www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest So kwi 27, 2024 9:22 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 91 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 7  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: Pt lis 02, 2007 10:26 am 
Offline

Dołączył(a): Pn maja 02, 2005 12:32 pm
Posty: 672
Często zdarza mi się słyszeć kazania, w których niewiele jest ze Słowa Bożego, a o wiele więcej psychologii. Są to wykłady technik jednania sobie ludzi( chyba tak to można określić) typu: czery zasady przyciągania ludzi do ewangelii, osiem kroków do zwycięskiego życia w Chrystusie, pięć porad, jak postępować, żeby ludzie czuli się kochani przez Boga i temu podobne.
Czuję się jakoś zaniepokojona , kiedy to słyszę i szczerze mówiąc: zawiedziona. Chcę wiecej słyszeć o Jezusie, o nauczaniu ze Słowa, dość już mam technik, zasad i "kroków".
Brakuje mi tego, że nie mówi się też nic o roli Ducha Swiętego, o Jego prowadzeniu w życiu wierzącego. Tak, jakby "sukces ewangelizacyjny" zależał od dobrze zastosowanej techniki.
Oczywiście zawsze są odwołania do Biblii, ale mam wrażenie, że to Biblia jest podpasowana do tych nauczań, a nie że jest to wykład ze Słowa( mam nadzieję, żesie dobrze wyraziłam...). Np. zasada pierwsza: otwieranie. Należy ludzi "otworzyć" na ewangelię poprzez umiejętne zadawanie pytań i poruszanie takich a nie innych temtow w zależności od słuchającego. Jezus też tak robił, kiedy rozmawiał z takim to a takim człowiekiem...Jest to więc zasada uniwersalna i przynosi efekt.

Może się mylę? Może taka "psychologia chrześcijańska" to nic złego? Może te moje niepokoje są nieuzasadnione?
Mam uczucie zawdou po takich kazaniach , mam wrażenie, że przekaz ze Słowa jest jakiś rozmyty. Ale może się mylę?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lis 02, 2007 11:39 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 04, 2007 1:25 pm
Posty: 1505
Lokalizacja: Silesia
Grażyna, a wiesz że tzw. Kursy Alfa wprowadzane są aktualnie także po to żeby "nałowić społeczności ryb"?!?!?

To tych technik "marketingowych" nauczał Rick Warren w książce "Życie świadome celu" (znajoma, która podczytuje FORUM UP zwróciła mi na to uwagę - bo jest tu opisana ta książka i techniki na jakich bazuje...w ARTYKuŁACH -> APOLOGETYKA)

czasami można poczuć się jak taki "cel" którego są świadomi liderzy wspólnot...ciekawe czy mają coś jeszcze do zaoferowania nowym członkom, czy tylko ciągłe przestrajanie się na ewoluujące potrzeby tłumów...ORAZ WŁASNE (bo te wpływy z "dziesięcin"...) - obrzydliwe jest to dla mnie...

jesteśmy teraz z Mężem poza jakąkolwiek "funkcyjną wspólnotą stacjonarną" (z różnych powodów, może to się zmieni)
- ale ostatnio mieliśmy taką wspólną refleksję, że to, co się dzieje wygląda jak takie błąkanie się po pustyni - oby każdy trafił do celu swej podróży, ale skoro Jezus pokazał nam DROGĘ i otrzymaliśmy Ducha Świętego, to naprawdę szkoda czasu na błąkanie się po bezdrożach...

- głodni ani nadzy nie jesteśmy, bo wiemy, co jest naszym chlebem i zbroją i mamy nauczanie dzięki usługiwaniu nam przez Świętych

ale tęsknię za takim miejscem w naszej okolicy, gdzie nie musiałabym być cały czas na "baczność" i czujną, zamiast uwielbiać Boga :(

ps.: i nie istnieje taki dział psychologii jak "chrześcijański" - to, co widzimy wokoło, to wdrażanie technik psychologii (najczęściej społecznej) do środowiska jakim się "zarządza", podobnie jest z "doradztwem" - te same mechanizmy...a nie wszystkie znajdują potwierdzenie w Biblii i zbliżają do relacji z Bogiem...

- można sobie klasyfikować takimi metodami i pracować w oparciu o nie, ale niech to będzie uczciwie przedstawiane, ewentualnie jako alternatywa dla klienta, a nie wdrażane jako "nowy powiew ducha" pod sztandarem "chrześcijańskim"...

_________________
5775
"Ilu więc nas jest doskonałych, tak myślmy. A jeśli o czymś inaczej myślicie, i to wam Bóg objawi. Jednak w tym, do czego doszliśmy postępujmy według jednej miary i to samo myślmy"(Flp 3:15-16 Uwspółcześniona BG, wyd. Wrota Nadziei)
Welcome to Elijahnet!
"NA WIEKI JHWH SŁOWO TWOJE TRWALE ZASIADŁO W NIEBIOSACH" [interlinia Ps.119:89]


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lis 02, 2007 1:56 pm 
Offline

Dołączył(a): Pn maja 02, 2005 12:32 pm
Posty: 672
Cytuj:
To tych technik "marketingowych" nauczał Rick Warren w książce "Życie świadome celu" (znajoma, która podczytuje FORUM UP zwróciła mi na to uwagę - bo jest tu opisana ta książka i techniki na jakich bazuje...w ARTYKuŁACH -> APOLOGETYKA)

Zdaje się, że ta książka robi furorę w wielu zborach. Ostatnio rozprowadzane są takie małe książeczki ewangelizacyjne"Realna nadzieja"- chyba oparte właśnie na tej książce.
Samej książki nie czytałam, ale chyba to zrobię. Chcę wiedzieć, co jest w niej takiego, że tylu pastorów się nią zachwyca.
Cytuj:
czasami można poczuć się jak taki "cel" którego są świadomi liderzy wspólnot...

Otóż to.
Najczęstszym arguemtnem zwoelnników tego typu terii jest tłum walący do zboru. Jakość życia chrześcijanina jest mniej istotny. Cel został osiągnięty i siedzi w kościelnej ławce...

Cytuj:
ale tęsknię za takim miejscem w naszej okolicy, gdzie nie musiałabym być cały czas na "baczność" i czujną, zamiast uwielbiać Boga

Ja też...

Cytuj:
można sobie klasyfikować takimi metodami i pracować w oparciu o nie, ale niech to będzie uczciwie przedstawiane, ewentualnie jako alternatywa dla klienta, a nie wdrażane jako "nowy powiew ducha" pod sztandarem "chrześcijańskim"...

Myślę, że na nabożeństwie można by to sobie było darować...Kazanie to kazanie, wykład Słowa.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lis 02, 2007 2:13 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 04, 2007 1:25 pm
Posty: 1505
Lokalizacja: Silesia
chodziło mi o metody pracy oparte o psychologię i stosowane przy tzw. "poradnictwie chrześcijańskim" - wiesz takie oficjalne "służby istniejące w zborze"
- ale nawet na nabożeństwie coraz trudniej o wykład Słowa - my dzięki Bogu dostajemy wykład do domu (od troszczących się o nas "Braci")

polecam też ten opis mechanizmów jakie stosuje Rick Warren, sama dopiero niedawno do tego zaglądnęłam tu na Ulicy Prostej

a gdzie pokuta, nauka o grzechu i krzyżu, o tym czym jest światłość i ciemność, jak uswięcać się żeby nie utracić tego, co Jezus dla nas okupił Swoim życiem

gdzie nauka o rzeczywistości, do której zostaliśmy przeniesieni

ja juz nawet uważnie słucham pieśni jakimi uwielbia się Boga, bo większość z jakimi zetknęłam się ostatnio w tych wspólnotach w moim mieście to manifestacja "pozytywnego myślenia" i "swojej pozycji chrześcijańskiej" w świecie (realnym i duchowym) ...nie wiem komu to ma chwałę oddawać (tzn. wiem...) i ta bezmyślność "prowadzących" mnie przeraża

przyjdź Panie Jezu!

_________________
5775
"Ilu więc nas jest doskonałych, tak myślmy. A jeśli o czymś inaczej myślicie, i to wam Bóg objawi. Jednak w tym, do czego doszliśmy postępujmy według jednej miary i to samo myślmy"(Flp 3:15-16 Uwspółcześniona BG, wyd. Wrota Nadziei)
Welcome to Elijahnet!
"NA WIEKI JHWH SŁOWO TWOJE TRWALE ZASIADŁO W NIEBIOSACH" [interlinia Ps.119:89]


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lis 02, 2007 4:33 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 02, 2007 1:09 pm
Posty: 60
Witam
Chyba każdy chrześcijanin chce, aby chrześcijan było jak najwięcej.
Chyba każdy chrześcijanin chce, aby jak najwięcej ludzi powiedziało: "Jezus jest moim Panem". Pytanie jednak jakie środki gotowi jesteśmy zaangażować, aby ten efekt uzyskać ? Czy dobrze jest, gdy braki realnego działania bożego chcemy rekompensować poprzez środki multimedialne typu odpowiednie oświetlenie, muzyka itp?
Czy metody psychomanipulacji opartej na emocjach możemy uznać za efektywną metodę ewangelizacji? Myślę, że nie.
Niestety presja liczby wiernych jest często czymś tak silnym, że ludzie godzą się na pewne kompromisy byleby tylko zwiększyć statystyki.
Dobrze jest widzieć wiele osób wyznających Chrystusa, jest to bez wątpienia wielki sukces medialny. Jeśli jednak jest to tylko efekt chwilowego emocjonalnego zauroczenia to rzeczywisty efekt jest znikomy. Ile z tych "nawróconych" za kilka lat będzie nadal nawrócona? Jest to dokładnie tak jak przy wizycie akwizytora, który coś nam wcisnął, my to kupiliśmy po czym po jego wyjściu zastanawiamy się do czego nam to potrzebne i rzucamy to coś na strych lub do piwnicy.
Wydaje mi się, że w sprawach wiary nie można stawiać ilości ponad jakość, no chyba że zależy nam głównie na sukcesie medialnym.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: So lis 03, 2007 10:35 am 
Offline

Dołączył(a): N sie 14, 2005 6:23 pm
Posty: 174
A propos psychologii w chrześcijaństwie -mała dygresja.
W wielu zborach zwłaszcza promujących nauczanie "ruchu wiary"oprócz promowania Hagina,Copelanda i im podobnych zauważyć można bardzo mocne promowanie książek motywacyjnych takich autorów jak Norman Vincent Peale,Robert Schuller,Napoleon Hill czy na przykład broszury pt ."Uwierz" autorstwa założycieli Amwaya...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: So lis 03, 2007 1:38 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 25, 2005 8:43 am
Posty: 255
Lokalizacja: Podlasie
Temat powinien raczej brzmieć niezdrowa psychologia w chrześcijaństwie, albo niezdrowe stosowanie psychologii w chrześcijaństwie. Bo chyba nie ma nic złego w znajomości ludzkiej psychiki i wykorzystywaniu tej wiedzy w zdrowy sposób na chwałę Bożą ?

_________________
Mat 6;33


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: So lis 03, 2007 2:00 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 02, 2007 1:09 pm
Posty: 60
Niestety obawiam się, że pomiędzy "zdrową psychologią" a "nie zdrową psychologią" różnica jest często mało widoczna. Pozyskanie człowieka jako nawróconego to jedno, ale wytrwanie przez niego w tym to drugie. To nie akwizycja, że sukces następuje wtedy, gdy dostaniemy pieniądze za towar i możemy już sobie radośnie pójść do kolejnego potencjalnego klienta.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: So lis 03, 2007 2:02 pm 
Offline

Dołączył(a): Pn maja 02, 2005 12:32 pm
Posty: 672
No nie wiem...czy w ogóle istnieje coś takiego, jak wspieranie dzieła Bożego "zdrową" psychologią. Czy to jest potrzebne?
Psychologia współczesna, o ile ja się orientuję( jeśli się mylę, poprawcie mnie) wychodzi z założenia, że czlowiek jest dobry w swej istocie, trzeba tylko różnymi drogami do tego "dobra" dotrzeć. Człowiek zatem może sie zbawić sam z siebie, swoimi siłami. Może sam, bez udziału Boga poprawić swoje postępowanie, swój charakter, relacje z ludźmi.
Nie twierdzę, że w ogóle nie ma w tych procesach czynnika ludzkiego, ale akcentowałabym- jako wierząca osoba- łaskę Bożą i suwerenne działanie Boga.
Nie podoba mi się także i to, że wmawia się ludziom wielką wartość- poczuj się silny, niezależny, licz na siebie! Jesteś tego wart.
Natomiast ja w życiu -im dłużej żyję- tym bardziej widzę, ile jest we mnie zła, jak trudno mi je zwalczyć.
Współczesna psychologia twierdzi, że największym problemem jest zachwianie poczucia włąsnej wartości. Najgorzej jest ponoć wtedy, kiedy mamy niskie poczucie wartośći.
A ja- im dłużej żyję- stwierdzam, że nie poznałam ani jednej osoby, która by ...źle o sobie myślała, jeśli nie żyje z Bogiem. Ludzie niewierzący samousprawiedliwiają grzech, czują się niewini i nie potrafią o sobie myśleć źle. Owszem- są tacy, którzy myślą, że to inni widzą ich złymi, nieudacznikami, głupimi itp. Ale czy to można nazwac "niskim poczuciem wartości"?
Skoro- wg mnie założenia psychologii są błędne, to i cała nauka, która na tych założeniach się opiera, jest bezwartosćiowa i nie zmienia niczego w życiu człowieka na lepsze.
A nie znam "psychologii chrześcijańskiej", która zostałą stworzona pośród wierzących li tylko i opierałą się na własnych, biblijnych założeniach.

W moim byłym zborze pełno było domorosłych "psychologów". Więcej narobili szkody, niż pożytku. Najwięcej frajdy mieli "duszewni ekschibcjoniści"( tak ich określam na użytek domowy :lol: ). Z wyraźnym zadowoleniem potrafili uzewnętrzniać publicznie swojej uczucia i opoiwdaać, jaki to na przykad mają problem z onanizmem albo kto ich w dzieciństwie molestował( ile w tym było fantazji i chęci zwrócenia na siebie uwagi wiedzą tylko oni).
Stosowanie "psychologii domowej" prowokowało do bardzo dziwnych zachowań, po egzaltację włącznie.
Dobrze też czuli się ci, którzy uwielbiali się nad sobą użalać i ciągle móili o tych samych problemach- jak już ktoś miał ich dość, szli do osoby następnej.
Kiedy przyjeżdzał ktoś z "usługą psychologiczno- uzdrowieńczo- uwalniającą" ustawiałą się do niego kolejka ciągle ...tych samych ludzi.
Pamiętam też modę na "frostowanie"( jeden z braci był "zastępczym ojcem", siostra "zastępczą matką", delikwent zaś zarzucał im różne rzeczy, potem wybaczał, na koniec obowiazkowo rzucano się sobie w ramiona). To n i e działało.
Są takie obszary w życiu człowieka, gdzie bez Boga nie zmieni się nic, a psychologia czy terapie , które calkiem pomijają Boga w procesie uzdrowieńczym mogą dać co najwyżej chwilową poprawę lub złudzenie lepszego samopoczucia.
Ale może...jestem uprzedzona?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: So lis 03, 2007 4:10 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 25, 2005 8:43 am
Posty: 255
Lokalizacja: Podlasie
Grażyna, wszystko to co opisałaś to chyba nie tylko w moich oczach, zupełnie niezdrowe wykorzystywanie psychologii w Kościele. Zgadzam się, że używanie ziemskich i cielesnych metod do "pozyskiwania ludzi" lub jakiegoś dziwnego "utwierdzania" ich w teologicznych frazesach, jest złe.

Nie zgadzam się jednak, by właściwe używanie wiedzy psychologicznej było złe (chociaż z każdej dobrej rzeczy można zrobić zły użytek). Przykładowo, znajomość pewnych zagadnień psychologicznych w celu pomocy ludziom (np. zdrowa wiedza na temat ludzkich emocji, pomocy w zranieniach z przeszłości, wiedza w jaki sposób myślą, rozumują, postępują osoby uzależnione itp.) jest według mnie przydatna, co nie znaczy że całkowicie niezbędna, by im pomóc. Zauważyłem jednak, że często wiele spraw czysto "fizycznych", jest przez nas wierzących przeduchawianych, problemy, których rozwiązanie czasami leży w mocy ziemskich środków, staramy się na siłę rozwiązywać w sposób duchowy (i odwrotnie, problemy typowo duchowe, wiele osób stara się rozwiązywać metodami ziemskimi, cielesnymi). Nie mówię, że wszyscy tak postępujemy, ale takie rzeczy mają miejsce. Osobiście jednak nie skreślałbym, jak już powiedziałem, zdrowego korzystania z psychologii w celu nie "pozyskiwania" ludzi (ponieważ jest to domena Ducha Świętego), ale w celu pomocy ludziom wierzącym, lub niewierzącym. Czasami najpierw trzeba komuś pomóc, by potem móc mu zaświadczyć o naszym Zbawicielu.

_________________
Mat 6;33


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: So lis 03, 2007 4:46 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 25, 2005 8:43 am
Posty: 255
Lokalizacja: Podlasie
Grazyna napisał(a):
Natomiast ja w życiu -im dłużej żyję- tym bardziej widzę, ile jest we mnie zła, jak trudno mi je zwalczyć.


Grażynko powiem Ci, że nigdy nie czytałem żadnych Warrenowskich (i jemu podobnych) książek, nie zachęcam Cię do "pozytywnego wyznawania", ale widzenie siebie jedynie jako pełnego zła człowieka, który sobie nie umie z tym wszystkim poradzić, na pewno nie doprowadzi cię do owocnego życia w Jezusie.

W Kościele zawsze panują skrajności - człowiek albo siebie maksymalnie potępia i poniża wierząc, że to jest prawdziwą pokorą, cichością, pobożnością, "ubóstwem w duchu" (kiedy w rzeczywistości jest to pycha i życie tylko wokół swego [owszem, grzesznego] JA), albo wmawia sobie że jest "synem/córką Króla", Bożym kapłanem itp. Owe stwierdzenia są prawdziwe, ale w naszym sercu najpierw nie otrzymamy objawienia Ducha Świętego na te właśnie stwierdzenia, będą tylko pustym, nic nie zmieniającym wyznawaniem (miedzią dźwięczącą).

Ja osobiście przez długi czas miałem problem ze zrozumieniem, że jestem Bożym dzieckiem. Ja wiedziałem, że nim jestem, wiedziałem że byłem synem ciemności a teraz jestem synem światłości. Ale była to wiedza na zasadzie adoptowanego dziecka, które po latach dowiaduje się, kto jest jego prawdziwym ojcem, ale poza umysłowym poznaniem, ta wiedza niczego nie wnosi do jego życia - dziecko wie kto jest jego ojcem, ale nie zna GO ojca osobiście... I tak samo było ze mną, mogłem wyznawać, że jestem Synem Króla, Księciem Bożym itp. ale to było martwe. Jednak pewnego wieczora, kiedy modliłem się w swoim pokoju, Duch Święty po prostu objawił mi, że Bóg Ojciec zrodził mnie w momencie mego nawrócenia - zrodził czyli musiał włożyć cząstkę samego Siebie, abym mógł teraz żyć nowym życiem - była to dla mnie rewolucja, po której mogę głęboko w duchu czuć, że rzeczywiście jestem Synek Króla, jestem Księciem Bożym - to nie jest pycha, że mam odwagę tak powiedzieć, ale to jest właśnie prawdziwa pokora i ubóstwo w duchu - ponieważ te tytuły zostały nadane nam wszystkim za darmo, z Łaski, bez żadnych naszych zasług.

Dołowanie się z powodu swoich grzechów, powoduje tylko wieczne kręcenie się wokół własnego JA - jaki to JA jestem grzeszny, a jaki JA jestem beznadziejny, a jakie JA mam problemy, a jak JA to przejdę... Kiedy zwracamy się z wiarą/ufnością w kierunku OJCA, wszystko się zmienia, wtedy widzimy, że nasz grzech jest przebaczony, że jesteśmy słabi, ale idziemy w jednym jarzmie z kimś, kto przezwyciężył świat, widzimy nasze problemy, ale wiemy, że znamy tego, od którego zależy przyszłość całego wszechświata, a zamiast dołować się "jak ja to przejdę", patrzymy z ufnością w górę, gdzie siedzi Ktoś, kto ma moc przenieść nas nad każdą przeciwnością. To nie jest żadna psychologia i "pozytywne" patrzenie na przyszłość - tylko prawda Słowa Bożego.

Grazyna napisał(a):
A ja- im dłużej żyję- stwierdzam, że nie poznałam ani jednej osoby, która by ...źle o sobie myślała, jeśli nie żyje z Bogiem. Ludzie niewierzący samousprawiedliwiają grzech, czują się niewini i nie potrafią o sobie myśleć źle.


Wydaje mi się (to nie jest zarzut), że znasz tych ludzi bardzo powierzchownie. Ja odkąd dzielę się z innymi Ewangelią, jeszcze nie spotkałem osoby, która nie miałaby problemów z uwierzeniem, że przebaczenie grzechów jest za darmo. Za darmo?? Ale przecież ja tyle nagrzeszyłem, ja nie jestem godzien, ja jestem grzesznik - mniej więcej takie są najczęstsze odpowiedzi ludzi, którym mówiłem o przebaczeniu grzechów. Ludzie w świecie zakładają maski dobrego nastroju, wyluzowanego stylu życia, ale pod tym wszystkim kryje się przyczajony w krzakach Adam, który jest nieustannie męczony przez diabła poczuciem winy, strachem przed potępieniem i śmiercią - do niektórych to dociera mocniej i wcześniej, do innych później, rzadziej, ale każdy człowiek żyjący w świecie bez Boga, musi się z tym zmagać. Czy myślisz, że szatan byłby dla ludzi dobry?? Owszem, on niewoli ich rzeczami, które są zewnętrznie przyjemne, ale jednocześnie męczy i niszczy ich od środka - ponieważ taki ma charakter.

Nie wydaje mi się też, że człowiek żyjący z Bogiem, powinien myśleć o sobie źle. TO JEST PYCHA!! Bóg za nas umarł, zrobił dla nas i za nas tak wiele rzeczy, podniósł nas (On sam) do godności swoich dzieci, więc dlaczego ja mam nadal trwać w mojej (znowu JA) sprawiedliwości i systemie wartości co jest dobre, kto jest sprawiedliwy, czysty itp? TAK, jestem grzesznikiem, TAK, jestem człowiekiem niegodnym ŁASKI, ale ja nie mogę całe życie trwać w tym przeświadczeniu, ponieważ będę wiecznie stał w 1 punkcie. To nie jest żadna skromność duchowa, tylko pycha, z kolei mówienie Biblijnej prawdy o tym, kim jesteśmy w Jezusie, nie jest żadną pozytywną psychologią, tylko najzwyczajniej życiem zgodnie z tym, co Bóg nam przygotował i co jest Jego wolą dla nas.

Rozpisałem się trochę, nie wiem Grażynko czy w pełni Ciebie zrozumiałem, ale chciałem Cię w jakiś sposób zachęcić do większej pogody ducha :)


Filip. 4:4-7
4. Radujcie się w Panu zawsze; powtarzam, radujcie się.
5. Skromność wasza niech będzie znana wszystkim ludziom: Pan jest blisko.
6. (warunek) Nie troszczcie się o nic, ale we wszystkim w modlitwie i błaganiach z dziękczynieniem powierzcie prośby wasze Bogu,
7. (efekt) A pokój Boży, który przewyższa wszelki rozum strzec będzie serc waszych i myśli waszych w Chrystusie Jezusie,

_________________
Mat 6;33


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: So lis 03, 2007 7:13 pm 
Offline

Dołączył(a): Pn maja 02, 2005 12:32 pm
Posty: 672
OOOps!


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: So lis 03, 2007 7:29 pm 
Offline

Dołączył(a): Pn maja 02, 2005 12:32 pm
Posty: 672
Cytuj:
ale widzenie siebie jedynie jako pełnego zła człowieka, który sobie nie umie z tym wszystkim poradzić, na pewno nie doprowadzi cię do owocnego życia w Jezusie.

Myślę, że wręcz przeciwnie...
Pan Jezus mówi: "wy będąć złymi potraficie czynić rzeczy dobre".
"Dlaczego nazywasz mnie dobrym? Dobry jest t y l k o Bóg"
Ta wiedza o mojej grzesznej nautrze jest mi potrzebna, aby w ogole przyjąć Boże przebaczenie.

Cytuj:
Dołowanie się z powodu swoich grzechów, powoduje tylko wieczne kręcenie się wokół własnego JA

Ależ gdzie ja pisała, że sie tym dołuję albo koncetruję na własnych gzrechach, na swoim "ja"...? Właściwie to ta domorosła psychologia w kościele wlaśnie sprawia, że ludzie się ciągle na sobie koncetrują, a zbó zamienia się w szpital dla nerwowo chorych...
Powiem za apostołem Pawłem : któż mnie wybawi z tego ciała śmieric? Nie to czynię , co chcę, a to czynię, czego nie chcę...Ale dzięki niech będą Bogu za Chrystusa, dzięki ktoremu mogę otrzymałam zbawienie i przebaczenie moich grzechów!
Cytuj:
Kiedy zwracamy się z wiarą/ufnością w kierunku OJCA, wszystko się zmienia, wtedy widzimy, że nasz grzech jest przebaczony, że jesteśmy słabi, ale idziemy w jednym jarzmie z kimś, kto przezwyciężył świat

Otoż to! :)
Cytuj:
Wydaje mi się (to nie jest zarzut), że znasz tych ludzi bardzo powierzchownie. Ja odkąd dzielę się z innymi Ewangelią, jeszcze nie spotkałem osoby, która nie miałaby problemów z uwierzeniem, że przebaczenie grzechów jest za darmo

Ja spotykam najczęściej ludzi( mowa o niewierzacych), ktorzy uważają, że są dobrzy, bo przecież nie kradną i nie zabijają. Albo takich , ktorzy usprawiedliwiają swoj grzech...I taką tendencję zauważam wśród ludzi od najmłodszych lat.
Np. w szkole. Jasiu napisał fałszywe usprawiedliwienie koledze. Pytam się Jasia, czy wie, że zrobił źle, że jest to oszustwo...A JAsiu standardowo mi odpowiada: ALe to TAMTEN był pierwszy i mnie zmusił...Ja NIC ZŁEGO właściwie nie zrobiłem...
Nieprawda , Lechu, że ludzie nie chcą przyjąć przebaczenia, bo trudno im uwierzyć, że jest za darmo( choc na pewno są i tacy). Większość uważa, że n i e ma za co przepraszać. Albo uważa, że woli zasłużyć na zbawienie samemu. W jednym i drugim przypadku mamy do czynienia z pychą.
Znam też ludzi, ktorzy naprawdę zrobili coś złego, ale to musi być naprawdę coś już wielkiego, żeby do nich dotarło, że to był grzech( rodzina się rozpadła przez narkotyki czy alkohol np.).
Ale tzw. 'normalni ", "przyzwoici ludzie mają się za dobrych i sprawiedliwych...
Cytuj:
który jest nieustannie męczony przez diabła poczuciem winy, strachem przed potępieniem i śmiercią - do niektórych to dociera mocniej i wcześniej, do innych później

Jeśli ktoś żyje w błogim przeświadczeniu, że jest dobry i za to może będzie zbawiony, to diabeł daje mu "święty" :twisted: spokój...Po co ma burzyć to złudzenie? Zeby ten ktoś otrząsnął się i zacząl szukać ratunku?
Cytuj:
Nie wydaje mi się też, że człowiek żyjący z Bogiem, powinien myśleć o sobie źle

Ależ nie chodzi o to, żeby chodzić w worze pokutnym i biczować się publicznie.
Trzeba wiedzieć, kiedy zrobiło się coś złego , nagrzeszyło, nie uciekać przed prawdą , prosić Boga( czasem i ludzi) o przebaczenie, p r z y j ą ć to przebaczenie i żyć b e z poczucia winy...
Cytuj:
TAK, jestem człowiekiem niegodnym ŁASKI, ale ja nie mogę całe życie trwać w tym przeświadczeniu, ponieważ będę wiecznie stał w 1 punkcie.


A ja myślę, że trzeba o tym pamiętać. I wlasnie dzięki temu nie stoi się w "1 punkcie"....

Cytuj:
To nie jest żadna skromność duchowa, tylko pycha, z kolei mówienie Biblijnej prawdy o tym, kim jesteśmy w Jezusie, nie jest żadną pozytywną psychologią, tylko najzwyczajniej życiem zgodnie z tym, co Bóg nam przygotował i co jest Jego wolą dla nas.


Jestem dzieckiem Boga z JEGO ŁASKI, a nie dla swoich uczynków.
Owszem, jestem dziedziczką żywota wiecznego. Wiem, kim jestem, ale też wiem...że jedynie dzięki Niemu.
Nie będę natomiast twierdziła, że jestem dobrym człowiekiem, bo czasem zrobię coś dobrego. Mam grzeszne ciało i wciąż zdarza mi się grzeszyć w przeróżny sposób.
Dążąc do uświęcenia muszę pamitac kim jestem w Bogu, i kim byłam bez Boga- i kim nadal bym byłam gdyby nie Bóg...

Cytuj:
Rozpisałem się trochę, nie wiem Grażynko czy w pełni Ciebie zrozumiałem, ale chciałem Cię w jakiś sposób zachęcić do większej pogody ducha :)

No, dzięki, ale akurat nie wpływa to na obniżenie mojego nastroju. Świadomość własnej słabości mnie wzmacnia, bo sprawia, że bardziej lgnę do Boga, mojego Zbawiciela.
Natomiast kiedy jeszcze wmawiano mi, że jestem kimś wyjątkowym
( poprzedni zbór), "królewną"- ta druga skrajność, o któej piszesz- dopiero co chwila wpadałam w depresję!
Trzeba myśleć o sobie trzeźwo. Wiedzieć, ile się dostało. Wiedzieć, gdzie się "nawala" i prosić Boga o mądrość, jak to naprawić- bez wpadania w jakieś poczucie winy czy w fobie.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lis 07, 2007 10:15 am 
Offline

Dołączył(a): Wt paź 30, 2007 9:38 am
Posty: 130
Dwie uwagi.
1. Czlowiek moze byc dobry. o takich ludziach wspomina Biblia - nie rozstrzygujac skad to dobro jest /wierze ze od Boga/ jednak prawd jest ze sa dobrzy ludzie.
2. Psyhologia to SWIECKA nauka o duszy - /gr. psyche/. Chrzescijianie z najbardziej biskupi natomiast powinni byc duszpasterzami czyli tymi ktorzy dogladaja prawidlowego rozwoju dusz Pana. Oczywiscie w pewnych obszarach "nauka" i pasterstwo pokrywaja sie.
Niestety pewne prawidlowosci dotyczace psyche - "nauka" lepiej czasami zidentyfikowala niz pastaerstwo kosciola.

Dla mnie nie ma napiecia miedzy tym czy stosowac czy nie. Pytanie jest raczej: Co naprawde dobrego psychologia moze dac chrzescijanom.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz lis 08, 2007 3:28 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz mar 31, 2005 5:14 pm
Posty: 910
Lokalizacja: Świnoujście
Przeczytalam kiedys to, co teraz zacytuje:

Fascynacja psychologia - zagrozeniem dla chrzescijan

Takie stanowisko zajmuje jedna z bardziej znanych psychoterapeutek chrzescijanskich Lisa Bazler, ktora postanowila zrezygnowac z wykonywania tego zawodu. Jest przekonana, ze "religia psychologii jest zagrozeniem dla chrzescijanstwa w kregach ludzi wierzacych. Coraz wiecej chrzescijan zamiast zwracac sie z pomoca do Boga, zwraca sie o pomoc do psychologii. Ludzie zapomnieli o Bozej mocy. Ludzie neguja kwestie koniecznosci wyznania grzechu i pokuty. Bez prawidlowego wyznania i przebaczenia w Chrystusie pozbawiamy sie spolecznosci z Bogiem, odcinamy sie od Bozej mocy, dzieki ktorej jest rozwiazanie problemow" - pisze w swojej ostatniej ksiazce "Psychology Debunked". Zacheca swoich czytelnikow do poszukiwania zwyciestwa w problemach w Biblii i modlitwie, a nie u terapeuty. Bazler pisze: "Samouzalanie sie nad soba zastapilo modlitwe i wolanie do Pana. Grupy wsparcia wyparly zaufanie Bogu i Jego mocy. Wielu chrzescijan wierzy, ze nie maja mocy, by rozwiazac swoje emocjonalne problemy, kiedy Bog caly czas nam przypomina, ze On moze to zrobic w nas".

Wiecej mozna znalezc w necie po angielsku.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 91 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 7  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 34 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL