Grazyna napisał(a):
Jedidia...piękny post. Czuję się przy Tobie taaaaka mała...
kochana siostro;) jakby tak spojrzec na Pana, to my obie jak pyłek.. albo i mniej;) jakie to niezwykle ze ON nas kocha;)
Cytuj:
No, to jest myśl...wyrzucić to pudło...skoro nie umiem z niego racjonalnie korzystać( ciekawe co na to mąż i dzieci!
).
Cytuj:
I masz rację-powinnam zacząć się więcej modlić o moich uczniów i ich rodziny...Nawet próbowaam głosić ewangelię, sęk w tym , że nikt nie chce słuchać.To mała wiejska szkoła, to co mówi proboszcz to dla nich święte...
A na apelu szkolnym dzieci recytują modlitwy do "najświętszje panienki"...(mamy bardzo maryjnego katechetę, słuchacz pewnego radia).
w jakims stopniu rozumiem i podzielam Twoj Ból, czy rozczarowanie, jakkolwiek to nazwać. to przykre widziec, jak ludzie ida w niewlasciwa strone... male wiejskie szkoly... to odmienna mentalnosc, ludzie czesto bardziej ograniczeni czy zamknieci na inny "swiatopoglad"... ale Bog jakos do nich moze dotrzec:) mozemy sie modlic siostro-pani nauczycielko;) bo Bog najlepiej zna tych wiejskich ludzi.
rodzina mojej mamy mieszka na wsi. zycie kreci sie wokol parafii. i nagle moj kuzyn idzie do seminarium duchownego i zostaje ksiedzem. on naprawde chcial sluzyc Bogu, jego slowa o wierze i jego zycie bylo prostym nasladowaniem Jezusa, chcial miec duszpasterstwo mlodziezy i zachecac ich do radykalnego wybierania Jezusa. cala rodzinka byla dumna;) cala wies byla dumna (bo jeden z nas poszedfl na ksiedza). a moja mama sie o tego swojego siostrzenca modlila. by go Bog strzegl przed tym co zle, co z Ducha Bozego nie pochodzi.
trzy lata byl ksiedzem, pracowal z mlodzieza (radykalnie). zmieniali mu parafie co chwila, nie wiedzial dlaczego. potem sie dowiedzial: ewangelia w jego wydaniu byla zbyt niewygodna dla kosciola.
odszedl. rzucil 'kaplanstwo'. na nasze pytanie "dlaczego?", odparl: "ja chcialem Bogu sluzyc, nie sekcie".
wstrzas dla rodzinki i wsi byl potezny! na parafii wrzalo. ale ludzie zaczeli pytac o wlasna wiare... bo moj kuzyn im postawil kilka radykalnych pytan.
nadal kocha Boga, nadal chodzi do KK i nadal szuka. wierzymy ze znajdzie. modlimy sie dalej.
Bog zna droge do kazdego szukajacego Go czlowieka. tak wierze.
Twoja modlitwa o kazdego Twojego ucznia JEST wazna i potrzebna.
Cytuj:
A ze zmęczeniem jest tak, że już mnie nic nie ożywia...po prostu zasypiam na stojąco...chyba mam za dużo pracy.
hmmmm..... moze trzeba czasem zrobic male porzadki w priorytetach i obowiazkach... moze cos jest niepotrzebne... moze cos moze poczekac...
Cytuj:
Kiedy Paweł pisa swoje słowa, to praca [polegała chyba na czym innym...najczęściej to była jakaś ciężka fizyczna robota. No i wtedy jest sens się w nią angażować: zarabia się na życie i jeszcze robi coś pożytecznego. A w szkole...? Ta cała bezsensowna biurokracja, ta indoktrynacja w której niechcący uczestniczę( jednak)...dlaetgo się czasem zastanawiam, czy wykonując ją( najlepiej jak potrafię) nie rozmijam się czasem z Bożą wolą...
wydaje mi sie, ze nie ma znaczenia czy jest to praca fizyczna czy intelektualna czy wychowawcza;) nie zacytuje Biblii, opowiem Ci o moim profesorze psychologii (bo znow jestem na studiach;). To starszy czlowiek, pochodzi z Ukrainy. Bardzo cieply, bardzo serdeczny, bardzo specyficzny. Wyklady przeplata roznymi anegdotami z zycia i swoich przemyslen. I tak ostatnio opowiedzial dwie.
1. Ze rozmawial sobie z jednym panem profesorem z uczelni i apytany o roznice miedzy szkolnictwem wyzszym w Polsce a na Ukrainie, odpowiedzial: "jedna zasadnicza. Tutaj sie student profesora boi. tutaj prof moze studenta zniszczyc i potraktowac z wyzszoscia. a przeciez profesor to taki sam czlowiek jak student, tyle ze ma inny papier w kieszeni. ale najpierw jest czlowiekiema dopiero potem profesorem"
2. z rozmowy z tymze samym profesorem. zapytany, dlaczego tak czesto i dlugo rozmawia z portierami pilnujacymi uczelni, skoro przeciez oni to zwykli, prosci, nieuczeni ludzie sa!!!!, odparl: "alez!! przeciez ja jestem im wdzieczny za ich prace!!! gdyby nie oni, ja bym nie mogl tu pracowac! ja bym nie mogl byc profesorem gdyby takich portierow zabraklo! "
Podoba mi sie jego podejscie. Mysl, ze kazda praca jest wazna bo jest czescia calosci. Bo jest kawalkiem ogniwa. Bo Twoje i moje zycie jest czescia WIECZNEGO BOZEGO PLANU;) mysle, ze Ty sama mozesz tylko przed Panem osadzic, czy masz obecnie (czy jeszcze) pracowac itd, to sa nasze osobiste decyzje. chce Cie tylko sprobowac zachecic mysla, ze twoja praca ma wartosc i znaczenie. Ze choc nasze szkoly sa czasem beznadziejne, to jednak Bog jest tam z Toba. wchodzi z Toba do klasy. zyje w Tobie gdy mowisz do uczniow, gdy ich karcisz, gdy ich uczysz. On jest w Tobie i moze ozywiac Cie wtedy. Bog jest Panem historii - Twojej historii pracy w tej szkole takze. Pomimo zmeczenia...
Cytuj:
To przypoimna taką pułapkę bez wyjścia. Ale im jestem styarsza, tym bardziej mam poczucie uciekającego czasu i ...marnotrawienia tego czasu na bzdury. A może...tak ma właśnie wyglądać nasze życie? Ma być nudne , żmudne, praca ma być czasem bez sensu...aż do śmierci?
wspomne o porzadkach raz jeszcze...
gruntowne czyszczenie mojego zycia jest -widze- Boza "metoda" na przypominanie mi sensu i celu zycia, wyborow, trudu, wlaki, watpliwosci... Polecam ksiazke "Swieze spojrzenie" Ricka Watkinsa. Prosta ksiazka o spolecznosci z Jezusem.
Psalm 143