www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest So kwi 27, 2024 6:57 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 66 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: Śr lip 26, 2006 1:20 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lis 16, 2005 3:02 pm
Posty: 68
Kochani, przypomnijcie mi proszę (mówię serio) dlaczego ważne jest żebyśmy w ogóle spotykali się razem w Kościele... Kocham Jezusa i nie wyobrażam sobie już życia bez Niego, ale rozmiar i ilość różnic w naszych Kościołach i towarzyszący temu brak tolerancji zmusza mnie do przyznania się przed sobą i przed Bogiem, że ja chyba nie chcę być już członkiem żadnej wspólnoty... Ja już chyba nie widzę celu dla którego Chrześcijanie spotykają się razem (no bo celem nie powinno być chyba coś, co przypomina raczej towarzystwo wzajemnej adoracji...?). Chyba mam porządny mętlik w głowie... Czy moglibyście pomóc mi się "zresetować" i powrócić do źródeł, czemu my mamy w ogóle spotykać się w Kościele...?

Maggda


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lip 26, 2006 2:43 pm 
Offline

Dołączył(a): Pt lip 22, 2005 8:08 am
Posty: 105
Pierwsza sprawa to powinnosc "nie opuszczac wspolnych zgromadzen".
W kosciele mamy innych budowac (byc budowani), poprzez przypominanie, napominanie i inne uslugi. Dzieki przebywaniu wsrod innych wierzacych mozemy sie doskonalic w milosci. Bedac w grupie jestesmy silniejsi (duchowo) i mniej podatni na zwiedzenie. Ciezka sprawa gdy jestesmy w spolecznosc ktore jak okreslilas sa grupami wzajemnej adoracji. Bylem w czyms takim i to jest cierpienie, ale nie jest to dowod na brak sensu istnienia spolecznosci.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lip 26, 2006 6:38 pm 
Offline

Dołączył(a): Wt paź 18, 2005 6:29 pm
Posty: 818
Lokalizacja:
Może powiem coś co może być odebrane zupełnie odwrotnie, niż mówiłem dotąd.
Nie widze zadnych przeszkód abym nie mógł sie spotykać towrzysko i dla przyjemności pobycia razem. Nie widzę tez obowiązku czy nakazu do spotykania, bo to niszczy radość ze spotkań. To co mozna by uznać za cielesne jest tak samo mi potrzebne by móc żyć i jest to pomocne. Mam tylko awersje gdy to przesłania własnie sam cel, że nie my jestesmy dla siebie, ale aby jak najwięcej było Pana.

Paweł mówił że byłby pozałowania godny, gdyby wierzył dla życia doczesnego. Zachowań "cielesnych" nie uwazam za cos złego, jednak gdy one biorą górę i w tym idzie wzrost, to też tak dochodzi do rozłamów (pewnie nie tylko z tej stony, ale równie dobrze może byc odwrotnie, gdy ktos zaczyna mówić: nie tak, nie tak, zaczyna denerwowac daną spoleczność i zaczyna się... ;) )

Polowanie...

a myslę poprostu, że jest za duzo słów a za mało "muzyki" ;)

_________________
Jarek


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz lip 27, 2006 11:14 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr kwi 20, 2005 2:35 pm
Posty: 330
Maggda napisał(a):
Kochani, przypomnijcie mi proszę (mówię serio) dlaczego ważne jest żebyśmy w ogóle spotykali się razem w KościeleCzy moglibyście pomóc mi się "zresetować" i powrócić do źródeł, czemu my mamy w ogóle spotykać się w Kościele...?

Maggda


Madziu, wcale sensowne pytanie... Nawet zastanawiałem się nad tym w ciągu ostatnich dni.
Po częsci zgadzam się z poglądem, że winnismy to robić bo tak nam nakazuje Słowo Boże.. Ale nie o takie wyjaśnienie chyba Ci chodzi.

Ja, po społeczności z innymi, takiej która nazywam udaną, jestem wewnętrznie ożywiony i duchowo odświezony. Czuję chęć do życia z Bogiem i moja nadzieja wzrasta.
Problem w tym jaki odsetek w mojej "karierze" to spotkania udane..
Może 20%, może jeszcze mniej..
A reszta.. Reszta była z obowiązku.
Czasem 'po' czułem się wyraźnie gorzej niż 'przed'..

Ale Boży sens spotkań to wzajemne zbudowanie i zachęta oraz przepły Bożego życia. jak to się odbywa w praktyce dziś, to juz zupełnie inna sprawa.

Nie zniechęcaj się pomimo to. Powodzenia!


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz lip 27, 2006 11:19 am 
Offline

Dołączył(a): Pn maja 02, 2005 12:32 pm
Posty: 672
Też przeszłam taki kryzys...Byłam gościem w wielu zborach. W każdym większym mieście, w którym byłam, napotykałam na pewien schemat: dwa zbory, podzielone w wyniku jakiejś niezgody , których członkowie zwalczają się wzajemnie. A każdy gada o Bożej miłości...Szczerze mówiąc nie miałam wtedy najmniejszej ochoty przyłączaćsię ani do jednego, ani do drugiego zboru...
Poza tym spora część tych zborów kręciła się wokół pieniędzy i sposobów ich zdobywania( "Boże biznesy", "Boże fimry", "Boży biznesmeni"...). To było męczące słuchać kolejnego kazania, gdzie ludzie dziękowali za nowy model jakiegoś samochodu, który właśnie kupił brat X.

Z drugiej strony bez relacji z wierzącymi zatracałam sens mojego chrześcijaństwa. W końcu zdecydowaam się na spotkania z pewną grupą chrześcijan. Może nie do końca odpowiada mi to, co się dzieje w tej społeczności, no ale najważniejsze jest , że są to ludzie zbawieni, fundamenty są dobre. Jeśli chodzi o resztę- modlę się...
Czasem zmuszam się wręcz, żeby pójść na spotkanie. Nigdy nie żałowałam, że się zmusiłam.
Czemu się z nimi spotykam...? Bo to jest okazkja, żeby się razem modlić, rozważać Słowo, uczestniczyć w Wieczerzy Pańskiej...W świecie mam tylko znajomych niewierzących. To zupełnie "inna inszość" :wink:
Mogę się komuś przydać, albo ktoś może mi pomóc, pogadać, albo cokolwiek innego.
Nie czekam już na "wielkie rzeczy" i "znaki"( tak, jak kiedyś), ale jestem otwarta i na takie przejawy Bożej mocy. Jednakże nie zabiegam o to.
Poza tym mam okazję uczestniczyć w ewangelizacji( w pojednkę to raczje jest trudne!), śpiewać dl Pana...
Tak więc kościół jest mi potrzebny, a i chyba mnie tam trochę potrzebują...

Pytać o sens nie ma sensu 8) Tak, to wszystko waściwie byoby pozbawione sensu, wszak wszyscy umrzemy(no, chyba że Pan nas wcześniej zabierze :D )


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz lip 27, 2006 12:46 pm 
Offline

Dołączył(a): Pn kwi 25, 2005 9:59 am
Posty: 281
Cytuj:
Kochani, przypomnijcie mi proszę (mówię serio) dlaczego ważne jest żebyśmy w ogóle spotykali się razem w Kościele...


Po pierwsze dlatego, że tak nakazuje Pan. Jeżeli chrześcijanin poważnie traktuje Chrystusa, to musi też poważnie traktować jego nakazy. Taka jest wola Boża.

Dla nas zaś jest to pożyteczne, ponieważ w spotkaniu kościoła otrzymujemy to, czego nie otrzymujemy sami. Zacznijmy może od najprostszej sprawy - wspólnej modlitwy. Nie wiem jak to działa, ale jest coś mocniejszego w modlitwie społeczności, niż w modlitwie jednej osoby. Tak jak łatwiej się jedzie w peletonie niż samemu.

Warto też wspomnieć, że Kościół jest miejscem w którym Bóg karmi ludzi. On stosuje żywienie zbiorowe - ktoś kto ma dar usługuje nim np. dla 30, czy 100, czy 200 osób. Nie będzie chodzić z kazaniem do każdej z nich po kolei.

Wreszcie dlatego, że jest to ochroną dla nas. Człowiek będąc sam często ulega jakiejś słabości, kiepskim nastrojom. Konieczność przyjścia na zgromadzenie, to konieczność przyjścia przed oblicze Boże - "umycia się". Oczywiście najlepiej byłoby czuwać nad własną duszą i dbać o swoją higienę codziennie. ale jeśli jest to w pewien sposób wymuszone np. 2 razy w tygodniu to i tak lepiej niż, gdy przez wiele miesięcy człowiek "dryfuje".

Wreszcie dlatego, że Bóg w tym miejscu w szczególny sposób odpowiada na nasze pytania. Nieraz jest tak, że ktoś ma jakiś problem i myśli nad nim, a następnego dnia rano idzie do zboru i kaznodzieja nie wiedząc nawet o tym odpowiada dokładnie na jego pytania. Myślę, że może to wynikać z natchnienia Ducha.

Cytuj:
Kocham Jezusa i nie wyobrażam sobie już życia bez Niego, ale rozmiar i ilość różnic w naszych Kościołach i towarzyszący temu brak tolerancji zmusza mnie do przyznania się przed sobą i przed Bogiem, że ja chyba nie chcę być już członkiem żadnej wspólnoty...


Jeśli kochasz Jezusa, to pokaż to wypełniając Jego nauczanie. Nie zawsze jest to proste i od razu "miłe", ale przynosi dobre owoce w dłuższym czasie.

Pozdr.

P.

_________________
Nie wstydzę się Ewangelii Chrystusowej


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz lip 27, 2006 2:42 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lis 16, 2005 3:02 pm
Posty: 68
Robson napisał(a):
Po częsci zgadzam się z poglądem, że winnismy to robić bo tak nam nakazuje Słowo Boże.. Ale nie o takie wyjaśnienie chyba Ci chodzi.


No właśnie... O to włąśnie chodzi... Kiedyś bardzo mocno przemówiło do mnie Słowo, w którym Pan mówi, że chce od nas miłości, a nie ofiary... A więc chce czegoś więcej niż przestrzegania nakazów i zakazów, jesli dobrze to rozumiem... Nie wiem jak Wam, ale mnie ciężko przychodzi robienie czegokolwiek z przymusu. Zwłaszcza, jeśli to trwa długo. Dlatego staram się raczej być "prawdziwa" w tym co robię; wtedy też, zauważyłam, że do czego się zabieram, robię to zawsze najlepiej jak potrafię. A więc staram się Słowo Boże integrować w sercu niż mieć je w umyśle, czy wręcz tylko na ustach. Stąd w ogóle tak szczerze rozpoczęłam ten wątek.

Grażynka, jak widzę, Pan pozwolił poukładać Ci sprawy związane ze zborem, ale też jak pamiętam nieźle dostało Ci się w kość po drodze...

Paulos, a co jeśli zbór dostarcza więcej szkody niż tego o czym mówisz, czy wtedy też należy trwać w nakazie chodzenia do niego?

Pozdrawiam wszystkich serdecznie,

Maggda


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz lip 27, 2006 3:18 pm 
Offline

Dołączył(a): Pn kwi 25, 2005 9:59 am
Posty: 281
No właśnie... O to włąśnie chodzi... Kiedyś bardzo mocno przemówiło do mnie Słowo, w którym Pan mówi, że chce od nas miłości, a nie ofiary... A więc chce czegoś więcej niż przestrzegania nakazów i zakazów, jesli dobrze to rozumiem...

Jeśli chodzi Ci o to słowo:

I rzekł do niego uczony w Piśmie: Dobrze, Nauczycielu! Prawdę powiedziałeś, że Bóg jest jeden i że nie masz innego oprócz niego;
I że jego miłować z całego serca i z całej myśli, i z całej siły, a bliźniego miłować jak siebie samego, to znaczy więcej niż wszystkie całopalenia i ofiary.
(Mar. 12:32-33)

lub jemu podobne, to "ofiary" oznaczają tu ofiary przebłagalne i dziękczynne ze zwierząt. Bóg mówi, że jeśli życie człowieka jest od niego dalekie, to nic mu takie całopalenia i ofiary zagrzeszne nie pomogą. Natomiast miłość wyraża się w dyscyplinie - w tym, że dla Chrystusa robimy różne rzeczy nie tylko wtedy gdy jest to nam miłe, gdy mamy na to ochotę.

Cytuj:
Paulos, a co jeśli zbór dostarcza więcej szkody niż tego o czym mówisz, czy wtedy też należy trwać w nakazie chodzenia do niego?


To jest trudna sytuacja. Trzeba się modlić i pytać Boga co dalej. Powody mogą być bardzo różne - od naszej winy, po ogólne problemy w danej okolicy, a wreszcie odstępstwo liderów tego kościoła. Jeśli problem jest z nami to odejście od społecznosci nic nie zmieni na lepsze, tyle, że pozbawimy się cząstki duchowego życia. Jeśli w jakiejś okolicy chrześcijanstwo w ogóle ledwo zipie, to też niewiele zyskamy opuszczając słaby zbór. Nie można radzić ogólnie, bo każda sytuacja jest inna. Niektórym robi dobrze pewien czas bez religii (choć nie bez Boga), inni się popsują wówczas bardziej niż, gdyby chodzili do zboru, bodaj słabego i pełnego problemu. Do tego dochodzi problem katolicyzmu, który u nas rości sobie pretensję do bycia jedynym w pełni właściwym kościołem oraz rozbicia dzielnicowego grup protestanckich. Gdyby w każdym mieście był po prostu jeden kościół chrześcijański, odpowiedź byłaby prosta - nie wolno nikomu się oddzielać od kościoła, bo grozi to oddaleniem od Boga i utratą zbawienia. Jednak tej zasady nie można zastosować do dzisiejszych podzielonych grupek i grupeczek. To wygląda trochę tak jak w dowcipie o schizofreniku, który na zdroworozsądkową radę: "zbierz się w sobie" odpowiedział strapiony: "no dobrze, ale w którym sobie mam się zebrać?". Próbując żyć normalnie w nienormalnym świecie napotyka się na wiele problemów, ale jedno jest pewne - społeczność z innymi wierzącymi jest na potrzebna i należy do niej dążyć.

_________________
Nie wstydzę się Ewangelii Chrystusowej


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lip 28, 2006 11:00 am 
Offline

Dołączył(a): Pn maja 02, 2005 12:32 pm
Posty: 672
Mogę powiedzieć, że Bóg naprawdę wszystko układa tak, aby doprowadzić nas do społeczności z wierzącymi. To prawda- dostaliśmy w kość( i ja, i mój mąż), ale zawsze gdzieś po drodze Bóg dawał nam możliwość spotykania się z ludźmi narodzonymi w Chrystusie.I to z takimi, z którymi nigdy bym się nie spotkała, ani nawet ich nie wsyłuchała, gdybym była caly czas w pierwszym zborze...
Wiem, że całkiem niedawno byłam rozgoryczona i skarżyłam się na swoją sytuację, teraz widzę, że te lata miały jakiś sens, że sporo Bóg wyprostował w moim życiu. Dziękuję Mu i za to, że oddzieliliśmy się od zborów pewnego typu, gdzie nie mielibyśmy szans na dalszy wzrost duchowy( mimo wielkiej "wolności dla Ducha Świętego" głoszonej w tego typu zborach :wink: ).
A już fakt, że w takiej małej mieścinie( i zaraz obok niej w drugiej malej mieścinie) są małe zbory ewangeliczne, to chyba cud( że akturat tu trafiliśmy, bo dookoła nie ma nic!).
Przez pierwsze lata nie mogliśmy ich zaakceptować ze względu na wpojone nam nauczanie z byłego zboru( twierdziliśmy w pysze, że te zborki są "martwe duchowo"). A okazało się, że to nam brakowało wiele tej "duchowości", bo oprócz śmiałości w modleniu się językami i krzyczeniu na uwielbieniu raczej blade mieliśmy o niej pojęcie(to tak na marginesie).
Bóg uczył mnie osobiście przestawiania się do "brania" na "dawanie" i od zaprzestania szukania zaspokajania swoich tylko potrzeb.
Kiedy patrzę parę lat wstecz i widzę, jak bardzo zmieniło się moje myślenie , jestem w szoku! 8)

Pan nas dziwnie czasem prowadzi. Ale zawsze w końcu doprowadza nas do "przystani", do społeczności z wierzącymi. Teraz w to wierzę.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lip 28, 2006 12:29 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Cytuj:
Bóg uczył mnie osobiście przestawiania się do "brania" na "dawanie" i od zaprzestania szukania zaspokajania swoich tylko potrzeb. Kiedy patrzę parę lat wstecz i widzę, jak bardzo zmieniło się moje myślenie , jestem w szoku!

Grażyno, szacunek! Albowiem lepiej jest dawać, niż brać. Jeśli słuchamy Boga, to wszyscy dochodzimy po jakimś czasie do rzeczy najprostszych, które są fundamentem i okazują się wcale nie być tak daleko. Że zacytuję niekanonicznego klasyka:

"Więc Koziołek, biedaczysko, szuka wciąż po całym świecie tego, co jest bardzo blisko..." :)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lip 28, 2006 1:11 pm 
Offline

Dołączył(a): Pn maja 02, 2005 12:32 pm
Posty: 672
"Więc Koziołek, biedaczysko, szuka wciąż po całym świecie tego, co jest bardzo blisko..." :D :D :D


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lip 28, 2006 5:49 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lis 15, 2005 5:43 pm
Posty: 32
Mozew docenimy wartosc kosciola po tym jak nas odrzuci świat.
Wtedy bedziemy doceniac ze: "jestesmy wsrod swoich " .
Lecz póki co ten świat nie ma wcale powodu aby odrzucac to ,co mu zupełnie nie zagraza i żyje z nim w daleko idacym kompromisie.,
Mam na mysli zeswietczaly,tolerancyjny na grzech,kosciól,prowadzony w duchu swiata a nie w Duchu bozym.
Dopoki lud Bozy miluje ten swiat,i nie ma potrzeby oddzielenia sie od uczynków swiata,ma sie dobrze w tym swiecie.
"Wy nie jestestescie z tego swiata,dlatego swiat was nienawidzi..."
Badzmy prawdziwymi nasladowcami Mistrza,a ten swiat szybko rozpozna w nas swojego wroga i odrzuci to co nie jest z niego.
Wtedy rzeczywiscie zobaczymy roznice miedzy życiem swiata a życiem wsród swoich.
Ja dziekuje Bogu za jego uczniow,którzy nie poszli na kompromis ze swiatem i stoja oddzieleni i natchnieni dla Pana.
To z nimi moge wciaz na nowo odkrywac swoje powołanie do życia z Bogiem.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz sie 10, 2006 8:35 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz kwi 21, 2005 7:55 pm
Posty: 77
Lokalizacja: Starachowice
Dopowiem do tego tematu jedynie tyle, że Kościół tworzymy my sami. Jeśli przychodzisz do Kościoła i czegoś oczekujesz to nic dziwnego, że ten Kościół na kryzys. Ty jesteś tego przyczyną. Jeśli zaś uczestniczysz w życiu Kościoła, angażujesz się w dzieło jego budowania, wypełniając największe polecenia Jezusa, to kościół jest dla Ciebie czymś cennym, w czym masz udział i dla czego się poświęcasz. Wtedy to ma sens.

_________________
Oto miłujesz prawdę chowaną na dnie duszy I objawiasz mi mądrość ukrytą.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz sie 10, 2006 9:32 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr kwi 20, 2005 2:35 pm
Posty: 330
slawik napisał(a):
Dopowiem do tego tematu jedynie tyle, że Kościół tworzymy my sami. Jeśli przychodzisz do Kościoła i czegoś oczekujesz to nic dziwnego, że ten Kościół na kryzys. Ty jesteś tego przyczyną. Jeśli zaś uczestniczysz w życiu Kościoła, angażujesz się w dzieło jego budowania, wypełniając największe polecenia Jezusa, to kościół jest dla Ciebie czymś cennym, w czym masz udział i dla czego się poświęcasz. Wtedy to ma sens.


Pozwolę sobie ustosunkować się do twej wypowiedzi..
To nie my sami tworzymy Kościół, Kościół to wszyscy wierzący, jeśli w danej społeczności jest ich 100 to ja jestem 1% tego Kościoła. Mój wpływ może być większy niż 1%, ale o tym czy Kościół jest w kryzysie, czy też ma duchową hossę decydują wszyscy.
Tak samo jak w jednym ciele - najzdrowsza ręka umrze razem z całym ciałem, jeśli np. wątroba przestanie działać! I nic nie pomogą jej starania, może dbać o inne członki wokół niej, może je masować, czyścić, niestety wszystkiego nie zrobi i nie na wszystko ma wpływ. Na przykład na wątrobę nie ma żadnego. I jeśli ta zaszwankuje albo na przykład nerka to zatruta krew w końcu zabije i rękę..


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pt sie 11, 2006 2:55 pm 
Offline

Dołączył(a): Pn maja 02, 2005 12:32 pm
Posty: 672
Hm...a kto w społeczności może być "wątrobą", a kto "ręką"? :?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 66 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 38 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL