www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest N kwi 28, 2024 12:05 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 20 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł: Cielesna natura
PostNapisane: Pn sie 21, 2006 8:58 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 25, 2005 8:43 am
Posty: 255
Lokalizacja: Podlasie
Chciałbym prosić, aby ktoś kto zna ten temat z teorii i praktyki wypowiedział się...

Na ile wolność od upadków w grzech, spowodowanych cielesną naturę, zależy od naszego samozaparcia (zgodnie z Łuk 9;23), a na ile od działania Ducha Świętego? Czy obie te rzeczy się uzupełniają? Czy jeśli upadamy w pokuszeniu, którego skutki są naprawde ciężkie, wolnośc w tej sferze życia mamy wywalczyć sami zapierając się siebie, czy czekając aż to Bóg zrobi za nas? Czy zapieranie się siebie to to samo co umartwianie ciała (cielesnej natury)? Czy umartwianie ciała jest równoznaczne z umieraniem na krzyżu (w duchowym znaczeniu)? Czy stara natura ujawnia się poprzez wszystkie pragnienia pochodzące nie od Boga ale od nas samych? Chodzi mi min. o zaspokajanie własnych przyjemności, dotyczy to jedzenia, dogadzania sobie, szukania wygody, komfortu, ogółem - przyjemności. Najbardziej nurtuje mnie pytanie, na ile, umartwianie naszego starego człowieka, zależne jest od nas, poprzez samozaparcie, a na ile od Ducha Świętego. Kiedy i jak przejmuje On inicjatywę w tych sferach? Czy jest to zależne od czasu? Jeśli tak to co zrobić kiedy ktoś ma naprawde poważny problem, związany z pragnieniami starego człowieka, których nie umie zahamować, kiedy zwyczajnie braknie siły by dalej walczyć i zapierać się siebie...? Czy być napełnionym Duchem Świętym = mieć ukrzyżowanego starego człowieka i wszystkie jego cielesne pragnienia (łącznie z tymi które wymieniłem).

Jestem w dużej rozterce... od prawie już roku badam, modlę się i szukam rozwiązania (a także uwolnienia) w sprawach dotyczących mego starego człowieka... wierzę że Pan pokazał mi wiele... ale mam tak samo wiele wątpliwości. Odnoszę wrażenie że na temat cielesności w Kościele naucza się bardzo mało, ze współczesnych kaznodziejów nie znam chyba żadnego który wyłożyłby ten temat prosto, jasno i bez owijania w bawełnę, może mało czytam, jesli ktoś coś czytał byłbym wdzięczny za jakiś link lub tytuł.

Czekam na odpowiedzi, najlepiej jak najbardziej jasne, z Biblijnymi odniesieniami, bez teologicznego żargonu... Pozdrawiam wszystkich.

_________________
Mat 6;33


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn sie 21, 2006 9:25 pm 
Offline

Dołączył(a): Pn kwi 25, 2005 9:59 am
Posty: 281
http://www.literatura.hg.pl/owenmort.htm

_________________
Nie wstydzę się Ewangelii Chrystusowej


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pn sie 21, 2006 10:36 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 25, 2005 8:43 am
Posty: 255
Lokalizacja: Podlasie
Przezytałem i dziękuję za link, ale na najważniejsze dla mnie pytania dalej nie mam odpowiedzi. Autor bardzo ładnie scharakteryzował to czym Biblijnie jest grzeszna natura, i ze należy ją umartwiać. Ale jak to się ma w praktyce? Nie wszystkie porządliwości ciała prowadzą nas do grzechu (chęć wygody, konfortu itp ogółem przyjemności). Jak konkretnie należy to robić, czy oprzeć sie na samozaparciu, czy na działaniu Ducha? Co tak naprawde znaczy umartwiać ciało Duchem ??

_________________
Mat 6;33


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr sie 23, 2006 9:02 am 
Lechu, zadałeś bardzo ważne, praktyczne pytanie. Nie ukrywam, że odpowiedź na nie i mnie bardzo interesuje...

W sumie sprawa wydaje się prosta, prawda? Chodzi przecież o nasze codzienne zmagania w życiu z Panem... Poczekamy, zobaczymy - jestem ciekaw, czy będą jakiekolwiek odpowiedzi w ogóle... ?


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr sie 23, 2006 9:39 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Lechu napisał(a):
Autor bardzo ładnie scharakteryzował to czym Biblijnie jest grzeszna natura, i ze należy ją umartwiać. Ale jak to się ma w praktyce? Nie wszystkie porządliwości ciała prowadzą nas do grzechu (chęć wygody, konfortu itp ogółem przyjemności). Jak konkretnie należy to robić, czy oprzeć sie na samozaparciu, czy na działaniu Ducha? Co tak naprawde znaczy umartwiać ciało Duchem ??

Lechu, spróbuj przeczytać Rzym. 8:1-17 najpierw w całości, a potem powoli po jednym wersecie. Zobacz, co się stało na Krzyżu, jak powinniśmy z tego korzystać (o tym również w Rzym. 6) i jak nasz sposób myślenia wpływa na sposób postępowania. Umartwianie ciała Duchem to dosłownie "uśmiercanie Duchem dokonań ciała [cielesności]" (a nie cielesna asceza). Prawidłowe decyzje w ramach samozaparcia są podejmowane w ramach "zamysłu Ducha" - wtedy mają wartość w zwalczaniu grzechu. Jeśli są podejmowane cieleśnie i wynikają z cielesnych pragnień opartych na własnej sprawiedliwości, to mamy do czynienia z uśmiercaniem spraw ciała [cielesności] przy pomocy ciała [cielesności], co prowadzi wyłącznie do frustracji.

Nie jesteśmy dłużnikami ciała, aby żyć według ciała (czyli według cielesnych pożądliwości powodowanych zamysłem ciała [cielesności]) [Rzym. 8:12]. Czyli cielesność (która nadal istnieje - patrz Rzym. 7) nie jest naszym wierzycielem i nie ma prawa upominać się o swoje - list dłużny został przybity do Krzyża Golgoty [Kol. 2:14]. Przekonanie o wolności w Chrystusie i złamaniu mocy grzechu w naszym życiu pomaga opierać się pokusom. Ale to my podejmujemy decyzję, jak chcemy żyć, co [kogo] tak naprawdę miłujemy i czy skorzystamy z dostępnej łaski. Róznie nam to wychodzi i uczymy się do końca życia, ale Bóg jest cierpliwy i po każdym upadku znowu nas podnosi, oczyszczając od wszelkiej nieprawości za każdym razem, gdy wyznamy popełniony grzech [I Jana 1:9]. No i nie potępia tych, którzy pozostają w Chrystusie [Rzym. 8:1]. :)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr sie 23, 2006 6:48 pm 
Offline

Dołączył(a): Pt gru 09, 2005 11:32 am
Posty: 39
Do Lecha> :D
Też miałam straszne zamieszanie w kwestii cielesności,oraz uwolnienia się od uczynków/mentalności/starego człowieka.
Mnie pomogła lektura książki pt."łaska,moc ku przemianie"/Jim i Brenda Richards./
Do czasu przeczytania tej książki,za wszelką cenę usiłowałam się sama zmienic.Czytałam Słowo,ale im wiecej czytałam,tym bardziej byłam sfrustrowana,ponieważ znajdywałam wymagania,których nie mogłam wypełnic.
Teraz już wiem,że samo poznanie Słowa,nie wystarczy,aby nastąpiła trwała zmiana,wewnętrznego człowieka .
Narodziłam się przecież na nowo,zostałam napełniona Duchem Swiętym,a jednak nie żyłam w zwycięstwie,o którym czytałam w śłowie.
Czułam w sercu,że Bóg nie chce,abym była zbawiona wewnetrznie,a została taka sama na zewnątrz.On także,nie oczekuje ode mnie,abym, zmieniła sie o własnych silach.
Przeciez Bóg przez Pana Jezusa,umożliwił przemianę każdemu.
To co jest doskonałe wewnątrz,moze zmienic to co jest na zewnatrz.
Niewłaściwie tez rozumiałam czym jest Laska.
"A z jego pełni myśmy wszyscy wzięli,i to łaska za łaska"Jan.1/16.
Teraz już zostałam nauczona jak korzysta z łaski,która jest moca Boża ku przemianie.Musimy wiedziec jak posiąśc potrzebną nam łaske,by zyc Slowem Bożym.Sama prawda nie wystarczy.Ona juz była na swiecie zanim przyszedł Jezus.Zakon był dany przez Mojzesza.Zakon był prawda.
Człowiek próbowal życ według tej prawdy,ale nie udało mu sie.
Człowiek upadł z powodu swego ciała.Ciało jest wrogie Bogu i nie poddaje sie zakonowi,bo tez nie potrafi.
Ciało nie ma siły na posłuszeństwo Bogu.Ciało chce jedynie zaspakajac swoje pożądliwości.
"Ale łaska i prawda,przyszły przez Jezusa."Laska wyprzedza prawde.Prawda bez łaski,jest zakonem.
Laska to zdolnośc z Boga,by życ tą prawda.Dlatego to Nowe Przymierze jest lepsze od Starego.
Pierwsze polegalo na człowieku,drugie na Bogu.
Pierwsze przynosiło chwałę człowiekowi,za jego dokonania dla Boga.
Drugie przynosi chwałę Bogu z powodu Jego dokonań w człowieku.!!!!!
To czego się uczę to pokory,bo Bóg pysznym sie sprzeciwia.Laskę daje pokornym.Pokora to całkowita zależnosc od Boga,we wszystkim z czym sama nie umiem sobie poradzic.
Chce życ w pełni łaski.To nie słabośc ale prawdziwa siła która pochodzi z Boga.
Potrzebuję coraz wiecej i wiecej łaski,aby stac sie podobna do Jezusa.
Jestem w miejscu w ktorym tak jak Paweł,uświadomiłam sobie,że nie potrzebuje Bożego cudu i usunięcia przeszkód,ale potrzebuje wiecej Bozej Laski,by sprostac przeszkodzie i pokonac ją.
Każdego dnia potrzebujemyzdolności Bożej objawiajacej sie w nas,by nas zmieniała,wzmacniała,i umożliwiała nam wykonywac wole Bozą w kazdej sytuacji.
Kiedy przychodzi łaska Boża,nie tyle znosimy przeciwności,co je Zwycieżamy!!!!!.W słabości naszej,objawia sie Jego moc!!!!.
Uczę się wiec na nowo,czym jest dla mojego życia łaska Boża,i jak ją przyjmowac kazdego dnia,aby życ w zwycieztwie,tak jak to Pan zaplanowal!! :D :D :D

_________________
Zycie to Jezus


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr sie 23, 2006 8:05 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 25, 2005 8:43 am
Posty: 255
Lokalizacja: Podlasie
Smoku i Gromie dzięki za odpowiedzi. Ja podzielę się z wami moimi przemyśleniami i rozważaniami dokonanymi w modlitwie na ten temat. Jestem otwarty na wszelką krytykę i zachęcam do zgłębiania tego zagadnienia życia chrześcijańskiego.

Wszyscy, mam nadzieję, wierzący i praktykujący ewangeliczni chrześcijanie, zdają sobie sprawę z tego, że człowiek składa się z Ducha, Duszy, Ciała. Do momentu narodzenia na nowo, nasz duch jest martwy, nie mamy społeczności z Bogiem, jesteśmy Jego nieprzyjaciółmi, dalecy od wszelkich obietnic Biblijnych poza tymi dotyczącymi upamiętania. Kiedy rodzimy się na nowo, nasz zrujnowany dotąd duch ożywa przez działanie Ducha Świętego, ożywa przez to że nasze grzechy zostają wybaczone i obmyte Krwią Jezusa. Od tej chwili jesteśmy na nowej drodze, o 180 stopni innej niż drogi starego życia, ale nasza Dusza i Ciało, mimo że Duch jest już Pański, muszą być oczyszczane i stopniowo przemieniane na obraz Jezusa. Możemy całe życie spędzić brudząc się. Porzucenie dawnej drogi to zarówno tylko, ale i aż, pierwszy krok w nowym dążeniu do świętości, jednak fakt że idziemy nową ścieżką, nie oznacza że nie ma na nas brudu w którym tarzaliśmy się kilka lat. Zmieniliśmy kierunek życia, ale musimy się też oczyścić.

Jest wiele sposobów poprzez które Pan może nas oczyszczać, ale Duch Święty nie może w nas dokonać niczego jeśli z Nim nie współpracujemy. Józef został w śnie ostrzeżony, że Herod zamierza zabić dzieci w okolicach Betlejemu. Wiemy że wstał w nocy i uciekł ze swą rodziną do Egiptu. W Bożej mocy była likwidacja Heroda zagrażającego życiu Mesjasza, ale wierzę że ta historia jak i wiele innych, pokazuje nam, że Boża ochrona, prowadzenie i społeczność z nami, zależna jest też od naszego postępowania. Myślę że dokładnie tak samo jest w sprawach dotyczących uświęcania, oczyszczania naszego martwego przez grzech ciała i duszy.

"Bo zaprawdę powiadam wam: Dopóki nie przeminie niebo i ziemia, ani jedna jota, ani jedna kreska nie przeminie z zakonu, aż wszystko to się stanie. Ktokolwiek by tedy rozwiązał jedno z tych przykazań najmniejszych i nauczałby tak ludzi, najmniejszym będzie nazwany w Królestwie Niebios; a ktokolwiek by czynił i nauczał, ten będzie nazwany wielkim w Królestwie Niebios. Albowiem powiadam wam: Jeśli sprawiedliwość wasza nie będzie obfitsza niż sprawiedliwość uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do Królestwa Niebios". Mat.5:18-20

Wiele osób uważa i naucza, że Jezus mówiąc te słowa potępiał powierzchowną wiarę żydowskich nauczycieli ludu i duchownych, co zresztą widać w innych miejscach Pisma. Ja oczywiście zgadzam się z tym, ale myślę że słowa wypowiedziane przez naszego Pana sięgają jeszcze głębiej. Zakon Mojżeszowy nie był możliwy do wykonania przez ludzi nienarodzonych na nowo z powodu starej, cielesnej natury. Prawa Tory wskazywały drogę jak należy żyć, aby podobać się Bogu, nie miały w sobie jednak odpowiedzi na to, jak zmienić starego Adama mieszkającego w nas. Wśród żydów, wielu było szczerze miłujących Boga, żyjących w szczerej pobożności i szczerej bojaźni przed Nim. Jednak także oni nie byli w stanie wypełnić Zakonu. Wierzę, że Jezus mówił te słowa właśnie po to, by wskazać, że człowiek żyjący cieleśnie, mając nieobrzezane serce, nie będzie mógł wejść do Królestwa Bożego, nawet jeśli będzie całym sercem wypełniał Torę. "Litera zabija, Duch zaś ożywia". 2Kor.3;6 W innym miejscu Słowa Bożego czytamy:

"Albowiem czego zakon nie mógł dokonać, w czym był słaby z powodu ciała, tego dokonał Bóg: przez zesłanie Syna swego w postaci grzesznego ciała, ofiarując je za grzech, potępił grzech w ciele, aby słuszne żądania zakonu wykonały się na nas, którzy nie według ciała postępujemy, lecz według Ducha". Rzym.8:3-4

Wiemy, że zwieńczeniem, wypełnieniem zakonu jest Jezus Chrystus (Rzym.10;4), nie zniósł On żadnego przykazania, ale poprzez swoje zawieszone na krzyżu ciało, otworzył nam drogę, aby w Duchu Świętym wypełniać to, czego Zakon Mojżeszowy wymagał, a czego człowiek nie mógł wypełnić poprzez starą, cielesną naturę. Zakon został żydom dany w dniu Zielonych Świąt, Duch Święty, został wylany na uczniów Jezusa także w tym dniu, wypełniając proroctwo nie tylko zapowiedziane przez Joela, ale i przez Jeremiasza:

"Oto idą dni mówi Pan - że zawrę z domem izraelskim i z domem judzkim nowe przymierze. Nie takie przymierze, jakie zawarłem z ich ojcami w dniu, gdy ich ująłem za rękę, aby ich wyprowadzić z ziemi egipskiej, które to przymierze oni zerwali, chociaż Ja byłem ich Panem - mówi Pan - Lecz takie przymierze zawrę z domem izraelskim po tych dniach, mówi Pan: Złożę mój zakon w ich wnętrzu i wypiszę go na ich sercu. Ja będę ich Bogiem, a oni będą moim ludem. I już nie będą siebie nawzajem pouczać, mówiąc: Poznajcie Pana! Gdyż wszyscy oni znać mnie będą, od najmłodszego do najstarszego z nich - mówi Pan - Odpuszczę bowiem ich winę, a ich grzechu nigdy nie wspomnę". Jer.31:31-34

Także krótko podsumowując, wypełnianie Zakonu Mojżeszowego, a także przemiana swej starej cielesnej natury, nie były ani możliwe, ani dane człowiekowi, dopóki Golgota nie odebrała życia Jezusowi i dopóki On nie posłał swego Świętego Ducha. Nasz Pan mówił, aby każdy z nas brał własny krzyż, zapierał się siebie, a potem wstępował w Jego ślady. Jest to jedyna możliwa droga do przemiany naszych skażonych grzechem dusz i ciał. Tyle z teorii, ale jak mają się te sprawy w praktyce? Myślę, że zanim omówię moje zrozumienie "umartwiania ciała Duchem", konieczne jest przypomnienie jeszcze jednej ważnej sprawy:

"Za przykładem świętego, który was powołał, sami też bądźcie świętymi we wszelkim postępowaniu waszym,(...) Wiedząc, że nie rzeczami znikomymi, srebrem albo złotem, zostaliście wykupieni z marnego postępowania waszego, przez ojców wam przekazanego, lecz drogą krwią Chrystusa, jako baranka niewinnego i nieskalanego". 1Piotr.1:15-19

Wersety te wyraźnie pokazują, że człowiek narodzony na nowo, został kupiony przez Boga Krwią Jego Syna Jezusa. Jednak bardzo często zapominamy, że jeśli coś jest kupione, staje się prywatną własnością osoby która dokonała zakupu. Prawo to obowiązuje zarówno w sprawach codziennych, jak i w przypadkach handlowania życiem ludzkim. Niewolnictwo miało miejsce w przeszłości, ma miejsce w naszych czasach, jest obecne również w chrześcijaństwie, jednak wzorce Królestwa Bożego są inne niż świeckie. Świat ciemięży ludzi strachem, presją i groźbą pozbawienia życia, Bóg wykupił nas własną krwią, mimo że nigdy na to nie zasługiwaliśmy, pragnie nas trzymać przy sobie nie poprzez groźby, lecz miłość i przebaczenie. Za nasze życie została zapłacona cena i nie należymy już do siebie, każdy uczynek, każde posunięcie, każde słowo powinno być zgodne z tym, czego wymaga od nas Właściciel. Dokładnie takiego przykładu uczył nas Jezus mówiąc: "Moim pokarmem jest pełnić wolę tego, który mnie posłał, i dokonać jego dzieła". Jan.4:34 Dlatego też posuwam się do stwierdzenia, że każda czynność, na którą przeznaczamy nasz czas, a nie jest ona zgodna bądź wcześniej przedyskutowana z naszym Ojcem w Niebie, jest bezprawiem i okradaniem Boga z Jego czasu. Przykładowo, jeśli u kogoś pracujemy, w normalnym kraju dostajemy za to wynagrodzenie pieniężne. Jeśli jednak, pod nieuwagę szefa, zaniedbujemy pracę przez własne lenistwo, okradamy go z czasu i pieniędzy. Wykonujemy mniej, niż moglibyśmy zrobić pracując uczciwie, a domagamy się codziennego wynagrodzenia. Jest to kradzież i oszustwo. Dokładnie to samo prawo obowiązuje w życiu duchowym. Każdy z nas pracuje na niwie Bożej i jeśli czas i środki dane przez Pana, marnotrawimy na ziemskie sprawy, okradamy Go i oszukujemy. Nasz Pan Jezus przyszedł na świat nie po to by cieszyć się jego uciechami (co nie oznacza że był ponurakiem z wiecznie spuszczoną głową), ale by pełnić wolę Ojca. Od najmłodszych lat wzrastał w łasce i poznaniu, pracował jako cieśla w rodzinnym mieście, całe życie służył Bogu w bólu, odrzuceniu i prześladowaniach. Pewnego dnia dał się przybić do krzyża, a po zmartwychwstaniu powiedział: “Naśladujcie mnie”.

Dlaczego pościmy, a Ty tego nie widzisz? Dlaczego umartwiamy nasze dusze, a Ty tego nie zauważasz? Oto w dniu waszego postu załatwiacie swoje sprawy i uciskacie wszystkich swoich robotników. Oto gdy pościcie, kłócicie się i spieracie, i bezlitośnie uderzacie pięścią. Nie pościcie tak, jak się pości, aby został wysłuchany wasz głos w wysokości. Czy to jest post, w którym mam upodobanie, dzień, w którym człowiek umartwia swoją duszę, że się zwiesza swoją głowę jak sitowie, wkłada wór i kładzie się w popiele? Czy coś takiego nazwiesz postem i dniem miłym Panu? Lecz to jest post, w którym mam upodobanie: że się rozwiązuje bezprawne więzy, że się zrywa powrozy jarzma, wypuszcza na wolność uciśnionych i łamie wszelkie jarzmo...”. Izaj.58:3-6

Biblia podaje nam kilka sposobów na poszczenie. Jezus był na pustyni 40 dni i niczego nie jadł oraz możliwe że nie pił (ciężko o wodę na pustyni). Podobnie czynił Eliasz. Zastanawiające jednak jest, że kiedy Bóg mówi o poście, który jest miły Jego sercu, nigdzie nie wskazuje by człowiek odmawiał sobie pokarmów. “To jest post, w którym mam upodobanie: że się rozwiązuje bezprawne więzy, że się zrywa powrozy jarzma, wypuszcza na wolność uciśnionych i łamie wszelkie jarzmo”. Moje zrozumienie tego wersetu opieram na tym, co napisałem wcześniej na temat czynienia bezprawia w naszym życiu duchowym. Wierzę głęboko, że prawdziwy post to nie tylko wstrzymywanie się od pokarmów (bo czy Bóg miałby nas wysłuchiwać lub przybliżać się tylko dlatego że ściska nas w żołądku przez kilka dni?), ale zapieranie się siebie, i łamanie wszelkich bezprawnych więzów, które trzymają nasze ciało przy ziemi. Czym są lub mogą być owe więzy? John Wesley zapytany kiedyś o coś podobnego powiedział, że jedząc smaczną potrawę, zaspokajamy nasze zmysły, ale pogłębiamy chorobę ciała. Bóg nie stworzył człowieka z instynktem do picia kawy każdego ranka lub do wcinania całych tabliczek czekolady. Ktoś może powiedzieć, że zwracanie uwagi na takie małe sprawy jest zwykłym czepianiem się i szukaniem dziury w całym, kiedy są poważniejsze grzechy do umartwiania. Jednak Biblia nigdzie nie dzieli grzechów na małe i duże, a uleganie podszeptom i pokusom ciała jest zawsze jednym i tym samym - uleganiem ciału, nie ważne czy skutkiem tego jest zdrada małżonka, czy nieumiejętność rozpoczęcia dnia bez filiżanki kawy. Duch święty, który jest głosem naszego Pana i Właściciela, nigdy nie powie nam, byśmy poszli do sklepu i kupili sobie chipsy. Jeśli jednak idziemy, i robimy to z własnej woli (słuchając podszeptów i pokus ciała), czynimy bezprawie. Wierzę, że właśnie o zrywaniu takich więzów mówił Pan przez proroka Izajasza, a post w tym pojęciu, staje się nie tylko okazjonalnym zajęciem, ale życiem, podobnie jak modlitwa. “Bez przestanku się módlcie”.1Tes.5:17 Nie chcę być też źle zrozumiany. Kawa, czekolada, wszystko zostało stworzone przez Boga dla ludzi, jest dobre i powinno być spożywane z dziękczynieniem (1Tym.4;4) Jeśli jednak którakolwiek z tych lub innych rzeczy wiąże nas, musimy z pomocą i współpracą Ducha Świętego, “złamać bezprawne więzy”. Dopiero wtedy będziemy mogli cieszyć się wolnością, i w szczerości dziękować Bogu za ten czy inny dar. Spożywać go będziemy nie z przymusu ciała, ale w wolności, i radości przed Panem. “Bo wy do wolności powołani zostaliście, bracia; tylko pod pozorem tej wolności nie pobłażajcie ciału, ale służcie jedni drugim w miłości.” Gal.5:13

Mam nadzieję, że udało mi się w miarę jasno pokazać, czym wg. mnie są uczynki wypływające z naszego ciała, będące bezprawiem w Bożych oczach. Skupiłem się na tych małych rzeczach jak pokarmy, ale w ich miejsce można podstawić każdy uczynek, który nie jest wolą Ojca dla naszego życia. Umartwianie naszej cielesnej natury prowadzi nas do świętości, a ta wyraża się przez owoce Ducha Świętego, oraz wolność. Nasz Pan jest Bogiem przeciwności – w Jego śmierci mamy życie, w Jego cierpieniu, nasze uzdrowienie, w byciu Jego niewolnikiem, mamy prawdziwą wolność na tym świecie. “Wszystko mi wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne. Wszystko mi wolno, lecz ja nie dam się niczym zniewolić”. 1Kor.6:12 Zakon Mojżeszowy zawierał nakazy i zakazy, zakon Ducha Świętego, kiedy razem z Nim współpracujemy, jest Mocą Bożą przez krzyż, aby umartwić naszego starego człowieka, i dać nam prawdziwą wolność we wszystkich dziedzinach życia, zdominowanych do tej pory przez pragnienia i żądze ciała. Rabini nauczają (dla mnie jest to jeden z wielu dowodów że Bóg Izraela zawsze czuwa nad swym ludem i chce go przywieść do pokuty), że świętość to nie tylko wstrzymywanie się od tego co zakazane, ale umiejętność ograniczania się w tym co dozwolone. Dopiero mając zakon Ducha Świętego, który przemienia nasze grzeszne ciało i duszę, jesteśmy w stanie wypełniać Zakon Mojżeszowy.

A przywoławszy lud wraz z uczniami swoimi, rzekł im: Jeśli kto chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie i weźmie krzyż swój i naśladuje mnie”. Mar.8:34

Biblia, kiedy przytacza wypowiedzi Jezusa, ściśle określa do kogo się zwracał. W przypadku Kazania na Górze, byli to uczniowie, w synagogach byli to rabini i wierzący. W tym przypadku Jezus zwraca się do ogółu słuchających – tych którzy wierzą w Jego misję, i tych którzy wątpią. Zapieranie się siebie i branie krzyża jest obowiązkiem każdego, kto chce naśladować Jezusa. Krzyż jest narzędziem do zabijania. Kiedy człowiek brał go na swe plecy, zostawiał całe przeszłe życie i szedł na pewną śmierć. Nasz Pan Jezus także szedł tą drogą, i wzywa do naśladowania. Diabeł za wszelką cenę będzie się starał nas powstrzymać. Nakłoni nas, byśmy użalali się nad sobą i nie byli aż tak radykalni w swej wierze. Kiedy już zdecydujemy się umierać i oddamy się temu trudnemu procesowi, nadal będzie starał się nas zwieść z obranej drogi. Dokładnie to samo czynił w życiu Chrystusa. Początkowo, przez Piotra starał się zgasić ogień Jego wiary i oddania Ojcu (Mat.16;21-23), a także i potem, w momencie konania na krzyżu, urągał mu przez arcykapłanów i złoczyńców (Mat.27;39-43). Śmierć Jezusa na Golgocie przyniosła odkupienie i wolność dla świata. Taka była Jego misja tu na ziemi i wypełnił ją przez posłuszeństwo i oddanie Ojcu. Nasza śmierć, na naszym krzyżu nie zbawi świata, ale jest Mocą Bożą, ku oczyszczeniu naszych śmiertelnych ciał z grzechu, w którym żyliśmy przed nawróceniem. Nie jesteśmy w stanie zrobić tego bez udziału Ducha Świętego, danego nam przez Jezusa, dlatego wierzę, że umartwianie naszego starego człowieka, jest ścisłą współpracą między nami, a Bogiem. Na czym ona polega?

Jeśli bowiem według ciała żyjecie, umrzecie; ale jeśli Duchem sprawy ciała umartwiacie, żyć będziecie”. Rzym. 8:13

Postanowiłem rozłożyć ten werset i rozważyć kilka następujących rzeczy. Pierwsza część mówi nam, że życie według cielesnych pożądliwości oznacza śmierć. Zatem można z tego wyciągnąć wniosek, że jeśli nie żyjemy według cielesnych pożądliwości, wtedy już nie umieramy. Życie w sprzeciwie do pragnień ciała, dla człowieka nienarodzonego na nowo, jest możliwe tylko na krótki czas, ponieważ natura takiej osoby, nie zmienia się (umartwianie ciała ciałem). W tym właśnie tkwił i tkwi naród Żydowski po dziś dzień, o czym pisałem wcześniej. Jednak, dla ludzi narodzonych na nowo, zapieranie się siebie przynosi owoc, ponieważ dzięki naszemu Panu Jezusowi, otrzymaliśmy Ducha Świętego. To właśnie On jest siłą i mocą, która może przemienić naszą duszę i ciało. Nie ma to jednak miejsca, jeśli nie zapieramy się samych siebie. Musimy współpracować z Bogiem. Dlatego, wracając do rozważań nad podanym wersetem, jeśli nie żyjemy według naszych cielesnych pożądliwości, nie umieramy (duchowo), ale uśmiercamy starego człowieka, przez Ducha Świętego, który zaczyna działać w nas, jeśli tylko pozwolimy Mu na to, odwracając się od grzechu lub pokuszenia. Rezygnujemy w ten sposób z siebie, z własnych pragnień, a otwieramy się na Boga i Jego działanie. Jeśli słuchamy ciała, nie słuchamy Ducha, jeśli wykonujemy co mówi Duch, zwyczajnie nie wykonujemy tego co mówi ciało. Nie można służyć dwóm panom (Mat.6:24). Kiedy zapieramy się siebie i rezygnujemy z grzechu lub pokuszenia, Duch Święty przemienia nas i stopniowo, krok po kroku zdobywa kolejne dziedziny naszego życia, zatykając usta staremu Adamowi. Jeśli jednak pobłażamy swemu ciału, dokładnie to samo dzieje się z Duchem Świętym – stajemy się głusi na Jego cichy, napominający głos i zasmucamy Go, co na dłuższą metę prowadzi do zatwardziałości serca i duchowej śmierci. “Pożądliwość gdy pocznie, rodzi grzech, a gdy grzech dojrzeje, rodzi śmierć”. Jak.1;15

Po tych wszystkich rozważaniach jestem w stanie posunąć się do jeszcze jednego stwierdzenia dotyczącego napełniania się Duchem Świętym. Biblia nigdzie nie mówi, ze człowiek wierzący jest pusty. Zawsze jesteśmy czymś napełnieni, albo nieczystościami, albo Bogiem. Naszym zadaniem, jako naczyń Pańskich, jest oczyszczać się i pozwolić, by charakter Jezusa Chrystusa przelewał się przez nasze życie. Nie stanie się to jednak dopóki nie zrezygnujemy z siebie i nie damy miejsca Duchowi Świętemu w naszym życiu. Im bardziej jesteśmy w stanie zrezygnować z własnych pragnień i zaprzeć się, tym więcej pracy Duch Święty będzie mógł czynić w nas i przez nas. Im mniej nas, tym więcej Jego. Wtedy i tylko wtedy, Owoce Ducha, opisane w Liście do Galacjan będą miały prawdziwie miejsce w naszym życiu, kiedy zostawimy swoje cielesne pragnienia i pozwolimy Bogu przejmować kolejne dziedziny naszego życia. Jednym z owoców jest wstrzemięźliwość, dzięki czemu wierzę, że im bardziej trwamy w zapieraniu się siebie, tym łatwiej jest to nam potem czynić i ostawać się w kolejnych pokuszeniach. Kiedy umartwiamy jedne grzechy, Pan otwiera nam oczy na inne. W ten właśnie sposób wzrastamy w Duchu i jeśli pozwolimy Bogu, by On przejął całkowitą kontrolę nad naszym życiem, razem z Pawłem zawołamy:

W tym wszystkim zwyciężamy przez tego, który nas umiłował. Albowiem jestem tego pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani potęgi niebieskie, ani teraźniejszość, ani przyszłość, ani moce, ani wysokość, ani głębokość, ani żadne inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Bożej, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym”. Rzym.8:37-39

To właśnie zapieranie się siebie w życiu wierzących, którego naturalnym skutkiem jest napełnianie się Duchem Świętym, jest jak wierzę Zakonem Ducha. Jezus powiedział, ze Prorocy i Zakon Mojżesza streszczają się w jednym przykazaniu, nakazującym nam miłować bliźniego. W innym miejscu mówi, że jeśli będziemy kochać się nawzajem, świat pozna, że należymy do Niego. Jednak nasza cielesna miłość jest niczym w porównaniu do miłości Jezusa a to do niej właśnie mamy dążyć i nią się napełniać. Jak tego dokonywać? Napełniając się Duchem Chrystusowym, którego pierwszym owocem jest właśnie miłość. (Gal5;22) Tylko dzięki temu, możemy wypełniać przykazania Starego Przymierza, dlatego nasz Pan powiedział, że nie rozwiązuje żadnego przykazania, ale jest ich wypełnieniem.

Takiego bądźcie względem siebie usposobienia, jakie było w Chrystusie Jezusie, który chociaż był w postaci Bożej, nie upierał się zachłannie przy tym, aby być równym Bogu, lecz wyparł się samego siebie, przyjął postać sługi i stał się podobny ludziom; a okazawszy się z postawy człowiekiem, uniżył samego siebie i był posłuszny aż do śmierci, i to do śmierci krzyżowej”. Filip.2:5-8

Wiem że to co napisałem może być przydługie i w wielu miejscach nieprawdziwe, ale dzielę sie tym właśnie w celu wychwytywania, poprawiania błędów i dążenia do światłości. Pozdrawiam wszystkich.

_________________
Mat 6;33


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr sie 23, 2006 8:27 pm 
Offline

Dołączył(a): Wt cze 21, 2005 6:51 pm
Posty: 273
Lechu:
Amen :D :!:


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr sie 23, 2006 9:02 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 25, 2005 8:43 am
Posty: 255
Lokalizacja: Podlasie
Jeszcze na zakończenie jakieś tego co napisałem wcześniej... Jedne z ostatnich słów Jezusa brzmiały: “Czuwajcie i módlcie się, abyście nie popadli w pokuszenie; duch wprawdzie jest ochotny, ale ciało mdłe”. Mat. 26:41 Myślę że owe “wpadnięcie w pokuszenie” jest momentem w duchowej walce wierzącego, kiedy przestaliśmy już zapierać się siebie i pozwoliliśmy diabłu swobodnie kierować nasze myśli i uczucia w kierunku grzechu. Aby do tego nie doszło, musimy trwać w modlitwie i wołaniu do naszego Pana, by zachował nas od upadku, ale także czuwać nad własnymi myślami i pragnieniami. Kiedy przychodzi pokuszenie, wybór należy do nas – zaprzemy się siebie, albo Pana. Z doświadczenia jednak wiem, że w najtrudniejszych dla nas dziedzinach życia, z reguły wybieramy niestety to drugie rozwiązanie. Jeśli mógłbym czegoś doradzić, to chyba jedyną rzeczą jest posiadanie motywacji, dla których warto opierać się grzechowi. Jedną z tych rzeczy może być patrzenie w przeszłość i przypominanie sobie całego zniszczenia, jakie dany grzech dokonał w naszym życiu. Możemy także chwytać się obietnic Bożego błogosławieństwa, a przede wszystkim obietnicy, że Jezus przezwyciężył wszelki grzech na krzyżu Golgoty, i że nie będzie on panował w naszym życiu. Zawsze kiedy w moim życiu przychodzą trudne chwile przypominam sobie słowa pieśni: “Zwróć swój wzrok na Jezusa, gdy staczasz z ciemnością swój bój, On królestwo diabła zwyciężył już, w Nim światłości i mocy jest zdrój”. Diabeł często kiedy zapieramy się siebie, stara się nas okłamywać dokładnie tak jak już wcześniej podawałem. Czyni to albo schlebiając nam i mówiąc żebyśmy mieli nad sobą litość, że jeden mały upadek tym razem też nic nie zrobi, wmawia że nie ma dla nas nadziei itp. Są to kłamstwa i nic nie może się równać uczuciu zwycięstwa, kiedy razem z Panem jesteśmy już na drugim brzegu. On zawsze jest z nami nawet w tych trudnych chwilach, a diabeł pokazuje tylko jedną stronę tego co ma do zaoferowania. Kusi nas, nie mówiąc o tym co będziemy czuli kiedy upadniemy. Jednak nasz Pan jest pełen miłosierdzia i przebaczenia dla tych, którzy całym sercem pragną się Mu podobać. Świat i Kościół w naszych czasach potrzebują ludzi, którzy będą w stanie zrezygnować z siebie dla Jezusa. Izrael mógł wejść do Ziemi obiecanej w przeciągu kilku miesięcy, wybrali drogę buntu i szli tam czterdzieści lat. Także niech i to będzie dla nas motywacjom, że im szybciej poddamy się Jego świętemu działaniu, tym szybciej świat ujrzy Jego chwałę, przez życie nasze i naszych braci. Mam nadzieję że to krótkie rozważanie będzie dla kogoś pomocą w trudnych chwilach, kiedy dokonujemy wyboru i musimy powiedzieć naszemu Panu konkretne “tak” lub “nie”. Droga krzyża nie była prosta, sam Jezus potrzebował pomocy Szymona Cyrenejczyka. Dla mnie jest to kolejna nadzieja, skoro człowieka przymusili, aby Mu pomógł, o ile bardziej On, z nieprzymuszonej woli pomoże nam ?

_________________
Mat 6;33


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz sie 24, 2006 7:28 am 
Offline

Dołączył(a): So kwi 01, 2006 3:38 pm
Posty: 909
Cytuj:
Jednak Biblia nigdzie nie dzieli grzechów na małe i duże, a uleganie podszeptom i pokusom ciała jest zawsze jednym i tym samym - uleganiem ciału, nie ważne czy skutkiem tego jest zdrada małżonka, czy nieumiejętność rozpoczęcia dnia bez filiżanki kawy.

Hmm, mnie z tą kawą też przyszło do głowy, czy ja koniecznie muszę pić kawę rano - tak jak mi ciało nakazuje.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz sie 24, 2006 8:28 am 
Offline

Dołączył(a): Wt paź 18, 2005 6:29 pm
Posty: 818
Lokalizacja:
Wujcio, a czy wszystko to co robimy z uwagi na ciało jest grzechem?

Cielesna natura mnie kojarzy się z cielesnym usposobieniem człowieka, z życiem we władzy pożądania rzeczy i tego co mozna osiągnąć. Ukrzyzowanie cielesnego człowieka jest dla mnie równoznaczne z usmierceniem chęci zdobywania i osiągania tak jak świat uczy. Uzalezniania siebie od sukcesów zawodowych, moralnych, fizycznych i duchowych.

Jesli patrzec przez uzaleznienia i potrzeby, to niezaleznie czy ktoś wybiera Chrystusa czy nie, to w tym wyborze wybiera uzaleznienie: niewolę jak to pisał Paweł, a Piotr: że kto komu podlega tego niewolnikiem sie staje. Tak też niewolnikami jesteśmy z uwagi na Chrystysa jak też przechodzimy z jednej niewoli w drugą.

tylko jedna rzecz mnie zastanowiła w tym co napisałes Lechu. Zastanowiło mnie to że Duch w człowieku, który nie uwierzył nie jest wcale martwy jako tako, ale niewierzący Człowiek jest martwy na ten czas dla Boga i to wyłącznie z uwagi na siebie samego, bo i dalej jest narzędziem dla Boga nawet niewierzący. No i Duch powróci do Boga.

_________________
Jarek


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz sie 24, 2006 9:09 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Lechu, pięknie napisane. Jedna drobna uwaga: "ciało" i "cielesność" są stosowane w Biblii czasem zamiennie, a czasem w ramach tzw. gry słów stosowanej w nauczaniu. Tak jest np. w Rzym. 6-8. Jednakże znaczenie "ciała" i "cielesności" nie zawsze jest identyczne i pomylenie tych dwóch pojęć prowadzi czasem do potraktowania autentycznych potrzeb ciała jako grzesznych pokus i odwrotnie. Np. częste mycie (o ile nie jest wynikiem chorobliwej obsesji) wynika z ulegania potrzebom ciała, ale nie jest uleganiem cielesności. Przynosi natomiast błogosławieństwo zarówno umytemu, jak i Kościołowi zgromadzonemu wraz z nim. Istnieją dobre nawyki, które nie są uleganiem cielesności. Utożsamienie ciała z cielesnością w każdym kontekście prowadzi do niezdrowej ascezy, z której nic nie wynika, jeśli chodzi o opanowanie zmysłów i uśmiercanie cielesności.

P.S.

Mam nadzieję, że zajrzysz do Ruptawy tej jesieni?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz sie 24, 2006 2:58 pm 
Offline

Dołączył(a): So kwi 01, 2006 3:38 pm
Posty: 909
Jarek napisał(a):
Wujcio, a czy wszystko to co robimy z uwagi na ciało jest grzechem?

Czy z mojego postu ma to wynikać ? Zapewnie nie i tak nie twierdzę. Po prostu jak dzisiaj rano wstałem to mi się pomyślało o kawie, a potem przeczytałem post Lecha. I tyle.
U mnie umieranie ciała odbywa się przed modlitwą - oj nie chcę mi się modlić ! Ciało krzyczy nie módl się jesteś zmeczony, coś ci się od życia należy - trochę snu, rozrywki, itp. a jeszcze pytania w stylu, czy modlitwa ma sesns ?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz sie 24, 2006 7:11 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 15, 2005 7:24 pm
Posty: 1321
Mówiąc szczerze, Lechu, można by wydrukować i odczytać na nabożeństwie Twoje rozważania. Jestem zbudowany, dziękuję.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz sie 24, 2006 8:07 pm 
Offline

Dołączył(a): Wt paź 18, 2005 6:29 pm
Posty: 818
Lokalizacja:
to mnie się tak pomyslało jak ty napisałes o kawce :)

Hej )))

_________________
Jarek


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 20 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 26 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL