www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest N kwi 28, 2024 6:38 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 20 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostNapisane: Cz sie 24, 2006 10:38 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 25, 2005 8:43 am
Posty: 255
Lokalizacja: Podlasie
Dziękuję wszystkim za odpowiedzi. Szczerze mówiąc nie spodziewałem się, że to co napisałem stanie się zbudowaniem i pomocą dla innych. Chwała za wszystko Jezusowi !!!! bo teraz nawet sam jak czytam te rozważania, w niektórych momentach zatrzymuję się i zadaję sobie pytanie - skąd to się wzięło? Naprawdę chwała Jezusowi :)

Smoku, dzięki za tą techniczną uwagę, rzeczywiście zapomniałem o drugim, bardziej "normalnym" znaczeniu słowa - ciało. Jeśli chodzi o przyjazd do Ruptawy - nie wiem, ale chciałbym wpaść jednak szkoła jest dużym utrudnieniem. Ale wszystko w rękach Pana :)

Wracając do tematu, myśłę że ważna jest jeszcze kwestia uważania siebie za umarłego dla grzechu (Rzym.6), o której Smok pisał w paru innych tematach. Ciężko było mi zrozumieć co dokładnie znaczy owo "uznawanie się za umarłego" (Rzym.6;11) - czy jest to jakiś inny sposób myślenia, wyznawania? W pewnym kazaniu przeczytałem, że jest to dokładnie to samo, co przyjęcie przez wiarę przebaczenia grzechów. Aby do tego doszło, Duch Święty przekonuje człowieka o rzeczywistym stanie jego wnętrza, następnie dana osoba podejmuje konkretne działanie - wierzy i wyznaje swą wiarę w misję Jezusa na ziemi, przez co zostaje usprawiedliwiona z grzechów (współpraca Ducha z nami). Dokładnie to samo ma miejsce, jeśli chodzi o naszą cielesną naturę. Musimy przez wiarę przyjąć do swej świadomości, że Jezus rzeczywiśćie wziął wszystkie słabości ciała na siebie i zostawił je na krzyżu, przez co złamał ich panowanie w naszym życiu. Pododbie jak z usprawiedliwieniem, tak i w tej dziedzinie, nie można zatrzymać się tylko na wierze i wyznawaniu, ale trzeba podjąć konkretne działania w dalszym życiu. W przypadku narodzenia na nowo jest to pogłebianie społeczności z nowo poznanym Bogiem, w przypadku cielesnej natury jest to konsekwentna droga krzyża w codziennym postępowaniu. Chyba tyle :) Pozdrawiam serdecznie.

_________________
Mat 6;33


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pt paź 20, 2006 5:44 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 25, 2005 8:43 am
Posty: 255
Lokalizacja: Podlasie
Witajcie, chciałem podzielić się świadectwem tego, że doświadczyłem prawdziwego Bożego dotknięcia i uwolnienia. W środę 11.10.2006 Pan Jezus był u mnie i wkońcu złożyłem w Jego ramiona wszystkie moje słabości - nieczyste myśli, wstyd, niewstrzemięźliwość itp. W ciągu 1 minuty stałem się wolnym człowiekiem. Jako świadectwo chciałbym się z wami podzielić moim rozważaniem na temat krzyża Jezusa i tego co się na nim dokonało. Są to słowa na które dopiero teraz Pan prawdziwie otworzył mi oczy. Pozdrawiam wszystkich i dziękuję, jesli modliliście się za mnie.

_________________
Mat 6;33


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pt paź 20, 2006 6:02 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 25, 2005 8:43 am
Posty: 255
Lokalizacja: Podlasie
Będziecie przestrzegać ustaw moich. Nie będziesz twego bydła parzył z odrębnym gatunkiem. Twego pola nie będziesz obsiewał dwojakim gatunkiem ziarna i nie wdziewaj na siebie szaty zrobionej z dwóch rodzajów przędzy.” 3 Moj. 19:19

Nie obsadzaj twojej winnicy dwojako, aby wszystko nie przepadło na rzecz świątyni: sadzonka, którą sadziłeś, i cały plon winnicy. Nie będziesz zaprzęgał do orki razem wołu i osła. Nie będziesz się ubierał w mieszaną tkaninę z wełny i z lnu.” 5 Moj. 22:9-11

Albowiem w zakonie Mojżeszowym napisano: Młócącemu wołowi nie zawiązuj pyska. Czy Bóg to mówi ze względu na woły?” 1 Kor. 9:9


Jednym z największych sukcesów szatana we współczesnym świecie jest to, że w pełni udało mu zaślepić człowieka, aby łamał te dwa przykazania Zakonu. Zarówno wśród ludzi nienawróconych jak i Kościele Jezusa Chrystusa prawie całkowicie zatarła się granica między tym co jest dobre i złe, dozwolone i zakazane, ale problem ten sięga o wiele głębiej. Dzisiejszy Kościół nie tylko w Polsce zapomniał o starym, dobrym przesłaniu Krzyża Golgoty, głosząc tylko połowę prawdy – odpuszczenie grzechów, zapominając, że na tym haniebnym miejscu nasz Pan Jezus Chrystus rozprawił się także z naszą starą naturą, abyśmy nie byli więcej dłużnikami naszych ciał i niewolnikami grzechu (Rzym.8;12-13). W obecnych czasach zaobserwować można jak wielu, szczerze oddanych Bogu ludzi, wciąż boryka się z problemami “starego Adama” nie mogąc w pełni radości, oddania i błogosławieństwie sprawować służby Bożej. Główną tego przyczyną jest łamanie przykazania Zakonu zakazującego mieszania ze sobą rzeczy, które Bóg w swej doskonałości uczynił w dniu stworzenia. Idąc tokiem rozumowania apostoła Pawła przykazanie to można i powinno się odnosić do rzeczywistości duchowej.

Celem tego rozważania jest próba przywrócenia nam wierzącym prawdziwego i całościowego obrazu Krzyża Jezusa, tego jak wielką moc niesie jego pełne przesłanie, oraz co zostało na nim “wykonane”. Wiemy, że: “całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości,” (2 Tym. 3:16) dlatego posługując się Słowem Bożym, postaram się najpierw pokazać błędy wynikające z przemieszania różnych ludzkich nauk i interpretacji Pisma. Kościół powinien być Drzewem Życia, którego liście służą do uzdrawiania narodów (Obj.22;2), dzisiaj jednak możemy oglądać jak znajduje się w położeniu “winorośli wydających figi”.

Myślę, że pierwszym pytaniem, które powinien zadać sobie każdy chrześcijanin brzmi – czy jestem Biblijnym człowiekiem? Bardzo często przy okazji zwiastowania bądź świadczenia innym o naszym nowonarodzonym życiu czy zborze kładziemy nacisk i podkreślamy, że główną różnicą między nami a “światem” jest to że postępujemy opierając się tylko i wyłącznie na Słowie Bożym. Jednak większość osób nawróconych zdaje sobie sprawę, że nie trzeba wcale głęboko kopać w ich życiu osobistym, aby słowa, które tak łatwo głoszą ludziom nieznajomym, okazały się fałszem przed Bogiem. Wielu z nas w dniu swego pojednania z Panem czuło i żyło w błogosławionym stanie lekkości i oddania najcudowniejszemu Zbawicielowi, jednak z czasem, jeden po drugim zaczęły wracać stare grzechy i upadki, okradając nas ze wszystkich wzniosłych, duchowych przeżyć i pierwszej miłości. Niepodważalnym faktem jest że “coś” się w nas dokonało, zupełnie zmieniło się nasze spojrzenie na świat, Boga, Biblię, nas samych, być może pogrzebane zostały niektóre “ciężkie” grzechy. Jednak z czasem straciliśmy zapał, do którego w chwilach duchowego uniesienia staramy się powracać, weszliśmy w “standardowe” chrześcijańskie życie charakteryzujące się wiecznymi upadkami, ciągłą pokutą, i nieudolną próbą naśladowania Jezusa. Czytamy Biblię, zachowujemy naszą pobożność nabytą w zborze lub w chrześcijańskim domu jednak widzimy i co jakiś czas przyznajemy sami przed sobą, że nasze życie jest zupełnym przeciwieństwem tego jak postępowali Apostołowie. To wprawia nas tylko w głębsze frustracje i kończy się albo rezygnacją z naśladowania Jezusa, albo próbą jeszcze silniejszej walki z grzechem w nas. Wydłużamy modlitwy, organizujemy posty i z jeszcze większą zawziętością próbujemy ujarzmić starego człowieka, jednak po upływie kilku tygodni lub miesięcy, opadamy bezsilni i pokonani. Czy w którymkolwiek miejscu Starego lub Nowego Testamentu znajdujemy taki obraz życia? Czy śmierć Jezusa i Jego cierpienie były po to, abyśmy dziś jako dzieci wszechmocnego Boga, powołani by Mu służyć i oddawać chwałę, nieustannie żyli w pognębieniu i smutku z powodu naszych słabości?

Innym, bardzo prostym sprawdzianem naszego życia chrześcijańskiego, jest przyjrzenie się temu, jak wygląda i funkcjonuje Kościół – Ciało Jezusa. Jeżeli życie osobiste większości zborowników bardziej przypomina suche i zakurzone klepisko, zamiast źródła rzeki wody żywej, nie można oczekiwać by miejsce zgromadzeń Ludu Bożego było odpocznieniem i ratunkiem dla ginącego świata. Uważamy się za Biblijnych chrześcijan, kiedy obraz tego co robimy i czym jest nasz Kościół, zupełnie odbiega od wzoru danego w Dziejach Apostolskich. Chlubimy się tym, że Pan ubłogosławił nas Duchem Świętym, modlitwą w nieznanych językach a zapominamy słowa Pawła, który pytał: “Jeśli całe ciało byłoby okiem, gdzież byłby słuch?”(1Kor.12;17) Większość dzisiejszych zborów zamiast być prawdziwym Ciałem Jezusa Chrystusa, stało się “językami” które mówią, ale nie wiedzą co, komu i dlaczego. Nasze ewangelizacje w niczym nie przypominają poruszenia Ducha Świętego, które dwa tysiące lat temu na trwałe przemieniło świat i religię żydowską. Zadowalamy się połowicznym poruszeniem i duchową atmosferą niedzielnych nabożeństw, ale kiedy tylko przychodzi poniedziałek, praca, szkoła, dom, codzienność, znów ze smutną miną staramy się upodabniać do Jezusa, przezwyciężać słabości, być Jego światłem, i jak zwykle, kończymy wieczorem na kolanach wyznając i przepraszając za wszystkie “owoce” naszego nowego życia. Czy jest to Biblijny obraz?

“Owocem zaś Ducha są: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność,” Gal. 5:22

Wiemy że Słowo Boże pozostaje niezmienne i trwa na wieki. Dlatego ów przygnębiający i bardziej przypominający śmierć niż życie stan Kościoła musi być spowodowany błędem człowieka. Wierzę, że Pan nie zakazywał mieszania wełny z lnem i zaprzęgania wołu z osłem tylko z powodów materialnych. Jest to obraz duchowej rzeczywistości i tego, jak wiele zamieszania może spowodować mieszanie rzeczy danych nam przez Pana. Wół i osioł nigdy nie będą właściwym zestawieniem do wykonania pracy w polu, pierwszy jest przystosowany do ciągania ciężarów, drugi do ich noszenia. Tak samo jeśli obsiejemy pole różnym ziarnem, jedna roślina zacznie hamować rozwój drugiej. Identyczna zależność istnieje w świecie duchowym. Pan dał nam swoje święte Słowo, by pokazać jaki jest Jego charakter, my jednak jako ludzie doświadczający duchowej rzeczywistości przemieszaliśmy prawdy Biblijne z naszymi codziennymi doświadczeniami. Nieustannie doświadczając upadków, nie potrafimy zrozumieć ani uwierzyć Bogu, który powiedział że obdarował nas wszystkim, co jest potrzebne do życia i pobożności, będąc otoczonymi stresem, nie potrafimy w pełni wierzyć, że Pan wie czego potrzebujemy i że w Nim jest zaopatrzenie. Bezgranicznie ufamy Mu jedynie w sprawach, w których nie mamy wiele do stracenia, mniej lub bardziej świadomie tworzymy w naszych umysłach obraz Jego osoby, na który składają się tylko zrozumiałe dla nas wersety Biblii, a także osobiste przeżycia. W ten sposób diabeł sprawia że “czcimy to czego nie znamy”, wierzymy w Boga, który w rzeczywistości jest taki, jaki my chcemy aby był. Dokładnie takim samym bożkiem był występujący w Starym Testamencie Baal. Wiemy jak wyglądała konfrontacja między prorokiem Eliaszem, a kapłanami Baala. W tym miejscu wielu z nas może przyznać, że ich życie rzeczywiście zgodne jest z Biblią. Jakże często wołamy głośno o przebudzenie, tańczymy i skaczemy przed Panem, a jedyne świadectwo jakie możemy złożyć po tych wszystkich wysiłkach brzmi – nasz Bóg śpi... Czy taki obraz Kościoła i życia przyszedł dać nam Jezus Chrystus?

“Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar. Nie z uczynków, aby się kto nie chlubił.” Efez. 2:8-9

Największy błąd w jakim tkwią dzisiejsi wierzący jest także błędem, w którym znajdują się także w znacznej większości ludzie nieodrodzeni. Każdy, kto w swym życiu starał się świadczyć i głosić Ewangelię niejednokrotnie musiał się spotkać z odpowiedzią, że moralne i dobre życie wystarczy aby być zbawionym. Jest to typowy przykład na to, jak bardzo diabłu udaje się mieszać w ludzkich sercach Bożą kolejność postępowania w duchowym życiu. Słowo Boże mówi, że najpierw otrzymujemy zbawienie, a dopiero potem nasze uczynki mają jakąkolwiek wartość przed Panem. Świat jednak rozumuje inaczej, przez uczynki chce dojść do zbawienia. Szatan nie poprzestaje na ludziach, którzy do niego należą. Dokładnie to samo kłamstwo zaszczepił w serca wielu nowonarodzonych dzieci Bożych.



Chciałbym jeszcze raz abyśmy sprawdzili naszą biblijność. Większości chrześcijan, jeśli zadamy pytanie czy walczą ze swymi słabościami, odpowiedzą – Tak. Jeśli zapytamy czy uważają Pismo Święte, jako prawdziwe Słowo pochodzące od żywego Boga, również odpowiedzą twierdząco. Skoro zatem tak jest, zadajmy jeszcze jedno pytanie, jak należy rozumieć podany fragment II Listu Apostoła Pawła do Koryntian:

“Lecz powiedział do mnie (Pan): Dosyć masz, gdy masz łaskę moją, albowiem pełnia mej mocy okazuje się w słabości. Najchętniej więc chlubić się będę słabościami, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusowa.” 2 Kor. 12:9

Skoro jak czytamy, pełnia Bożej mocy okazuje się w naszych słabościach, dlaczego jeszcze walczymy z nimi i staramy się łatać dziury w naszym starym człowieku? Jest to pytanie, które wiem że Duch Święty zadawał wielu osobom i które zawsze musiało pozostawać bez odpowiedzi. Rezultat bowiem poprawnego zrozumienia tego wersetu Pisma, może być tylko jeden – przebudzenie duchowe wierzącego. Ów werset jest miejscem, gdzie można zdemaskować największe kłamstwo szatana, jakim udało mu się zwieść dzisiejszy Kościół a mianowicie – samodzielne podejmowanie walki z grzechem i słabościami. Jak bardzo wielu z nas zostało zapędzonych w tę samą ślepą uliczkę, z której nie mogą wydostać się ludzie żyjący w świecie – w próbę dojścia do boskich rzeczy o własnych siłach. Słowo Boże wyraźnie pokazuje nam, że najpierw należy przyjąć od Pana Jego Osobę, zwycięstwo, świętość i moc na tyle, na ile możemy, a potem wkładać własny wysiłek w upodabnianie się do Niego, mając w tym wykonanie pochodzącą z samego Nieba.

“Uświęcajcie się i bądźcie świętymi, gdyż Ja, Pan, jestem Bogiem waszym. Będziecie przestrzegać moich ustaw i wypełniać je; Jam Pan, który was uświęcam.” 3 Moj. 20:7-8

“My jednak powinniśmy dziękować Bogu zawsze za was, bracia, umiłowani przez Pana, że Bóg wybrał was od początku ku zbawieniu przez Ducha, który uświęca, i przez wiarę w prawdę.” 2 Tes. 2:13

Werset ten wskazuje nam wyraźnie, że proces uświęcania także nie jest zależny jedynie od człowieka. Jak wiele jeszcze razy potrzebujemy upaść i załamać się, aby zrozumieć, że uświęcone życie nie jest w mocy naszych wysiłków, postów, modlitw czy próśb o odnowę? Bóg wskazał tylko jedną opcję dostępną dla naszego starego człowieka:

“Wiedząc to, że nasz stary człowiek został wespół z nim ukrzyżowany, aby grzeszne ciało zostało unicestwione, byśmy już nadal nie służyli grzechowi (...)Podobnie i wy uważacie siebie za umarłych dla grzechu, a za żyjących dla Boga w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.” Rzym. 6:6,11

“Z Chrystusem jestem ukrzyżowany; żyję więc już nie ja,ale żyje we mnie Chrystus; a obecne życie moje w ciele jest życiem w wierze w Syna Bożego, który mnie umiłował i wydał samego siebie za mnie.”
Gal. 2:20

Te dwa krótkie wersety, jak i całe Pismo pokazują jedyną drogę, którą możemy posłać nasze grzeszne i upadłe ciała – jest nią krzyż. Biblia przez wszystkie księgi pełna jest duchowych sprzeczności – jeśli chcemy żyć, musimy umrzeć, jeśli chcemy zwyciężać, musimy się poddać. Księga Ezechiela (9;4) pokazuje nam, że jeśli ktoś z Jeruzalemczyków chciał zachować życie, musiał otrzymać od anioła znak na swym czole w kształcie litery TAW, która wyglądała dokładnie tak jak krzyż. Był to warunek ocalenia. Podobnie i my, nie wyzwolimy się spod panowania i niewoli grzechu tak długo, aż nie zostaniemy naznaczeni krzyżem, umierając na nim. Jak można to uczynić? W 12 rozdziale Listu do Rzymian apostoł Paweł pisze, abyśmy składali ciała swoje jako ofiarę miłą Bogu. Czy ofiara może sama sobie coś uczynić? Czy może sama się złożyć w darze? Jedyny udział człowieka w składaniu ofiary to przyprowadzenie jej przed ołtarz, zrzucenie na nią wszelkiego plugastwa grzechu i oddanie kapłanowi by dokonał wszystkich pozostałych czynności. Dokładnie tak samo wygląda duchowa rzeczywistość. Naszym ołtarzem jest stary, drewniany krzyż. Nie jest w mocy człowieka by samemu się do niego przybić. Jedyne co możemy zrobić, to dobrowolnie się poddać, złożyć na ołtarzu, przyznać do wszelkiego grzechu jaki ciąży nad nami i pozwolić kapłanowi by dokonał reszty dzieła. To jest ukrzyżowanie, całkowite unicestwienie naszego starego “ja”. Jak wygląda to w praktyce? Jeśli jesteśmy martwi, to przede wszystkim nie powinniśmy więcej sami z siebie próbować dochodzić do nawet jednej stutysięcznej charakteru Jezusa – jest to wciąż agonia i próba ratowania starego życia, łatania jego dziur i upiększania go. Martwy znaczy martwy, odtąd nie ważne czy pojawia się w naszym życiu nieczysta myśl, strach, wstyd, gniew, nieprzebaczenie – jesteśmy nieżywi dla tego wszystkiego i nie możemy próbować niczego robić w związku z tym. W przeciwnym wypadku jest to schodzenie z krzyża i szatan będzie starał się za wszelką cenę nas z niego zdjąć, dokładnie tak jak Pana Jezusa. Trzymanie starego Adama ukrzyżowanego jest rzeczą, której każdy wierzący i chcący prawdziwie naśladować Jezusa chrześcijanin musi się uczyć w praktyce. Od tej pory absolutnie nic, co ma miejsce w codziennym życiu nie powinno być spowodowane naszym pragnieniem, ambicją, uczuciem czy emocją. Jest to stan, w którym żaden człowiek nie wytrzymałby zbyt długo bez Bożej pomocy, dlatego po ukrzyżowaniu musimy uczynić kolejny krok. Apostoł Paweł pisze: “żyję więc już nie ja,ale żyje we mnie Chrystus”. Sytuacja z uśmierceniem starej natury i przyobleczeniem się w naturę Chrystusa jest bardzo podobna do tej, która ma miejsce przy nawróceniu. W chwili pojednania z Panem tak samo musieliśmy przyznać, że nasze uczynki przed Nim są nic niewarte a wewnętrzne życie pełne grzechu. Potem, uczyniwszy krok wiary w odkupieńczą śmierć Jezusa, otrzymaliśmy nowe życie. Jego Krew oczyszcza nasze serca, Jego Krzyż rozprawia się ze starym człowiekiem, który jeszcze pozostał przy życiu – oto pełne przesłanie Ewangelii, którego brakuje we współczesnym Kościele. Tak więc, kiedy zrezygnujemy i ostatecznie przekreślimy wszelką nadzieję jaką do tej pory pokładaliśmy w sobie, jesteśmy gotowi, aby Pan Jezus Chrystus, z całą swoją mocą, świętością i charakterem, zamieszkał w nas. Może się to stać podobnie jak przy nawróceniu – tylko przez wiarę. Musimy wyznać Mu, jakie grzechy popełnialiśmy, jak bardzo nas utrudziły i jak bardzo nie chcemy już się z nimi dłużej zmagać, musimy przyznać Mu, że jesteśmy bezsilni i nie zamierzamy dłużej walczyć. Wtedy nie musimy robić kroku w nieznane, Pismo bowiem mówi:

“Boska jego moc obdarowała nas wszystkim, co jest potrzebne do życia i pobożności, przez poznanie tego, który nas powołał przez własną chwałę i cnotę,” 2 Piotr. 1:3

Możemy zatem śmiało i bez lęku wyznać: “Panie Jezu, dziękuję Ci, że już więcej nie upadnę w tym czy innym grzechu, wypełniłem swoją część Nowego Przymierza – zawisłem na krzyżu razem z Tobą i nie zamierzam dłużej kierować swoim życiem, dziękuję Ci, że od tej chwili Ty jesteś moją cierpliwością, wstrzemięźliwością, wolnością, miłością i całym charakterem. Chwała Tobie za wszystko Alleluja !!!”

Dopiero od tego momentu, zaczyna się prawdziwe życie w Jezusie i Jego Duchu, wcześniej wszelkie nasze starania i próby uświęcania prowadziły do nikąd. Owszem, mogliśmy doświadczać duchowego świata, Bożego prowadzenia, posilenia, jesteśmy przecież Jego dziećmi. Jednak pełnia chrześcijańskiego życia i prawdziwy duchowy wzrost rozpoczynają się w momencie, kiedy zaczyna w nas żyć sam Jezus Chrystus. O to modlimy się często całe życie, sami starając się pozyskać Jego świętość. Jednak jak pisał św. Piotr – jest ona darem od Pana, który wystarczy przyjąć przez wiarę. Dopiero po tym zaczynamy wchodzić w prawdziwy proces uczniostwa i uświęcania, teraz, kiedy nie tkwimy już w kłamstwie szatana, nasze posty, śluby, poświęcenia i wyrzeczenia mają przed Bogiem wartość, jednak siła do ich wypełnienia także pochodzi od Niego. W tym Nowym Przymierzu Pan wymaga od nas kilku rzeczy. Przede wszystkim – musimy stale trwać w ukrzyżowaniu. Każda próba brania spraw doczesnych jak i duchowych we własne ręce, prędzej czy później przyniesie upadek. W pokuszeniu, stresie, strachu lub sytuacji, kiedy nasze grzeszne “ja” próbuje ponownie brać górę nad Duchem, jedyne co możemy robić to... nic nie robić – na tym właśnie polega bycie umarłym dla grzechu. Biblia w wielu miejscach pokazuje, że to Pan jest tym który walczy, wyswobadza i ratuje. Ważnym jest, aby w chwili pokuszenia, nie modlić się o ratunek, ponieważ to także jest próbą wywalczenia zwycięstwa o własnych siłach. Jedyne co możemy to czekać na Pana, lub westchnąć do Niego i powiedzieć: “Panie, oto pokusa, ja nie umiem i nie chcę z tym walczyć, Ty to zrób” – a potem grzecznie czekać na odpowiedź. Tylko w ten sposób możliwe jest przezwyciężenie wszelkiej pokusy:

“Bo chociaż żyjemy w ciele, nie walczymy cielesnymi środkami. Gdyż oręż nasz, którym walczymy, nie jest cielesny, lecz ma moc burzenia warowni dla sprawy Bożej; nim też unicestwiamy złe zamysły i wszelką pychę, podnoszącą się przeciw poznaniu Boga, i zmuszamy wszelką myśl do poddania się w posłuszeństwo Chrystusowi,” 2 Kor. 10:3-5

Bycie ukrzyżowanym wiąże się ściśle ze “zmuszaniem myśli do poddania Chrystusowi” i wymaga od nas wyćwiczenia. Trwanie w tej łasce jest praktycznie całkowitym przeciwieństwem naszego życia, które wiedliśmy wcześniej po nawróceniu. Tam gdzie byliśmy smutni i posępni, teraz jesteśmy szczęśliwi, w miejsce upadków przyszło zwycięstwo, a zamiast dawnych wad, przejawia się w nas charakter Chrystusa. Powinniśmy jednak pamiętać, że może zdarzyć się nam upadek, więcej – sam Pan może za tym stać, sprawdzając naszą wiarę. W upadku najgorszą rzeczą jaka spływa na człowieka jest uczucie zwątpienia, czy kolejny raz nie wypróbowaliśmy jakiejś “metody” do życia w świętości, która teraz okazuje się, też potrafi zawieść. Musimy nauczyć się prawdziwej wiary. Nasz upadek nie oznacza, że Słowo Bożę straciło ważność lub też zmieniło swą treść. Pan może chcieć sprawdzić czy mimo upadku dalej będziemy ufali temu co powiedział. Do upadku mogło doprowadzić także nasze niedopatrzenie. Pamiętajmy wtedy że mamy orędownika u Ojca, i że już w sekundę po upadku możemy być z powrotem na Bożej drodze pełniąc Jego wolę. Wyznajmy szczerze nasz grzech i prośmy o przebaczenie a Pan jest wierny w odpuszczeniu.

Poczytujcie to sobie za najwyższą radość, bracia moi, gdy rozmaite próby przechodzicie. Wiedząc, że doświadczenie wiary waszej sprawia wytrwałość. Wytrwałość zaś niech prowadzi do dzieła doskonałego, abyście byli doskonali i nienaganni, nie mający żadnych braków.” Jak. 1:2-4

“A sprawiedliwy z wiary żyć będzie.” Rzym. 1:17

Wiara w Boże Słowo i Jego obietnice jest kolejną rzeczą, której wymaga od nas Pan w swym Nowym Przymierzu i bez której Chrystus nie może się w nas objawiać. Apostoł Paweł pisze w Liście do Rzymian 3;25 że Krew Chrystusa skuteczna jest tylko przez wiarę. Podobnie wygląda sprawa życia Jezusa w nas i przez nas: “obecne życie moje w ciele jest życiem w wierze w Syna Bożego, który mnie umiłował i wydał samego siebie za mnie.” (Gal 2;20) Po ukrzyżowaniu naszego starego człowieka zawsze musi być krok wiary. Im dłużej będziemy chodzić z Panem, tym bardziej wymagających i trudniejszych prób będziemy doświadczać. Jest to wzrost duchowy. Musimy jednak pamiętać, że dopiero w próbach prawdziwie okazuje się moc Boża, sprawdzana jest nasza wiara, a także stajemy się wiarygodnym świadectwem, że Pan żyje w nas. Dlatego powinniśmy za przykazaniem apostoła Pawła i Jezusa – zawsze się radować i o nic doczesnego nie troszczyć, a szukać Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego. W tym kryje się trzecia rzecz, której Pan od nas wymaga:

“Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości,” (2 Tym. 3:16)

Sprawiedliwość jest doskonałym i nienagannym postępowaniem, często nazywanym przez nas “świętością”, która jednak w odróżnieniu od sprawiedliwości oznacza oddzielenie. Kiedy wchodzimy na drogę wolności i uczniostwa, jesteśmy oczyszczani i wyzwalani spod panowania tylko tych grzechów, których świadomość istnienia mamy w naszym życiu. Dlatego Pan wymaga od nas, abyśmy każdego dnia poznawali i zgłębiali Jego słowo, które jest “dobre do wykrywania błędów, poprawy i wychowywania w sprawiedliwości”. Kiedy tylko odkryjemy kolejne pokłady grzechu w naszym wnętrzu, musimy przezywciężać je tak jak pozostałe słabości. Trwając w Panu, jesteśmy także zobowiązani, aby jeszcze bardziej pogłębiać nasze życie duchowe z Nim. Odtąd nie musimy już poświęcać tyle czasu co dawniej nad modlitwą o nasze grzechy – mamy w nich bowiem zwycięstwo. Możemy zatem w pełni poświęcić się walce za dusze innych zborowników a także ludzi niezbawionych. Powinniśmy także zgłębiać Słowo, aby poznawać czego konkretnie wymaga Pan od swego Ludu.

Kolejną rzecz której wymaga od nas Bóg jest poświęcenie, prowadzące do uświęcenia. Chciałbym jednocześnie omówić kilka błędów, które wielu wierzących popełnia w tym miejscu uważając, że jednak nie możemy oddawać całego naszego życia Panu, i oczyszczanie a także walka z grzechem jest również i naszym zadaniem. Jako poparcie tej tezy, najczęściej wysuwane są pewne wersety pisma i postaram się omówić niektóre z nich.

Przykład 1.

Dobry bój bojowałem, biegu dokonałem, wiarę zachowałem;” 2 Tym. 4:7

Czytając ten werset można rzeczywiście odnieść wrażenie, że skoro Paweł pisze o walce i wojowaniu, to nie możemy oddać się całkowicie Bogu, aby to sam On za nas zwyciężał – też mamy w tym udział. Jest to jednak błąd, ponieważ Biblia rozróżnia kilka rodzajów walk - odnośnie walki z grzechem i pokusami nigdzie nie jest napisane, abyśmy się z nimi zmagali. W I Księdze Mojżeszowej Bóg nakazał Kainowi, że ma panować nad grzechem. Było to pierwsze przykazanie, na którym potem oparł się cały Zakon, przykazanie, którego nie wypełnił nikt poza Jezusem. Teraz, dzięki krzyżowi, śmierci i wierze, Jego życie i zwycięstwo nad grzechem zamieszkują w nas. My musimy się poddać i uwierzyć w te słowa. Walka o której pisał Paweł nie dotyczyła rzeczy duchowych a raczej gorliwości jaką miał dla zwiastowania Ewangelii. Samego siebie uważał za dłużnika wobec ludzi, ponieważ zostało mu dane Słowo Życia (Rzym.1;14-16). Poza tym, za jeden ze składników “dobrego boju” uważa – zachowanie wiary, czynnik bez którego niemożliwe jest życie w zwycięstwie i wolności od grzechu.

Przykład 2.

Umartwiajcie tedy to, co w waszych członkach jest ziemskiego: wszeteczeństwo, nieczystość, namiętność, złą pożądliwość i chciwość, która jest bałwochwalstwem.” Kol. 3:5

“Umartwiać” dosłownie znaczy “zadawać śmierć”. Jak widzieliśmy we wcześniejszych wersetach, oręż naszej walki nie jest ani cielesny, ani z tego świata, ale jest to broń duchowa. “Jeśli bowiem według ciała żyjecie, umrzecie; ale jeśli Duchem sprawy ciała umartwiacie, żyć będziecie.” (Rzym. 8:13) To jest prawdziwy sposób pokazujący nam jak mamy umartwiać wszelki grzech w naszym ciele. Poza tym, werset 5 poprzedza werset 3 który mówi: “Umarliście bowiem, a życie wasze jest ukryte wraz z Chrystusem w Bogu.” (Kol. 3:3)

Przykład 3.

“Przeto, umiłowani moi, jak zawsze, nie tylko w mojej obecności, ale jeszcze bardziej pod moją nieobecność byliście posłuszni; z bojaźnią i ze drżeniem zbawienie swoje sprawujcie. Albowiem Bóg to według upodobania sprawia w was i chcenie i wykonanie.” Filip. 2:12-13

Podkreślony fragment wersetu jest tym, do czego chciałbym się odnieść. Celowo zacytowałem go w całym kontekście w jakim został użyty. Wielu wierzących czytając te słowa Pawła, może odnieść wrażenie że rzeczywiście, nie wszystko jednak spoczywa w Bożych rękach i jednak mamy też swoje obowiązki. Jest to jak najbardziej prawdą, ale kolejny raz musimy pamiętać – walka z grzechem, pokusami i doświadczeniami nie jest naszym zadaniem – w tym wszystkim jesteśmy martwi i “zwyciężamy przez Tego, który nas umiłował” (Rzym.8;7). Co zatem znaczą słowa “z drżeniem sprawować zbawienie”? Cały kontekst użytych słów pokazuje nam, że nie może tu chodzić o nasze cielesne starania. Werset 13 mówi wyraźnie, że to sam Pan, sprawia w nas chcenie i wykonanie. Większość wierzących bardzo dobrze zna to duchowe prawo, jednak czy doświadczają go prawdziwie tak jak mówi Biblia? Czy często nie zatrzymujemy się na samym “chceniu”, a brakuje nam wykonania? Zapamiętajmy sobie słowa, które podaje Księga Przypowieści Salomona: “Leniwy wiele pożąda, a jednak nic nie ma” (Przyp. 13:4). Tak więc możemy przyznać, że nie mamy wykonania tego, co często sami na siebie narzucamy. Jedynie w Panu naszym Jezusie jest wypełnienie wszelkiej sprawiedliwości i w niej musimy nieustannie trwać. Dlatego Paweł pisze, by była w tym obecna bojaźń. Czy chodzi tu jednak o bojaźń przed grzechem? Wyznaliśmy przecież Panu w dziękczynieniu, że w Nim więcej nie upadniemy.'

“A myśmy poznali i uwierzyli w miłość, którą Bóg ma do nas. Bóg jest miłością, a kto mieszka w miłości, mieszka w Bogu, a Bóg w nim, w tym miłość do nas doszła do doskonałości, że możemy mieć niezachwianą ufność w dzień sądu, gdyż jaki On jest, tacy i my jesteśmy na tym świecie. W miłości nie ma bojaźni, wszak doskonała miłość usuwa bojaźń, gdyż bojaźń drży przed karą; kto się więc boi, nie jest doskonały w miłości.” 1 Jan. 4:16-18

Mając przed sobą ten fragment Słowa oraz to, co powiedział apostoł Paweł, możemy wyciągnąć trzy wnioski. Pierwszy – Słowo Boże musi zawierać błędy, ponieważ zaprzecza samemu sobie. Drugi – muszą istnieć dwa rodzaje bojaźni Bożej. Trzeci – bojaźń Boża musi być czymś, czego do końca nie rozumiemy. Osobiście myślę, że to jednocześnie druga i trzecia odpowiedź są tymi, które powinniśmy rozpatrywać i w nich także uwidacznia się łamanie przez Kościół Jezusa przykazania Zakonu, zakazującego mieszania w tym, co stworzył, ustanowił i powiedział Bóg. Jakże często czytamy Słowo Boże, słuchamy ludzkiego nauczania na temat drżenia przed Panem a potem o własnych siłach, bojąc się Go, próbujemy unikać grzechu i upodabniać do Niego co w ostateczności i tak prowadzi do klęski. Jan pisał te słowa do ludzi wierzących i tak samo ułomnych jak my. Wiemy, że może być kilka rodzajów strachu, np. lęk, wstyd przed świadczeniem o Jezusie. Nie o takiej bojaźni jest tu jednak mowa. Dlatego chciałbym, abyśmy mieli Biblijny obraz tego, czym naprawdę jest bojaźń przed Bogiem i czy rzeczywiście jej posiadanie leży w naszych rękach? Przyjrzyjmy się tym wersetom:

“Bać się Pana - znaczy nienawidzić zła;” Przyp. 8:13

“Początkiem mądrości jest bojaźń Pana, a poznanie Świętego - to rozum.” Przyp. 9:10

“Społeczność z Panem mają ci, którzy się go boją.” Ps. 25:14

Rozpatrzmy pierwszy werset. Wielu z nas od momentu swego nawrócenia może zaświadczyć, że pojawiła się w nich nienawiść do grzechu. Każdy upadek, potknięcie czy nieposłuszeństwo wobec Słowa być może sprawia w nas jeszcze większą gorliwość i nienawiść w stosunku do nieczystości. Wiemy jednak, że mimo całego naszego zapału i gorliwości, ciało prędzej czy później bierze nad nami górę. Możemy prawie za apostołem Pawłem powtórzyć:

“Albowiem nie rozeznaję się w tym, co czynię; gdyż nie to czynię, co chcę, ale czego nienawidzę, to czynię. (...)Wiem tedy, że nie mieszka we mnie, to jest w ciele moim, dobro; mam bowiem zawsze dobrą wolę, ale wykonania tego, co dobre, brak.” Rzym. 7:14,18

Widzimy zatem na przykładzie, że niemożliwe jest człowiekowi prawdziwie nienawidzić zła i grzechu, skoro nadal go popełniamy. Poprzez to niemożliwe staje się w nas także prawdziwe drżenie przed Panem. Gdyby bowiem tak było, nie grzeszylibyśmy i trwali w Jego sprawiedliwości.

Drugi werset mówi o tym, że bojaźń Pana jest początkiem mądrości. Jak zauważyliśmy przed chwilą, skoro niemożliwe jest stanie przed Panem “z bojaźnią i drżeniem” o własnych siłach, niemożliwe też musi być poznawanie Go i potwierdza nam to Pismo które mówi: “Gdyż Bóg daje mądrość, z jego ust pochodzi poznanie i rozum.” (Przyp. 2:6). Skoro i tego nie możemy uzyskać własnymi staraniami, niemożliwe musi także być posiadanie społeczności z Bogiem opierającej się jedynie na naszych uczynkach. Odpowiedzią na ten opłakany stan są właśnie słowa Apostoła Jana: “W miłości (Jezusie) nie ma bojaźni, gdyż bojaźń drży przed karą”. Kiedy po wcześniejszym ukrzyżowaniu naszego starego życia wiarą przyjmujemy całą pełnię Jego osoby, otrzymujemy prawdziwe wykonanie “nienawiści przed grzechem” – Bóg bowiem daje nam siłę by więcej go nie popełniać. Jednocześnie nasze oczy otwierają się na te fragmenty Słowa, które znamy, ale nigdy ich nie rozumieliśmy, czujemy jakby przemawiały do nas z nową świeżością. Prawdziwie i żywo zaczynamy spędzać czas przed naszym Zbawicielem, nie czujemy w tym znużenia a służba Panu, którą wcześniej pełniliśmy poprzez przymuszanie się do niej, staje się dla nas chlebem, pokarmem i życiem (Jan 4;34). Znika także bojaźń przed grzechem jako upadkiem, o której do tej pory myśleliśmy jako tej właściwej i miłej Panu. Tak więc dopiero żyjąc w Jezusie, przez wiarę możemy prawdziwie “sprawować zbawienie z bojaźnią i drżeniem”, będąc jednocześnie wolnymi od strachu przed grzechem. Wypełniają się w tym dwa kolejne słowa Pisma, mianowicie: “Jeden raz przemówił Bóg, A dwa razy to usłyszałem, Że moc należy do Boga.” (Ps. 62:12) a także: “Oto człowiek niesprawiedliwy nie zazna spokoju duszy, ale sprawiedliwy z wiary żyć będzie.” (Hab. 2:4)

“Dopóki bowiem jesteśmy w tym namiocie, wzdychamy, obciążeni, ponieważ nie chcemy być zewleczeni, lecz przyobleczeni, aby to, co śmiertelne, zostało wchłonięte przez życie. A tym, który nas do tego właśnie przysposobił, jest Bóg, który nam też dał jako rękojmię Ducha. Więc też zawsze jesteśmy pełni ufności i wiemy, że dopóki przebywamy w ciele jesteśmy oddaleni (w sensie dystansu, drogi) od Pana, gdyż w wierze, a nie w oglądaniu pielgrzymujemy. Jesteśmy więc pełni ufności i wolelibyśmy raczej wyjść z ciała i zamieszkać u Pana.(...) Wiedząc tedy, co to jest bojaźń Pańska, staramy się przekonywać ludzi; a przed Bogiem wszystko w nas jest jawne, spodziewam się też, że i w sumieniach waszych jest to jawne. Nie polecamy się wam ponownie, lecz dajemy wam pobudkę do tego, abyście mogli nami się chlubić i abyście mogli dać odprawę tym, którzy się chlubią rzeczami zewnętrznymi, a nie tym, co w sercu. Jeśliśmy bowiem w stan zachwycenia popadli, działo się to dla Boga, a jeśli przy trzeźwym umyśle jesteśmy, to dla was. Bo miłość Chrystusowa ogarnia nas, którzy doszliśmy do tego przekonania, że jeden za wszystkich umarł; a zatem wszyscy umarli, a umarł za wszystkich, aby ci, którzy żyją, już nie dla siebie samych żyli, lecz dla tego, który za nich umarł i został wzbudzony.” 2 Kor. 5:4-8,11-15

Ostatni werset z zacytowanego fragmentu II Listu do Koryntian dotyczy poświęcenia się Panu. Ten wątek chciałbym także rozważyć jako jeden z argumentów na to, że musimy brać na siebie odpowiedzialność za nasze grzechy i upadki a także walczyć z nimi.

Przykład 4.

“A każdy zawodnik od wszystkiego się wstrzymuje, tamci wprawdzie, aby znikomy zdobyć wieniec, my zaś nieznikomy. Ja tedy tak biegnę, nie jakby na oślep, tak walczę na pięści, nie jakbym w próżnię uderzał. Ale umartwiam ciało moje i ujarzmiam, bym przypadkiem, będąc zwiastunem dla innych, sam nie był odrzucony.” 1 Kor. 9:25-27

Poruszając temat umartwiania i ujarzmiania ciała musimy jeszcze raz wrócić do początku. Wiemy już, że jednym z głównych zadań szatana jest zmiana prawa i porządku, który ustanowił Bóg. Świat wierzy i żyje tak, jak gdyby zbawienie miało być wynagrodzeniem za dobre uczynki, chrześcijanie postępują podobnie, wierząc że ich starania, modlitwy, posty i zasady wychowania są kluczem do uśmiercenia starej natury i przyobleczenia się w chwałę Jezusa. Słowo Boże jednak uczy nas, że zbawienie jest darem, który trzeba przyjąć a następnie wydawać owoce upamiętania (często i nagminnie mylone z Owocami Ducha). Podobnie sprawa wygląda w przypadku poświęcenia się Panu. Nie możemy tego uczynić, jeśli On sam nas najpierw nie uświęci, nie możemy Mu służyć, jeśli On pierwszy nam nie usłuży, nie możemy mieć działu z Panem Jezusem, jeśli On pierwszy nie oczyści naszych brudnych stóp (Jan 13;8). Potwierdzają to także słowa apostoła Pawła:

“A uwolnieni od grzechu, staliście się sługami sprawiedliwości. Po ludzku mówię przez wzgląd na słabość waszego ciała. Jak bowiem oddawaliście członki wasze na służbę nieczystości i nieprawości ku popełnianiu nieprawości, tak teraz oddawajcie członki wasze na służbę sprawiedliwości ku poświęceniu. Gdy bowiem byliście sługami grzechu, byliście dalecy od sprawiedliwości. Jakiż więc mieliście wtedy pożytek? Taki, którego się teraz wstydzicie, a końcem tego jest śmierć. Teraz zaś, wyzwoleni od grzechu, a oddani w służbę Bogu, macie pożytek w poświęceniu, a za cel żywot wieczny.” Rzym. 6:18-22

Jak widzimy na podstawie powyższego fragmentu Pisma, dopiero w momencie uzyskania wolności i przyobleczenia się w Chrystusa, nasze starania, ofiary i poświęcenia mają wartość przed Bogiem – nie są bowiem dłużej próbą samodzielnego uporania się ze słabościami i starym życiem. Do tej pory wszelkie nasze wysiłki skupiały się na walce z samymi sobą. Szatan bardzo dobrze wie jak wielką moc ma post i poświęcenie w rękach opanowanego przez Bożego Ducha człowieka, dlatego zapędza wierzących chrześcijan w tak samo ślepą uliczkę jak ludzi niewierzących – w próby zbawienia i doświadczania Nieba przez nasze wysiłki. Teraz na szczęście, jeśli tylko umarliśmy i przez wiarę przyoblekliśmy w Chrystusa, post jest naszym narzędziem, aby się jeszcze bardziej upodabniać do Tego, który nas umiłował. List do Galacjan mówi:

“Bo wy do wolności powołani zostaliście, bracia; tylko pod pozorem tej wolności nie pobłażajcie ciału, ale służcie jedni drugim w miłości. (...) Mówię więc: Według Ducha postępujcie, a nie będziecie pobłażali żądzy, cielesnej. Gdyż ciało pożąda przeciwko Duchowi, a Duch przeciwko ciału, a te są sobie przeciwne, abyście nie czynili tego, co chcecie. A jeśli Duch was prowadzi, nie jesteście pod zakonem.”
Gal. 5:13,16-18

W momencie kiedy nawróciliśmy się, wielu z nas mogło zauważyć, ze zamiast żyć każdego dnia w pokoju i radości, których doświadczaliśmy w chwili nowego narodzenia, zaczęliśmy być jeszcze bardziej kuszeni i nasze upadki jakby się pomnożyły. Jeszcze bardziej przytłaczała nas grzeszność a siebie widzieliśmy w kategorii jeszcze większych odstępców od Pana. Jest to dobry stan, o ile prowadzi nas na krzyż i uwolnienia poprzez wiarę. Ale nawet jeśli doświadczymy tego dojrzałego życia chrześcijańskiego, Słowo Boże nigdzie nie obiecuje nam, że znikną pokusy i pożądliwości naszego ciała. Różnica jest nieporównywalna – teraz dzięki wierze w Syna Bożego mamy nad tym wszystkim zwycięstwo, czujemy, że nasze serce stało się źródełkiem prawdziwej, żywej wody. Jednak stary Adam rozpięty na krzyżu nadal chce z niego zejść. Bóg nie chce byśmy konali całe życie. Jezus konał sześć godzin, aż w końcu Jego organizm stracił wszelkie siły i usechł. Podobnie było z Abrahamem i Sarą – Pan uczynił w nich cud, kiedy nie mogli już dłużej pokładać ufności i polegać na swych ciałach. Myślę, że najlepszym obrazem tego czym jest post i poświęcenie, jest przykład Gedeona, powołanego przez Pana do walki i zwycięstwa nad Midiańczykami.

“I rzekł Pan do Gedeona: Za liczny jest przy tobie zastęp, abym wydał Midiańczyków w ich ręce, bo Izrael wynosiłby się ponad mnie, powiadając: Sami się wybawiliśmy. Każ więc ogłosić ludowi tak, aby usłyszał: Kto bojaźliwy i lękliwy, niech zawróci. I dokonał Gedeon przeglądu, wskutek czego zawróciło z zastępu dwadzieścia dwa tysiące, a pozostało dziesięć tysięcy. I rzekł Pan do Gedeona: Jeszcze zastęp jest za liczny. Sprowadź ich w dół nad wodę, a zamiast ciebie Ja ich tam wypróbuję; o którym ci powiem: Ten pójdzie z tobą, pójdzie z tobą, żaden zaś z tych, o którym ci powiem: Ten nie pójdzie z tobą, nie pójdzie. Sprowadził więc zastęp nad wodę. Wtedy rzekł Pan do Gedeona; Każdego, który chłeptać będzie wodę językiem jak pies chłepce, odstaw osobno; tak samo każdego, który klęknie na kolana, aby pić. A liczba tych, którzy chłeptali wodę z ręki przy ustach, wyniosła trzystu mężów, cała zaś reszta zastępu klękała na kolana, aby się napić wody. I rzekł Pan do Gedeona: Przez tych trzystu mężów, którzy chłeptali wodę, wybawię was i wydam Midiańczyków w twoje ręce; cała zaś reszta ludu niech idzie, każdy do swojej miejscowości. (...) Potem podzielił tych trzystu mężów na trzy hufce, kazał im wszystkim wziąć do rąk trąby i puste dzbany oraz pochodnie do środka dzbanów. I rzekł do nich: Patrzcie na mnie i róbcie to, co ja robię. Oto ja pójdę na sam skraj obozu; co ja robić będę, to i wy róbcie. Gdy zadmę w trąbę, ja i wszyscy, którzy są ze mną, tedy i wy zadmijcie w trąby wokół całego obozu i zawołajcie: Za Pana i za Gedeona! Gdy tedy Gedeon wraz ze stu mężami, którzy byli z nim, dotarł na skraj obozu na początku środkowej straży nocnej - a właśnie rozstawiano straże - zadęli w trąby i rozbili dzbany, które mieli w rękach. Wtem zadęły w trąby trzy hufce i potłukli dzbany, pochwycili w swoje lewe ręce pochodnie a w prawe ręce trąby, aby zatrąbić i zawołali: Miecz dla Pana i dla Gedeona.” Sędz. 7:2-7,16-20

Pierwszą rzeczą, której dokonał Pan w swym słudze Gedeonie a także wśród tych, chcących go naśladować, było rozbicie wszelkiej ufności jaką mogliby pokładać w samych sobie. Nie jest ludzką taktyką wychodzenie do walki z dziesięciotysięczną armią, mając w ręku garnek, trąbkę, pochodnię i trzystu ludzi u boku uzbrojonych w ten sam sposób. W oczach świata jest to głupstwem, podobnie jak krzyż, który dla wierzących weń jest mocą (1Kor.1;23). Zrezygnowanie z własnych sił i działań jest pierwszym krokiem, którego wymaga od nas Pan, drugi to wiara i wiemy, że Gedeon nazwany jest jednym z jej bohaterów (Hebr.11;32). Zwycięstwo, siła i moc Boża jest często wyrażana poprzez trąby. W ich odgłosie nasz Pan Jezus powróci po swój Kościół. Dokładnie taki sam obraz przedstawia historia z Księgi Sędziów. Po całkowitym zrezygnowaniu z własnych sił i porzuceniu nadziei co do własnej armii, Gedeon ufając jedynie Słowu Pana dmie w trąby, a następnie rozbija gliniany dzban, bierze rozpaloną pochodnię i ogląda wielkie dzieła Boga. Przeczytajmy teraz inne miejsce II Listu do Koryntian:


“Mamy zaś ten skarb w naczyniach glinianych, aby się okazało, że moc, która wszystko przewyższa, jest z Boga, a nie z nas.” 2 Kor. 4:7

W tym właśnie celu został dany człowiekowi post. Pan uczynił nas z prochu – wyrwał jak grudę gliny z ziemi - świata, ożywił i zmiękczył przez wodę a następnie wypalił przez Ducha (Jan3;5). Wiemy, że do momentu ukrzyżowania, byliśmy nieużytecznymi naczyniami, brudnymi i nienadającymi się do służby. Teraz jednak, kiedy “żyjemy nie my, ale żyje w nas Chrystus”, Bóg posługuje się nami w znacznie bardziej błogosławiony sposób niż wcześniej. Zniknął wstyd przed świadczeniem, nasze oczy są Jego oczyma, nasze kroki Jego krokami, nasze usta Jego ustami tak długo, jak długo wisimy na krzyżu. Jednak dopóki gliniane naczynie było w ręku Gedeona, nie mógł on wznieść w górę pochodni, ponieważ w drugiej ręce trzymał trąbę. Dlatego też, jeżeli chcemy by poprzez nasze życie przejawiało się nie tylko Boże zwycięstwo (trąba) , ale także i Jego światłość, musimy pościć.

“Lecz to jest post, w którym mam upodobanie: że się rozwiązuje bezprawne więzy, że się zrywa powrozy jarzma, wypuszcza na wolność uciśnionych i łamie wszelkie jarzmo, że podzielisz twój chleb z głodnym i biednych bezdomnych przyjmiesz do domu, gdy zobaczysz nagiego, przyodziejesz go, a od swojego współbrata się nie odwrócisz. Wtedy twoje światło wzejdzie jak zorza poranna i twoje uzdrowienie rychło nastąpi; twoja sprawiedliwość pójdzie przed tobą, a chwała Pańska będzie twoją tylną strażą. Gdy potem będziesz wołał, Pan cię wysłucha, a gdy będziesz krzyczał o pomoc, odpowie: Oto jestem! Gdy usuniesz spośród siebie jarzmo, szydercze pokazywanie palcem i bezecne mówienie.” Izaj. 58:6-9

“Jeśli tedy kto siebie czystym zachowa od tych rzeczy pospolitych, będzie naczyniem do celów zaszczytnych, poświęconym i przydatnym dla Pana, nadającym się do wszelkiego dzieła dobrego.”
2 Tym. 2:21

Na podstawie tych dwóch fragmentów Słowa Bożego widzimy czym jest post. W języku hebrajskim słowo “tsuwm” odnoszące się do postu, oznacza “zakrywać swe usta”. Bóg w dziwny i cudowny sposób uczynił, że wszelkie ciało umiera, jeśli nie dostarczamy mu pożywienia. Upadek pierwszych ludzi był spowodowany przez jedzenie, także wszelki wysiłek człowieka na ziemi jest nakierowany na zdobywanie pożywienia. W Bożym świecie jest inaczej, to rezygnacja z posiłków i chodzenie w śmierci jest drogą do tego, by osiągnąć życie. Słowa Izajasza i Pawła nigdzie jednak nie wspominają o rezygnacji z posiłków. Czytamy o łamaniu bezprawnych więzów, jarzma, unikaniu rzeczy pospolitych. Oznacza to, że musi istnieć jeszcze inne znaczenie tego, czym jest post.

“Dlatego okiełzajcie umysły wasze i trzeźwymi będąc, połóżcie całkowicie nadzieję waszą w łasce, która wam jest dana w objawieniu się Jezusa Chrystusa. Jako dzieci posłuszne nie kierujcie się pożądliwościami, jakie poprzednio wami władały w czasie nieświadomości waszej, lecz za przykładem świętego, który was powołał, sami też bądźcie świętymi we wszelkim postępowaniu waszym, ponieważ napisano: Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty. A jeśli wzywacie jako Ojca tego, który bez względu na osobę sądzi każdego według uczynków jego, żyjcie w bojaźni przez czas pielgrzymowania waszego, i wiedząc, że nie rzeczami znikomymi, srebrem albo złotem, zostaliście wykupieni z marnego postępowania waszego, przez ojców wam przekazanego, Lecz drogą krwią Chrystusa, jako baranka niewinnego i nieskalanego.” 1 Piotr. 1:13-19

Werset ten po raz kolejny pokazuje, że nasze chrześcijańskie życie ma opierać się na wierze i nadziei w łaskę daną nam przez Boga Ojca w Jezusie Chrystusie. Ostatnie dwa wersy zacytowanego fragmentu mówią o tym, że zostaliśmy kupieni. Jeśli sprawy rzeczywiście tak się mają oznacza to, że nie należymy więcej do samych siebie, a także czas, życie i pieniądze którymi dysponujemy w tym doczesnym świecie, nie są naszą własnością lecz Pana, który zapłacił cenę. W tym kryje się cały sekret poświęcenia. Skoro “żyję nie ja, lecz żyje we mnie Chrystus” i życie człowieka w ciele od momentu nawrócenia nie jest dłużej jego własnością, nie możemy więcej dobrowolnie tym zarządzać. Każdy z nas powinien zdać przed Panem sprawę, jak rozporządza Jego pieniędzmi i Jego czasem. Bóg uczynił wiele, zapłacił za nasze życie swą cenną krwią i cierpieniem, umiłował nas jeszcze zanim my zaczęliśmy Go szukać. Dlatego jeśli chcemy być przez Niego używani w błogosławiony i zmieniający świat sposób, musimy całkowicie zrezygnować z zaspokajania pragnień naszego ciała, apetytów, ambicji, wygód itp. Nie chodzi tu o bezmyślną ascezę, ale o posłuszeństwo Duchowi Świętemu który sam wskaże, co w naszym życiu jest pospolite i niemiłe Panu. Wcześniej próbowaliśmy robić to o własnych siłach. Teraz mamy cudowny oręż Pana, całą Jego osobę do krzyżowania naszych słabości i przezwyciężania ich przez wiarę.
Musimy pamiętać, że Pan nie przyjmuje połowicznego poświęcenia. Na ołtarzu nie można było zostawić połowy baranka lub kozła. Pan przyjmował tylko całość. Nie chciał też niczego kulawego ani ułomnego, pragnął tego co najlepsze. Wiemy, że Bóg jest niezachwiany i Jego osoba nie zmienia się. Prawo ofiar obowiązuje także w naszym duchowym życiu. Jezus umarł za nas, Jego święta Krew oczyszcza z wszelkiego grzechu, Jego święty Krzyż rozprawia się z naszym starym człowiekiem. Te wszystkie cudowne, duchowe błogosławieństwa otrzymaliśmy od Niego za darmo – w darze na który nie da się zapracować, trzeba go po prostu przyjąć przez wiarę. Czy za całą tę miłość, którą nam okazał i łaskę w której możemy żyć, nie zechcemy Mu złożyć wszystkich naszych przyjemności, tego co najlepsze w naszym życiu? Czy mimo całego błogosławieństwa, nadal będziemy tracić Jego czas na własne hobby i zainteresowania, Jego pieniądze, na nasze przyjemności i zaspokajanie apetytów w czasie kiedy setki ludzi każdej minuty idzie na wieczną mękę i potępienie? Tylko post jest drogą, aby prawdziwa Boża światłość, uzdrowienie i moc przepędzająca piekło zaczęła przez nas płynąć. Apostoł Paweł pisał:

“Błogosławiony niech będzie Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, który nas ubłogosławił w Chrystusie wszelkim duchowym błogosławieństwem niebios.” Efez. 1:3

Jeśli wierzymy w Boże Słowo, to mówi ono że zostaliśmy, a nie kiedyś zostaniemy ubłogosławieni, wszelkim duchowym błogosławieństwem niebios. Pan obdarował nas wszystkim, teraz czeka na naszą odpowiedź. Rzeka Wody Żywej jest w nas i tylko my sprawiamy że nie płynie i nie jest uzdrowieniem dla otaczającego nas świata. Wielu chrześcijan modli się o odnowę w ogóle nie rozumiejąc Bożego planu dla nas wierzących. Pan nie chce naszej odnowy, nie chce łatania dziur w starym człowieku, Bóg chce całkowitego usunięcia nas sprzed Jego oczu, a zastąpienia tej pustki przez swego uwielbionego Syna Jezusa Chrystusa. Wielu zborowników wychowanych jest w chrześcijańskich domach, ciesząc się wierzącą rodziną będąc od najmłodszych lat karmionymi Słowem Pana. Chwała Jemu za to! Są dobrymi ludźmi, nigdy nie popełniają “ciężkich” grzechów, całkiem dobrze wychodzi im naśladowanie uczynków Jezusa i tylko w “ludzkich” sprawach takich jak gniew, objadanie się czy rozmawianie na świeckie tematy można dopatrywać się u nich wad. Jakże łatwo dajemy się oszukać diabłu. Z wielką lekkością głosimy niezbawionym, że nie ważne jak moralnym jest się człowiekiem, nie ważne jak wiele dobra się czyni - trzeba przyjść do Pana jako grzesznik. Kościół zapomina, że w zborach nadal istnieją “mokrzy” grzesznicy – Ci którzy przeszli przez chrzest wodny a nawet doświadczyli Duchowego, ludzie którzy szukają odpowiedzi jak uzyskać wolność od nieczystych myśli, wstydu czy pychy. My uczymy ich litery Zakonu, wykładamy przez wiele lat czym jest grzech, nie pokazując biednym i spragnionym wolności duszom, jak uzyskać nad nim zwycięstwo. Ale chwała Panu, że Jego Słowo jest niezmienne i wciąż tak samo żywe! Jeśli tylko doświadczymy, że to Jezus jest drogą wolności, że na krzyżu Golgoty rzeczywiście “wykonało się” i nie potrzebujemy nic więcej wykonywać sami jeśli chodzi o grzech, wtedy prawdziwie doznamy Bożego przebudzenia w naszym życiu, Kościele, kraju.

Czy rzeczywiście jesteśmy Biblijnymi ludźmi? Wielu z nas przelało już oceany łez z powodu upadków, grzechu i słabości. Ale co mówi Słowo Boże? “Dosyć masz, gdy masz łaskę moją, albowiem pełnia mej mocy okazuje się w słabości. Najchętniej więc chlubić się będę słabościami, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusowa.” (2 Kor. 12:9) Biblia uczy nas, abyśmy radowali się z naszych ułomności, my nad nimi płaczemy, Pan chce naszego poddania i złamania, my staramy się naśladować Go i naprawiać starego człowieka. Większość nawróconych osób zna słowa Jezusa dotyczące krzewu winnego:

“Ja jestem krzewem winnym, wy jesteście latoroślami. Kto trwa we mnie, a Ja w nim, ten wydaje wiele owocu; bo beze mnie nic uczynić nie możecie.” Jan. 15:5





Świat nie widział jeszcze krzewu winnego, którego gałązki indywidualnie rosną i wydają owoc. Jeśli dzieje się z nimi cokolwiek pożytecznego, to zawdzięczają to tylko i wyłącznie życiu, które otrzymują poprzez trwanie w pniu. Większość osób wierzących postępuje jednak inaczej próbując samodzielnie rosnąć i wydawać owoce, przez co w ostateczności usychają. Pan nie chce byśmy dłużej mieszali w Jego Słowie i Jego drogach. Przyjmijmy pełne przesłanie krzyża i wolność jaką ono niesie, poddajmy się tej cudownej Boskiej miłości i rozbijmy na ofiarę miłą Panu to, co jeszcze w nas pozostaje.

Niech On odbierze sobie za wszystko chwałę, poddajmy się Mu, wierzmy Jego Słowu i pozwólmy by uchwycił nas i prowadził “przez wszystkie dni, aż do skończenia świata”. Amen :)

_________________
Mat 6;33


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pt paź 20, 2006 6:04 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 25, 2005 8:43 am
Posty: 255
Lokalizacja: Podlasie
Przepraszam z góry że te moje rozważania są takie krótkie, ale wolę raz a dobrze ;) Niech te kilka słów będzię błogosławieństwem dla każdego kto szuka i pragnie.

_________________
Mat 6;33


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pt paź 20, 2006 8:19 pm 
Offline

Dołączył(a): Pt paź 20, 2006 8:16 pm
Posty: 1
Lokalizacja: Olsztynek
Duzo dużo słów... ale wiesz, dzięki... Widzę że moja wiara musi wzrosnąć... Moja relacja z Jezusem musi ulec zmianie... dzięki temu co tu przeczytałam, zaczynam kumac o co biega... Niech Bó ci bracie błofosławi! Pozdrawiam

_________________
Jezus za ciebie oddał życie a ty?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 20 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 26 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL