nowy napisał(a):
Owszem Smoku, ale co począć jeśli nieodrodzeni to spora część zboru, przecież my nie mamy wpływu na ich nowonarodzenie, a nie możemy ani ich wypędzić, ani do nich mówić jak do duchowych a jeśli jeszcze pastor nieodrodzony... Sądzę że o to pyta Grażyna.
Grażyna już napisała, co ma na myśli. A ja myślę, że nieodrodzeni w ogóle nie są kościołem, tylko należą do organizacji pod nazwą "kościół". Im prędzej ktoś im to uświadomi, tym lepiej. Wpływ na nowonarodzenie? Oczywiście, że się za nich nie narodzimy na nowo, ale warto stawiać pytania, rozmawiać, składać świadectwo, czasem nawet ku niezadowoleniu nieodrodzonych - zawsze jest szansa, że ktoś "załapie", o co chodzi.
nowy napisał(a):
Jestem ciekaw Twojej szerszej wypowiedzi, bo ja nie umiem nic powiedzieć poza tym by się trzymać Pana i z Nim konsultować swój dalszy los w takim zborze. Ale może masz inne, głębsze doświadczenie...
Wszystko trzeba konsultować z Panem, to jest oczywistość. Podobnie jak trzymanie się Pana. Czasem jednak trzymanie się Pana powoduje takie efekty uboczne, że stajemy przed wyborem i musimy zająć konkretne stanowisko - czyli pójść z prądem albo pod prąd.
Moim zdaniem należy się modlić o przywództwo, rozmawiać z przywództwem, gromadzić się w grupach ludzi odrodzonych i modlić się wspólnie, aż w zborze zacznie się "odnowa w Duchu Świętym". A jeśli nie da się tego zrobić, bo opór będzie zbyt wielki, to albo człowieka wyrzucą, albo sam będzie musiał uciekać, ratując zbawienie własne i bliskich.