Dzik napisał(a):
Jeżeli Bóg faktycznie mam mi coś do powiedzenia być może zrobi to na najbliższej wyprawie. Wybaczcie, ale ufam bardziej, górom i pustyni niż ludziom, u których na forum świadectwa chrześcijańskiego stanowią 5 % a reszta to teologiczne tyrady o wątpliwej dla mnie logice.
Ufać to chyba masz BOGU. A logikę wypowiedzi należy sprawdzać ze Słowem Bożym w ręku. Znasz na tyle Pismo, żeby ocenić owe , jak piszesz "tyrady" jako nielogiczne?
Cytuj:
Swoją drogą ciekawe stwierdzenie z tymi egzorcyzmami. Mało widziałem ludzi w kościołach "postępowych" ludzi przestraszonych życiem, którzy np boją się wziąć do ręki tłumaczenie Biblii Bormana czy Hegla wpadać od razu w "święte oburzenie".
Święte oburzenie to mnie ogarnia, jak widzę, ze ktoś obraża mojego Pana i bluźni. Tłumaczenia Bormana, Hegla...nie znam. Ale nie bałabym się wziąć ich do ręki- po prostu sprawdziłabym, czy owe tłumaczenia nie przekręcają Słowa. Jeśli nie, to O.K., jeśli znalazłabym wg poznania jakie dał mi Bóg jakieś "odchyły" od czystego Słowa, to odrzuciłabym owe dzieła. Nie ze względu na "bycie przestraszonym życiem"(?) ale ze względu na bojaźń Bożą.
Cytuj:
I pytanie. Kończąc ten wątek, który widzę zaczyna schodzić do poziomu tłuczenia się Biblią. Co sądzicie o psalmie 150. "Chwalcie go bębnem i pląsaniem". Spoko, zabierzecie mi flagi, mogę tańczyć bez nich.
[/quote]
No...że można Go chwalić bębnem i pląsaniem. Są pewne okoliczności, w których ludzie się cieszą i w ten sposób swoją radość wyrażają. Nie widzę jednak powodów, dla których ten fragment odnosić do porządku na nabożeństwach- i trudno mi sobie wyobrazić, aby ludzie się schodzili i za każdym razem "pląsali". To się może zdarzyć, myślę, że gdyby ktoś został uzdrowiony w cudowny sposób, i zacząłby pląsać z radości, i inni by dołączyli, to nie byłoby w tym nic zdrożnego czy niewłaściwego. Ale urabianie z tego kawałka tekstu normy dla wszystkich nabożeństw to dla mnie jakaś paranoja.
W Dz. Ap. w dniu zesłania Ducha jakoś nikt nie pląsał. W ogóle też o tym nie czytam w listach...natomiast czytam: "gdy się schodzicie, jeden z was służy psalmem, inny nauką, inny objawieniem, inny językami, inny ich wykładem, wszystko to niech będzie ku zbudowaniu"...itd. Gdzie tu miejsce na owe szaleństwa propagowane w pewnego typu zborach?
Poza tym imitowanie radości na siłę mija się z celem. Pamiętam, jak pastor kazał nam krzyczeć na 3/4 , bo gdzieś w ST wyczytał, że mamy krzyczeć na chwałę Pana, albo jak na siłę zmuszał ludzi do tańczenia i skakania...szło to z ciała, a nie z Ducha i niewiele z tego było pożytku.
Radujmy się przed Panem nawet pląsając, ale niech to będzie prawdziwie z Ducha a nie raz przyjętą formą, którą wciska się każdemu pod groźbą usłyszenia zarzutu bycia "nieduchowym"...
Piszesz, Dziku, jakby Cię ktoś zaprogramował, powtarzasz te "utarte frazesy", a masz się za jakiegoś buntownika...e, tam. Jaki tam z Ciebie buntownik.Nałykałeś się jakichś teoryjek blado opartych na Piśmie, na jakichś fragmentach wyrwanych z całości i myślisz, że wszystko wiesz najlepiej..?
Cytuj:
który widzę zaczyna schodzić do poziomu tłuczenia się Biblią.
Argumentację ze Słowa nazywasz "tłuczeniem się Biblią"? To jak Ty właściwie chcesz rozmawiać? Chcesz tu kogoś przekonać, że jest ograniczonym "tłukiem" od Biblii i nie rozumie owej "wolności" którą Ty masz oraz powinien "przestać bać się życia"- za pomocą jedynie własnych odczuć i przekonań opartych na...eee Heglu> Czy kim? Skoro nie na Słowie Bożym?
Jeśli tak, to nie jesteś dla nie wiarygodny. Jeśli mówisz o Bogu, o Kościele, o tym, jak ma być- to jedyne, co może mnie przekonać to Słowo Boże. Wykaż ze Słowa, że Twoje wizje są właściwe, a uwierzę Ci. Dlaczego mam polegać na Twoich "odczuciach"...?