Syn Marnotrawny napisał(a):
lis napisał(a):
Robert, podstawowym kryterium - dla mnie - rozpoznawania sekty jest Tylko co to jest herezja i kto to ogłasza?
Pozdrawiam
No właśnie... cały czas dumam sobie nad tym co Smok napisał i staram się spojrzeć na sprawę z nieco szerszej perspektywy.
Materiały zapodane przez Smoka są bardzo wartościowe, szczególnie te opisy psychomanipulacji.
Pozwoliłem sobie kilka akapitów wynotować i też pozwolę sobie...
je wkleić:
Cytat:
"Techniki przemocy psychologicznej są stosowane w tak szerokim zakresie, że zdolność jednostki do dokonywania świadomego wyboru na podstawie rzetelnej informacji jest znacznie ograniczona. Ofiary są niezdolne do podejmowania świadomych, mądrych, zrównoważonych decyzji, które podjęłyby w normalnych warunkach, gdyby tylko nie podlegały nieświadomej manipulacji przy użyciu skoordynowanych technik. Sumaryczny efekt takich procesów może być silniejszy niż inne formy wywierania wpływu jak zadawanie bólu, podawanie narkotyków czy fizyczne lub prawne zagrożenie."
Jedynie silne osobowości są w stanie oprzeć się presji w kierunku poddania się i utrzymania przychylności środowiska! Zdecydowana większość z nas nie byłaby w stanie przez dłuższy czas iść pod prąd, spotykając się z nieustannym potępieniem czy upokorzeniem ze strony otoczenia. Jezus Chrystus jest dla nas przykładem: "Wzgardzony był i opuszczony przez ludzi, mąż boleści, doświadczony w cierpieniu jak ten, przed którym zakrywa się twarz, wzgardzony tak, że nie zważaliśmy na niego".
"Religijne", a więc godne potępienia, jest teraz testowanie przebudzenia, doktryn głoszonych przez apostołów" i "proroków", sprawdzanie pochodzenia duchów manifestujących się podczas nabożeństwa - przestrzeganie Bożych przykazań i baczenie na swoją drogę przed Panem jest dla przebudzeniowców największym grzechem!
Zdrowy rozsądek gdzieś wyparował - dlaczego? Chrześcijanie są trenowani jak cyrkowe małpy, żeby robili i mówili najdziwaczniejsze, heretyckie, nielogiczne i obraźliwe rzeczy. Stracili zdolność normalnego rozumowania, a zamiast tego dali się ponieść fali niekontrolowanych odruchów. Nabrali mentalności stada baranów, które na duchowym "haju" depcze wszystko, co stoi na drodze do upragnionego zawładnięcia Ziemią.
Kiedy mieliśmy okazję obserwować tak bezczelną manipulację tłumem "w słusznej sprawie"? Komu oddawały chwałę całe stadiony ludzi, skandujących patriotyczne pieśni i wykrzykujących slogany o chwale i zwycięstwie? W imię jakiej ideologii mężczyźni i kobiety kładli niegdyś swoje życie bez najmniejszego wahania - ideologii, która żądała bezwarukowego poddania się?
Brakuje nam tylko współczesnego Hitlera, który stanąłby na czele Armii Joela - czyżby miał się niedługo objawić?Koniec cytatu.
Skoro faktycznie takie show się odstawia i nazywa się to działalnością Ducha Świętego, to ja nie mam więcej pytań. To jest katastrofa
...
Ja jednak z 'tej drugiej' strony na sprawę spoglądam.
Tu mamy do czynienia ze zorganizowanymi akcjami w typie 'zaznajmy trochę dreszczyku' i poczujmy się jak w niebie...
Pewnie, że to jest zwykła psychomanipulacja, trochę adrenaliny, przeżycie czegoś 'pozaziemskiego'...
Mnie bardziej chodzi o coś sekciarskiego w ujęciu kościołów/zborów domowych.
Z życia wzięte są historie o inwigilacji, kontrolowaniu, wręcz przywodzeniu do zbawienia przez postrach i w grę wchodzą różne metody zastraszania i wywierania wpływu na poszczególne jednostki, które czują się przez to osaczone i do pewnego stopnia ubezwłasnowolnione, przy jednoczesnej odciętej możliwości odejścia, bo zagrożone jest ono wszelkimi najsurowszymi konsekwencjami tak w wymiarze duchowym, jak i fizycznym - cielesnym, na ile to tylko możliwe.
Moje rozumienie słowa sekta jest jak najbardziej zbieżne z definicją słownikową. A oto ona:
Sekta
1 grupa religijna, która oderwała się od któregoś z wielkich kościołów panujących i przyjęła własne zasady organizacyjne; odłam wyznaniowy jakiejś religii
2 grupa społeczna izolująca się od reszty społeczeństwa, mająca własną hierarchię wartości, zespół norm zachowania się, silnie akcentująca rolę przywódcy.
W opisanym powyżej przypadku widzę nie tyle sektę w pierwszym znaczeniu, co bardziej w drugim.
Definicje, które Smok podał są tu dość dobrze rozwinięte.
Chodzi mi o sektę, która ma przywódcę, ma własną hierarchię wartości i własne priorytety.
Takimi sektami mogą stać się kościoły domowe, które skupią sporą liczbę ludzi o słabszych osobowościach - np. prostych ludzi o niskim statusie materialnym, którzy w grupie szukają nie tylko przeżyć duchowych, ale również wsparcia mentalnego w sprawach codziennego życia.
Co do herezji...
Słusznie przedmówca zauważył. Kto określa co jest herezją?
Stwierdzono, że relatywizuję sprawę. Owszem. Relatywizuję i czynię to świadomie, bo jak dla mnie chrześcijaństwo jest wynikiem świadomego wyboru spośród mnóstwa możliwości, przed którymi staje człowiek.
Właśnie zamknięte grupy - kościoły domowe o które dane mi było się otrzeć - lubią uciekać się do metod polegających na zawężaniu światopoglądu tylko do 'naszej słusznej wizji' i spotkałem się z zaleceniem, żeby nie czytać książek, czasopism, broszur, a nawet obowiązywały niegdyś zalecenie, żeby młodzi ludzie nie zdobywali wyższego wykształcenia, a pewne kierunki były wręcz zakazane. Wszystko po to, by głoszoną przez 'starszych' wiarę postrzegać tylko w ten 'jedynie słuszny' sposób i by nie ulec wpływom 'nauk tego świata'.
Dziś - patrząc z perspektywy tych dziesięcioleci - mogę śmiało powiedzieć, że te same mechanizmy psychomanipulacji, które są użyteczne w systemach totalitarnych, czy w konkretnych zastosowaniach w odniesieniu do tłumów w marketingu, lub innej działalności zakrojonej na szeroką skalę i powodujące określone korzyści dla zainteresowanych, te same mechanizmy mają zastosowanie w małych grupach, które uzurpują sobie prawo do bycia 'tymi jedynymi prawdziwymi' kościołami, czy jego cząstkami.
Wolę spojrzeć na herezję jak na coś zdefiniowanego w słowniku:
herezja
pogląd religijny sprzeczny z dogmatami religii panującej, zwykle katolicyzmu.
przen. idea, pogląd sprzeczne z utartymi przyjętymi w danym środowisku poglądami, odstępstwo od powszechnie przyjętego poglądu.
Takie jest znaczenie słowa herezja wg. Słownika Języka Polskiego i... niestety musimy się z tym pogodzić, że skoro panującą religią jest katolicyzm, to wszystko, co nie jest zgodne z jego dogmatami, będzie określane jako herezja. Jesteśmy w mniejszości, zatem w ich mniemaniu jesteśmy heretykami. Nie wiem jak Wy, ale ja się z tym pogodziłem i nie przeszkadza mi to
.
Nie możemy sprawy stawiać na ostrzu noża gdy chodzi o 'nasze' i uciekać się do ideologizowania pojęć, bo głosimy słuszne poglądy, a 'oni' - kimkolwiek są - głoszą zawsze złe poglądy z zasady i gdy wśród 'nich' dzieją się rzeczy oparte na psychomanipulacji, to określamy to w najostrzejszych słowach i nie szczędzimy surowości, natomiast kiedy my sami wygłaszamy poglądy 'słuszne', bo biblijne, a ktoś wyraża swój sprzeciw, czy powątpiewa, to już wolno nam dopuszczać się wszystkich tych sposobów, które krytykowalibyśmy u innych, bo w naszym przypadku idzie o słuszną sprawę
.
Tu właśnie jest problem w domowych kościołach, że często cel uświęca środki... a nie uświęca
Chrześcijaństwo biblijne, czyste i prawdziwe opiera się na całkowitej i absolutnej dobrowolności - jestem chrześcijaninem, dlatego, że chcę nim być i dlatego, że jest to mój w pełni świadomy wybór. Miałem do wyboru dużo różnych opcji i poglądów, ale wybrałem właśnie chrześcijaństwo i biblijną naukę. Znam inne poglądy, znam mechanizmy i sposoby jakimi inni przyciągają do siebie ludzi, ale ja ich nie stosuję, bo moje chrześcijaństwo nie jest wynikiem czyjegoś zmanipulowania mnie i wmówienia mi, czy przekonania mnie, że ta droga życiowa jest słuszna, tylko jest wynikiem mojej autonomicznej decyzji - uwierzyłem i zdecydowałem, że będę posłuszny Słowu Bożemu.
Mam nadzieję, że nie pomieszałem za bardzo
i da się z tego wyłuskać sedno sprawy i konkluzję, że chrześcijaństwo to nie jakiś przymus.
pozdr
Robert G.