www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest Pn kwi 29, 2024 12:55 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 60 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lut 16, 2007 2:08 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Witaj na forum, Frąfciu :)

Temat, który poruszasz, jest tak obszerny, że właściiwie chyba wart osobnego wątku. Dlatego tutaj spróbuję odpowiedzieć najkrócej, jak można.

frąfciu napisał(a):
Smok Wawelski jest zwolennikiem "czystego" tłumaczenia. Ale może warto zdać sobie sprawę że coś takiego jak "czyste" tłumaczenie nie istnieje. Trzebaby znaleźć się ponad czasem i przestrzenią żeby takiego tłumaczenia dokonać, a co więcej posiadać wiedzę równą Bogu.

Doskonały jest tylko Bóg. Zgadza się. On jednak natchnął określonych ludzi określonego pochodzenia, o określonej mentalności, żyjących w określonej kulturze, żeby zapisali to, co On chciał przekazać wszystkim. Dlatego choć osiągnięcie doskonałości jest niemożliwe, to można przetłumaczyć Biblię (i każdy inny tekst) lepiej albo gorzej, to znaczy w sposób bardziej lub mniej odzwierciedlający zamysł Autora. W dodatku, gdyby za tłumaczenie wziął się ktoś narodzny na nowo z Ducha, prawdopodobnie efekt byłby lepszy, niż gdyby tłumaczył cały zespół osób nieodrodzonych. Tak myślę.

Cytuj:
Za każdym tłumaczeniem stoi jakaś filozofia. Zresztą nowe, ale nie tylko nowe badania w filozofii wskazują że nie da się tłumaczyć poza kontekstem w którym dzieło było pisane, poza kontekstem specyfiki danego języka na który dzieło jest tłumaczone, wreszcie poza kontekstem języka którym aktualnie się posługujemy. Język przecież zmienia się nieustannie. Np. słowo symbol znaczyło zupełnie coś innego dla starożytnych greków niż znaczy dziś dla współczesnych Polaków.
Nie ma więc "doskonałego" "ponadczasowego" tłumaczenia.

Jeśli za tłumaczeniem stoi filozofia, to mamy do czynienia z manipulacją, a nie z tłumaczeniem. Owszem, tłumacz porusza się w ramach swojego kontekstu kulturowego i jest w jakiś sposób ukształtowany, lecz jego zadaniem jest przenieść tekst z jego oryginalnego znaczenia w oryginalnym języku i oryginalnym kontekście do własnego "środowiska" kulturowego i językowego tak wiernie, jak to jest możliwe.

Mam pytanie retoryczne: Jak wiernie jest w stanie przekazać myśli zawarte w tekście hebrajskim lub tekście greckim pisanym przez Żyda ktoś, kto kompletnie nie zna kontekstu kulturowego, mentalnego i nie ma pojęcia o środowisku, do którego był bezpośrednio kierowany konkretny tekst? Czy wiesz o tym, że autorzy Septuaginty i NT wcale nie posługiwali się dialektem "koine", tylko tzw. "żydowską greką", a pisali w kontekście hebrajskim, a nie chrześcijańskim (którego jeszcze nie było, bo nie zdążył się ukształtować)? Też mnie to zaskoczyło, ale przecież to jest logiczne.

Logiczne jest również to, że tłumacz postrzegający Kościół przez pryzmat systemu eklezjanego, będzie tłumaczył fragmenty dotyczące funkcjonowania Kościoła w sposób "systemowy". Ale to nie oznacza, że tłumaczenie będzie wierne oryginałowi.

Cytuj:
Więcej - nawet sam tekst Pisma Świętego musi być na nowo odczytywany prze kolejne epoki żeby był zrozumiały dla ludzi którzy Pismo czytają. Ja tutaj nie rozstrzygam sporu czy powinno się przetłumaczyć: wspólnota, zbór, czy kościół. Zwracam jedynie uwagę na same podstwy tego rozumowania

Problem polega na tym, że w pogoni za ułatwieniem zrozumienia zatarto różnicę między przekładem a parafrazą. Można dokonać bardziej niż mniej wiernego przekładu, który wprawdzie nie będzie doskonały, ale będzie bliższy niż dalszy oryginałowi. Na szczęście Pan Bóg w swoim wielkim miłosierdziu pozwala nam odbierać swoje Słowo czasami MIMO wysiłków tłumaczy, ale DZIĘKI Duchowi Świętemu. Dlatego podstawy takie jak konieczność nowego narodzenia, usprawiedliwienia wyłącznie z łaski Bożej przez wiarę i inne sprawy są nam wszystkim znane. Reszty niech się dokopują nauczyciele Słowa. W końcu to jest ich odpowiedzialność, no nie? :wink:

To tyle tutaj. Nie chcę wychodzić zbyt daleko poza temat wątku.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lut 16, 2007 4:21 pm 
Nie tłumaczenie jest odpowiedzialne za prawidłowe rozumienie przez nas Biblii,ale oczywiście lepiej jest gdy jest rzetelne.To Duch Święty i Jemu lepiej zaufać niż zbyt długo dociekać,które tłumaczenie jest lepsze.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lut 16, 2007 4:40 pm 
Smoku! Generalnie mogę się zgodzić z twoimi uwagami. Wiem, że możesz nie lubić określenia "filozofia". Ale włśnie to co nazywamy kontekstem kulturowym, sposobem myślenia itd. to jest właśnie filozofia. Filozofia to określony sposób myślenia, postrzegania świata, wartości, sposób patrzenia na prawdę, na byt, na egzystencję. To nasze przekonania o świecie. Czy stoi na żółwiu czy ziemia krąży wokół słońca, czy teoria ewolucji jest sensowna czy nie, czy eklesia powinniśmy przetłumaczyć kościół, czy też zbór. To zależy właśnie od naszego sposobu patrzenia na świat i to jest filozofia. Nikt od niej nie jest wolny. Nawet nihilizm jest filozofią - bo jest to jakieś przekonanie o czymś. Pozdrawiam


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lut 16, 2007 5:00 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So kwi 02, 2005 11:32 am
Posty: 434
Lokalizacja: Olkusz
desiderius napisał(a):
Szanowny Panie Marck5,
Walka, jak pan to ładnie określił, zakończyła sie na Golgocie. Od tamtej pory zwiastuje sie Dobrą Nowinę. Chyba, że ma Pan wątpliwości co do doskonałości ofiary Chrystusa. To pierwsza kwestia.
Sprawa druga. Jeśli idzie o tzw. linię ewangeliczną (cokolwiek to znaczy w tej fazie dyskusji). Na jakiej podstawie snuje Pan swoje teorie? Ma pan jakies solidne źródła czy tez analizy zrobione na ich podstawie? A może zapodaje Pan z objawienia?

Szanowny Panie Desiderius. Postawa zawziętej negacji i dziwnych insynuacji, nic nie wnosi do dyskusji tylko obnaża niewiedzę.
Uważam, że Biblia jest bardzo solidnym źródłem. Trzeba ją tylko czytać. Nie pisałem o walce zakończonej na Golgocie tylko o tej, którą przedstawił już Dawid i która trwa.
Jeśli zaś chodzi o sprawę drugą to nie potrzeba wielkiego objawienia aby zauważyć w Biblii wątek resztki ciągnący się od początku do samego końca. Na tym forum wg. wyszukiwarki został On podjęty w 31 postach. Wystarczy też wpisać słowo " resztka " w Biblii internetowej aby zobaczyć, że takową Bóg miał, ma i będzie miał do samego końca świata.
W dalszym więc ciągu twierdzę,że to, iż niektórych udawało się przeciwnikowi usunąć fizycznie a innych duchowo przez herezje, nie znaczy, że nie było ciągłości ewangelicznej.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lut 16, 2007 11:36 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt maja 23, 2006 4:28 pm
Posty: 64
Smok Wawelski napisał(a):
desiderius napisał(a):
Mamy chyba do czynienia tutaj z jakąś kolejną teoryjką spiskową, a nie rzetelną pracą naukową (z resztą nic dziwnego, że książka napisana ponad 20 lat temu przeszła bez echa w światku historyków kościoła i ludzi zajmujących się dogmatem; czyżby kolejny spisek...). Jednak obiecuję, że z wrodzonym masochizmem przeczytam! Nie takie rzeczy się czytało. :D

A czy móglbyś podać jakieś rzetelne prace, w których ktokolwiek z historyków próbował choćby zmierzyć się z tematem obiektywnej prawdy na temat tych i innych grup, które nie działały w strukturach kościołów instytucjonalnych, natomiast były przez te kościoły tępione?


Nie sądzę, żeby taka praca (rzetelna) kiedykolwiek mogła się pojawić. Powód jest jeden: tezy o tym, że "te" grupy były ewangeliczne (tj. trzymały się czystej, biblijnej nauki, że użyję stwierdzenia poprzedników w dyskusji) po prostu nie da się udowodnić. Każdy, kto poświęcił chociażby kilka lat na badaniu historii dogmatu w starożytności Ci to potwierdzi. Możesz oczywiście zadać sobie ten trud sam, ale , jak wspomniałem, potrzebujesz kilku lat wytężonych badań.
Co do obiektywnej prawdy na ten czy inny temat. Smoku, duzi i odrobinę oczytani chłopcy nie wierzą pozytywistom i ich urojeniom...
Fakt, że średniowiecze czy renesans były świadkiem nadużyć i zakłamywania rzeczywistości nie jest żadnym argumentem w tej dyskusji, ponieważ jest to kwestia okresu osadzonego w konkretnych granicach czasowych.


Smok Wawelski napisał(a):
O ile wiem, to zdecydowana większość woli opierać się na źródłach propagandowych, określających takie grupy "heretykami" czy "wilkami", i przypisujących im nauki, o których tamci w ogóle nie słyszeli. To mniej więcej tak jak było za czasów Kopernika: zdaniem władz kościelnych Kopernik nie mógł mieć racji, bo wszyscy widzą, że Słońce wschodzi i zachodzi, a Ziemia stoi w miejscu. W tym przypadku nikt się nawet nie przejmuje możliwością istnienia na przestrzeni historii kościołów nie będących częścią instytucji, ponieważ wszyscy widzą, że Kościół prawie od zawsze był instytucją, w wszyscy poza jego struktorami byli "heretykami", choćby ich jedyną herezją bylo pragnienie powrotu do prostego, nowotestamentowego modelu Kościoła. Ale najczęściej przypisywano im jakiś manicheizm lub gnozę (najczęściej), żeby były jakieś "formalne podstawy" do eksterminacji.



Właśnie... Tutaj dotykamy kwestii źródeł. Odnoszę wrażenie, że inaczej je rozumiemy. Po Twej prezentacji dotyczącej wspomnianej wcześniej książeczki stwierdzam, że mylisz źródła z opracowaniami, monografiami czy też rozprawami na dany temat. Wiadomo, że będą one tylko interpretacjami źródeł. Jeśli mówimy np. o sektach gnostyckich, źródłami będą dla nas pisma samych gnostyków, jak również ich przeciwników. Co z tego wynika? Ano to, że Harnacka czy tez Schaffa nie mogę traktować jako źródło. Będą nimi np. gnostyckie ewangelie lub też pisma Tertuliana, Ireneusza lub Orygenesa. Z tego co załapałem, te drugie są dla Ciebie propagandowe z założenia, bo napisane przez Ojców, a to z kolei pewnie zbyt katolickie. Cóż, dla pocieszenia tylko powiem, że dwóch z trzech wymienionych zostało potępionych przez Twoich ulubieńców z KRK...
Poza tym dzięki odkryciom w Medinet Madi i Nag Hammadi gnostyckich manuskryptów możesz spać spokojnie...

Smok Wawelski napisał(a):
Cytuj:
Mam prośbę. Mógłbyś rozwinąć pojęcie "systemowej propagandy" w omawianym temacie?

Może podam przykład. Ustrój monarchiczny w Kościele zaczął się rozwijać bardzo wcześnie. Już Ignacy Antiocheński pisał na przełomie I i II wieku takie kwiatki:

"Na biskupa trzeba patrzeć jak na samego Pana" [List do Efezjan]

"Dobrze czyni, kto z oczu nie spuszcza Boga i biskupa. (...) Kto czyni cokolwiek bez wiedzy biskupa, ten służy diabłu" [List do Smyrneńczyków]

Im później w latach, tym dalej było od prostego modelu, jaki odnajdujemy w Nowym Testamencie. Systemową propagandę rozumiem jako oficjalne nauczanie lub inną aktywność mówiące wprost albo dające do zrozumienia, że system, który chcą utrwalić lub rozwinąć jego zwolennicy, jest wolą Bożą i istniał od zawsze. Częścią propagandy systemowej jest np. sposób tłumaczenia dzieł wczesnochrześcijańskich w taki sposób, żeby czytelnik nabrał przekonania, że "doglądający trzody" od zawsze był "kapłanem" lub "biskupem", a wspólnota wierzących od zawsze była "parafią" (patrz choćby przekład "Historii Kościelnej" Euzebiusza w wykonaniu ks. Lisieckiego).


Jest to interpretacja "ukościelniona" mocno, zgadzam się. Z resztą podobnie tłumaczy ten wyraz prof. świderkówna, którą darzę ogromnym szacunkiem. Temat tłumaczeń omówiliście sobie po krótce z frąfciem. Zresztą rzecz, o której piszesz jest tak naprawdę ważna i szokująca dla osób, które sięgają po przekłady tych dzieł bez żadnego przygotowania, a to poważny błąd. Nie mogę jednak ani ja, ani Ty zabronić komukolwiek tego, żeby zrobił sobie "kuku" postępując głupio.
Co do episkopalizmu Ignacego - byłbym ostrożny w ocenach wyrwanych z kontekstu fragmentów (jak sam zauważyłeś "tak sobie" często przetłumaczonych).
Przeciwstawianie tzw. "biblijnej prostoty" jakiemukolwiek późniejszemu ustrojowi kościelnemu uważam za niepoważne. Skąd wiesz, że dzisiaj ma być tak, jak w I wieku? Kto tak nakazał? Pawłowa nauka o urzędach była kierowana do konkretnych adresatów tak, a nie inaczej zorganizowanych zborów. Nie wierzę w to, że apostoł odpoznał doskonałe i niezmienne urzędy w platońskiej pleromie i wszyscy musimy się ich trzymać, aż "Pan przyjdzie" bo jak nie to "w ryja" albo do Hadesu...
To oczywiście na marginesie
Do wywodu o królu Jakubie się nie odniosę bo musiałbym sie powtarzać, a bardzo tego nie lubię.


Smok Wawelski napisał(a):
Desideriusie, w pewnym momencie zacząłem uświadamiać sobie, że Ty i ja i większość z nas jesteśmy w większym lub mniejszym stopniu ofiarami pewnej ugruntowanej tradycji, wyprodukowanej przez pewien system, z którego nawet protestanci mentalnie nigdy nie wyszli. Ci, którzy próbowali wyjść, "doznali szyderstw i biczowania, a nadto więzów i więzienia" - żeby sparafrazować Hebr. 11:36. I nazywani sekciarzami, heretykami, manichejczykami, gnostykami, i Bóg wie jak jeszcze. A jednak to właśnie oni byli często początkiem autentycznych Bożych przebudzeń, do których żaden system utworzony i rozbudowany przez ludzi nie jest przecież Bogu potrzebny.


Smoku, czytuję Twe wypowiedzi od czasu do czasu i muszę powiedzieć, że ta zbudowała mnie bardzo. Przynajmniej jeśli idzie o jej pierwszą część. Bardzo cieszy mnie Twe odkrycie. Mam równiez nadzieję, że z czasem odkryjesz również, że nie da się zapomnieć w pełni o tym z czego się wyrosło. Po pierwsze nie ma chyba takiego narkotyku, który byłby w stanie Cię z tego wyzwolić, po drugie musiałaby to być jakaś zaawansowana choroba psychiczna bądź wywołana neurologicznie, a tego nikomu nie życzę, w końcu po trzecie nie ma takiej potrzeby - chrześcijaństwo jest religią uniwersalną, dla której wszystkie bariery myślowe są do pokonania.
żeby jakoś podsumować to nudnawe przekomarzanie się, powiem tak. Jeżeli ktokolwiek marzy o wydestylowaniu 100 % czystej, nieskażonej i apostolskiej nauki używając do tego wybiegów pod tytułem " resztka Izraela", "ciągłość ewangelicznego chrześcijaństwa od początku do dziś", czy też "usuwanie przez przeciwnika - oficjalny kościół ludzi prawdziwie wierzących już od zarania chrześcijaństwa", to nie pozostaje mi nic jak tylko życzyć powodzenia. W ostatnim czasie przyzwyczajono polskie społeczeństwo do takiego spiskowego sposobu myślenia, więc wcale mnie nie dziwi, że stare i oklepane pseudokoncepcje znajdują taki posłuch. Szkoda tylko, że kościoły również temu ulegają, żeby podkreślic swoje znaczenie i udowodnić innym, że są najlepsze. Przykro się robi i żal czytać.
No i chyba na tym zakończę udział w tej, jakże pasjonującej dyskusji.
Szkoda tylko, że zwrot "chrześcijanie ewangelicznie wierzący" nie został precyzyjnie zdefiniowany przez prowodyrów tego topiku na samym początku. Być może okazałoby się, że nie ma o czym gadać...

_________________
www.graniczne.amu.edu.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: So lut 17, 2007 8:36 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So kwi 02, 2005 11:32 am
Posty: 434
Lokalizacja: Olkusz
No cóż. Każdy przestępca stara się być przebiegły i zniszczyć wszelkie dowody swoich przestępstw. Zostają tylko czasem dowody poszlakowe i rzadko kiedy są do końca przekonujące. A przestępce zdradza jedynie charakter. Zawsze będzie też twierdził, że nie macie dowodów :)
Patrząc na historię KRK, oczywistym jest, że jest to organizacja przestępcza o charakterze mafijnym i sekciarskim. Postarała się więc o zniszczenie wszelkich przekonujących dowodów.
Patrząc też na charakter Boga, który ma w zwyczju zachowywać sobie resztkę bardziej przekonuje mnie jednak to że jest ciągłość ewangeliczna, która wg. słów Pana, nie miała panować ale być prześladowana. Jakoś dziwnie prześladowcą zawsze jest system. Duch zaś Boży jest Duchem Prawdy i nie będzie się przyznawał do tego całego fałszu stworzonego przez KRK.
To mariaż władzy i duchowieństwa ukrzyżował Pana i rozpoczął prześladowanie w Dz. Ap. tak, że ciągnie się przez wieki.
2Tm 3:12 Bw "Tak jest, wszyscy, którzy chcą żyć pobożnie w Chrystusie Jezusie, prześladowanie znosić będą."
Przeciwnik zawsze mówi, że nie warto drążyć i dochodzić do prawdy bo się do niej nie dojdzie, ale bez tego nie byłoby np reformacji. Ba - wogóle zostałby tylko fałsz.
Poza tym twierdzenie:" Przyjmę twierdzenia propagandowego fałszerza bo nie ma innych przekonujących twierdzeń jest dopiero wariacka. :)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: So lut 17, 2007 11:44 am 
Gdyby nie ta "organizacja przestępcza" jak nazywasz KK, to prawdopodobnie Marcin Luter (którego chyba nie potępiasz) nie zostałby augustianinem (zakonnikiem) i nie doznałby illuminacji na którą wszyscy (prawie) się tu powłujecie mówiąc o "czystym" chrześcijaństwie ewangelikalnym. Mówiąc szczerze Lutrowi by przez myśl nie przeszło, że można odejść od ziemskiej struktury. Oczywiście na różnych etapach swojego zycia jego poglądy się zmieniały, ale co do Koscielności to akurat wątpliwości chyba nie miał żadnych. W waszych postów przebija pewna wiara, że wszystko powinno być "duchowe". Materialne zaś jest fe. To takie Izraelskie podejście do tematu gdzie Izraelitom w głowach się nie mieściło że Bóg może się wcielić, być słaby i jeszcze dac się zabić. Zapominacie o jednym z najważniejszych wydarzeń w historii świata - Wcieleniu. To co, materialne zostało tam dowartościowane w niebywały sposób. I dlatego właśnie KK a także prawosławny podkreślają również materialną stronę bytowania Kościoła. Kościół ma strukturę nie tyle Boską co Bogo-człowieczą na wzór Wcielonego Słowa. Przez to - tak jak mówi desiderius - nie da się "wydestylować" jakiegoś abstrakcyjnego bez naleciałości w pełni odnoszącego się tylko do Biblii Kościoła. Kościół to konkret - także materialny. Zmieniał się, a zarazem pozostawał niezmienny gdy chodzi o wiarę w Boga.
No i wracając do organizacji przestępczej. Cóż - lepiej żeby grzechu na świecie nie było to oczywiste. Ale właśnie po to Jezus przyszedł by ten grzech zgładzić, od nas oddalać każdego dnia. Kto zaś jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamieniem - w Kościół katolicki a także prawosławny, czy też inne równie grzeszne Kościoły poreformacyjne. Gdybyś potrzebował kamieni, chętnie udostępnię.

Taka uwaga czysto formalna. Może niewiele znacząca, ale jednak jakoś ważna. Piszecie często KRK - mając na myśli Kościół rzymskokatolicki. Kościół rzymskokatolicki jest "częścią" Kościoła katolickiego. Bo w Kościele katolickim jest bardzo wiele kościołów Wschodnich. Np. Grekokatolicki, Melchicki, Syro-Malankarski, Etiopski itd. Wszystkie te Kościoły uznają zwierzchnictwo Papieża. Więc bardziej poprawne i scisłe jest mówienie o Kościele katolickim, chyba że z jakiś powodów chcecie mówić akurat o konkretnym Kościele rzymskokatolickim.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: So lut 17, 2007 3:02 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
desiderius napisał(a):
Mam równiez nadzieję, że z czasem odkryjesz również, że nie da się zapomnieć w pełni o tym z czego się wyrosło. Po pierwsze nie ma chyba takiego narkotyku, który byłby w stanie Cię z tego wyzwolić, po drugie musiałaby to być jakaś zaawansowana choroba psychiczna bądź wywołana neurologicznie, a tego nikomu nie życzę, w końcu po trzecie nie ma takiej potrzeby - chrześcijaństwo jest religią uniwersalną, dla której wszystkie bariery myślowe są do pokonania.
żeby jakoś podsumować to nudnawe przekomarzanie się, powiem tak. Jeżeli ktokolwiek marzy o wydestylowaniu 100 % czystej, nieskażonej i apostolskiej nauki używając do tego wybiegów pod tytułem " resztka Izraela", "ciągłość ewangelicznego chrześcijaństwa od początku do dziś", czy też "usuwanie przez przeciwnika - oficjalny kościół ludzi prawdziwie wierzących już od zarania chrześcijaństwa", to nie pozostaje mi nic jak tylko życzyć powodzenia

Desideriusie, po pierwsze o pewnych sprawach, w których się wyrosło, należy jak najszybciej zapomnieć, i należy szukać wyzwolenia ze złych nawyków. Tylko wtedy można zacząć myśleć i żyć normalnie - wygląda na to, że ta zasada stosuje się również do duchowych zależności działających w Kościele.

Po drugie, pragnienie powrotu do ewangelicznej prostoty i budowania Kościoła według wskazówek zawartych w Pismach Nowego Testamentu nie wymaga żadnych wybiegów ani destylacji nauki apostolskiej - ona jest zawarta w Nowym Testamencie. Mentalny brak możliwości oddzielenia Pism od Tradycji właściwie prowadzi nas wprost do katolicyzmu i to nie w rozumieniu powszechności, lecz systemu eklezjalnego. Można go przemalować np. na zielono, ale to niczego nie zmieni - i tak stworzymy system ludzki, udając że to Pan jest jego Głową. Na efekty trzeba czekać coraz krócej.

Po trzecie, Duch Święty wyzwolił mnie już z wielu złych rzeczy, więc nie potrzebuję ani narkotyków, ani popadania w choroby psychiczne, żeby dać się wyzwolić z pokładania nadziei w jakimkolwiek systemie stworzonym przez człowieka i nazywania go "Kościołem". Prosta ufność Bogu i posłuszeństwo Jego Słowu jest możliwa i nie jest chorobą psychiczną.

Co to pozytywizmu, to praca u podstaw rzeczywiście jest potrzebna. I tu nie chodzi o pokonywanie barier myślowych w sensie "intelektualnej ekumenii". Tu chodzi o coś dużo ważniejszego - o duchowe życie. Ani naukowe opracowania ani teologia nieodrodzonych ludzi, ani systemy eklezjalne same w sobie nie dają tego życia, bo ono nie ma źródła w człowieku i to jest chyba jasne.

Mam wrażenie, że Duch Święty wycofuje się z kościołów, w których ludzie zaczynają polegać na tym, co sami zbudowali. Jest to biblijnie oczywiste, natomiast po ludzku - niekoniecznie. Ludzie, którym wystarczy udawanie duchowego życia, godzą się na to i udają dalej. Ludzie pragnący prawdziwego życia duchowego zaczynają się w takich miejscach dusić, ale nawet nie są w stanie pomyśleć, że istnieje życie Kościoła poza ludzkim systemem. I to jest dramat.

Oczywiście, jest wiele miejsc, gdzie wierzący pozostający w ramach systemów eklezjalnych jeszcze na nich nie polegają. Problem polega na tym, że proces psucia zaczyna się najczęściej od głowy, która zaczyna polegać na systemie - przywódcy zaczynają nabierać mentalności klerykalnej i przechodzą na pozycje duchowieństwa, a wierni z wygody lub pod wpływem duchownych przechodzą na pozycje laikatu. Potem już wszystko zjeżdża w dół i mentalnie jesteśmy z powrotem w systemie udoskonalonym przez krk. Znam wielu pastorów, którzy nie poddali się temu procesowi i oby nigdy się nie poddali. Problem polega na tym, że sam system z definicji wymusza pewien kierunek myślenia, który raczej zniewala, niż uwalnia.

Nie zgadzam się z postawą pod tytułem "tak już musi być i trzeba się z tym pogodzić, a ci, którzy pragną powrotu do źródeł to niepoprawni marzyciele". Oczywiście, każdy ma prawo wyboru. Osobiście uważam, że rozbudowana hierachia w Kościele nie dość, że nie jest Bogu do niczego potrzebna, to jest dokładnym przeciwieństwem tego, co zalecił sam Pan. I nie uważam, żeby powrót do źródeł był niemożliwy. Gdybym tak uważał, byłby to dowód na brak zaufania do Boga i brak uznania ponadczasowości Jego Słowa. Kościół powienien mieć charakter maksymalnie organiczny i minimalnie organizacyjny - taki wzór znajdujemy w nauce apostolskiej i albo chcemy się jej trzymać, albo nie. Wybór należy do nas. Odpowiedzianość za wybór również.

Wrócę jeszcze na chwilę do tematu wątku. Rzeczywiście, trudno znaleźć obiektywną prawdę na temat grup żyjących wiele wieków temu, zwłaszcza że mało kto z nich zostawił po sobie jakieś konkretne pisma. Jesteśmy skazani na interpretację dostępnych źródeł, które najczęściej pochodzą od przeciwników takich grup, więc siłą rzeczy będą im niechętne i raczej subiektywne. Ale z tego, co wiem, Tertulian i Orygenes są dzisiaj na liście Ojców Kościoła, choć zostali kiedyś z niego wykluczeni. Dlatego istotą sprawy nie jest doskonałość doktrynalna (bo takiej ani Tertulian ani Orygenes nie posiadali), tylko fakt nowego narodzenia i styl życia członków grup chrześcijańskich działających poza oficjalnym systemem. Należy również wziąć poprawkę na fakt, że dostępność Pism nie była za ich czasów tak szeroka jak dzisiaj.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: So lut 17, 2007 5:05 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
frąfciu napisał(a):
Gdyby nie ta "organizacja przestępcza" jak nazywasz KK, to prawdopodobnie Marcin Luter (którego chyba nie potępiasz) nie zostałby augustianinem (zakonnikiem) i nie doznałby illuminacji na którą wszyscy (prawie) się tu powłujecie mówiąc o "czystym" chrześcijaństwie ewangelikalnym.

Hehe, a to dobre, frąfciu. :D Czyli krótko mówiąc, reformację zawdzięczamy... kościołowi rzymsko-katolickiemu, bo gdyby on nie utworzył zakonu augustianów, Luter nie miałby się gdzie zapisać i nie mógłby doznać iluminacji. Naprawdę dobre! :lol:

Rozumiem, że np. spadek ilości przestępstw w jakimkolwiek kraju zawdzięczmy... przestępcom, bo dzięki nim policjanci są bardziej zwarci i gotowi, a także otrzymują większe fundusze na łapanie tychże przestępców... 8)

Cytuj:
Mówiąc szczerze Lutrowi by przez myśl nie przeszło, że można odejść od ziemskiej struktury. Oczywiście na różnych etapach swojego zycia jego poglądy się zmieniały, ale co do Koscielności to akurat wątpliwości chyba nie miał żadnych.

Co wcale nie jest takie dobre, jak myślisz. Luter wcale nie był doskonały w swoich poglądach i postępowaniu, więc trudno go traktować jako punkt odniesienia.

Cytuj:
W waszych postów przebija pewna wiara, że wszystko powinno być "duchowe". Materialne zaś jest fe. To takie Izraelskie podejście do tematu gdzie Izraelitom w głowach się nie mieściło że Bóg może się wcielić, być słaby i jeszcze dac się zabić. Zapominacie o jednym z najważniejszych wydarzeń w historii świata - Wcieleniu. To co, materialne zostało tam dowartościowane w niebywały sposób. I dlatego właśnie KK a także prawosławny podkreślają również materialną stronę bytowania Kościoła. Kościół ma strukturę nie tyle Boską co Bogo-człowieczą na wzór Wcielonego Słowa. Przez to - tak jak mówi desiderius - nie da się "wydestylować" jakiegoś abstrakcyjnego bez naleciałości w pełni odnoszącego się tylko do Biblii Kościoła. Kościół to konkret - także materialny. Zmieniał się, a zarazem pozostawał niezmienny gdy chodzi o wiarę w Boga.

Uważam, że usprawiedliwianie tworzenia niebiblijnego systemu monarchicznego Wcieleniem Pana jest poważnym nadużyciem. I wcale nie chodzi tutaj o pogardę wobec materii. Po prostu istnieje pewien wzorzec, który jest niezmienny podobnie jak przykazania. Dalibóg, nie rozumiem, co to jest "Bogo-człowiecza struktura Kościoła na wzór Wcielonego Słowa". Chodzi ci o to, że papież jest rzeczywistym zastępcą Chrystusa?

Jeśli posłuszeństwo przykazaniom Pana i zaleceniom apostołów w obszarze organizacji kościoła jest "niewykonalną destylacją", to właściwie droga otwarta do podobnego potraktowania pozostałych przykazań i zaleceń - mamy inne czasy, więc nie da się "wydestylować" prawdziwego uświęcenia, prawidłowej interpretacji Słowa Bożego, prostej wiary bez naleciałości. Uważam, to z punktu widzenia rozwoju duchowego takie podejście byłoby samobójcze. Oznaczałoby położenie niezmiennej prawdy Słowa Bożego na ołtarzu systemowej ciągłości ludzkiej organizacji.

Cytuj:
No i wracając do organizacji przestępczej. Cóż - lepiej żeby grzechu na świecie nie było to oczywiste. Ale właśnie po to Jezus przyszedł by ten grzech zgładzić, od nas oddalać każdego dnia. Kto zaś jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamieniem - w Kościół katolicki a także prawosławny, czy też inne równie grzeszne Kościoły poreformacyjne. Gdybyś potrzebował kamieni, chętnie udostępnię.

To jest trochę tak, jak mówił radziecki dyplomata do amerykańskiego: "Wy mi tu nie mówcie, że u nas nie ma wolności, bo u Was biją murzynów". Wszyscy ludzie są grzesznikami i dlatego najlepiej byłoby w ogóle nikogo nie krytykować. System doprowadzony do prefekcji w krk przenosi się niestety w większym lub mniejszym stopniu wszędzie tam, gdzie po odłączeniu od systemu-matki zaczyna się tworzyć coś, co za jakiś czas zaczyna w swojej istocie przypominać to, z czego się wyszło. I kółko się zamyka. Dlatego ekumenia jest silniejszą metodą na przyciągnięcie "braci odłączonych" do Macierzy niż kiedyś były stosy.

Cytuj:
Taka uwaga czysto formalna. Może niewiele znacząca, ale jednak jakoś ważna. Piszecie często KRK - mając na myśli Kościół rzymskokatolicki. Kościół rzymskokatolicki jest "częścią" Kościoła katolickiego. Bo w Kościele katolickim jest bardzo wiele kościołów Wschodnich. Np. Grekokatolicki, Melchicki, Syro-Malankarski, Etiopski itd. Wszystkie te Kościoły uznają zwierzchnictwo Papieża. Więc bardziej poprawne i scisłe jest mówienie o Kościele katolickim, chyba że z jakiś powodów chcecie mówić akurat o konkretnym Kościele rzymskokatolickim.

Tu jest pewien problem natury terminologicznej związanej z punktem odniesienia. Otóż nie każda ogranizacja, która nosi nazwę "kościoła", jest rzeczywistą wspólnotą wywołanych ze świata i narodzonych z Ducha Świętego, zbawionych dzieci Bożych. Krk jest pewnym modelowym systemem instytucjonalnym i mylenie go z autentycznym Kościołem Powszechnym (czyli katolickim) wprowadzałoby zamieszanie pojęciowe. Przypuszczam, że dlatego niektórzy dyskutanci używają - świadomie lub intuicyjnie - skrótu krk.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: So lut 17, 2007 5:07 pm 
Offline

Dołączył(a): So lut 17, 2007 2:59 pm
Posty: 191
Smok Wawelski napisał(a):
Kto czyni cokolwiek bez wiedzy biskupa

Czy mam rozumiec, ze mam zadzwonic do biskupa aby zapytac, czy moge isc do lazienki aby umyc rece?
Cytuj:
A jednak to właśnie oni byli często początkiem autentycznych Bożych przebudzeń,

To jest Twoje zdanie. Na jakiej podstawie czujesz sie uprawniony do ich oceniania?
Cytuj:
do których żaden system utworzony i rozbudowany przez ludzi nie jest przecież Bogu potrzebny.

Na jakiej podstawie wypowiadasz sie co jest Bogu potrzebne a co nie?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: So lut 17, 2007 5:23 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
robaczek2 napisał(a):
Smok Wawelski napisał(a):
Kto czyni cokolwiek bez wiedzy biskupa

Czy mam rozumiec, ze mam zadzwonic do biskupa aby zapytac, czy moge isc do lazienki aby umyc rece?

Nie przypuszczam, ale pytanie należałoby skierować do Ignacego, a nie do mnie. :)

"Niech nikt bez biskupa nie załatwia żadnej sprawy kościelnej (...) Nie wolno bez biskupa ani chrzcić, ani sprawować agapy; tylko to, co on uzna za słuszne, miłe jest również Bogu. Pewne bowiem i ważne ma być wszystko, co się sprawuje" [List do Smyrneńczyków]

robaczek2 napisał(a):
Cytuj:
A jednak to właśnie oni byli często początkiem autentycznych Bożych przebudzeń,

To jest Twoje zdanie. Na jakiej podstawie czujesz sie uprawniony do ich oceniania?

A czy ja ich oceniłem w cytowanym przez Ciebie zdaniu?
robaczek2 napisał(a):
Cytuj:
do których żaden system utworzony i rozbudowany przez ludzi nie jest przecież Bogu potrzebny.

Na jakiej podstawie wypowiadasz sie co jest Bogu potrzebne a co nie?

Na podstawie tego, co On sam powiedział w swoim Słowie.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: So lut 17, 2007 5:42 pm 
Offline

Dołączył(a): So lut 17, 2007 2:59 pm
Posty: 191
Smok Wawelski napisał(a):
robaczek2 napisał(a):
Smok Wawelski napisał(a):
Kto czyni cokolwiek bez wiedzy biskupa

Czy mam rozumiec, ze mam zadzwonic do biskupa aby zapytac, czy moge isc do lazienki aby umyc rece?

Nie przypuszczam, ale pytanie należałoby skierować do Ignacego, a nie do mnie. :)

"Niech nikt bez biskupa nie załatwia żadnej sprawy kościelnej (...) Nie wolno bez biskupa ani chrzcić, ani sprawować agapy; tylko to, co on uzna za słuszne, miłe jest również Bogu. Pewne bowiem i ważne ma być wszystko, co się sprawuje" [List do Smyrneńczyków]

Moze troche na ten temat.
Mysle, ze czesto wyciagamy bardzo nieuczciwe argumenty. Ja tez nie przypuszczam ale literalne rozumienie zdania ktore zacytowalem z Twojego cytatu na to wskazuje: Kto czyni cokolwiek bez wiedzy biskupa

W nastepnym cytacie chodzi juz o sprawy koscielne.
Chodzi zatem o pewien zakres i tutaj moga byc roznice zdan ale nie sadze aby oznaczalo to negowanie potrzeby urzedu biskupa.

W nastepnych dwoch cytatach uzyles imienia Najwyzszego. Moze dajmy sobie spokoj bo mozna sie otrzec o drugie przykazanie.

biskup robaczek2


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: So lut 17, 2007 6:11 pm 
Smok Wawelski napisał(a):
[



Mam wrażenie, że Duch Święty wycofuje się z kościołów, w których ludzie zaczynają polegać na tym, co sami zbudowali. Jest to biblijnie oczywiste, natomiast po ludzku - niekoniecznie. Ludzie, którym wystarczy udawanie duchowego życia, godzą się na to i udają dalej. Ludzie pragnący prawdziwego życia duchowego zaczynają się w takich miejscach dusić, ale nawet nie są w stanie pomyśleć, że istnieje życie Kościoła poza ludzkim systemem. I to jest dramat.

Oczywiście, jest wiele miejsc, gdzie wierzący pozostający w ramach systemów eklezjalnych jeszcze na nich nie polegają. Problem polega na tym, że proces psucia zaczyna się najczęściej od głowy, która zaczyna polegać na systemie - przywódcy zaczynają nabierać mentalności klerykalnej i przechodzą na pozycje duchowieństwa, a wierni z wygody lub pod wpływem duchownych przechodzą na pozycje laikatu. Potem już wszystko zjeżdża w dół i mentalnie jesteśmy z powrotem w systemie udoskonalonym przez krk. Znam wielu pastorów, którzy nie poddali się temu procesowi i oby nigdy się nie poddali. Problem polega na tym, że sam system z definicji wymusza pewien kierunek myślenia, który raczej zniewala, niż uwalnia.
.



Bardzo się cieszę Smoku że potrafisz tak o tym pisać,bardzo sie cieszę że to widzisz.Mam jednak pewne obawy,może niesłuszne.
Mówienie o "systemie" tak jak Ty mówisz może być pomocne, ale NIE WOLNO tego odrywać od ewangelii od Chrystusa, bo może powstać zjawisko,które bym nazwał "pozasystemową odmianą chrzescijaństwa".To wszystko o czym piszesz jest prawdą,tylko chyba nie wolno jej upowszechniać by się nie narobiło.Pan i tak wyprowadzi tych,którzy są Jego a inni nie potrzebują tego słyszeć.Głośmy tylko Chrystusa a o systemach rozmawiajmy raczej po cichu.Tak myślałem dotychczas ale może źle myślałem.Rozumiesz co chcę powiedzieć?


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: So lut 17, 2007 8:42 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
robaczek2 napisał(a):
Chodzi zatem o pewien zakres i tutaj moga byc roznice zdan ale nie sadze aby oznaczalo to negowanie potrzeby urzedu biskupa.

Ja nie neguję potrzeby służby, którą Nowy Testament określa jako "doglądanie trzody" i na kilka innych sposobów. Natomiast nigdzie w Nowym Testamencie nie mogę wyczytać niczego o urzędzie biskupa, ani o jakichkolwiek "urzędach kościelnych".

Pozdrowienia dla biskupa robaczka. :D


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: So lut 17, 2007 8:49 pm 
Offline

Dołączył(a): So lut 17, 2007 2:59 pm
Posty: 191
Smok Wawelski napisał(a):
robaczek2 napisał(a):
Chodzi zatem o pewien zakres i tutaj moga byc roznice zdan ale nie sadze aby oznaczalo to negowanie potrzeby urzedu biskupa.

Ja nie neguję potrzeby służby, którą Nowy Testament określa jako "doglądanie trzody" i na kilka innych sposobów. Natomiast nigdzie w Nowym Testamencie nie mogę wyczytać niczego o urzędzie biskupa, ani o jakichkolwiek "urzędach kościelnych".

Pozdrowienia dla biskupa robaczka. :D

Dzieki za pozdrowienia. Kto jest zobowiazany do "dogladania trzody"?
Nie bede sie spieral o nazwe tytulu bo to najmniej wazne. Moze byc supernatchnionywielbiciel


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 60 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 82 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL