Smok Wawelski napisał(a):
6. O ile dobrze Cię rozumiem (może trochę wyprzedzam), to sakrament jest potrzebny (lub nawet niezbędny) jako "widzialny znak niewidzialnej łaski". Gdzie jest w Biblii napisane, że (szczególnie w Nowym Przymierzu) łaska Boża potrzebuje jakichkolwiek widzialnych znaków, żeby zadziałać? Po co Bogu fizyczne znaki, skoro On mieszka w odrodzonych poprzez Ducha Świętego? Czy nie przyszło Ci do głowy, że sakramenty jako znaki są potrzebne głównie... pośrednikom, którzy żyją z ich udzielania i mają władzę jako "wyłączni dystrybutorzy i szafarze łaski"?
Tak właśnie i jeszcze więcej powinieneś dla Słowa czcić i szanować chrzest, który On sam uczcił przez słowa i czyny, a nadto cudem z nieba potwierdził. A może myślisz, że to był żart, gdy Chrystus dał się ochrzcić, a niebiosa się otworzyły. Duch Święty zstąpił widzialnie i objawiła się w pełni chwała i Majestat Boży? Dlatego ponownie napominam, aby za nic w świecie nie oddzielać od siebie i nie odłączać tych dwóch rzeczy — Słowa i wody. Jeśli bowiem Słowo zostanie od niej odłączone, nie będzie to inna woda od tej, której używa do gotowania służąca, zaś chrzest może być wtedy nazwany zwykłą kąpielą; jeżeli jednak Słowo jest z nią połączone, wówczas mamy do czynienia z sakramentem, który się nazywa chrztem Chrystusowym. Tyle wystarczy jako część pierwsza, traktująca o istocie i godności świętego sakramentu.
Ponieważ jednak nasi mędrkowie, nowi sekciarze, twierdzą, że jedynie wiara zbawia, uczynki zaś i zewnętrzne rzeczy w ogóle nic nie znaczą, odpowiadamy, iż oczywiście nic nie ma dla nas znaczenia oprócz wiary, jak to jeszcze w dalszym ciągu usłyszymy. Tego jednak nie chcą ci ślepi przewodnicy widzieć, że wiara musi mieć coś, w co wierzy, to jest coś, czego się trzyma, na czym się opiera i stoi. Otóż wiara trzyma się wody i wierzy, że to właśnie w chrzcie jest zawarte samo zbawienie i życie, nie dzięki wodzie, jak to dostatecznie wyjaśniono, lecz dzięki temu, że jest ona połączona ze Słowem Bożym i z Bożym ustanowieniem, że tkwi w niej imię Boże. Wierząc tedy w to, w kogóż innego wierzę, jeżeli nie w Boga jako Tego, który Słowo swoje dał i wszczepił w chrzest i który daje nam tę zewnętrzną rzecz, abyśmy w niej mogli pochwycić ten drogocenny skarb?
Otóż są oni tak szaleni, że odłączają od siebie wiarę i rzecz, której się wiara trzyma i z którą jest związana, choćby to było coś zewnętrznego. Zaiste, powinno i musi to być coś zewnętrznego, aby to można ująć zmysłami i zrozumieć, a przez to przyjąć do serca; przecież i cała Ewangelia jest zewnętrznym, słownym kazaniem. Krótko mówiąc, wszystko, co Bóg w nas czyni i sprawia, chce sprawić poprzez takie zewnętrzne urządzenia.
Gdziekolwiek tedy mówi, więcej, w jakąkolwiek stronę lub przez co przemawia, tam wiara powinna patrzeć i tego się trzymać. Tu oto mamy te słowa: „Kto uwierzy i ochrzczony zostanie, będzie zbawiony". O czymże innym one mówią, jeżeli nie o chrzcie, to jest o wodzie objętej ustanowieniem Bożym? Z tego wynika, że kto odrzuca chrzest, odrzuca Słowo Boże, wiarę i Chrystusa, który nas zwraca w tym kierunku i wiąże z chrztem.
Zgadnijcie kto to napisał
