Ani_Iszo, póki co rozmawiamy o kryteriach - czyli o tym, jak powinno być. Jak jest, często każdy widzi niestety. Ale to nie oznacza, że nie powinniśmy przynajmniej podejmować prób zmierzania w kierunku spełnienia kryteriów przez kandydatów.
lis napisał(a):
Z twojego postu wnioskuję, Smoku, że starsi, to muszą być koniecznie zasiedziali i przypisani do jednego zboru lokalnego bracia, którym nie bardzo wypada służyć gdzieś indziej, choćby w ramach wspierania służbą nauczycielską innych zaprzyjaźnionych zborów. Tak wywnioskowałem z twojego opisu o apostołach, a Pawle w szczególności.
Paweł nie był starszym, tylko apostołem. Służba starszych jest w zborze, w którym są starszymi - to jest chyba jasne. Nie widzę nic złego w wyjeździe starszego na "gościnne nauczanie" od czasu do czasu (pod warunkiem, że sytuacja w jego macierzystym zborze na to pozwala). Apostołowie natomiast byli głównie w podróży, a na miejscu zatrzymywali się tak długo, jak tego wymagało założenie kolejnego zboru lub umocnienie braci. Przykłady mamy w listach i Dziejach.
lis napisał(a):
"On ustanowił jednych apostołami, innych prorokami, innych ewangelistami, innych pasterzami i nauczycielami dla przysposobienia świętych do wykonywania posługi, celem budowania Ciała Chrystusowego"
Gdzie tu wymieniono starszych i diakonów? Dlaczego nie zostali wymienieni obok. Przecież wykonują posługę 'celem budowania Ciała Chrystusowego'.
Obok apostołów wymieniono innych, z których niektórzy powinni być pasterzami i nauczycielami (starszy [biskup] powinien być dobrym nauczycielem). Gdzieś już ktoś pisał na forum, że określenie "pasterz" (poimenos) było używane zamiennie do "doglądającego trzody" i "starszego". Widać to choćby w I Piotra 5:1-4, gdzie Piotr mówi do starszych, aby paśli trzodę i nazywa Jezusa arcypasterzem [archipoimenos] w stosunku do zwykłych pasterzy [poimenos].
Oczywiście apostoł był również nauczycielem, ale jedno nie przeszkadzało drugiemu. Natomiast apostolstwo (zakładanie zborów) i doglądanie trzody w konkretnym zborze wykluczają się wzajemnie moim zdaniem z przyczyn "technicznych". Paweł wyjeżdżając z Efezu wezwał kolegium starszych, których Duch Święty ustanowił biskupami na miejscu [Dz. Ap. 20:17-28].
lis napisał(a):
Mnie się zdaje, że oni wszyscy powyżej wymienieni są jednocześnie starszymi lub diakonami. Ale jednocześnie w konkretnej służbie wyspecjalizowanymi. Stąd słowa: apostoł, prorok, ewangelista, pasterz, nauczyciel.
Tobie się zdaje, ale tego nie ma w tekście. Owszem, pewne służby mogą być łączone (starszy i nauczyciel, prorok i nauczyciel), ale nie ma w Piśmie łączenia służby apostolskiej i pasterskiej z prostych względów, które powyżej podałem.
lis napisał(a):
Kolejna sprawa, która mnie zastanawia. Jeśli, prawdą jest, że starszy musi mieć jedną żonę w takim znaczeniu, jak napisałeś, to musi mieć również dzieci [liczba mnoga] i to co najmniej dwójkę.
"który by własnym domem dobrze zarządzał, dzieci trzymał w posłuszeństwie i wszelkiej uczciwości". Takie odczytywanie tekstu prowadzi do wykluczenia ze służby starszego kandydata, który:
1. będąc wdowcem powtórnie ożenił się z chrześcijanką
i/lub
2. ma tylko jedno dziecko.
Coś nie bardzo przekonują mnie takie wnioski.
Spróbujmy zastanowić się nad podstawową ideą stanowiącą podstawę tych kryteriów. Chodzi o to, żeby kandydat na starszego był sprawdzony jako przywódca w małżeństwie i rodzinie zanim zacznie mieć na pieczy kościół Boży. To jest logiczne. Ilość posiadanych dzieci ma tutaj znaczenie drugorzędne, o ile wychował je na wierzące i są świadectwem [Tyt. 1:6]. Logiczne jest również to, że biskup, który zamierza powtórnie się ożenić, ma zdecydowanie mniej czasu na służbę, ponieważ "dba o to, jakby się żonie podobać" [I Kor. 7:33]. Dlatego nie powinien szukać następnej żony, lecz poświęcić się służbie. Nowe małżeństwo to również docelowo wychowanie dzieci na wierzące i kolejne utrudnienie w sprawowaniu skutecznej służby. To wszystko są zasady i cele, do których powinni dążyć wszyscy kandydaci na starszych. Nie zawsze stosowanie tych zasad jest możliwe, co nie zwalnia nas z dążenia do ich zachowywania. Zawsze można zawiesić swoją służbę w związku z problemami rodzinnymi - jest to zdrowsze, niż udawanie, że zasady te nas nie obowiązują.
Jeszcze jeden powód, dla którego uważam, że określenie "mąż jednej żony" oznacza, że starszy [biskup] nie powinien powtórnie się żenić jeśli chce służyć w ten sposób, znajduje się w I tym. 5:9
"Na listę wdów może być wciągnięta niewiasta licząca lat co najmniej sześćdziesiąt i
raz tylko zamężna"
W oryginale "mąż jednej żony" to jest "mężczyzna jednej kobiety" lub "mąż jednej żony" [mias gynaikos aner]. W oryginale I Tym. 5:9 mamy odwrócenie tego samego określenia, czyli "kobieta jednego mężczyzny" albo "żona jednego męża" [enos andros gyne]. Biblia Warszawska tłumaczy ten zwrot jako "raz tylko zamężna". Oczywiście nikomu nie przyjdzie do głowy interpretować te słowa jako sprzeciw w stosunku do posiadania wielu mężów na raz przez jedną kobietę.
Jeśli "mąż jednej żony" i "żona jednego męża" oznaczają ten sam status, to raczej chodziłoby o wdowców i wdowy, którzy nie wchodzą ponownie w związki małżeńskie z powodów, o których Paweł pisze zarówno w przypadku biskupów jak i w przypadku wdów (tutaj tłumaczenie znacznie odbiega od oryginału, który mówi o zaangażowaniu wdów w konkretną służbę na rzecz kościoła, a nie o wciąganiu ich na jakąś listę).