No i wylecialam z forum spichlerza...
Nie pisalam nic obrazliwego, ani sie z nikogo nie smialam. Szanowalam moich rozmówców i traktowalam ich wypowiedzi powaznie. Wylecialam , kiedy wymienilam pare falszywych proroctw nauczycieli ruchu wiary( J. Wimber, Copeland), niebiblijne nauczanie Benny Hinna( z wiekszosci sie wycofal w 1990 r., ale wczesniej twierdzil, ze informacji zasiegnal od samego Jezusa, który mu sie objawil osobiscie) i niebiblijne praktyki Any Mendez( te modlitwy na Mount Everest np., gdzie toczyla boje z królowa niebios). Prosilam o ustosunkowanie sie do w/w i jakies biblijne argumenty. Chcialam podyskutowac.
Admin stwierdzil, ze wysmiewam "mezów Bozych" , bo uzylam sformulowan: pic na wode("walka strategiczna to dla mnie pic na wode") .
Podobno to dalo mu podstawe do wykasowania moich postów. Do innych argumentów sie nie ustosunkowal ani nie pozwolil na to innym.
I wiecie co...jakos mi tak smutno...Moze i przejawiam zbyt duza gorliwosc, jesli chodzi o demaskowanie tych nauczycieli, ale to pewnie dlatego, ze stosunkowo niedawno "przejrzalam" na oczy. Ale myslalam, ze jakos latwiej bedzie rozmawiac, ze przeciez te wszystkie fakty, falszywe proroctwa , te dziwaczne nauczania mówia same za siebie, a tu prosze! Jakby czesciowa slepota! Zwiedzenie to okropna rzecz, straszna...
Tam nawet nie bylo próby jakiejs spokojnej rozmowy, tylko jakies oskarzenia, zamykanie ust, próby przerzucenia ciezaru dyskusji na moje "zranienia" z przeszlosci...
Zaczynam watpic, czy rozmowy z takimi ludzmi maja w ogóle jakis sens? I jak z nimi rozmawiac, skoro sprawiaja, ze w gre wchodza nieciekawe emocje( i to bynajmnie nie ja, jak twierdzil Admin owego forum, wprowadzalam "ducha klótni"

)?