Miki- zgadzam sie z Toba. Wierzacy poza zborem to patologia.
Jolteon- Tobie tez trudno odmówic racji...ja tez znam osoby, które tak zostaly zindoktrynowane , ze nie chca prawdy w swoim zyciu. Tylko nadal uwazam, ze jesli ktos szczerze pragnie Boga w swoim zyciu i chce wydawac Boze owoce, to nawet jesli jego "wyprany umysl" nie przyjmie prawdy, to moze zadzialac Boza laska. Tak bylo w moim przypadku.
Odeszlam ze zboru nie dlatego, ze mialam watpliwosci co do nauczania, ale nie potrafilam zaufac juz pastorowi i jego zonie. Widzialam oblude- glosili co innego, niz robili( i nie tylko oni). W koncu zrozumialam, ze nie moge dluzej byc "pod takim autoryetem", bo to juz nie jest dla mnie zaden "autorytet". A za takie myslenie w pierwszym rzedzie mozna bylo wyleciec z kosciola.
Co do falszywych nauk- doszlo to do mnie o wiele, wiele pózniej i etapami. Najpierw zobaczylam inne zbory, uslyszalam inne nauczania, przeczytalam inne artykuly i ksiazki...na poczatku to odrzucalam, ale wreszcie zaczelam poznawac "druga strone medalu"(wczesniej nie mialam szans- karmilam sie tylko tym pokarmem, który byl w moim bylym zborze, od nowego narodzenia).
Dzis mysle, ze to moje dejscie od zboru(chociaz w odrzuceniu, z urazami itp.) to byla wlasnie Boza laska- dzieki temu (po paru latach!) nauczylam sie myslec samodzielnie. Musialam jednak stamtad odejsc.
Mysle, ze warto sie modlic o te osoby, które sa pod wplywem zlego nauczania. Cuda sie zdarzaja!