominam - czemuż nie zapytałam go przed tym, jak dałam mu pieniądze, czy mogę się za niego pomodlić? Póki nie dostał kasy, to by się zgodził. Zachowałam się jak egoistka... jak świnia, która myśli tylko o sobie, a wierzy w Boga, który ma kochać przede wszystkim mnie i mnie błogosławić. A przecież Ewangelia Chrystusowa jest właśnie dla takich biedaków, jak ten chłopak. Wszystko na co mnie było stać, to wybełkotać modlitwę do Pana za tego chłopaka... kiedy już sobie poszedł, zamiast powiedzieć mu dwa słowa o Bogu, kiedy była ku temu okazja... bo myślałam ... o torebce, czy nic nie ukradł... jaki koszmar... :?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pn paź 20, 2008 3:29 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Też tak nieraz miałam. Módl się o chłopaka, Pan się o niego na pewno zatroszczy.
Kiedyś w sklepie spotkałam starą znajomą (zmieniła pracę). Dziewczyna wyraźnie miała ochotę na rozmowę. A ja zamiast wykrzystać okazję, to paplałam coś o pracy, w dodatku narzekając na nią. Potem było mi wstyd i prosiłam Boga o wybaczenie.
Za parę dni spotkałam tę samą osobę drugi raz. Zupełnie jakbym miała naprawić błąd. I zdobyłam się na odwagę, porozmawiałam o Bogu, dałam jakąś broszurkę( zawsze mam w torebce parę). Nie wiem, czy ta znajoma wzięła to na poważnie, ale mi było po tym trochę lepiej.
Być może spotkasz tego chłopaka- albo mu podobnego- jeszcze raz...Lepiej się przygotuj.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr paź 22, 2008 8:19 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 23, 2008 6:01 pm
Posty: 37
Lokalizacja: Opole
Witam po saksach. :)

Axanna napisała
Cytuj:
Opowiadam to ze wstydem.


Cenne (jak Axanna :wink: ), konkretne świadectwo o tym jak dajemy się zaskoczyć. Szczere i budujące, bo już sama szczerość buduje, ale przede wszystkim rodzi potrzebę czujności plus wrażliwość na innego człowieka. Często mi się podobne rzeczy zdarzały i pewnie jeszcze zdarzą, choć wolałbym być już zawsze bystry i przytomny.
Zastanawiam się natomiast jak często przegapiłem okazję nie zauważywszy jej nawet. To dopiero problem. W żadnym razie nie chcę babrać się w samooskarżeniu aż do zieloności, ale zrodziło się we mnie podejrzenie (spostrzeżenie), że bywa mi obojętne czyjeś zbawienie, bo jestem zagoniony wokół własnych spraw i kłopotów, bo jestem zniechęcony brakiem zainteresowania Dobrą Nowiną lub lekceważącym stosunkiem do niej, wreszcie, bo nie chce mi się zwyczajnie podjąć trudu ruszenia własnego ociężałego tyłka. A tego rzeczywiście należy się już wstydzić. Na pewno bardziej niż chwili nieuwagi.
Jeszcze się wstydzę dzięki Bogu.
Obym do końca moich dni umiał się rumienić.

Tyle. Bo ktoś mi wytknie, że właśnie tworzę ranking świątobliwie zawstydzonych.
Myślę jednak, że tylko z Bożej inspiracji jesteśmy w stanie działać skutecznie i powinienem otworzyć się na nią jak tylko potrafię. Dlatego mam wrażenie, że właśnie przed chwilą zasugerował mi Pan, że tej pani której przed paroma dniami otarłem zderzak na parkingu, a która, dzwoniąc do mnie dzisiaj wyraziła już szczere zadziwienie faktem, że znalazła (dopiero, ale jednak :? ) mój numer telefonu za wycieraczką, winien jestem (prócz nieznanej mi jeszcze kwoty w złotówkach) wyjaśnienie przyczyny mojego nie standardowego w dzisiejszym świecie zachowania. Na pewno jest to jakaś okazja i chociaż może nie będę oglądał spektakularnego nawrócenia wśród grzmotów i kruszących się skał, to warto ufać w nieprzypadkowe zrządzenie okoliczności i wypatrywać w nich (choćby przez wiarę) konsekwentnej realizacji Bożej woli.

Ech.... Żeby się to udało, żeby się nie skończyło na pobożnych życzeniach, przemądrzalskich deklaracjach itd....
No cóż… Już się nie mogę doczekać.
Pozdrawiam.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz paź 23, 2008 3:25 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr mar 19, 2008 1:54 pm
Posty: 829
Dziękuje Synu oracza:)
Życzę ci powodzenia, oby się udało.
Pozdrawiam.

Wątpie, Owieczko, żebym miała spotkać tego chłopaka po raz drugi. Po prostu przepadło... niestety. Co prawda, czasem się za niego modle do Pana :)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: N lis 02, 2008 4:35 pm 
Marck5 napisał: "Uczestniczyłem w ewangelizacjach małych i dużych jak namiotowe w których nikt się nie nawrócił bo nie były wolą Bożą ale ci, co je organizowali nie chcieli tego zobaczyć."

Ja bym takich pochopnych wniosków nie wysnuwała. Pan działa jak chce i zadne pieniadze nie są zbyt duze jesli chodzi o zbawienie człowieka. Takze zaden czas poswiecony na zwiastowanie ewangelii nie jest stracony. Ja pierwszy raz ewangelie uslyszalam na ewangelizacji namiotowej (i to nie w swoim miescie) i razem z kuzynem podjelismy tam najwazniejsza decyzje w zyciu choc na prawdziwe nowonarodzenie trzeba było jeszcze poczekac. Moj maz natomiast pierwszy raz ewangelie usłyszał na koncercie rockowym, pierwszy raz wtedy tez ktos sie modlil o niego a potem ciekawosc zaprowadzila go do zboru i jest tam juz 13lat. Byl jedynym ze swojej paczki ktoremu Bog otworzyl oczy. Chwała mu!


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: N lis 02, 2008 4:37 pm 
Mam na mysli Boga. Chwala Jemu za to ze otworzył oczy mego meza i moje! :D


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 31 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 45 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL