Pastor prawdę ci powie
Stwierdzenie, że wszyscy Polacy to znakomici lekarze trąci wręcz banałem. Tak jakoś się składa, że każdy z nas wie najlepiej, co mu jest i w jaki sposób się leczyć. Z innej strony, czy kogoś dziwi bunt nastolatków przeciwko swoim rodzicom, którzy myślą, że wszystko wiedzą najlepiej i zawsze mają rację? Profesorowie na uczelniach czasem z politowaniem spoglądają na swoich studentów, którzy chcieliby coś odkrywczego powiedzieć, a przecież, co oni mogą wiedzieć. Przykłady można mnożyć. Jednak jest wśród nich pewien szczególny, którym chciałbym się zająć. Mam na myśli przywódców religijnych, a tak konkretnie pastorów niewielkich wspólnot ewangelikalnych. Akurat uwziąłem się na nich z racji mojej przynależności konfesyjnej. Nie to, żebym był antypastorowy. „Wręcz przeciwnie nie mam nic naprzeciwko”.
Kiedy myślę o pracy pastora, to zdaję sobie sprawę, jak wielka odpowiedzialność na nim ciąży. Wcale to a wcale pastorom tego nie zazdroszczę. Pastor musi wiernych nauczać, musi opiekować się owieczkami, musi wskazywać właściwy kierunek. I to wszystko jest naprawdę wielką i obciążającą odpowiedzialnością. Wymaga wielu specjalnych cech i umiejętności. A wśród tych wszystkich jest jedna, która jest niezbędna. Pokora. Mam na myśli szczególny rodzaj pokory. Pokorę, która czasem mówi: „Nie na wszystkim się znam. Nie o wszystkim wiem. Istnieją inni ludzie, którzy mają o wiele więcej do powiedzenia na jakiś temat ode mnie.” Dlaczego to jest takie istotne? Otóż dlatego, aby nie wpaść w tę samą pułapkę, w którą wpada tak wielu „Polaków-lekarzy”, w którą wpadają rodzice, profesorowie i wiele innych osób. Pastor stojący w każdą niedzielę za kazalnicą może zacząć powoli myśleć, że powinien znać odpowiedzi na wszystkie pytania. A co gorsze, może w końcu w to uwierzyć. I co wtedy? Wtedy zacznie wypowiadać się na tematy, na których kompletnie się nie zna. Wypowiadanie się to jeszcze nie grzech. Problem jest wtedy, gdy zaczyna się wypowiadać niemal ex cathedra. A w naszym środowisku ewangelikalnym niektórzy myślą, że wystarczy rozpocząć zdanie od tego, że przecież „Słowo Boże tak mówi”, aby przekonać swoje owieczki, że jest to niepodważalna prawda, w którą należy wierzyć i nie wątpić. Tylko, czy rzeczywiście Słowo Boże tak mówi? No skoro pastor tak powiedział, to chyba dobrze zinterpretował. Czy ktoś śmie się nie zgodzić? Do czego to prowadzi, to naprawdę nie warto tu wypisywać. Wystarczy rozejrzeć się dookoła, a na pewno coś znajdziemy.
Żeby już dłużej nie kopać leżącego zakończę apelem. Oto ja, zwykły wierny, zazwyczaj słuchający lub czytający nauczania pastorów, jednak dziś przemawiający, proszę was kochani pastorzy, wyhamujcie trochę i dajcie szansę wypowiedzieć się na niektóre tematy tym, którzy znają się na nich o niebo lepiej od was. Proszę was, uwierzcie, że ludzie naprawdę potrafią samodzielnie myśleć i nie potrzebują waszych odpowiedzi na wszystkie pytania. Proszę was, nie ośmieszajcie się i czasami zamilknijcie. To na prawdę będzie dla nas, głupiutkich owieczek budujące.
|